29 lutego 2016

Astrid Löfgren

#1 Na cyku? Znaczy pod wpływem alkoholu czy co miałaś przez to na myśli?
[...]
O kurwa - że tak niby zacytuję Jamiego. Nie spodziewałam się tego. Serio się nie spodziewałam i aż jestem w szoku.
Yelena początkowo działała na dwa fronty, że tak powiem, a ostatecznie zdecydowała się odejść od planów GRU, dobrze zrozumiałam? Lika z tego rozdziału to w rzeczywistości ktoś podszywający się pod prawdziwą Likę?
#2 Awwwwwwww. Jakie to cudowne. Bucka dobrze rozumiem. I tak długo wytrzymał bez wyrażania bezsilności "prawie płaczem". Twarda sztuka.
Móc przeczytać ten rozdział to najprzyjemniejsza rzecz jaka mnie dzisiaj spotkała <3
Niech się Fury odpier... dzieli.
Aż mam ochotę zapytać Bucky'ego, jak to jest być tatusiem, a po chwili dociera do mnie, że przecież siedzi gdzieś ranny i zdradzony.
/Tak, właśnie o to mi chodziło. Mogłam użyć w prawdzie bardziej znanego określenia - "na rauszcie", ale stwierdziłam, że to będzie bardziej pasować do Bucky'ego. 
/I cóż, widać mam talent do zaskakiwania ludzi. Tylko szkoda, że zawsze ktoś musi przy tym ucierpieć :P
/Anzhelika "Lika" Medvedev jest prawdziwą postacią Marvela, choć raczej dość nieznaną, bo wystąpiła w góra dwóch seriach i to na drugim-trzecim planie. Celowo nie zmieniałam jej imienia, tak w razie gdyby ktoś chciał ją wygooglować. Więc ta Lika, to ta prawdziwa Lika i nigdy żadnej innej nie było. Po prostu ciulowo, za przeproszeniem, to opisałam :P
+ "O kurwa" może powędrować do kajecika z cytatami Bucky'ego. I to jako jeden z tych najbardziej popularnych. 

/Korciło mnie, by skasować to "prawie", ale jednak je zostawiłam. Na płacz będzie jeszcze czas. W końcu niedługo nadejdzie okres kolek i ząbkowania.
/Stanę w obronie Fury'ego - pamiętajmy, że to on zaoponował przed zabieraniem dziecka matce lwicy. Zobaczysz, wujek Nicky będzie ją jeszcze wyprowadzał na spacery. Na smyczy, bo to dość ruchliwy dzieciaczek. I spokojnie, tu akurat żartuję.
/A jeśli chodzi o kierowanie pytań do Bucky'ego z miniaturki - zawsze można zorganizować taki weekend przy dodaniu ostatniej części albo którejkolwiek innej. Byłoby to przynajmniej jakieś urozmaicenie.
Rhodey, jak się ze Steve'm układa już wiemy. A jak z innymi?
/W gruncie rzeczy całkiem nieźle. Czasem zdarzają się sprzeczki, nic w tym niezwykłego. Jest tylko taki jeden, irytujący dupek. Nazywa się Stark czy jakoś tak. Ledwo go znoszę, naprawdę.
James, chyba dobrze, że się zdrzemnąłeś, bo chociaż skojarzyłeś tych... Nie wiem, jak ich nazwać. Tych z GRU.
Takie masz szczęście, że naprawdę lepiej w nic się nie angażować, a jeśli już, to parędziesiąt razy zastanowić się czy warto. Żyjesz jakoś?

/Żyję. Jakoś.
/Niestety.

Anonimowy

Jak tam ze Stevem się układa?
 Jestem żołnierzem, wychowałem się na historii Kapitana Ameryki, przerabiałem epizod bycia Iron Patriotem - powinienem być dumny z tego, że mogę być w tej drużynie. I jestem. Ale tak serio, i mniej sztywnie - jestem w Avengers Kapitana Ameryki. Kto jako dzieciak nie biegał z plastikową tarczą i nie czytał komiksów o nim? Jest super. Tylko Tony ma nie wiedzieć, że to przyznałem.

Rozpoczęcie tygodnia Jamesa "Rhodey'a" Rhodesa aka War Machine!

W dniach 29.02-04.03 będzie możliwość kierowania pytań również do Jamesa "Rhodey'a" Rhodesa aka War Machine!

#28 Bucky

N: Nawet nie ukrywam, że ta notka sprawiała mi problemy i jest jedną z tych, z których jestem najmniej zadowolona. Ale każde kolejne poprawki tylko pogarszały sprawę, więc zostawiłam to tak, jak zobaczyć można poniżej.
  
***
29 lutego 2016

/Odrzucam komórkę na tylne siedzenie, spoglądając na siedzącą obok Orlovą. Marszczę lekko brwi na widok pokracznej, jaskrawej gry, w którą gra na telefonie, ale nie komentuję… tego czegoś.
/Mimo tego łapie moje spojrzenie i spogląda na mnie z uniesioną brwią.

— Co? Nigdy nie grałeś w Angry Birds? — Macha lekko telefonem w moją stronę.

— Że nie grałem w co? Albo nie, nie. Nie chcę wiedzieć. — Uciszam ją gestem dłoni, gdy tylko otwiera usta. — Teraz ja skoczę coś załatwić, a ty grzecznie tutaj zostaniesz i nigdzie się nie ruszysz, jasne?

— Jak słońce — mruczy, wpatrując się w ekran telefonu. Nie podnosi wzroku nawet wtedy, gdy rzucam Glocka na jej kolana.

— Będę z powrotem za… góra kwadrans, nie więcej.

— Yhm… Ugh, przegrałam. Cholerna świnia — bluzga, nie odwracając wzroku od telefonu. Boże moj, naprawdę nie powinienem podejmować niektórych decyzji na cyku, kiedy zdolność logicznego myślenia wydaje się być czymś niewyobrażalnie trudnym. Nie wychodzę na tym najlepiej.

27 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, zapominam ciągle, że to wynik eksperymentu. Skojarzyłam twoje słowa z czymś innym, ale już wszystko jasne.
To jest tak urocze, że naprawdę chciałabym o tym poczytać. 
/Na razie mała jest jeszcze zbyt mała na zabawę magnesikami i flamastrami (chociaż ma DNA super-żołnierza, więc kto wie), ale w kolejnej części będzie o tym, jak wystarczyło jej pięć dni, by doprowadzić Winter Soldiera do płaczu, i o tym, że Steve nawet nie udaje, że nie bawi go widok "Bucky’ego próbującego wyskubać resztki zeschniętej kaszki z włosów"Mam radochę przy pisaniu tego ff i nawet tego nie ukrywam.
James, domyślam się, że powodów jest więcej, ale zazwyczaj dość jednoznacznie tłumaczysz brak snu.
No to nie nazywaj, ale ja będę.
A końcowa faza, że tak powiem, to będą Stany? Media jakoś reagują na trupy, czy może wszystko jest tuszowane? Śledzisz to?
/A teraz nie tłumaczę, bo nie mam na to ochoty. Po prostu... wracają do mnie rzeczy z samego początku, z czasu, kiedy dopiero zaczynali mnie... łamać. Nie wpływa to na mnie dobrze, sam to widzę.
/Na pewno skończę w której z Ameryk. Nie wiem jeszcze, czy zacznę do Północnej czy od Południowej, zobaczy się jeszcze, zależy do której łatwiej będzie się dostać. A to wcale nie takie proste.
Część spraw jest tuszowana, część prędzej lub później wypływa do mediów. Zależy od tego, kim dany cel był. Nie śledzę jednak tych wiadomości jakoś specjalnie. 

24 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, cóż, design ważniejszy, co tam aktor. Aż szkoda wnikać w to, kto ile zarabia. Moim zdaniem RDJ trochę się przecenia, no ale.
Czyli co, bezpłodność i te sprawy?
Biedna dziewczyna. Taki tatuś to skarb, z drugiej strony przekleństwo. Obroni w razie potrzeby i odstraszy adoratorów córki bez powodu czy nawet chęci... Przechlapane.
Mógłby pomyśleć nad sztucznym postarzaniem się. Jakiś siwawy balejaż zrobić czy coś...
Ach, zapomniałam. Jak było wcześniej z tym nazwiskiem? Nie mogę skojarzyć :P
/No fakt, co z tego, że 80% tego typu filmów to CGI - taka scena na Helicarrierze na przykład. Zieleń, wszędzie zieleń.
/Może trochę źle się wyraziłam. Chodziło mi o to, że nasza 26 powstała w podobny sposób, co X-23, czyli z próbki DNA, która została tak uszkodzona, że nie było już szans na odratowanie chromosomu Y, i stworzenie w pełni zdrowego, silnego klona płci męskiej. Dlatego zdecydowano się spróbować z kobietą. Brzmi to... no, jak brzmi, ale jesteśmy w świecie bogów z wielkimi młotkami.
/Ale za to jaką radochę miałby dzieciaczek przy przyczepianiu kolorowych magnesików i mazaniu mazakami na metalowej łapce :P!

