19 czerwca 2016

ASTRID LÖFGREN

N, ja bym dalej wytykała, bo to by było zbyt dziwne, żebym uwierzyła, że cudownie „wyzdrowiał” z aspołeczności.
I wtedy by była wina podłogi. Winnie by ją zlikwidował.
Gołe klaty mogliby jednak zostawić, bo zawsze miło zawiesić oko na całkiem atrakcyjnym ciałku, ale zamiast romansującej Wdowy przyjęłabym chyba wszystko. A zwłaszcza więcej Sama <3
/Oj tam, toć to Bucki. Chłopak ma tyle talentów, a ty ciągle w niego wątpisz? Facet cudownie zmienia sobie kolor oczu, długość włosów czy wielkość ust (może jego super-ciało wchłonęło ten botoks?) z komiksu na komiks, więc może okazałby się jeszcze cudem medyczny, który sam się leczy.
/Cóż, chociaż kogoś udałoby mu się zlikwidować. Podbudowałby się :P
/Nie no, ja tam bym nie narzekała, gdyby połączyli "gołe klaty" i "więcej Sama". Jestem za tym, by teraz była jego kolej. 
Steve, a myślałeś wtedy co będzie, znaczy stawiając wszystko na jedną kartę, jeśli Bucky nie będzie chciał żadnych związków, zwykłego seksu bez zobowiązań albo i ze zobowiązaniami tak dla rozrywki, nawet utrzymywania kontaktu, i wszystkiego co jeszcze można by wpisać w jakiś zbiór oczekiwań? 
/Myślałem o tym i tak naprawdę rozważałem same czarne scenariusze, w których każe trzymać mi się od siebie jak najdalej, ale stwierdziłem, że to lepsze od oszukiwania go. Wiedziałem, że prędzej lub później pęknę, a wszystko i tak się wyda. A wtedy Bucky nie tylko mógłby mnie znienawidzić, ale też... sam nie wiem, załamać się przez to, że oszukiwałem go przez tak długi czas? Zasłużył na to, żeby znać prawdę. 

Bucky: Przestać się podlizywać. I tak śpisz na kanapie.

Steve: Odwołuję.
Bucky, a leciałeś kiedyś na kogoś innego tak samo intensywnie, jak na Steve’a?
Powstrzymam się przed zachwytami, bo to by było dziwne, w końcu rozmawiamy o twoim facecie i to nic, że jestem kobietą niestwarzającą zagrożenia. Ale wierzę na słowo. I dołączam się do błogosławieństw, chociaż do Boga mi daleko.
Awwww. No ale tak myślałam, że to powiesz.
/Bywałem zauroczony, ale... To coś innego. Dlatego bez wahania odpowiem, że nie.
/Nie przejmuję się jakimkolwiek zagrożeniem, bo Steven doskonale wie, że jeśli tylko spróbuje się za kimś choć obejrzeć, tak go trzasnę, że już więcej tego nie zrobi. A kołnierz ortopedyczny, który będzie po tym nosił, tylko mu w tym pomoże. Mam nadzieję, że baran to doskonale rozumie. Pięknymi ramionami mnie nie ugłaska. Całą resztą też nie. Zresztą, z kanapy ciężko!
/Odpowiedź oczywista.

O.

No czyja by to była wina? Tuska xD Nie no, wszystko byłoby na Bucky'ego i Capa. Ale niestety, taki jest urok filmów, że nie zawsze jakieś wątki są racjonalne czy logiczne. Może Tony myślał, że skoro ma dziecko po swojej stronie to nikt go nie skrzywdzi a poddadzą się?
O Pająku widziałam, Romanową- popieram, nie obejrzę xD
/Żeby to chociaż było jakieś urocze dzieciątko, na widok którego nawet włączony tryb WS nie powstrzymałby Bucky'ego przed przystanięciem i zrobieniem przeciągłego "Awww" na jego widok, ale nie, Stark zabrał pryszczatego podrostka, który ma jeszcze mleko pod nosem, więc z jakiej racji miałby się poddawać? Żeby zabrał Spider-Gwen to już inna sprawa, ładna dziewczyna mogłaby go przekonać, a tak? I niech czasem nikt nie bierze tego na poważnie.
/Masz u mnie plusa jak stąd do Budapesztu, w którym zupełnie nie obchodzi mnie, co się wydarzyło!

