Sam, nie miałam na myśli idealnego zespołu po pierwszym dniu wspólnej pracy. W waszym przypadku chyba ciężko będzie się zgrać. Tak mi się wydaje i obym się myliła.Ciężko tak naprawdę ocenić to czy jesteśmy bliżej, czy dalej, bo tak naprawdę nie jest wiadome to, gdzie znajduje się meta. O ile w ogóle gdzieś jest. Cały czas idziemy naprzód i to jest chyba najważniejsze.
A bliżej niż dalej?
James, no przecież o tym mówiłam. "Otwórz się" czy "nie duś tego w sobie" nie musi brzmieć jak nakaz, ale jak wskazówka i motywator, czy zachęcenie, jak kto woli, do pozbycia się całej tej żółci. Oczywiście jeśli w tle istnieją dobre argumenty i rada ma odpowiedni wydźwięk. Nie prawie, ale jak atak. Wiem coś o tym, ty też coś o tym wiesz, nie oszukujmy się.
Gdyby nie zaciągało się na terapię na siłę to... byłoby zbyt pięknie. Zaciąga się, Jamesie, zaciąga. Jak nie rodzina, to sąd. Nic to nie daje, fakt, i masz rację, że to nie ma sensu, ale to powszechna praktyka.
Powiedział ten, który rzuca "cholerami" na prawo i lewo, i jeszcze odmienia przez wszystkie przypadki :P Ale dobrze, dobrze, już nie będę.
Nie jestem psychiatrą, nie chadzam na terapię, więc nie wiem tego i dlatego pytałem, a nie stwierdzałem fakt.
Nie każda powszechna praktyka ma sens i przynosi pozytywy. Każdy to wie, a przynajmniej wiedzieć powinien. Kiedyś uważano, że lobotomia jest skuteczna i co? Ludzie chyba nie są aż tak głupi, by nie dostrzegać własnych błędów, więc może i teraz go dostrzegą. Może i to naiwne, ale chyba wolę wierzyć, że da się wysiąść czy nawet wyskoczyć z tego pociągu i to wszystko naprostować, bo świat dawno zaczął się piep...psuć.
Ja to ja, młodej damie jednak nie przystoi. Trzeba pielęgnować dobre wychowanie.