/Powiem tylko, że wcisnęłam tam "a". Dwa razy, żeby było ciekawiej.
Ava, a chociaż przydaje się to, czego nauczyłaś się w SHIELD?
/Wiem, jak korzystać z broni i za którą stronę noża chwycić, żeby się nie skaleczyć. Z samoobroną też u mnie dobrze, ale można powiedzieć, że akurat to mam we krwi.
James, ojejku, jaki prawy aniołek się objawił.
Zdecyduj się. Raz mówisz "nie to, że nie chcę, ale nie potrafię", a potem "nie chcę, bo coś tam". Nie wiem, czy unikanie tego będzie lepsze.
Bo tak. Głupio pytasz. Nie pasuje "koleżanka", więc jak ją nazywać?
No nie wiem, może obudził się w tobie włóczykij, chcący wędrować w różne kierunki pod wpływem chwili, dlatego pytam jakie masz kryteria. Zacząłeś od wschodu, tak? Dużo nazwisk już skreśliłeś ze swojej listy?
/To, że nie okradam aptek, żeby się naćpać, nie oznacza, że próbuję się wybielać. Są po prostu rzeczy, których nie robię i nie czuję potrzeby, by to zmienić.
/A to musi być jeden powód i kropka? Jedno nie może wynikać z drugiego? Nie potrafię tego zrobić bez przymuszania się, nie chcę tego. 
/Nie, nie pasuje. A czy trzeba ją jakoś nazywać?
/Może i chciałbym wędrować w różne kierunki pod wpływem chwili, ale jakoś nie bardzo mogę sobie na to pozwolić. Dlatego wolę trzymać się trasy i zbaczać z niej tak rzadko, jak tylko mogę. A zacząłem od wschodu, bo stamtąd kojarzę najwięcej miejsc i nazwisk, więc jest najprościej. O ile można nazwać to wszystko prostym. A czy dużo? Zależy jak się na to spojrzy. Dla mnie odstrzelenie kilkunastu czy tam kilkudziesięciu osób więcej to żadna różnica i wielka liczba, a dla kogoś innego to dużo.

Astrid Löfgren

N, nie mam pojęcia, jak to było nagrywane - w masce czy bez, ale jeśli w masce, to ona może ponosić trochę winy. Wydaje się, że przylega dość ściśle do twarzy, ogranicza ruchy i oddychanie, więc pan Stan mógł mieć problemy z artykułowaniem. Gdyby się odezwał bez tej maski i tak zmasakrował język rosyjski, to już by była inna sprawa.
"Jeśli nie odprowadzisz jej do dwudziestej drugiej - zabiję" nabierze nowego znaczenia :D No ciekawa jestem jak poradziłby sobie z buntem. 
/Niby kiedyś wspominał coś o tym, że czasem musieli przerywać kręcenie scen, bo nie mógł oddychać w masce i niemal mdlał, ale większy sens miałoby nagranie tego bez niej i podklejenie dźwięku. I tak btw - serio, Marvel? Pięćdziesiąt baniek dla RDJ się znajdzie, ale kasa na maskę, w której szło by oddychać, to już nie? Niech się chłopak męczy i cieszy z tego, że w ogóle dostał tę robotę, bo go wymienimy? Jeszcze pewnie za śmieszną kasę (w porównaniu do marvelowych ulubieńców, którzy zarabiają tyle, ile cała reszta ekipy razem wzięta, oczywiście), bo gdy podpisywał kontrakt, mało kto o nim słyszał. 
/Tym bardziej, że miałby do czynienia z buntem ze strony kogoś, o niemal identycznym charakterze (w końcu te same geny, tylko poważnie uszkodzony i zniekształcony chromosom Y). A aniołkiem to Bucky nigdy nie był. I już widzę potencjalnych adoratorów trzęsących portkami na widok tatusia ^^ Dziwnie młodego, należałoby dodać.
/Następna część pojawi się pewnie 6 marca, z okazji urodzin bloga. Czyli będzie jeszcze w tym roku :P

/I dopiero teraz zauważyłam, że walnęłam sporego byka w nazwisku w #27 - to było przecież "Dreykov's daughter? São Paulo? The hospital fire?". Tak tylko ogólnie mówię, że to poprawiłam i zapomnijmy o tamtym, nieszczęsnym tworze, który stworzyła literówka. A raczej literówki.
Ava, a w kogo chcesz najbardziej uderzyć?
/Ciężko powiedzieć, kogo z nich nienawidzę najbardziej. Chyba wszystkich równo, choć to SHIELD zmarnowało mi pół życia. Jednak nie jestem na tyle głupia, by się na nich rzucać. Wystarczą mi ci, od których wszystko się zaczęło.
James, to co, obrabowanie paru aptek by nie wystarczyło? A nie lepiej w końcu stanąć twarzą w twarz z tymi dziwnymi rzeczami?
Koleżanka. Ta lista to ułożona jest według czego? Miejsca zamieszkania czy stopnia, w jakim ktoś zalazł ci za skórę?
Nie wiem co masz jeszcze mówić, to ty jesteś tu ekspertem od rosyjskiej mafii. Nie męcz się już, zrozumiałam za pierwszym razem.
/A co, zachęcasz mnie do obrabowania kilku aptek? To nielegalne, wiesz? Właśnie mnie demoralizujesz. Nie tykam się aptek. Kradzież jedzenia to jedno, bo bez tego nawet ja długo nie pociągnę. Kradzież leków, by się zaćpać i nie zasnąć to jednak co innego. Nie chcę spać i będę robił to tak rzadko, jak tylko się da. A poza tym już kiedyś stałem z tymi rzeczami twarzą w twarz. Podziękuję za powtórkę.
/A to moja koleżanka, bo...? To, że czasem nawet ja lubię się do kogoś odezwać, choćby jednosylabowo, ale jednak, nie oznacza od razu, że to moja koleżaneczka. 
/Wiesz, ciężko byłoby mi zdecydować o tym, kogo z nich pozbyć chcę się bardziej, kogo mniej. Siedzą przecież w tym samym syfie. A poza tym, latanie po świecie w tę i z powrotem, bo jeden jest z Kanady, a drugi z Niemiec, jest raczej kiepskim pomysłem. Dlatego lepiej wyznaczyć trasę, choćby bardzo ogólną.

Anonimowy

Tak przeglądam stare posty i Bucky, takie pytanie - co sądzisz o seksizmie, feminizmie i parytecie płci?  
/Boję się odezwać. Serio.

/Ym, seksizm jest zły. To jest pewne. Nie powinno dyskryminować się kogoś tylko dlatego, że ma macicę. No i kilka innych, bardziej lub mniej fajnych części ciała, ale my nie o tym. Ale nie oszukujmy się, świat jest, jaki jest.  Uprzedzenia, mentalność, stereotypy, tradycja, sposób w jaki nas wychowano i oczekiwania społeczne nie odejdą w kąt od tak, bo nadeszła era emancypacji i teoretyczna równość płci. Miałem okazję poznać w swoim życiu wiele kobiet, przy których okazywałem się być niezłą pierdołą, bo nie dorównywałem im do pięt i nawet tego nie ukrywam. A jeśli chodzi o seksizm w stosunku do mężczyzn - na pewno jest mniej odczuwalny, ale jednak jest. Szczególnie jeśli chodzi o kwestie związane z ojcostwem. A nie chwila, przepraszam. Przecież seksizm wobec mężczyzn jest tylko pochodną seksizmu wobec kobiet. 
/Jeśli chodzi o feminizm - przyznaję, że kompletnie nie interesuję się tym, o co walczą współczesne feministki i jakoś nie mam chęci tego zmieniać. Parytetem płci też się nie interesuję. Byleby nie doprowadziło to do sytuacji, w której kobieta z mniejszymi kompetencjami będzie wybierana zamiast mężczyzny, bo cyferki muszą się zgadzać.  

/I tak, poszedłem, kurwa, spać. 