+ Muszę się poprawić - ostatnio powiedziałam, że Marvel nie zareagował na strzelaninę w Orlando, i się pomyliłam. Zareagował - klik. Mój błąd, przepraszam!
S,B: I w tym pochrzanieniu piękne jest to, że siedzicie w tym razem. Haha Steve, obawiasz się spania na kanapie? To teraz taka fanowska prośba - złapcie się za dłonie.
B: Miło by jednak było, gdyby choć jeden z nas był choć trochę normalny.

S: Hej! Ja jestem "choć trochę normalny".

B: Nie, nie jesteś. I nie dyskutuj ze mną, bo wiesz, że i tak moje będzie na górze. Moje zawsze jest na górze, Steven.

S: Dobrze, jestem równie nienormalny co ty. Teraz dobrze?

B: Jeszcze słowo, a wykopię cię nawet z kanapy. I wiesz, że to zrobię. A przed zatrzaśnięciem drzwi zasadzę ci jeszcze kopa w...

S: Mieliśmy trzymać się za rękę i być dla siebie mili. Groźby się w to nie wpisują, kocie. 

B: A wsadź sobie tę rękę...

S: Kocham go właśnie za ten wrodzony urok i delikatność. 

O.

Niby to trochę boli w oko: "ma 16 lat i ratuje świat przed zniszczeniem", takie przecież to wciąż dziecko i już zabija, obrywa, zrywa się z lekcji, ma podwójne życie i przy tym wciąż jest szczęśliwym nastolatkiem. Ale no cóż, nastolatkowie potrzebują mieć jakieś wzorce. Ale filmowy był na studiach więc raczej starszy był, więc aż tak źle to chyba nie ma? No i przecież słynna scena pocałunku nie jest słynna bez powodu, sama przyznam, że była urzekająca, deszcz, do góry nogami, czego chcieć więcej? Lepsza niż całujący się Cap w CW xD
/W CW Tony całkowicie pojechał zabraniem piętnastolatka na starcie na lotnisku. I jeszcze ten brak konsekwencji - w jednej chwili twierdzi, że muszą się zarejestrować i stosować do poleceń rady, a w drugiej bez rozkazu i bez pozwolenia zabiera do złapania "kryminalistów" dziecko. Kiedy Tony ostatni raz widział Bucky'ego, ten próbował go zabić, pozostawił za sobą kilka trupów w Berlinie i był chodzącą agresją, więc skąd wiedział, że nie będzie miał broni? Co zrobiłby gdyby taki Bucky  -umyślnie lub nie - zabił Parkera? Kogo wtedy by obwiniał?
/Z własnej woli filmu o Pająku nigdy nie obejrzę. To samo z filmem o Romanowej - końmi mnie przed ekran nie zaciągną :P
S,B: Bucky, uważasz że to urocze, czy jest to przesadą? Ej a lubicie się trzymać za ręce?
/pytanie zadałam bo jakoś ja lubię o tym czytać/oglądać, uważam że niezależnie od wieku, wyznania, orientacji, pochodzenia to miły gest a ten obrazek mi się podoba też: [link]
Bucky:
/Nie uważam tego ani za przesadzone, ani za jakoś szczególnie urocze. Też miewam momenty, w których wręcz muszę wpakować mu się na kolana, i kazać mu mnie trzymać i za nic nie puszczać, bo inaczej odpłynę. Jesteśmy zbyt pochrzanieni, by być normalnymi.
/A trzymanie się za rękę nie jest złe. Ale muszę łapać go prawą, bo w lewej nie mam czucia, więc co to da? Ale Steven ma jakiś dziwny fetysz na jego punkcie.
Steve:
/Jeśli Bucky chce się trzymać za rękę, to też tego chcę. Mogę nawet nosić go na rękach, jeśli zechce. I wcale się nie podlizuję.

O.

A czemu właśnie nie lubisz historii o nim?
/Zwyczajnie zawsze mnie irytował. Wszystkim - zachowaniem, charakterem, sucharami, podejściem do wroga, a nawet samym wiekiem. Naprawdę rzadko który nastoletni heros mnie do siebie przekonał. Pajęczak zdecydowanie do tej grupy się nie zalicza. Jest raczej w grupie postaci, których nie trawię.

