30 listopada 2016

Astrid Löfgren

N, to jakaś dyskryminacja. A mnóstwo dziewczyn naokoło ukochanego synka, żadna dla niego nie odpowiednia, wszystkie takie same, wszystkie go skrzywdzą, żadna nie da szczęścia takiego jak mamusia, tudzież tatuś w przypadku Stucky?
Sądzisz, że zrobiłby mu krzywdę?
Co do papy Rogers, to się zastanawiam, po co dodawali Steve'owi problemów. Tak, jakby chorowitość nie była wystarczająca do nakreślenia tragizmu postaci. 
/Papa Bucky jest gorszy niż niejedna mamusia, fakt, ale odganiania dziewcząt będzie musiał się dopiero nauczyć. Steven to dżentelmen pełną gębą, Buniu już mniej, i będą musieli nauczyć się jak w kilku miłych, żołnierskich słowach wytłumaczyć młodej damie, że nie jest wystarczająco dobra dla ich jedynego syna. 
/Umyślnie - nie, ale nieumyślnie mógłby to zrobić, bo małe dziecko jest delikatne, a Bucky to facet, który swoją siłę jednak ma. A do tego czasem ma problemy z emocjami. Drobniutkie, bo drobniutkie, ale przypadkiem mógłby doprowadzić do tragedii. Dlatego nawet jego komiksowy odpowiednik - o wiele słabszy fizycznie od filmowego - bał się przebywać w pobliżu córki Luke'a i Jessicki.
/Zrobili to, by Steve stał się "bardziej ludzki", i żeby pokazać, że ten chudy, bity dzieciak wyrósł na bohatera broniącego słabszych za wszelką cenę (czasem przesadzając i to zdrowo, ale cóż...). W tym samym zeszycie, w którym widzieliśmy jego pijanego ojca bijącego matkę, widzieliśmy też Steve'a, który uratował dziecko przed złym ojcem - Iana przed Zolą.
Neh, to nie on cię ukształtował. Musiało być coś innego, ktoś inny, chociażby mama, albo Winifred. Ktoś musiał dać ci alternatywę, żebyś zrozumiał, że powinno się postępować zupełnie inaczej. Bez tego nie nauczyłbyś się dokonywania wyborów.
Z całym szacunkiem dla Steve’a, ale ty bardziej nadawałbyś się na zębową wróżkę, Buck.
Część prawdziwych uroków rodzicielstwa was ominęła. Znajdowanie pieluch tam, gdzie nie powinno ich być, to dopiero urok. 
Steve: Odbywałem już wiele podobnych rozmów i wiem, że sprawa jest znacznie bardziej złożona. Terapeuta wyciągnął ze mnie to wszystko i wytłumaczył, że podświadomie próbuję jakoś usprawiedliwić ojca i znaleźć w tym wszystkim jakieś dobre strony. I czasem sam nie mogę uwierzyć, że wciąż to robię. Wiem, że to z mamy czerpałem wzorce, doskonale to wiem, ale... Czasem odruchowo go usprawiedliwiam. 

Bucky: A ja ciągle mówię, że jakbym miał wtedy te kilka lat więcej, to bym mu przyłożył. Ale na szczęście ktoś mnie ubiegł.

S: Buck...

B: Och, no dobra, przepraszam. Przejdźmy więc to tego, że znów ktoś przyznał, że byłbym lepszą wróżką od ciebie, Steven. To dzięki włosom, mówię ci.

S: Tak, tak, wiem. Nic nie równa się z twoimi włosami. Byłbyś przep... wyjątkowo oryginalną wróżką. 

B: Wiem. No i cóż - niestety, ale zmienianie pieluch nas nie ominęło tak do końca. To był mroczny okres. Wolimy o nim zapomnieć.

o.