23 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, jeśli nie znalazłaś to proszę: [link] - około dwunastej minuty. Najlepsza jakość ze wszystkich filmików, do których się dokopałam.
Kilka to znaczy wtedy, kiedy Buckyś mógłby już zaplatać córci warkoczyki? <3 Będę zachęcać, więc pisz jak najwięcej! 
/Teraz jeszcze bardziej nie mogę nadziwić się temu, dlaczego tak zmasakrował te kilka słów po rosyjsku. Chyba, że naprawdę scenariusz tego wymagał, a Bucky nie dawał dojść Żołnierzowi do głosu.
/Tak, właśnie w takim. I tak, warkoczyki będą <3 I przyznaję, że wizja Bucky'ego - ojca nastolatki, która zaczyna umawiać się z chłopcami, też mnie korci :P Wtedy już nie byłby taki mądry.
Ava, masz jakieś teorie na temat sensu tego wszystkiego? Mniej lub bardziej prawdopodobne, bez różnicy. 
/I mój ojciec, i ojczym święci nie byli. Mieszali się w różne podejrzane biznesy, maczali palce w polityce. Coś w tym może być.
James, no nie powiesz, że ci się po tygodniu nie chce. Chyba że przyćpałeś, a na to w sumie wygląda.
I co, rozplanowałeś sobie jakoś maraton za hydrowiczami? Nie ma nic ciekawszego? Biedny. Z nową koleżanką poplotkuj.
Trzeba było nie pytać, czy chcę jaśniej. Kombinuj.
/Nie przyćpałem. Kiedyś już próbowałem i musiałbym wziąć tego cholera wie ile, żeby był jakiś efekt. A trzeba się natrudzić, żeby skądś wziąć taką ilość. A poza tym, nie tyle nie chcę spać, co nie potrafię. Wtedy... wracają do mnie dziwne rzeczy.
/To nie moja koleżanka. Nie mam koleżanek i ich nie potrzebuję. I tak, rozplanowałem sobie to wszystko. Trzymanie się listy to... ten, ym, no jest ważne.
/Ym. No kiedy ZSRR się rozpadło, upadło też wiele organizacji, w sporej części przestępczych. Ludzie, którzy zajmowali w nich wysokie stołki, często związani byli z władzą i polityką, czy tam biznesem. Nie bardzo podobało im się to, że stracą potężne źródło dochodu, jakim były ich szemrane biznesy, więc zaczęli się sprzedawać i nawiązywać kontakty z Hydrą, która kwitła dzięki SHIELD. Co jeszcze mam mówić?

Astrid Löfgren

N, gdzieś w sieci krąży filmik, w którym odpowiada na pytanie fanki po rumuńsku, z jakiegoś panelu bodajże. Brzmi dobrze.
A wiesz już mniej więcej, ile będzie części?
I widzisz? Nikt. 
/Później postaram się go poszukać. Żeby nie było, że naśmiewam się z biednego pana Stana bez powodu.
/Przyznaję, że nie wiem. Mam plan na historię, ale nie wiem, na ile części ją podzielę. Wszystko zależałoby tak naprawdę od długości. Mogę wklejać takie jak teraz, ale częściej, albo dłuższe i rzadziej. Zastanawiam się też nad dodatkową częścią, która działaby się kilka lat później.
Ava, ach, czyli upatrzyłaś sobie w nim trenera? Teraz to inna sprawa. Co cię skłoniło do powzięcia takich kroków? 
/Kiedy miałam dziewięć lat, mnie i moją mamę uprowadzono. Wtedy widziałam ją po raz ostatni. Uwolniła mnie... taka jedna agentka SHIELD. Trafiłam do jeden z ich baz w Ameryce. Przez te kilka lat odcinali mnie od wszystkiego, nawet wiadomości były przez nich selekcjonowane. Nie podobało mi się to, jak łatwo się domyślić. Szkolili mnie też, ale nie wiedziałam nawet po co, dlaczego i ile to potrwa. W końcu udało mi się stamtąd wydostać. I teraz chcę wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi.
James, lubisz sam sobie zaprzeczać, okej. Ale idź spać jednak. Na te swoje piętnaście minut chociaż.
Szacujesz ilu szczęśliwców może być?
Jeśli potrafisz jeszcze jaśniej to dawaj, poczytam.
/Niczemu i nikomu nie zaprzeczam. A spać pójdę wtedy, kiedy mi się zachce. Nie cierpię snu, męczę się wtedy bardziej niż wtedy, kiedy nie śpię. Podziękuję za niego.
/To Hydra. Póki nie utnie się jej wszystkich... tych no, łbów, będzie się rozrastać.  Może być ich w cholerę. Ale jakoś nie ma niczego ciekawszego do roboty.
/Ym... Ale że jeszcze jaśniej? Nie wiem.

Red Hood

Bucky, jak tam Twój koczek? :-]
/Wspaniale, dziękuję za troskę.

22 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, a skąd, jak mogłabym wątpić. W sytuacji spierniczenia ojczystego języka, którym przecież biegle się posługuje, jego geniusz osiągnąłby poziom maksimum, nie do przekroczenia.
Ponoć faceci z dziećmi przyciągają kobiety, więc być może miałby branie i ziściłoby się znane "I żyli długo i szczęśliwie". No cudowna wizja <3
Jeszcze w tym roku? Co tak wcześnie? :P
Przez momencik faktycznie o Avie pomyślałam. A nawet pomyślałam o tym, że Natasha użyła tej swojej maski i podszyła się pod nią. Potem przyszła mi do głowy, nie wiedzieć czemu, Lika, chwilę potem Crossbones (też nie wiem czemu), a na koniec przychyliłam się do opcji, że to może być tym razem SHIELD. Obecnie nie podejrzewam nikogo, pozostawiając samą oczywistość - tak czy siak mu się dostanie, nieważne od kogo. To może być każdy, bo nikt biedaka nie lubi. 
/Jeśli chodzi o pana Stana, osobiście wolę go oglądać, nie słuchać. Nigdy nie słyszałam go mówiącego w innym języku niż angielski (no, i rosyjski), więc nie wiem, jak brzmiałby rumuńsku. Kto wie, może słuchałoby się go bardzo dobrze.
/Sama się sobie dziwię, bo dodanie drugiej części zajęło mi sporo czasu, ale teraz mogę powiedzieć, że kolejna część pojawić się może za tydzień, góra dwa. Notki na bloga mam napisane na zapas, teraz tylko robię poprawki i najwyżej dodaję kilka rzeczy, więc mogę skupić się na miniaturce. Tym bardziej, że serce i wena do Buckysia z dzieciaczkiem mi wróciły. Miła odmiana od dramy :P
/No jak to nikt? Ktoś na pewno się znajdzie. Jego kaktus na przykład. A nie, wróć, pewnie już dawno usechł.
Ava, psychopata na psychotropach, ładne.
Tak myślałam. A więc kogo chcesz zabić jego rączkami? 
/Bo tak jest. Niby dolna część twarzy się uśmiecha, ale górna patrzy na ciebie, jakby chciała cię zabić. 
/Nie chcę nikogo zabić jego rękami. Chcę, by pokazał mi, jak mogę zrobić to własnymi. Będę taka, jak mówiła mama - silna jak wół i ostra jak brzytwa. I będę mogła się zemścić, będę mogła pomóc innym. Ale na własnych zasadach, nie jakiegoś tam SHIELD czy jemu podobnym.
James, zachwiałeś? A nie zasłabłeś? Nie wiem, jak to u ciebie jest, ale wyobrażenie mam takie, że czegoś byś się zawsze złapał. Chwile zawieszenia i momentami żołnierski ton. Tak, mówisz normalnie. Idź spać, proszę cię.
I ty tak każdego będziesz odstrzelał, kto miał chociaż troszeńkę do czynienia z Hydrą?
Że co rosyjska mafia? Trochę jaśniej można? Chore, ale jakie fascynujące, doceń to.
/Mój mózg chwilowo odmówił współpracy i wtedy się zachwiałem. A że byłem trochę... niedyspozycyjny, jakoś nie zdążyłem się niczego złapać. Ale upadek mnie otrzeźwił. I nie muszę spać. Nie potrzebuję tego, nie chcę. Marnotrawstwo tego no... czasu.
/Jeśli starczy mi życia i amunicji to tak, każdego. A jak skończy mi się amunicja, przerzucę się na inne metody. Aż wyrżnę ich wszystkich. Albo oni mnie.
/Rosyjska mafia to taka zorganizowana grupa przestępcza z Rosji, której członkowie zajmują ważne stołki w wielu ważnych instytucjach. Jak sama nazwa wskazuje. I ta rosyjska mafia zgadała się z Hydrą, która jest organizacją dość podobną, ale jednak bardziej wpływową. I są w niej większe chuje. Jeszcze jaśniej? 

