28 sierpnia 2016

Astrid Löfgren

N, ano, właśnie. Chociaż wiesz, to wcale nie złośliwość. Bucky jest po prostu oddany i wie, że te bary by bez niego nie przetrwały. Absolutnie nie.
Nie pogardziłabym Steve’m, jednak chyba nie spełniałabym jego oczekiwań jako czerwona głowa. On przecież ma misję, zbawia świat i te sprawy. 
/A dziwisz mu się? Wie ile może w siebie wlać i kalkuluje, łatwo dochodząc do wniosku, że bez jego pomocy bary zwyczajnie upadną. To jest dobry chłopak, który troszczy się o właścicieli swoich ulubionych lokali. No, chyba, że go zdenerwują. Wtedy ich znokautuje. Ale zawsze za siebie zapłaci, zawsze!
/No tak, tak, świat w końcu sam się nie zbawi, ale od czasu do czasu można by popodtrzymywać kult czerwonej głowy, prawda?
Steve, świata nie zmienisz z dnia na dzień, więc… Pozostaje tylko życzyć, żeby ten wasz świat przestał w końcu przysparzać tylu kłopotów. Jakie doświadczenie masz na myśli?
/Cóż, nie zgodzę się. Da się zmienić świat w jeden dzień, wiem z autopsji. Jednego dnia zamknąłem oczy i szalała wojna, drugiego otworzyłem oczy, a ta już dawno się skończyła. Co prawda w między czasie dla innych minęło siedemdziesiąt lat, ale dla mnie było to jeden dzień. I to niecały. Więc wszystko zależy od perspektywy, z której się na to spogląda... Teraz dopiero zdaję sobie sprawę z tego, że to jednak nie jest zabawne.
/A miałem na myśli to, że dzięki pracy z SHIELD miałem okazję zorientować się, że to właśnie sprawy na pierwszy rzut oka proste mogą okazać się tymi najbardziej skomplikowanymi i niebezpiecznymi, nie te, które moglibyśmy za takie uważać.
Bucky, no tak. Ameba była puentą. Widzisz? Nie jesteś sam. Cieszę się, że ci lepiej.
Inteligencja płynna jest wrodzona. Skrystalizowana – nabyta. Można powiedzieć, że razem tworzą "inteligencję". Nie wiem, po jaką cholerę ci to mówię. W każdym razie myślę, że prędzej czy później dotrzesz do takiego poziomu, który pozwoli ci w siebie uwierzyć.
 Inteligencja płynna i wrodzona, i skrystalizowano-nabyta, mówisz? Nie, żeby coś, ale dziś przez dobry kwadrans próbowałem przypomnieć sobie jak nazywa się to cholerstwo z trzema zębiskami, które później okazało się być widelcem, więc na pewno zapamiętam. Żeby nie zapomnieć, zapisze to sobie w swoim super kajeciku z rzeczami do-kurwa-zapamiętania, a na pewno mi to nie umknie. No chyba, że zapodzieję kajecik, co jest bardzo możliwe. To wręcz musi stać się w najbliższym czasie. A jak mówiłem Rogersowi, że ma mi porządnie przywalić, żeby wszystko w mojej cholernej głowie powróciło na miejsce, to nie chciał się zgodzić. Skoro wstrząs mózgu potrafi wyłączyć mi tryb Winter Soldiera, to może wyłączy mi też tryb sklerozy, bo czemu nie? W końcu już mi ją włączył. Mówiłem już kiedyś, że ja i mój mózg się nie lubimy? Nie? Tak? Nieważne, mówię teraz.

o.

Reakcja Steve była by bezcenna, aż szkoda że nie dodadzą tego jako element komediowy :(
Bo pisałaś, że nie zwróciłam uwagi na czarne kreski i nie wiem, czy na dobre spojrzałam xD
Przyjaźń nie przetrwała.. Ale Logan mógł za to mieć inne romanse xD
/Och, no coś ty. Prędzej będą kazali powiedzieć mu "Hail Hitler", bo jeszcze ktoś by coś sobie pomyślał...
/Och, że to. Nie chodziło mi o Bucky'ego, a o Steve'a i te kreseczki. Te na dwóch ostatnich obrazkach, tak w okolicy pasa. 
/Przetrwała. Nie raz, nie dwa się ścierali, ale jednak wciąż da się zauważyć, że Logan widzi w Bucky'm tego dzieciaka, którego poznał na wojnie, i w pewien szorstki sposób się o niego troszczy, choć rzadko to okazuje. No i są imiennikami, to zobowiązuje :P No i obaj mogą powiedzieć o Natashy "moja dziewczyna". Tak jak Clint. I Matt. I Steve. I dobre pół Avengers... 
S: W sumie niektórzy przyjaciele i w ten sposób to pojmują...
Ktoś musi być wzorem cnót wszelakich.
/Cóż, zdaję sobie z tego sprawę i nie raz miałem okazję usłyszeć o nieco... specyficznych typach przyjaźni, ale ja jakoś nie mam ochoty angażować się w coś takiego. To nie dla mnie, zdecydowanie nie.
/Nie ma kogoś, kto jest idealny lub jest "wzorem cnót wszelakich". Na całe szczęście.
B: Kulą po nogach, ha ha
 Ha ha... Nie. Przyłożyłbym ci raz, a z kości zostałyby ci puzzle. Kuszące, ale odpuszczę.