+ Nie wiem jak się to stało, ale w poprzedniej odpowiedzi coś popaprałam przy przeklejaniu tekstu i stąd ta pustka i "/". Brawo ja :P
S,B: I sprawdzasz wtedy, czy Bucky jest obok?
/Tak. Muszę usiąść, dotknąć go, upewnić się, że naprawdę jest obok, bo inaczej nie pozbędę się tego dziwnego ucisku w klatce piersiowej i lęku, że to tylko senny majak, a ja wcale go nie znalazłem. Choć on i tak powie, że znowu dramatyzuję.

O.

Haha chcesz sobie ten teksty "wypożyczyć" do Stucky?:D
Jako osoba uwielbiająca znać zakończenia ja przewijam film, poznaję koniec i oglądam całość...Więc do kina z tej przyczyny nie chodzę zbyt często, by ani siebie nie zabić ani innych jakimiś moim niezadowoleniem, tj nie całej sali kinowej ale osoby z którą się wybrałam.. Pająka to byś wgl wywaliła z każdego filmu, nawet z tego o nim xD
Haha biedak.. xD
/Wiesz, jakoś nie bardzo pasuje mi ten tekst do któregoś z nich. Także nie bardzo :P
 A Pająk w filmach o Pająku mi nie przeszkadza, bo zwyczajnie ich nie oglądam. Po co, skoro zwyczajnie go nie lubię? Przeszkadza mi tylko to, że przez jego szósty film, który rozpocznie jego trzecią trylogię poprzesuwano daty innych filmów, a "Inhumans" dziwnym trafem wyleciało z rozpiski.
S,B: Ach, więc trauma była, ale skoczyłeś za Steve'm... Steve jakie traumy ty masz i dlaczego nie dałeś znaku choćby drobnego Bucky'emu, że coś czujesz?
Bucky:
/A co ma do tego trauma? Boję się wysokości, ale wtedy nawet nie wiedziałem, że to, co czuję, jest właśnie lękiem przed upadkiem, bo skąd? A poza tym, wtedy to nie było ważne.
Steve:
/Nie dałem mu żadnego znaku, bo byliśmy w okupowanej przez nazistów Europie. To... cóż, nie działało jakoś zachęcająco. Poza tym, wtedy podchodzono do tego zupełnie inaczej niż teraz, więc skąd mogłem wiedzieć, że ja coś sobie ubzdurałem, a Bucky nie przyłoży mi z pięści w szczękę i nie zakaże się do siebie zbliżać?
/A co do traum... Mam kilka lęków, ale nie nazwałbym ich traumami. Kiedyś zdarzało się, że bałem się zasnąć, ponieważ przerażała mnie myśl, że znowu obudzę się w następnym stuleciu. Ale teraz już tak nie mam. Choć czasem zdarza się, że budzę się w nocy i z lękiem, że Bucky'ego nie będzie obok.

O.

[link] Podoba mi się spojrzenie pana Toma, którym uraczył po całusku xD
Ja bym się nie zdziwiła,że w tych czasach jest pokolenie, które nie wie co to teatr, opera, jak się je "je" etc. Wiesz na telefonach jesteś non stop, tam przewijasz jak coś ci się nie podoba a tak trzeba sceny wyciąć xD
A przecież Lokiemu z tym "źle" ;p
/Lepszy jest wyraz jego twarzy jak Aufidiusz wyskoczył z tekstem "Często śniłem o nas, złączonych w uścisku...". Takie "what the actual fuck" :P
/Hej, też preferuję oglądać coś na sprzęcie, który ma możliwość przewijania, i nie omieszkam z tego korzystać. Są po prostu sceny w filmach, które mnie nudzą i wydają się być wręcz niepotrzebne w danej produkcji. Weźmy taki mało ambitny przykład jakim jest CW - spokojnie przewinęłabym scenę rozmowy T'Challi z Romanową po zamachu i wizytę w mieszkaniu Pająka, bo mnie wynudziły i były zdecydowanie za długie. Ale oglądając je w kinie, nie wyrażałam głośno swojego niezadowolenia, przeszkadzając innym widzom, a i takie typy się trafiają. I to nie w teatrze, czy w operze, a po prostu w kinie. Głośne rozmowy, śmiechy, które zupełnie nie są wywołane filmem, używanie telefonu i cała masa innych przewinień. Zwykły brak kultury i tyle.
/Lokiemu ze wszystkim źle. 
S,B: Serio Bucky masz lęk wysokości? Czy to przykrywka dla jakiejś traumy? Zawsze możesz go Steve zabrać na randkę do Luwru. A jak wtedy Bucky na ciebie działał?
B: Spadałaś kiedyś w kilkusetmetrową przepaść z myślą, że zaraz umrzesz? Nie? Patrz, bo ja tak, i to jakoś sprawiło, że nabawiłem się czegoś takiego jak lęk wysokości.