Astrid Löfgren

N, gdyby spierniczył to byłby geniuszem, naprawdę.
Jest stworzony, oczywiście, że jest <3 A może już opanował posługiwanie się eyelinerem? Zdolny z niego chłopak, potrzebował czasu po prostu. Natasha mu pomogła, nauczyła od podstaw, więc teraz będzie mógł przekazać wiedzę dalej. A właśnie, bo zapomniałam. Nie wiem, czy przeoczyłam czy może nie było o tym mowy - Bucky jakoś nazwał swoje dziecię?
Wydaje mi się, że nie przedobrzyłaś. Niby pozytywna, ale wciąż jakby miała coś za uszami.
Ach tak? To kogo podejrzewam? :P 
/Byłby? A co, wątpisz w niego?
/Albo taki Winter Daddy w pełnym umundurowaniu i z nosidełkiem na klacie. Albo z krzywo pomalowanymi paznokciami, i ramieniem umazanym kolorowymi flamastrami <3 I nope, Bucky jeszcze nie nazwał małej. Będzie o tym w następnej części, która już się pisze, więc jest nadzieja, że pojawi się jeszcze w tym roku :P
/Najpewniej podejrzewasz albo Avę, albo kogoś z nią związanego. Albo Hydrę. Mylę się? 

/A teraz lecę czytać rozdział.
Ava, standardowe pytanie: co myślisz o Jamie'm? Jakie sprawia wrażenie?
Jakiego rodzaju pomocy potrzebujesz?
/Jest... Wygląda jak... Dobra, kogo oszukuję, wygląda trochę jak włóczęga. Ze spojrzeniem psychopaty na psychotropach. Ale na pewno ma czarujące wnętrze. Gdzieś tam, głęboko. Pod.. tym wszystkim.
/A jakiego rodzaju pomocy można chcieć od gościa, o którym chodzą legendy, że potrafi zabić każdego?
James, nie liczy się, ale chyba nieźle grzmotnąłeś w głowę. Też masz wrażenie, że dziwnie mówisz?
Co na przykład miała na sumieniu?
Te przypomniane fakty dotyczą powybijania ich starszych właśnie czy to coś innego było? Świetnie, na pewno się polubicie.
/Ta, trochę tak. Dach był wysoki, ja się zachwiałem, ostatnio lewa strona ciała wydaje się być cięższa niż przedtem, i grzmotnąłem. I wcale nie mówię dziwnie, po prostu miewam chwile zawieszenia.
/Działała w Hydrze. Wiesz, w tej terrorystycznej, nazistowskiej organizacji, która chce przejąć tą... no, władzę nad światem czy coś. To mi wystarczy.  
/Ta, jak jej powiem, raczej miłością do mnie nie zapała. Ale to w sumie nic nie znaczący drobiazg, nie musi wiedzieć. I tak, chodziło w sumie o fakt zabicia Palvova. Rosyjska mafia, Hydra, te sprawy. Moje życie jest chore.

Rozpoczęcie tygodnia Avy Orlovej (Red Widow)!

W dniach 22-26.02 będzie możliwość kierowania pytań również do Avy Orlovej (Red Widow)!

Avada Simpson

#1 Element zaskoczenia? Cóż ja takich niespodzianek nie lubię. (Kto lubi?) Ale przetrawiłam i zdaję się ogarnęłam wszystko.
O to przepraszam. Ale tak teraz mi się wszystko z Rosją kojarzy. Będzie pył! To bardzo dobrze. Bardzo dobrze.
Zaraz lecę czytać dwie zaległe notki, to się wypowiem. ;)
Cóż te niespodziankowe ożywiania Marvela, chyba gdzieś przy dziesiątym razie straciły element zaskoczenia. Zgadzasz się? I kurcze: co oni jej zrobili? Tak, tak ten motyw sobie podaruj.
#2 Bucky wspinając się i skacząc tak bardzo przypomniał mi Spidey'a. ;) Ale to oznacza że nie wyszedł z formy.
[...]
,,— Tak po prostu sobie pójdziesz?! Mówisz mi, że jedyna osoba, którą obchodziłam, nie żyje i tyle?! Nic więcej?! — krzyczy. — Może ciebie to nie rusza, może masz ją i wszystko co nie jest tobą w cholernej… " - dziewczyna igra z ogniem, ale robi to bardzo dobrze. Podziw dla ciebie Lika! Polubiłam ją przez ten fragment. Myślałam że Jamie coś jej zrobi, ale dobrze że wyszło jak jest.
Rozdział ogółem bardzo dobry, więc lecę czytać 27! ^^
#3 N błagam nie rozwalaj mi psychiki 28, dobrze? Parę notek temu zastrzeliłaś Yelenę, i dobrze wiedziałaś że ci się oberwie, a teraz na samym wstępie mówisz że oberwie ci się znowu? N, no weź.
,,Powinienem być delikatny.— Twoja ciotka nie żyje." - nie wytrzymałam. Roześmiałam się w głos. Wiem powaga sytuacji, ale to co James myśli, a to co mówi to zupełnie dwa inne światy! No delikatne to to akurat w żadnym stopniu nie było.
[...]
Błagam nie. Nie Natasha. Ona jest trująca. I jej nie lubię. A mogę się założyć że maczała w tym swoje palce (pazury). Ta Ava nie wzbudza we mnie zaufania. A Bucky zapewne będzie chciał jej pomóc. co się oczywiście źle skończy. N zlituj się nad tym 28. Prooszę.
Rozdział ogółem wyśmienity! ^^
/Przy dziesiątym? Przewidywalne i żenujące stało się to już przy drugim z rzędu "Niespodzianka! Loki jednak żyje!". Zakład, że w Rangaroku znowu go ukatrupią, a w następnym filmie (albo jeszcze w tym samym...) go ożywią? A jeśli chodzi o Yelenę - doznała bardzo rozległych, ciężkich oparzeń, naukowcy z AIM zrobili z niej królika doświadczalnego, a gdy im się sprzeciwiła, wysadzili ją.

/Przyznaję, że pisząc o wspinającym się Bucky'm, zupełnie nie myślałam wtedy o Pająku. Właściwie to nigdy o nim nie myślę, bo zwyczajnie za nim nie przepadam. Delikatnie mówiąc :P Czasem mam po prostu muszę wyeksponować to, że jest "super". Dlatego skacze sobie z czwartego piętra. Bo może.
/Lika Medvedev to córka adeptki Red Roomu, wychowywała się w otoczeniu innej adeptki RR, a do tego sama jest... jaka jest, więc nic dziwnego, że nie skuliła się w kącie, by poszlochać. Szczególnie, że Bucky nie jest osobą, za którą przepada.

/Nie mogę niczego obiecać, ale się postaram :P Ale hej, te notki nie są takie złe. Spytaj Blue. W jednej z napisanych dla niej miniaturek zabiłam Bucky'ego (nawet dwa razy, jeśli wspomnienie o upadku się liczy ^^), przebiłam mu klatę na wylot i wpakowałam w śpiączkę. A to wszystko w tysiącu słów!
/Jeśli chodzi o to, że Bucky zaprzecza samemu sobie - jest na takim etapie, że myśli jedno, mówi drugie, robi trzecie. On postępuje nielogicznie, jąka się, potyka o własne nogi, nie śpi, nie je, jedzie na tabletkach popijanych alkoholem i pije tyle energetyków, że ich skład chyba na stałe zapisał mu się w DNA. Trochę z nim... ciężko. Ale nic dziwnego, chłopak ma problemy.
/Natasha się nie pojawi, tyle powiem. A Ava za nią nie przepada, delikatnie mówiąc. Natasha obiecała jej, że wróci po nią i znajdzie jej matkę. Nie zrobiła żadnej z tych rzeczy i zwyczajnie o niej zapomniała, a Ava wylądowała w SHIELD, odizolowana od świata. Dopiero po kilku latach udało jej się uciec. I to nie od Avy Bucky oberwie.
#1 No siedemdziesiąt lat, to tak trochę długo... Ja zawsze wiedziałam że wszyscy cię kochają. A on to już w szczególności!
Szczerze życzę ci powodzenia. (Czy ze mną coś jest nie tak?) Już dawno nie życzyłam nikomu śmierci. Od wczoraj kiedy to mój królik (znów) zaczął gryźć kabelki. Dużo różnych kabelków.
#2  Szurnięty chłopak ciotki Leny. Zombie. - ten tekst mnie podbił. Nie wyszczekana co Barnes?
[...]
,,Dla mnie te..." - to niedokończone zdanie było bardzo dyskretne i nikt się nie domyślił, że tak na serio cholernie ci na niej zależało. Ale nie, nie mówmy o tym bo przecież po co? 
#3  Rosyjska wódka i energetyki to przecież świetnie dobrany duet! James a ty się dziwisz że się cały trzęsiesz.
Najpierw mówisz że lepiej żeby ochroniarze cię nie złapali, ale następnie gadasz sobie z jakąś rudą nastolatką? Dobra, dobra nie wnikam.
,,Przestań. Tyle. Gadać." Zawsze wszyscy do mnie tak mówią. A szczególnie mój psor od akordeonu: ,,Przestań tyle gadać. Zacznij w końcu grać!" :D
,,Potrzebuję snu. Muszę zasnąć, choćbym sam musiał się znokautować." Jakbym słyszała swojego chłopaka.
,,Pieprzona Belova." Jak ty ją uwielbiałeś, Jamie...
/Tak, kochali mnie tak bardzo, że trzymali mnie w lodowej trumnie, żebym czasem nie zrobił sobie krzywdy. Tak bali się mnie stracić. To się nazywa miłość. Że też tego nie doceniałem.
/Jeśli coś z tobą jest nie tak, to co można powiedzieć o mnie? Wiesz, to ja mam to... trochę dziwne hobby, polegające na strzelaniu do ludzi. Nie polecam, marny relaks.

