30 listopada 2016

Astrid Löfgren

Za chwilę Grace i Ian będą dorośli. Chociaż nie, może nie za chwilę.
Zobaczymy jak będzie w przyszłości, wtedy zweryfikuje się, czy naprawdę dobrze sobie poradził. Radzi sobie świetnie i to powód do dumy.
Tak też o tym pomyślałam. Standardowemu Bucky'emu zafunduj dzieciaka, zmieni się nam o sto osiemdziesiąt stopni <3 Albo i nie...
/Mamy jeden tydzień w miesiącu, więc takie przeskoki o kilka miesięcy o rok, czy nawet o dłuższy okres mają sens, jeśli nie chcemy stać w miejscu i gawędzić w kółko o tym samym. Ale jeśli to zła taktyka, mogę zacząć planować to inaczej :)
/Mogę zdradzić, że spojrzałam w swoją kryształową kulę i wiem, że obaj zrobili kawał dobrej roboty, wychowując te dzieciaki.
/Standardowy Bucky z dzieciaczkiem, mówisz? Borze szumiący, to byłaby makabra, która zakończyłaby się tym, że dziecko krzyczałoby wniebogłosy, a Bucky wyłby razem z nim.
Piszą te listy do Mikołaja z Rovaniemi czy po prostu adresują "Do Mikołaja"? Szacunek, że je przekonaliście do zwłoki.
Ian jest słodki. Zawsze przecież mógł z zemsty opowiadać wszystkim dzieciom naokoło, że Mikołaj to oszustwo. Zaczął już szkołę, nie? Jak sobie radzi? I jak ze zdrowiem Grace?
Steve: Do Mikołaja z Laponii, choć nie do końca z Roveniemi. Ze wzgórza Korvatunturi, czyli "Wzgórza-Ucha". Słyszeliśmy kiedyś legendę o tym, że to właśnie tam mieszka Joulupukki czyli Mikołaj lub Dziadek Mróz, a wzgórze dzięki swojemu kształtowi jest miejscem, w którym wysłuchiwane są wszystkie życzenia, a Mikołaj wszystko słyszy i dlatego zawsze wie, czy dzieci były grzeczne czy nie.

Bucky; Legenda straciła na popularności, kiedy część wzgórza zaczęła należeć do ZSRR, ale i tak uznaliśmy, że ma w sobie to coś. Pozostaliśmy więc przy wersji, że prawdziwy Mikołaj mieszka na wzgórzu, a wszyscy ci przebierańcy z centrów handlowych, czy ci prowadzący zbiórki na ulicy to jego pracownicy, którzy pomagają mu w dostarczaniu prezentów na czas, dlatego zawsze udaje mu się dotrzeć do wszystkich dzieci, które w niego wierzą. A jeśli przestają wierzyć, jego rolę przejmują rodzice.

S: Prosiliśmy Iana, by nie mówił innym dzieciom, że Mikołaj nie istnieje, bo może być im przez to bardzo smutno i to z jego winy, a przecież by tego nie chciał. Zawarliśmy więc dorosłą umowę i obiecał nikomu nie mówić. To naprawdę mądry dzieciak.

B: Czasem mam wrażenie, że może trochę aż za jak na swój wiek, co nieco mnie martwi, ale potem powtarzam sobie, że dobrze się stało. Bardzo dobrze, bo nie wyhodowano mu trzeciej ręki, niczego nie wszczepiono, niczego nie ucięto. Podwyższona inteligencja ułatwi mu tylko życie, bo już teraz świetnie radzi sobie w szkole i niedługo zapewne przeskoczy klasę.

S: Albo dwie. Grace także radzi sobie coraz lepiej. Jest już o wiele bardziej otwarta, coraz więcej i częściej chodzi, nawet biega...

B: Niedługo sama będzie w stanie skopać tyłek temu, kto ją zaczepi.

2 komentarze:

  1. N, nie, nie, właśnie to bardzo fajna i dobra taktyka, bo właśnie nie stoi się w miejscu. I jest ciekawie.
    Oj tam, to byłby tylko delikatny baby blues… Ależ wpadałby w szał, gdyby wszyscy naokoło zaczęliby go pocieszać.

    Jesteście genialni, zwracając uwagę na takie rzeczy. Tworzycie magiczną, niepowtarzalną atmosferę, to świetne. Co w ogóle sądzicie o odbieraniu dzieciom całej tej historii z Mikołajem i uczeniem ich od małego, że ktoś taki nie istnieje?
    Przez tą większą otwartość Grace ma już więcej koleżanek, pierwsze przyjaciółki?
    Kim chcielibyście, żeby wasze dzieci zostały w przyszłości? Wiem, że prawdopodobnie dacie im „wolną rękę” w tej kwestii, ale wiadomo, że rodzice mają swoje własne marzenia odnośnie przyszłości swoich pociech.

    OdpowiedzUsuń
  2. Wtrącę się xd :Wujaszek Thor nie chce się zamienić w Mikołaja albo jakiegoś swojego poddanego zamienić na ten jeden wieczór xD tak wiecie, vo by Grace ujrzała oddalające się sanie xD Tony da radę je zrobić xD

    OdpowiedzUsuń