S: Klaustrofobie też ma.

B: Ja przynajmniej nie boję się zimnych kąpieli.

S: Boisz. Prysznica także. Naprawdę chcesz się licytować, Buck?

B: Denerwuj mnie dalej, a nawet zabranie mnie do Luwru nie pomoże.

S: Oczywiście, że nie pomoże. Raczej tylko pogorszy sprawę, bo byś się tam zanudził. Nie cierpisz sztuki. I mnie mówiącego o sztuce.
I jak Bucky na mnie działał? Był... Nie sposób było oderwać od niego oczu i przestać myśleć o tym, by go dotknąć.

O.

Och no tak, bo ciężko jest sobie wyguglować informacje o sztuce, czy o tym jak się zachowuje w teatrze. No cóż, niestety pewnie fandom ich nie wykluczył, no bo jak?
Każdy ma prawo nosić to co lubi i strojem wyrażać siebie xD 
/Może myślały, że to działa tak, jak w kinie, i aktorzy nie usłyszą ich komentarzy? A tu pacz pani, okazało się, że jednak to słyszą! Ponoć przez takie zachowania na kilku spektaklach nie pojawiła się scena pocałunku. 
/Patrząc na scenę kłótni Odyna z Gromowładnym, sprzed jego wygnania na Ziemię z pierwszego "Thora"... Cóż, na miejscu Lokiego cieszyłabym się, że jestem adoptowana :P
S,B: A to drużyna dalej tak dobra jest, czy to już nie to samo co kiedyś? Ale tak, moglibyście się zgłosić, może byście otrzymali w prezencie piłeczkę, kij bądź kijem. Pewnie teraz kijem, ale może kiedyś sytuacja się uspokoi. Steve, popsułeś nastrój.. Musisz to jakoś Bucky'emu wynagrodzić.. A na wierzę nie chcesz go zabrać bo boisz się, że ciebie zrzuci?
S: Jeśli mam być szczery, to już zwyczajnie nie to samo.

B: No i my też to już nie to samo. Za dzieciaka cieszyło to nieco bardziej. Albo to tylko ja.

S: Nie tylko... Ale nie rozwódźmy się teraz nad tym. Lepiej powspominajmy Francję i to, jak na mnie...

B: Steven, ostrzegam cię. 

S: ... wtedy działałeś. 

B: Wybrnąłeś. Znowu.

S: Przecież niczego nie zrobiłem. Powiedziałem tylko, że nie zabiorę cię na wieżę Eiffla.

B: Dupek. 

S: Przecież masz lęk wysokości!

O.

Niestety, czasem tak bywa że jedna bądź parę osób niszczy działania całej grupy :( Sebastian jest zdystansowany więc to też chyba wpływa na relacje z fanami, ale są rzeczy których się nie wybaczy xD
Tacy tam barbarzyńcy mieszkaja?
/Zdystansowanie zdystansowaniem, czasem to nie ma nic do rzeczy. Pan Tom grał w szekspirowskim "Koriolanie". Niektóre "fanki" Lokiego wybierały się na sztukę, a potem głośno okazywały swoje niezadowolenie, bo przecież to taka nuda i w ogóle, głośno komentowały sceny (szczególnie tę z pocałunkiem Koriolana z Aufidiuszem), zakłócały spektakl, zachowywały się zdecydowanie zbyt głośno przed teatrem, więc w końcu pan H. przestał do nich wychodzić. Zwyczajnie narobiły wstydu całemu fandomowi, ot co.
/Thor lata z wielkim młotem i w zbroi. To mówi samo za siebie.
S,B: O, a jakiej drużynie kibicujecie? Dobrze, że macie serum i możecie wcinać te hamburgery bez strachu o fałdę tłuszczu na brzuchu. A Francję chcielibyście zwiedzić? Miejsca w których walczyliście? W jednym z muzeum oglądałam nagranie jak niemiecki żołnierz opowiadał że po wojnie przyjechał do Warszawy by obejrzeć miejsca. Czy wolicie się skupić na słodkim lenistwie kanapowym? Zapewne jakąś większą będziecie musieli sobie zakupić..
B: The Yanks.