/Wiesz, teoretycznie można powiedzieć, że jestem zombie. Umarłem, mam datę śmierci - czwartego marca, tak tylko przypomnę, mam grób, a jednak żyję. Jestem więc żywym trupem. 
/A dlaczego mam spowiadać się komuś z tego, co czuję? To sprawa moja i osoby, którą tym obdarzam. A z nią to już raczej nie porozmawiam. Chyba, że Tam, gdy to wszystko się już skończy.

/Mogę pić. Nie upiję się, więc jaki problem? I nie trzęsę się cały. Czasem tylko dość mocno drżą mi dłonie... i reszta rąk.
/A może mam słabość do rudych nastolatek, co? Ludzie mają różne dziwactwa, nie oceniaj mnie z góry.

/I nie krytykuj mojego sposobu okazywania sympatii. I tak, pieprzona Belova.

Astrid Löfgren

#1 N, to chyba byłoby lepsze niż rosyjski.
Trochę mnie uspokoiłaś :P
Nataszka? Końcowy dialog przypominał mi ją z CA:TWS i AoU. W sumie podobieństwo wydaje się niewielkie, bo w tym pierwszym raczej odwodziła Capa od mieszania się w sprawy WS, ale wiadomo: tutaj jest już po wszystkim, więc i jej stosunek do WS jest inny. Cmok za to jest specyficzny i idealnie pasuje. Poza tym wydała się taka melancholijna, co z kolei przypomina nieco Natashę z obu w/w pozycji. Nie jest tak ironiczna, ale w sytuacji, w jakiej się znaleźli, ironia nie byłaby adekwatna, więc to dobrze, że jej aż tyle nie ma. Jak dla mnie ok. Nie mam zastrzeżeń. 
#2 Noo, faktycznie czasem Bucky zachowuje się tu jak niedoświadczone i łatwowierne niemowlę, ale skoro będzie wszystko wyjaśnione, to nie ma się o co czepiać.
Orlov czy Orlova? Nigdy nie jestem takich rzeczy pewna.
Miłosierny samarytanin się, kurczę, znalazł. Nic tylko czekać, aż dostanie po tyłku.
/W sumie fakt. Jakby pan Stan spierniczył dialog po rumuńsku, byłoby trochę wstyd :P
/Powiem tak, a raczej spytam - czy Bucky nie jest stworzony do posiadania córki? Czesaliby sobie włoski, zaplatali warkoczyki, Bucky uczyłby ją obsługi prostownicy. Tylko lepiej, żeby to nie on wtajemniczał ją w sztukę makijażu.
 A jeśli chodzi o Natashę - znasz mój stosunek do niej, dlatego wolałam się upewnić, że nie przedobrzyłam w sileniu się na zrobienie z niej postaci pozytywnej.

/Orlova jest bardziej poprawne. Jednak Ava przedstawiła się jako Orlov, a Bucky po prostu mechanicznie to powtórzył.
/A po tyłku (i nie tylko) dostanie. Tylko nie od tego, kogo pewnie podejrzewasz.
James, za te sympatykomimetyki i rosyjską wódkę lub energetyki ktoś powinien cię porządnie zdzielić w łeb.
Córka Browna to też za skórę ci zalazła?
Jak zapytam, co na tej karteczce było, to pewnie nie powiesz, co?
Tak się chciałeś wywinąć od Liki, a tu masz, kolejna nastolatka. Ty to jednak masz szczęście.
/Może i nie... nikt mnie nie zdzielił, ale ostatnio spadłem z dachu. Bolało. Liczy się?
/Córka Borwna - Brown, Laura - była przyuczana przez ojca do przejęcia po nim pałeczki od szczeniactwa. Po prostu działała... działam zapobiegawczo. A swoje na sumieniu miała.
/Było coś, co po prostu... pozwoliło... ym, pozwoliło mi sobie przypomnieć pewne fakty. Tak już mam, że czasem wystarczy jedna odpowiednio sformułowana informacja albo hasło, a urywki wspomnień same wracają. Nie zawsze, ale często tak jest. Teraz przynajmniej wiem, że Orlov nie kłamie. Przynajmniej nie we wszystkim. I wiem, że chyba powybijałem jej starszych. Ta. Coś mi świta. Taki szczegół.

21 lutego 2016

#27 Bucky

N: Wiem, że niektóre fragmenty mogą wydawać się trochę dziwne, a Bucky może wyjść na dziwnie łatwowiernego, ale zostanie to niedługo wyjaśnione. Już w #28. Za którą pewnie nieźle mi się oberwie.

***
22 lutego 2016

/Stawałem się coraz mniej cierpliwy.

/Nadal potrafiłem spędzić godziny w bezruchu, czekając na swój cel – oczywiście, że potrafiłem, jestem cholernym snajperem – ale stawałem się przy tym coraz bardziej nerwowy.

 Tak jak teraz.

/Odrzucam za siebie zgniecioną puszkę po – kolejnym – energetyku i ponownie w pełni skupiam się na broni. Puszka uderza z cichym brzdękiem o ścianę. Irytujące.
/Poruszam się niespokojnie na blacie dosuniętego do okna biurka i skupiam wzrok – skupiam się, muszę się skupić – na oknie pokoju hotelowego, w którym zameldował się cel.

 Brown, Arnold.
 Członek zarządu Hydry, finansujący sporą część jej arsenału.

/Pamiętam go.
/Był tam. Nie raz. Dobijał targu z Pierce’m, z uśmiechem na cholernej twarzy płacił za wynajętą usługę. Pamiętam wszystko, co kazał mi zrobić. Dokładnie. Z najdrobniejszymi szczegółami. Każde pociągnięcie za spust, każdą podłożoną bombę, każde pchnięcie nożem, każdy cios. A także każdy kolejny reset.
/Te wspomnienia wróciły do mnie już dawno. Takie zawsze wracają.

Astrid Löfgren

#1 N, w innych rękach nożo-maszynka zdziałałaby cuda.
Bucky chyba rumuńskiego nie znał, nie? Ech, zawsze wywieje niektórych nie wiadomo gdzie. Pół biedy, że to nie żadna Amazonia. 
#2 "Matka lwica" rozwaliła system!
Czułość Bucky'ego jest taka... dziwna. Nieoczekiwana. Nagła. Całościowo wygląda to niesamowicie, muszę przyznać. Kilkukrotnie miałam wrażenie, że czułość wypłynęła, bo jak nikt inny Bucky rozumie tego biednego dzieciaczka. Trochę się boję, co będzie dalej.
/Z tego, co wiem - nope, nie znał. Jeśli miał dobry dzień, potrafił biegle mówić po angielsku, rosyjsku, niemiecku i japońsku. Zna też kilka zwrotów w języku francuskim, ale z rumuńskim nie miał chyba żadnego większego kontaktu. Ale ten filmowy może nim biegle władać, kto wie.

/Powiem tak - w tej miniaturce nie planuję żadnej, wielkiej dramy. Wręcz przeciwnie, skończy się to dobrze i choć po drodze będzie kilka przeciwności, nie będą one wielkie. Czasem nawet ja mam dość dramy i wiecznego dręczenia Bucky'ego.
/I jeszcze zapytam - jak wyszła mi Natasha?
James, okej, zwracam honor. Masz dar przekonywania, nie ma co.
Wiara i fakty to dwie różne sprawy. Spełnienie "potrzeby serca" też jest korzyścią. Tą nieuświadomioną, bo robiąc coś "bezinteresownie" możemy się nawet nad tym nie zastanawiać i nie odbierać w kategoriach strat i korzyści. Nie znaczy to jednak, że takie spełnienie nie jest albo stratą albo korzyścią. Ale że z czym się myliłeś, bo chyba zgubiłam wątek?
/W czym się myliłem? Wiesz, tyle tego, że już nie bardzo wiem, o co chodziło w tym przypadku. Zapewne chodziło o coś z bezinteresownością. Tak strzelam.