Dobra, to nawet ich nie szukam xD nie no, będę zgłaszać jak coś kiedyś ujrzę xD
Wgl podoba mi się to jak poprowadziłaś dialog z Astrid - taką miłość czuć do dzieci od Stucky <3 podoba mi się!
Lateksowe spodnie imitują chyba jej druga skórę :p
Byłoby!! Idź zajrzyj do kryształowej kuli xD 
/Co do opek i wattpada - właśnie znalazłam takie, w którym Niemka walczy w powstaniu warszawskim i zaprasza do udziału... Kapitana Amerykę, który udawał Polaka (bo akcent wcale by go nie zdradził :P). A młody Polak używał perfum Calvina Kleina. Tego Klelina, który urodził się w 1942 roku. Kocham takie opka.
/Cieszę się, że mi się udało <3 Przekazanie emocji bez opisów jest trudniejsze i bałam się, że mi nie wyjdzie.
/Wandzia biega w miniówkach, gorsetach i obcisłych skórach, bo przecież jest nastolatką! Zapomniałaś? Tylko trochę po niej tego nie widać.
/Rozumiem, że robisz jakieś podchody, by nakłonić mnie do napisania kolejnego tekstu dla dorosłych? Stąd tak nalegasz na to, żebym wylądowała pod ich łóżkiem :P?
Wtrącę się xd :Wujaszek Thor nie chce się zamienić w Mikołaja albo jakiegoś swojego poddanego zamienić na ten jeden wieczór xD tak wiecie, vo by Grace ujrzała oddalające się sanie xD Tony da radę je zrobić xD

S: Nie jesteś gotowy do takiego poświęcenia? To smutne..
B: Raczej każdy będzie w takim szoku, że od razu dasz radę ich ściągnąć czy jak to tam w slangu snajperskim się zwie
Steve: Nie mogę stracić palców, bo co Grace miałaby malować? Bucky na pewno nie chciałbym, żebym unieszczęśliwił dziecko w imię chwilowego uniesienia.

Bucky: Steven łże. Już kiedyś dał mi się wysmarować czekoladą. Ba, nawet masłem orzechowym.

S: Zrobił ze mnie ludzką kanapkę.

B: Bardzo smaczną. A że lubię smaczne rzeczy, nie mogę pozwolić, by ktoś mi go sprzątnął. Ale od siódmego roku życia mam na trzecie "Ochroniarz tego głupka Rogersa", więc daję radę.

S: Bardzo zabawne.

B: Ale prawdziwe, mój ty bałwanie. Choć nie, figurą bliżej ci do odwróconej choinki, mógłbyś partnerować Thorowi w przedstawieniu.

S: Za co?

Astrid Löfgren

N, nie, nie, właśnie to bardzo fajna i dobra taktyka, bo właśnie nie stoi się w miejscu. I jest ciekawie.
Oj tam, to byłby tylko delikatny baby blues… Ależ wpadałby w szał, gdyby wszyscy naokoło zaczęliby go pocieszać. 
/Poczekaj, aż dojedziemy do wieku nastoletniego, bo wtedy dopiero będzie ciekawie. Ich mała księżniczka będzie już rozhormonowaną nastolatką wokół której kręcić będą się chłopcy. Tych Buniu nie tolerował nawet wokół młodszej siostry, a co dopiero wokół córki, której rozkazał nigdy nie dorastać 
/Bardziej boję się o to, że wpadłby w szał, gdyby marudzenie dzieciaczka go zdenerwowało.
Jesteście genialni, zwracając uwagę na takie rzeczy. Tworzycie magiczną, niepowtarzalną atmosferę, to świetne. Co w ogóle sądzicie o odbieraniu dzieciom całej tej historii z Mikołajem i uczeniem ich od małego, że ktoś taki nie istnieje?
Przez tą większą otwartość Grace ma już więcej koleżanek, pierwsze przyjaciółki?
Kim chcielibyście, żeby wasze dzieci zostały w przyszłości? Wiem, że prawdopodobnie dacie im „wolną rękę” w tej kwestii, ale wiadomo, że rodzice mają swoje własne marzenia odnośnie przyszłości swoich pociech.
Steve: Chcemy po prostu, by miały to wszystko, czego my nie mieliśmy. Od magicznych świąt, po dobre dzieciństwo. Co przyznaję, jest dla nas niemałym wyzwaniem. Jednak Bucky wyznaje zasadę "Jeśli nie wiem, co mam zrobić, zastanowię się, co zrobiłaby Winifred Barnes", a ja... Cóż, zastanawiam się, co zrobiłby mój ojciec i postępuję na odwrót. 

Bucky: Boże, jak ja nienawidziłem twojego ojca.

S: Ja też. Jednak... Bądź co bądź, to on ukształtował mnie takim, jakim jestem. Wyczulił mnie na to, że nie można być obojętnym na krzywdę innych, i że zawsze trzeba pomagać słabszym.

B: Wiesz, mógł ci to powiedzieć, nie musiał cię od razu lać.

S: Mógł. Dlatego ja właśnie tak robię. Tłumaczę aż do skutku, nie podnoszę głosu i nie tracę cierpliwości. Chcę żeby dzieci miały tak dobre dzieciństwo, jak tylko zdołamy im zapewnić, a nawet lepsze. 