S: New York Yankees znaczy. Zaczęliśmy im kibicować już jako dzieciaki, więc będzie prawie dziewięćdziesiąt lat.

B: Chyba jesteśmy fanami z najdłuższym stażem. Chociaż ta siedemdziesięcioletnia przerwa się nie liczy, co?

S: Liczy lub nie, musisz przyznać, że dobrze brzmi. A Francja? To mogłoby być takie romantyczne, kocie! Stanęlibyśmy tam, gdzie był kiedyś pub, pod którym mnie pierwszy raz pocałowałeś, i mógłbym powiedzieć "O, Bucky, spójrz, tutaj zwymiotowałeś na mnie, kiedy próbowałeś wyznać mi co czujesz"!

B: Nienawidzę cię, durniu jeden.  

S: Tak czysto zapobiegawczo, na wieżę Eiffla go nie zabiorę. Ale może kiedyś wybierzemy się w miejsca, które kiedyś znaliśmy. Choć i tak pewnie ich nie rozpoznamy. Kiedyś znałem Brooklyn jak własną kieszeń, teraz nie potrafię rozpoznać większości miejsc.

O.

Oj tam, nie zgorszy ich nic xD a może sami i napisali któryś? To by była checa xD
Thor chyba wie, ze puka się a nie wali w drzwi piorunem? Czy jeszcze do tego nie doszedł? Pewnie będzie zdziwiony i będzie chcieć to "naprawić" xD
/Postaw się na ich miejscu - wchodzisz w internety, z ciekawości wpisujesz swoje nazwisko i odkrywasz twór na miarę tego całego "evanstana". Ponoć taki Stan ma całkiem dobry kontakt ze swoimi fanami, więc lepiej tego nie psuć. Taki pan Tom H. też kiedyś miał, ale przez zachowanie kilku fangirl, które najzwyczajniej psuły swoim zachowaniem sztuki (sztukę?), w których grał, w końcu przestał wychodzić do fanów przed teatr.
/A skąd wiesz jak zapowiada się odwiedziny w Asgardzie? Może właśnie waląc w drzwi piorunem :P? 
S,B: No z nudy to raczej nic romantycznego nie wychodzi. Ale utrzymywanie kontaktu wzrokowego to serio dobra sprawa. A Bucky to może ty poprzygniatasz Steve'a do materaca? W końcu drobniejszy jesteś. A gdy sprawa się uspokoi gdzie byście chcieli zamieszkać i co zrobić? Jakaś podróż w ramach miesiąca miodowego?
S: Może i nie było jakoś szczególnie romantycznie, ale to żaden problem.

B: Po co komu to nadęcie, które towarzyszy szczegółowemu zaplanowaniu "romantycznego spotkania" i innych takich? Lepiej żeby wszystko toczyło się naturalnie, własnym tempem. Mieliśmy zignorować to, że naszło nas akurat wtedy, i przesunąć to na później? To byłoby bez sensu.

S: Poza tym, nie potrzebujemy romantyzmu. Od kolacji przy świecach wolimy raczej hamburgery i mecz baseballu, jak kiedyś. Dlatego mam nadzieję, że znowu uda nam się wrócić na Brooklyn.
B: O tak, żadnego podróżowania, nic nadzwyczajnego, a gnicie na kanapie. Tego pragnę. Kanapy, Baseballu i Brooklynu. Na całą resztę mamy wystarczająco dużo czasu. Przygniatanie Steve'a do materaca i innych rzeczy też się w to wlicza. 

O.

Bo oni czują to co my xD że Stucky istnieje xD na bank po cichu czytają ff xD
Wtedy mieliby okazję ze Stevenem przeprowadzić się do jakiegoś lepszego lokum xD 
/Wiesz, patrząc na niektóre z nich, to lepiej, by tego nie robili.
/W które potem pierdyknąłby piorun, bo Thor hucznie zapowiedziałby swoje odwiedziny. Wiesz, możemy tak bez końca :P Swoją drogą, ciekawe jak Thor zareaguje, gdy wróci. Nie ma go przez chwilę, a Midgardczycy robią sobie wojnę.