19 lutego 2016

Mad Aleks

N: Masz może w planach napisanie jakiejś miniaturki albo fan fiction?
/Aktualnie zajmuję się serią miniaturek o Thunderbolts, ale to, czy zostaną opublikowane, nie zależy tylko ode mnie, ale też od drugiej autorki. Mam w planach także jakiś dłuższy tekst, ale nie będzie on związany z Marvelem. 

Astrid Löfgren

N, super czerwony sweterek, nie zapominaj o nim. Z pewnością skombinował sobie legitymację. Zaradny to on jest, trzeba przyznać. Zastanawia mnie, czemu akurat Rumunia. Nie zdziwiłabym się, gdyby pan Stan na to wpadł. 
/No tak, jak mogłam zapomnieć o sweterku? O super-sweterku, bo wszystko, co ma nasz super-żołnierz, jest super. No, prócz nożo-maszynki do golenia, bo jakoś mu to nie idzie. A skombinowanie legitymacji? Bajeczka o zgubieniu karty i spojrzenie smutnego szczeniaczka załatwią wszystko!
/W marvelowskich filmach widocznie jest teraz moda na postkomunistyczne, europejskie państwa - AoU miało Sokovię, X-Meni będą mieć Polskę, więc bracia Russo postawili na Rumunię. 
James, może i masz rację. Nie spotkałam się jeszcze z czymś takim, żeby na własny rozkaz coś poczuć, naprawdę poczuć. Udawać - owszem, ale nie wymuszać na sobie uczucia.
Bezinteresowność już omawialiśmy. Sam mówiłeś, że nie wierzysz w to, że da się być całkowicie bezinteresownym. Mówiąc "korzyści" miałam na myśli te wewnętrzne, typu satysfakcja, podniesienie swojej samooceny, zwykłe zadowolenie i poczucie szczęścia, że zrobiło się coś dobrego.
I tak pomogłeś, mimo obopólnej niechęci. Nie wiem, czy powinieneś, ale mógłbyś.
/Wiesz, raz skopał mi tyłek facet, który potrafił zmienić się w niedźwiedzia, Nowy Jork najechała zgraja kosmitów, a część takiego jednego państwa zmieniła się w dziurę w ziemi, dzięki interwencji zgrai przebierańców. A tak całkiem poza tym, jestem weteranem II wojny światowej, a chyba nie mam nawet trzydziestki. Dlatego wolę nie zakładać, że coś jest niemożliwe, i że coś nie istnieje, bo jeszcze się z tym nie spotkałem.
/To, że ja nie wierzę, nie oznacza przecież, że ktoś inny wierzyć nie może. Po prostu wydawało mi się, że dobre uczynki powinny brać się właśnie z tej... ym, no z potrzeby serca czy jakoś tak, a nie z chęci odniesienia jakichkolwiek korzyści, a chęć podniesienia własnej samooceny tym właśnie jest. Ale dobra, widocznie się myliłem, zdarza się.

Astrid Löfgren

N, i jeszcze śmierć Peggy na dokładkę. Jest najbardziej poszkodowany, bez dwóch zdań. Nawet Bucky tak po tyłku nie dostaje.
Że też wszystko mu się tam mieści.
Mam nieodparte wrażenie, że z nikim nie będzie miał większych szans. 
/A co tam Bucky może wiedzieć o przeżywaniu takiej dramy? Barnes ma ten swój super-plecaczek, swoje super-mieszkanko w Rumuni, swój super-arsenał, swoją super-czapeczkę i... no, coś jeszcze na pewno ma. 
/Alb okaże się, że tak naprawdę nie ma w tym plecaczku niczego ważnego i nosi go, by udawać biednego studenta. Wiesz, zniżki i te sprawy.
James, a znasz kogoś, kto pstryka palcami i sobie rozkazuje, żeby poczuć coś konkretnego? Dobry uczynek to dobry uczynek. Mało ważne, co człowiekiem kieruje, bo korzyść jest zazwyczaj obustronna. Ty chyba za nią też nie przepadałeś, co?
/Ludzie są różni, więc nie mogę oceniać wszystkich przez pryzmat tylko tych, których znam. Po tym świecie chodzą różne świry, sam pewnie się do nich zaliczam. Jedni nie czują niczego, inni czują aż za dużo, a jeszcze inni będą potrafili manipulować swoimi emocjami tak, by dostosować je do swoich potrzeb. 
/Może i nie znam się na dobrych uczynkach, ale czy nie polegają one na tym, by właśnie nie czerpać z nich korzyści? By pomagać komuś bezinteresownie? A wybacz, ale nie ciągnie mnie do pomagania komuś, kto za mną nie przepada. Z wzajemnością. A że niczego nie obiecywałem - na całe szczęście -  nie jestem do tego zobowiązany. Tak, tak, wiem. Powinienem robić to z "ludzkiej przyzwoitości".

18 lutego 2016

Red Hood

N, nie będziesz urażona, gdy użyczę wizerunku Stana? ;) Po prostu tylko jego widzę w roli Kapelusznika.
[link]
/Pana Stana to sobie bierz, obiekcje miałabym dopiero, gdybyś chciał pożyczyć sobie Bucky'ego :P
 I tak btw - blog oparty na jakiejś konkretnej wariacji na temat carollowskiej Alicji czy historia w pełni własna? Jeśli tak, to czy oparta na twoim opowiadaniu? Wolę się upewnić, by w razie czego wiedzieć o co pytać.

17 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, biedny ten Steve jednak. Taki na rozdrożu, nie wiedząc kogo wybrać, a jeszcze głupi Iron Man się czepia. Tragedia.
Swoją drogą ciekawe, co w tym swoim bezpiecznym plecaczku ciąga.
Zdjęcie. Zdjęcie mógłby co najwyżej zrobić. Aż nie mam pomysłu, z kim mógłby walczyć. Chyba że będzie tylko próbował, a śmieszność będzie polegała na tym, że jak długi wywali się zanim doleci na niteczce do celu. 
/Biedaczyna ma całkiem przechlapane - tu Sam, tu Bucky, tam Tony, a jeszcze jakaś tam Sharon zacznie plątać mu się po bazie. Do tego jeszcze fani wpychają mu Natashę. I jak biedak ma wybrać? To jest prawdziwa drama tego filmu, nie jakaś tam wojna bohaterów!
/Broń to pewniak, może jakieś dane wykradzione Hydrze, bo komiks sugeruje, że im nie odpuścił, pewnie swój cudowny dzienniczek i może swój mundur albo chociaż jego część? 
/Ewentualnie mógłby powstrzymać jakiegoś złodziejaszka, który okrada sklep, gdzieś tam w tle, na czwartym planie. Albo jakiegoś przydupasa Hydry, który załapał się do poboru przypadkiem i ledwo wie, z której strony trzyma się broń. Z Crossbonesem nie ma szans, bo w końcu Rumlow był członkiem STRIKE, a tam nie biorą byle kogo. Z Zemo tym bardziej nie ma szans, bo w końcu to główny filmowy złol.  
James, ale lepiej ci jak to zaakceptowałeś czy tak samo beznadziejnie?
Sądziłam, że chodzi ci o ciąganie jej wszędzie ze sobą. Nie masz żadnego obowiązku, ale w ludzkim odruchu współczucia i troski mógłbyś raz na jakiś czas zrobić dobry uczynek - tak dla odmiany, nawet bez jej wiedzy. Ale dobra, i tak zrobisz jak będziesz uważał. Gardzi, bo nie zna i opiera się na tym, co jej zaprezentowałeś.
/Jest trochę mniej wspaniale niż przedtem. Jednak cudów to nie ma, nie oszukujmy się. 
/Sama powiedziałaś, że chodziło ci o sprawdzanie od czasu do czasu co z nią, więc właśnie do tego się odniosłem. I bardzo mi przykro, ale w moim przypadku nie działa to tak, że pstryknę palcem, rozkażę sobie, i nagle spłynie na mnie fala troski i współczucia. Mógłbym zrobić jakiś dobry uczynek, tak dla odmiany, ale byłby on wywołany tylko poczuciem winy i przeświadczeniem, że muszę to zrobić, bo tak wypada, bo jestem jej to winien. Nie mówię, że tak nie będzie, i że w końcu czegoś takiego nie zrobię. I nie, że dziwię się temu, że za mną nie szaleje. Przecież to zrozumiałe.