B: Ba, jak będzie taka konieczność, Steven wskoczy w strój zębowej wróżki, żeby udowodnić im, że istnieje. Albo poprosi Hope, żeby polatała chwilę przed oknem i posypała brokatem na lewo i prawo. 

S: Jeśli to miałoby je uszczęśliwić, tak właśnie bym zrobił. Jednak to byłoby już kłamstwo. Uważam, że jeśli dzieci pytają wprost, należy powiedzieć im prawdę, a nie iść w zaparte. 
I cóż, tak, z Grace zdecydowanie jest już o wiele lepiej. O wiele, wiele. Ma już kilka ulubionych koleżanek ze szkoły, które zaprasza do domu. 

B: I chce zostać harcerką. 

S: Bucky już nie może doczekać się pieczenia z nimi ciasteczek. 

B: A zwłaszcza sprzątania po tym pieczeniu. To dopiero prawdziwe uroki rodzicielstwa. Sprzątanie mąki z miejsc, w których nigdy nie powinno jej być, i wyciąganie mąki z włosów.
A co do pracy - niech robią wszystko, co tylko je uszczęśliwi. Byleby robili coś zgodnego z prawem.

S: I byleby nie szli w nasze ślady.
N: Z ojcem Steve'a jest taki problem, że przez lata jego charakterystyka diametralnie się zmieniała. Nie było go wiele, pojawił się na zaledwie kilku panelach i choć na kilku z nich był ukazany jako dobry ojciec, to od lat osiemdziesiątych przedstawiany był jako alkoholik, co zapoczątkował Dennis O'Neil. Rick Remender dodał do tego przemoc domową.

o.

Ale my chcemy "Niebo"! Aż bym chyba dziennie co chwilę jakieś mejle do Ciebie wysyłała, gdybyś coś takiego odwaliła nam ;o Nie ładnie, nie ładnie! ;p
Bo wszyscy uważają, że uda Wandy dodają jej super mocy i ona forów nie potrzebuje xD
No ale to byłoby piękne piętno :)
/Więc nawet jeśli znajdziesz gdzieś moje opowiadanie nie podpisane moim nickiem, lepiej mi o tym nie mów, bo nie będę robić trzeciego podejścia do blogowania w imię zasady "do trzech razy sztuka, może tym razem nikt niczego nie ukradnie". Zgłoś, jeśli chcesz, ale mnie informuj :)
/Uda Natashy. Choć fakt, Wanda biega w takich miniówkach, że każdy może pooglądać sobie jej uda :P
/Nope, nie byłoby. To byłoby gorsze od przyłapania rodziców na robieniu rodzeństwa.
S: Nie na niego, na siebie! Co by cię schrupał czy coś. 
 Och nie, lepiej nie. Znając jego zamiłowanie do czekolady, odgryzłby mi palce.
B: Haha ale ona tylko go szykuje do walki! Z takim umalowaniem byłby nie do ruszenia!
 Coś w tym jest. Przez taką tapetę z dziecięcych kosmetyków nie przebije się nawet kula.

Astrid Löfgren

Za chwilę Grace i Ian będą dorośli. Chociaż nie, może nie za chwilę.
Zobaczymy jak będzie w przyszłości, wtedy zweryfikuje się, czy naprawdę dobrze sobie poradził. Radzi sobie świetnie i to powód do dumy.
Tak też o tym pomyślałam. Standardowemu Bucky'emu zafunduj dzieciaka, zmieni się nam o sto osiemdziesiąt stopni <3 Albo i nie...
/Mamy jeden tydzień w miesiącu, więc takie przeskoki o kilka miesięcy o rok, czy nawet o dłuższy okres mają sens, jeśli nie chcemy stać w miejscu i gawędzić w kółko o tym samym. Ale jeśli to zła taktyka, mogę zacząć planować to inaczej :)
/Mogę zdradzić, że spojrzałam w swoją kryształową kulę i wiem, że obaj zrobili kawał dobrej roboty, wychowując te dzieciaki.
/Standardowy Bucky z dzieciaczkiem, mówisz? Borze szumiący, to byłaby makabra, która zakończyłaby się tym, że dziecko krzyczałoby wniebogłosy, a Bucky wyłby razem z nim.
Piszą te listy do Mikołaja z Rovaniemi czy po prostu adresują "Do Mikołaja"? Szacunek, że je przekonaliście do zwłoki.
Ian jest słodki. Zawsze przecież mógł z zemsty opowiadać wszystkim dzieciom naokoło, że Mikołaj to oszustwo. Zaczął już szkołę, nie? Jak sobie radzi? I jak ze zdrowiem Grace?
Steve: Do Mikołaja z Laponii, choć nie do końca z Roveniemi. Ze wzgórza Korvatunturi, czyli "Wzgórza-Ucha". Słyszeliśmy kiedyś legendę o tym, że to właśnie tam mieszka Joulupukki czyli Mikołaj lub Dziadek Mróz, a wzgórze dzięki swojemu kształtowi jest miejscem, w którym wysłuchiwane są wszystkie życzenia, a Mikołaj wszystko słyszy i dlatego zawsze wie, czy dzieci były grzeczne czy nie.

