N, do usług! Jeszcze dodałabym: siedząc na brzegu lśniącego w blasku umykających promieni jeziora, wpatrując się w zanikające za widnokręgiem słońce, przypominające mu, w jak beznadziejnym położeniu się znajduje. Łzy słońca. <3
Idealizowanie ewidentnie negatywnego bohatera jest co najmniej... dziwne. I tylko dowodzi, że dużo osób zwraca uwagę jedynie na wygląd aktora, a mniej na jego grę czy sam kanon postaci. A usprawiedliwienia troszkę śmieszne, choć przyznam, że można by to jakoś podciągnąć pod stres, ale to teoria mocno naciągana. Loki to bardziej boski socjopata, a nie żaden skrzywdzony ktoś.
O tak, TJ wymiata. Całkowicie mnie urzekł. Fajnie go pan Stan wykreował.
Muszę przyznać, że jestem zdziwiona tym, że nie znalazłam żadnego polskiego blogaska, w którym Bucky byłby bohaterem opka i to takiego z prawdziwego zdarzenia. Polski fandom go chyba nie lubi, bo nikt nie zrobił z niego trólovera dla Mary Sue :(
Trochę przerażająca jest postawa autorek sporej ilości ff, które uważają, że Loki do zmiany potrzebuje tylko zakochania się w jakiejś dziewczynie. To sytuacja niemal analogiczna dla postawy "przy mnie się zmieni i przestanie pić" lub "przy mnie się zmieni i przestanie być agresywny". Loki to nałogowy kłamca i sadysta, który może wbić komuś nóż w plecy w najmniej oczekiwanym momencie, więc robienie z niego materiału na wymarzonego ukochanego jest co najmniej... dziwne.
Przy tym jego "You're the most important woman in the world and you can't help me!?" autentycznie mi się biedaka żal zrobiło, bo Elaine przez cały ten czas miała rację.
James, tak, muszę, bo się boję, że jednak zapomnisz. Nie wiem jak reszta, bo nie jestem "wszyscy", ale ja muszę. Nie mogę się powstrzymać, to silniejsze ode mnie.
No właśnie, teoretycznie. Wyobrażasz sobie jakoś tą "dobrą drogę"? Jak mogłaby wyglądać?
Zakończyć w jaki sposób?
No ale widzieć nie będziesz, a to już coś. Minimalne odciążenie.
Jeśli mam zachowywać się, jakbym był normalny to przestańcie mi wypominać, że taki nie jestem, bo to raczej nie pomaga.
Powinienem raczej podkreślić, że w sposób w pełni symboliczny, bo w moim przypadku zbyt wiele można sobie chyba dopowiedzieć. Więc, że nie, nie zamierzam nikogo wykańczać, czy strzelać w łeb ani sobie, ani nikomu innemu, bo to raczej byłby marny "nowy początek", prawda? Zamierzam być grzeczny.
Dobra droga? Skoro na razie wszystko pieprze to robiłbym wszystko na opak. A tak szczerze? Nie mam najmniejszego pojęcia.