16 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, wiesz, z oderwanym rękawem wygląda bardziej męsko i zaznacza tym samym, że wiele w życiu przeszedł. Nic nie jest przypadkowe!
Zaryzykuję i powiem, że mógłby jej użyć jako lusterko podczas czesania włosów widelcem i golenia się nożem.
To ma być jakaś super-zabawna i epicka walka Pająka? I to z naszym niedźwiadkiem? Właśnie w takich momentach dochodzę do wniosku, że nic nie wiem na temat plotek z tego filmu :D 
/Tak, tak, wiem. Zaznacza tym swoją pozycję samca alfa i pokazuje Samowi, że Steve jest jego. To wszystko ma sens.
/Cóż, przynajmniej zaoszczędziłby dużo miejsca w swoim super-plecaczku. Jeden komplet sztućców, a jaki wielofunkcyjny!
/Super-zabawna i epicka walka Pająka ma ponoć być w filmie, ale raczej nie z Bucky'm. Bo serio, co taki żółtodziób (skoro w CA:CW dopiero zaczyna zgrywać bohatera) bez przeszkolenia i ze sprzętem domowej roboty mógłby zrobić Winter Soldierowi - super-żołnierzowi, najlepszemu zabójcy w MCU (przynajmniej teoretycznie, bo praktycznie to w CA:WS skopał większość misji, ale ciii)? Co mógłby zrobić któremukolwiek członkowi Avengers? 
James, i co, lepiej jest "akceptować" czy udawać, że działo się to gdzieś obok?
Oczywiście, że wyglądasz, co to w ogóle za pytanie. Jaką opiekę masz na myśli? Chodziło mi raczej o sprawdzanie od czasu do czasu jej sytuacji, a nie bycie pełnoetatowym wujaszkiem Bucky'm.
/Łatwiej jest udawać, słuszniej jest zaakceptować. I tak musiałbym zrobić to prędzej lub później.
/Sprawdzanie, czy wszystko jest z nią w porządku, także jest opieką. Przynajmniej pod jakimś względem. A to może doprowadzić do przywiązania się. A ja nie chcę się przywiązywać. Szczególnie do kogoś, kto darzy mnie jawną pogardą. 

Astrid Löfgren

N, tylko on jedyny jest tak wyjątkowy. Pewnie po CW jeszcze odkryjemy w nim wiele, wiele więcej talentów niż dotychczas, to tylko kwestia czasu. Może przecież okazać się znakomitym wnętrzarzem, o ile swoją dziuplę osobiście urządził.
Genialne skojarzenie :D Ale kurczę, no przecież tak mogło być, że przygodę z grzebieniem zaczął od widelca.
Takim mocnym zawodnikiem to on chyba jednak nie jest.
/Ja wiem, ja wiem! Jest jeszcze projektantem mody trendsetterem - ze zwykłej, nieciekawej kurtki zrobił ciuch z pazurem. Wystarczyło tylko oderwać rękaw. Bo po co bawić się w odcinanie.
/Bucky to po prostu człowiek, który poradzi sobie w każdej sytuacji - kiedy nie ma nożyczek, weźmie nóż. a kiedy brak grzebienia - można użyć widelca. Aż strach, co zrobiłby z łyżką.
/Może i nie, ale raczej nie ma wielu chętnych, by to sprawdzić. Chyba, że właśnie tak będzie wyglądać ta super-zabawna i epicka walka Pająka z CA:CW. 
James, ale mówisz o czasach wojny czy kariery w Hydrze?
Chyba nie ma żadnej ochrony poza super zabezpieczonym mieszkaniem, w którym popsułeś zamki w oknie, nie? Gdyby nie Hydra i niestabilność to tak sam z siebie zdecydowałbyś się mieć na nią oko?
/O ogóle. O tym, co było przed i w trakcie wojny, o Ruskach, o Hydrze, i o tym, co jest teraz. O wszystkim.
/Czy ja ci wyglądam na niańkę? Mam dość problemów z dbaniem o samego siebie, więc nie rzucę się na opiekę nad kimś innym, bo się do tego nawet nie nadaję. No chyba, że ciągany poczuciem winy, mam zacząć ciągać ją ze sobą? Tak, właśnie tego mi brakuje.

Astrid Löfgren

N, on po prostu lubi zmieniać imidż, no. Należy mu się coś od życia, więc przynajmniej z włosami może zaszaleć. To znak rozpoznawczy.
Z każdym filmem będą jeszcze gęstsze, grubsze i bardziej puszyste, mówię ci. W końcu w każdym coś nowego odkrywa. W CA:TWS odkrył, że to lód jest taki zajebisty, w Civil War prawdopodobnie grzebień, więc kto wie, co będzie dalej. Może odkryje papiloty.
Kopnęłaby gdzie trzeba i po kłopocie :P
Ojoj, faktycznie, przepraszam najmocniej. To się więcej nie powtórzy. 
/Z mejkapem też zdarza mu się eksperymentować - tu ekscentryczne smokey eyes na pół twarzy, tam eyeliner, tam cień do powiek, kiedy indziej sama zalotka. Chłopak ma prawdziwy, niewykorzystany talent. Fryzjer, makijażysta, a do tego jeszcze model z powołania. No ilu takich po świecie chodzi?
/Bucky odkrywający grzebień zabił mi dzień. Pierwsze, co przyszło mi na myśl, to - klik. Nie pytaj dlaczego bo nie wiem.
/A kij go wie, czy w ogóle by się na to skrzywił. Postękałby co najwyżej mentalnie, a na zewnątrz zgrywałby chojraka.
James, nawet nie pomyślałam, że od strony nie chcenia do tego podchodzisz. Czyli po prostu chcesz być szczery sam ze sobą i innymi. Okej, teraz rozumiem trudność zdecydowania się na pogawędkę z duchownym czy nie-duchownym.
No to lepiej nie tykaj niezasłużonych.
A bo wiesz, przez chwilę pomyślałam, że może faktycznie jesteś dupkiem i masz ją gdzieś. Czy ja wiem. Gdybyś był trochę bardziej stabilny, to może coś dobrego by z tego wyszło. Na pewno miałaby jakąś ochronę, bo wiadomo - nadzwyczaj bezpieczna nie jest.
/Myślę o tym tak, że skoro dopiero niedawno zacząłem to wszystko... powiedzmy, że akceptować, to ponownie wypieranie się tego i udawanie, że co złego to nie ja, nie wyjdzie mi na dobre. Dlatego nie chcę tego robić i już. Zdecyduję się na to dopiero wtedy, gdy nie będę musiał kręcić, przemilczać, czy kłamać. Inaczej nie ma to sensu.
/Nie musisz mi tego mówić. Sam to wiem. Naprawdę.
/Wiesz, "gdybyś był trochę bardziej stabilny" jest tutaj chyba kluczowe. Pomijając fakt, że i bez mojej "ochrony" jest już wystarczająco wystawiona na odstrzał. Nie muszę ściągać jej na głowę jeszcze Hydry i całej reszty. Samo zainteresowanie ze strony GRU wystarczy.

15 lutego 2016

Rozpoczęcie tygodnia Daisy Johnson!

W dniach 15-19.02 będzie możliwość kierowania pytań również do Daisy Johnson/ Quake!

Astrid Löfgren

#1 N, ach, czyli to nie takie bezsensowne, jak mi się z początku wydawało. Chyba to z wagonem gdzieś widziałam, na jakimś forum być może. To ta scena, w której odzywają się koszmary?
Całym serduszkiem kocham twoje komentarze na temat stylizacji fryzury. Póki włosy są gładkie, gęste i lśniące - niech robi co chce. Później sam się dowie, jak bardzo im zaszkodził. Popłacze, ponarzeka i zetnie. 
#2 "Wiem, że Yelena ci pomagała. Byłaś dla niej ważna, ona dla ciebie też. Dla mnie te…" - Barnes, do cholery, powiedz to w końcu!
"Może ciebie to nie rusza, może masz ją i wszystko co nie jest tobą w cholernej…" - celne. Mądra dziewczyna. Jamesie Buchananie Barnesie, ucz się.
Nasz Bucky jak zwykle taktowny, nie zawiodłam się, ale muszę powiedzieć, że naprawdę ładnie wybrnął, choć nieco nieudolnie. A najlepszy jest wewnętrzny monolog i wypowiedzi zupełnie z nim sprzeczne. Nie dało się nie uśmiechnąć mimo powagi sytuacji.
Aż jestem ciekawa reakcji Jamesa, gdyby Lika na jego "Dobrze?" wrzasnęła "Nie, kurwa, nie dobrze".
Pytanie na koniec: Lika jeszcze wróci?
/Tak, to właśnie ta scena. Bucky włamuje się do pociągu towarowego, gdzieś na obrzeżach Nowego Jorku, zasypia i chwilę później budzi się przez koszmary z misji Winter Soldiera.
/No co ja poradzę, że uwielbiam jego włosy i to w każdym wydaniu? A to, że o nie nie dba - raz krótkie, raz długie, raz proste, raz kręcone, raz jasny brąz, raz ciemny brąz, raz czarny... No zdecydowałby się wreszcie chłopak, bo potem będzie płacz. I nasza teoria o lodzie musiała być prawdziwa - tylko spójrz, jakie jego włosy są tutaj gęste i puszyste!