Bucky; Legenda straciła na popularności, kiedy część wzgórza zaczęła należeć do ZSRR, ale i tak uznaliśmy, że ma w sobie to coś. Pozostaliśmy więc przy wersji, że prawdziwy Mikołaj mieszka na wzgórzu, a wszyscy ci przebierańcy z centrów handlowych, czy ci prowadzący zbiórki na ulicy to jego pracownicy, którzy pomagają mu w dostarczaniu prezentów na czas, dlatego zawsze udaje mu się dotrzeć do wszystkich dzieci, które w niego wierzą. A jeśli przestają wierzyć, jego rolę przejmują rodzice.

S: Prosiliśmy Iana, by nie mówił innym dzieciom, że Mikołaj nie istnieje, bo może być im przez to bardzo smutno i to z jego winy, a przecież by tego nie chciał. Zawarliśmy więc dorosłą umowę i obiecał nikomu nie mówić. To naprawdę mądry dzieciak.

B: Czasem mam wrażenie, że może trochę aż za jak na swój wiek, co nieco mnie martwi, ale potem powtarzam sobie, że dobrze się stało. Bardzo dobrze, bo nie wyhodowano mu trzeciej ręki, niczego nie wszczepiono, niczego nie ucięto. Podwyższona inteligencja ułatwi mu tylko życie, bo już teraz świetnie radzi sobie w szkole i niedługo zapewne przeskoczy klasę.

S: Albo dwie. Grace także radzi sobie coraz lepiej. Jest już o wiele bardziej otwarta, coraz więcej i częściej chodzi, nawet biega...

B: Niedługo sama będzie w stanie skopać tyłek temu, kto ją zaczepi.

Rivoletta

#1 Moje poszły na dywan.
Pewnie jest tam bardzo rodzinna atmosfera ale chyba raczej trudno by było mi tam wytrzymać.
Jakoś nie wyobrażam sobie żeby Bucky mógł się zmienić.
Po tym tygodniu jestem zdecydowanie po stronie Team Iron Man.

#2 Oooo to jest takie urocze kiedy starsze rodzeństwo chroni młodsze. Dlaczego moja siostra taka nie była😦
Bardzo dobrze nauczyli Iana odpowiednich wartości, tylko społeczeństwo raczej nie pozwala na takie zachowania.
Szczerze to też bym była dumna gdyby moje dziecko broniło słabszych.
/Miałaś więc chociaż dywan, to pozytyw! Spora część dzieciaków nigdy nawet nie dowiedziała się, co stało się z pieniędzmi. Jesteś więc górą :P
/Rozgardiasz przed świętami zawsze jest trudny do wytrzymania, a rozgardiasz w domu, w którym trzeba przygotować miejsce i jedzenie dla tylu osób (w tym dla dwóch super-żołnierzy i nordyckiego boga) jest już czymś niemal niemożliwym do zniesienia. Są krzyki, są kłótnie, bo bez tego się nie objedzie, ale później wszystko już już świetne, choć nieidealne, bo nigdy nie potrafią zrobić wszystkiego zgodnie z planem.
/Wiesz, Steve podczas CW wyszedł na takiego buca i hipokrytę, że aż szkoda słów (raz niemal pobił Punishera na śmierć za to, że ten kogoś zabił, a później poszedł zatłuc Tony'ego, więc...) i zamierzam z tego poczerpać. 
/A Buniu się zmieni. Wierz mi. Dostanie takiego kopa, że nie będzie miał wyboru.

/Najgorsze w tym wszystkim jest to, że niektórzy patrząc na zachowanie Iana, nie będą widzieć tego, że został nauczony bronienia słabszych, że stanął w obronie młodszej siostry, a będą widzieć w nim tego, który posunął się do przemocy. I o ile w "normalnej" rodzinie przeszłoby to bez echa, to w ich przypadku zacznie się gadanie i plotkowanie, że TAKIM nie powinno dawać się dzieci