N, ja bym dalej wytykała, bo to by było zbyt dziwne, żebym uwierzyła, że cudownie „wyzdrowiał” z aspołeczności.
I wtedy by była wina podłogi. Winnie by ją zlikwidował.
Gołe klaty mogliby jednak zostawić, bo zawsze miło zawiesić oko na całkiem atrakcyjnym ciałku, ale zamiast romansującej Wdowy przyjęłabym chyba wszystko. A zwłaszcza więcej Sama <3
/Oj tam, toć to Bucki. Chłopak ma tyle talentów, a ty ciągle w niego wątpisz? Facet cudownie zmienia sobie kolor oczu, długość włosów czy wielkość ust (może jego super-ciało wchłonęło ten botoks?) z komiksu na komiks, więc może okazałby się jeszcze cudem medyczny, który sam się leczy.
/Cóż, chociaż kogoś udałoby mu się zlikwidować. Podbudowałby się :P
/Nie no, ja tam bym nie narzekała, gdyby połączyli "gołe klaty" i "więcej Sama". Jestem za tym, by teraz była jego kolej.
Steve, a myślałeś wtedy co będzie, znaczy stawiając wszystko na jedną kartę, jeśli Bucky nie będzie chciał żadnych związków, zwykłego seksu bez zobowiązań albo i ze zobowiązaniami tak dla rozrywki, nawet utrzymywania kontaktu, i wszystkiego co jeszcze można by wpisać w jakiś zbiór oczekiwań?
/Myślałem o tym i tak naprawdę rozważałem same czarne scenariusze, w których każe trzymać mi się od siebie jak najdalej, ale stwierdziłem, że to lepsze od oszukiwania go. Wiedziałem, że prędzej lub później pęknę, a wszystko i tak się wyda. A wtedy Bucky nie tylko mógłby mnie znienawidzić, ale też... sam nie wiem, załamać się przez to, że oszukiwałem go przez tak długi czas? Zasłużył na to, żeby znać prawdę.
Bucky: Przestać się podlizywać. I tak śpisz na kanapie.
Steve: Odwołuję.
Bucky, a leciałeś kiedyś na kogoś innego tak samo intensywnie, jak na Steve’a?/Bywałem zauroczony, ale... To coś innego. Dlatego bez wahania odpowiem, że nie.
Powstrzymam się przed zachwytami, bo to by było dziwne, w końcu rozmawiamy o twoim facecie i to nic, że jestem kobietą niestwarzającą zagrożenia. Ale wierzę na słowo. I dołączam się do błogosławieństw, chociaż do Boga mi daleko.
Awwww. No ale tak myślałam, że to powiesz.
/Nie przejmuję się jakimkolwiek zagrożeniem, bo Steven doskonale wie, że jeśli tylko spróbuje się za kimś choć obejrzeć, tak go trzasnę, że już więcej tego nie zrobi. A kołnierz ortopedyczny, który będzie po tym nosił, tylko mu w tym pomoże. Mam nadzieję, że baran to doskonale rozumie. Pięknymi ramionami mnie nie ugłaska. Całą resztą też nie. Zresztą, z kanapy ciężko!
/Odpowiedź oczywista.
Ja wiem, talenty, doskonałość, wspaniałe umiejętności, niepowtarzalne możliwości, ale będę wątpić, oj będę. Co poradzę :(
OdpowiedzUsuńO tym samym pomyślałam, ale przemilczałam już motyw podbudowania, bo jeszcze bardziej wyszłoby na jaw, że go nie doceniam.
Sama musi być więcej. Nie widzę innej możliwości. Goła klata to pierwsza nowa-nie nowa rzecz, która musi go spotkać. A potem czas na linię Bucky-Sam <3