Astrid Löfgren

N, strach minąłby w momencie ujrzenia tej błyskotki.
Awanturnik jeden. Powinien mieć dożywotni zakaz wstępu gdziekolwiek. Oh, wait… Przecież on nie potrzebuje pozwoleń.
To ja może już przestanę, bo z tego wstydu będę czerwona na twarzy do końca życia. 
/No ba, że tak. To w końcu jego najwspanialsza część ciała.
/Gdyby Bucky dostał dożywotni zakaz wstępu do jakiegoś baru, ten bar momentalnie stałby się jego ulubionym miejscem. Bo zakazy są przecież po to, by je łamać, prawda?
/Jeśli zostaniesz czerwona na twarzy do końca życia, Steve może zacząć chodzić za tobą jak ten zagubiony szczeniaczek. Czerwona głowa = Red Skull = Hydra. Proste! Steve przecież kocha Hydrę. Tylko Buckyś już trochę mniej...
Steve, a to utrudnia sprawę i to mocno, ta? Wszystko coraz bardziej się gmatwa i końca nie widać.
 Nie mogę powstrzymać się przed powiedzeniem tego - witam w naszym świecie. Tutaj wszystko wciąż pląta się bardziej, zwłaszcza w momentach, w których ma się wrażenie, że cała sprawa niedługo dobiegnie końca. Ale z doświadczenia wiem też, że nie wszystko jest jednak tak poplątane, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. I mam nieśmiałą nadzieję, że i w tym przypadku tak będzie.
Bucky, mówisz poziom IQ, ja myślę cyfra. I zepsułeś moment, bo cię pocieszałam właśnie. Ale okej. Mądry? Czyli według ciebie mądrość równa się inteligencji? Chciałbyś być znów tak inteligentny jak kiedyś? 
/A że to było pocieszanie? Ym... Dobra, przyznaję, że nie do końca wiem, w którym momencie mnie pocieszałaś - no, chyba, że chodziło o ten tekst o amebie - ale i tak dzięki. Pocieszyłaś mnie. Bo teraz już wiem, że jesteś w tym niemal równie dobra co ja. To podbudowuje.
/Wiem, że mądrość i inteligencja nie są dokładnie tym samym, ale nie powiem ci teraz czym się różnią. Mam drobne problemy z zasobem słownictwa, więc jak czegoś nie pamiętam, szukam pokrewnego słowa. Nie zawsze trafiam tak do końca, jak teraz. Chodziło mi chyba o inteligencje, bo to ona jest wrodzona, nie? Tak, chyba tak. Właśnie o nią mi chodziło, mój błąd. Inteligencja, nie mądrość. A po takich wywodach łatwo zorientować się, że nie mam jej już tyle, co kiedyś.

o.

I tak czuję w kościach że Steve ma czego żałować.. Nikt niczego nie odgryzie jak Bucky xd
Podejrzewam że proteza na czymś musi być zrobiona czy czymś być wypełniona skoro nie ma ramienia :o albo coś omijam wzrokowo :o 
Czyli Wolvi i Winnie powinni się przyjaźnić xD a Departament X mógł mieć jakieś wpadki, w końcu na czymś musieli się uczyć xD 
/A tam, potem pocałuje żeby nie bolało i będzie po problemie :P
/Prawdziwe ramię Bucky'ego zostało amputowane na wysokości barku i zastąpione metalową protezą, podłączaną do wbudowanego w jego ciało gniazda. Część jego kości (mostek, łopatka czy nawet kilka żeber) musiała zostać zastąpiona metalowymi, by w ogóle mogła udźwignąć ciężar protezy. Więc jeśli jest czymś wypełniona, to tylko mechanizmem. Chyba, że właśnie coś pomieszałam i nie o to ci chodziło.

/W pewnym sensie Bucky i Logan są przyjaciółmi. Znają się jeszcze z czasów wojny, walczyli ramię w ramię, a Logan niemal nigdy nie zwraca się do Bucky'ego inaczej niż "dzieciak". Jednak kiedy Bucky był Winter Soldierem, ścierali się nie raz. A WS zamordował ciężarną żonę Logana, więc wiesz...
S: No wiesz ale przyjacielskie klepnięcie chyba byś zniósł? Z czym jeszcze trudno ci się dostosować? 
/Przypomnę, że mówiłaś o "macaniu, klepaniu i ściskaniu", co raczej nie wpisuje się w pojęcie przyjacielskiego klepnięcia, które byłbym jeszcze w stanie zrozumieć.
/Wyciągnęli mnie z lodu niemal pięć lat temu i od tamtego czasu zdążyłem przyzwyczaić się do wielu rzeczy. Wiem, że niektórych dziwi moje "archaiczne", jak nie raz ktoś to nazwał, zachowanie, ale dla mnie to nie problem i nie widzę powodu, by się zmieniać. 
B: Może chcę dostać
 Aż boję się zapytać, co chciałabyś dostać.