/Rozważałam to, by Lika odpyskowała panu Barnesowi właśnie w podobny sposób, ale stwierdziłam, że raczej nie byłaby tak, co tu dużo mówić, głupia. Raczej zauważyła, że Winnie nie należy do super stabilnych emocjonalnie osób, i że trochę siły w łapkach ma, więc wkurzenie go mogłoby skończyć się źle. Tym bardziej, że nie miałaby większych szans się obronić.
/I tak, Lika jeszcze się pojawi :)

/I tak tylko cię poprawię, bo zrobiłaś błąd - Jamesie Buchanonie Barnesie. W końcu to Marvel wie lepiej, jak się to piszę ;)
James, więc nie możesz porozmawiać z kimś na zasadzie "co by było gdyby; co jest wybaczane; jak to wszystko wygląda w praktyce", tworząc lekko neutralny dla rozmówcy grunt? Tak, jakbyś mówił nie o sobie, ale o jakimś innym teoretycznym bycie. To też jest niedopuszczalne?
Miałam już wcześniej to pociągnąć, ale sama nie wiem, czy zapomniałam, pytałam już i nie pamiętam, czy co innego... Przejmujesz się grzeszeniem w kontekście nie mówienia prawdy, a jak rozumiesz to, co zamierzasz zrobić (albo już zacząłeś robić)? To jest sprawiedliwość wpisana w zasady, czyli "do wybaczenia"? Tak według twojej interpretacji.
A, i jeszcze jedno. Długo się zastanawiałeś nad oddaniem Lice pieniędzy? Ładny gest. Tylko szkoda, że dziewczyna została sama sobie, ale z drugiej strony chyba faktycznie nie byłbyś dobrym materiałem na wspierającego w każdej sytuacji wujka.
/Jeśli chciałbym uzyskać odpowiedzi, musiałbym wspomnieć także o... wszystkich czynnikach, które popchnęły albo zmusiły mnie do zrobienia tego wszystkiego. To dość istotne szczegóły. Mógłbym mówić o tym wszystkim tak, jakby nie mnie to dotyczyło, jasne, że mógłbym, ale... no, po prostu nie chcę. Etap mówienia o sobie "on" mam już za sobą i wolę tego nie zmieniać.
/Zemsta także dzielona jest na sprawiedliwą i niesprawiedliwą. Jeśli nie tknę nikogo, kto na to nie zasłużył i zajmę się tylko szujami z Hydry, będzie to odwet sprawiedliwy, bo skieruję zło przeciw przestępcy. Zło, które popełnię będzie wymierzone w tego, kto sam popełnił zło, krzywdząc niewinnych ludzi - większości pośrednio, ale jednak. A przestępcy zło się należy. Także na upartego mógłbym się usprawiedliwiać i oczekiwać przebaczenia. No, ale to przecież i tak nie zależy ode mnie, więc...

/Nie zastanawiałem się nad tym długo, bo dlaczego miałbym? Skoro wiedziałem, że pomagała Medvedev, nie mogłem olać tej wiedzy i zostawić sobie tych pieniędzy. A pomysł zabawy w dobrego wujaszka? Proszę cię, to nie mogłoby skończyć się dobrze.

14 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, takie zaskoczenie to żadne zaskoczenie.
Jeszcze nie widziałam żadnego komiksu na podstawie filmu, który jest na podstawie komiksu. To musi być boskie. 
/Spora część to po prostu streszczenie CA:WS. Tylko, że z perspektywy danego bohatera. Reszta to wprowadzenie do CA:CW. Nie jest tragicznie, ale mogło być lepiej. Ale chociaż można poużalać się nad biedakiem śpiącym na gołych deskach w wagonie. I ma ładne włoski. W Thunderbolts to raz je prostuje (klik), raz kręci (klik)... No nikt biedaczynie nie powiedział, że zniszczy tak sobie czuprynę.
James, może i tak. Mało ważna sprawa.
Chodzi mi głównie o prostotę logiczną. Niektóre twierdzenia takie są - logiczne, spójne, konsekwentne, da się je zrozumieć bez wyszukiwania głębszego sensu, są oczywiste, a innych nie da się do niczego innego porównać.
A to trzeba wszystko mówić? Przecież możesz nie chcieć. Nie chcesz, nie mówisz, pytasz tylko o to, co cię interesuje. Tym bardziej, że to nie żadna spowiedź, a raczej "co by było gdyby".
/W moim przypadku pominięcie niektórych szczegółów sporo zmienia i podchodzi pod kłamstwo nieetyczne, zabronione i będące grzechem. Szczególnie w rozmowie z duchownym. Są określone sytuacje, w jakich mówienie nieprawdy albo zatajenie niektórych faktów jest dopuszczalne, ale są też takie w których jest to kategorycznie zabronione. W moim przypadku nie mówienie wszystkiego podczas takiej rozmowy, mogłoby zostać podciągnięte pod zatajanie prawdy, aby postawić się w lepszym świetle i zyskać choć minimalne zaufanie rozmówcy. Czyli byłoby to grzechem. A gdybym rozmawiał z jakąś osobą o tym, czy Bóg wybaczy mi grzechy, jednocześnie grzesząc podczas tej rozmowy, to cóż... Byłoby trochę słabo, czyż nie? 

#26 Bucky

***
14 lutego 2016

/Ostatni raz spoglądam na kartkę zapisaną starannym, pochyłym pismem. Odszyfrowanie kodu, którym zapisała adres było bardziej czasochłonne, niż się spodziewałem, ale całkowicie zrozumiałe. To oczywiste, że nie chciała ryzykować wpadnięciem adresu małej micezniczkaji w łapy kogoś, kto zdecydowanie nie powinien go znać. Choć nadal mam wątpliwości co do tego, czy dla niej czasem sam się do tej grupy nie zaliczałem.

/Gniotę kartkę i wciskam ją do kieszeni kurtki, wysiadając z samochodu zaparkowanego w jednej z bocznych uliczek niedaleko budynku, w którym powinienem znaleźć Medvedev.
/Na zewnątrz leje jak z cebra, więc zakładam kaptur na głowę i garbiąc się lekko ruszam w stronę kamienicy, ściskając torbę w dłoni. Deszcz mi nie przeszkadza, ale byłbym głupcem, gdybym nie skorzystał z możliwości niemal całkowitego zakrycia twarzy bez choćby minimalnego wyróżniania się przez to z tłumu, o co łatwo przy bardziej sprzyjających warunkach pogodowych.
/Przechodzę przez ulicę i ukradkiem rozglądam się wokół, zanim wchodzę do ślepego zaułka między budynkami. Przerzucam torbę przez głowę i spoglądam w górę, staram się zlokalizować odpowiednie mieszkanie. Na moje szczęście, nawet za dnia wejście oknem i nie zostanie uznanym przy tym przez przypadkowego przechodnia za samobójcę albo włamywacza jest możliwe.

Astrid Löfgren

N, oj tam. Gdybyś zabiła, to przecież następnego dnia już by żył, żaden problem. A ileż nowych doświadczeń! Masz za swoje, niedobra kobieto :P
Będę musiała się do tego dokopać i przyjrzeć. Bardziej przemawiał do mnie Bucky od Ventolin. Przynajmniej miał jakąś mimikę, a ten wydaje się lekko nijaki, choć może w innych fragmentach jest lepiej. 
/Wiesz, jakoś tak podziękuję za takie doświadczania. Ale droga wolna, w końcu twój Winnie ma mniej podkręconą regenerację, więc możesz zaskoczyć czytelników gdzieś pod koniec opowiadania ;)
/Konstrukcja tego komiksu i nakładanie się na siebie kolejnych plansz strasznie mnie irytowała. I jeszcze kolejna zmiana koloru oczu Bucky'ego - są wyraźnie zielone.  
James, a co, zaczynasz dbać o swój wizerunek?
Kwestie wybaczania i karania są chyba najbardziej problematyczne. Bóg swoje, ludzie swoje, zasady swoje, a w końcu i tak nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi, kto ma rację i czego można się spodziewać. Niby wydaje się to dość klarowne, jak się człowiek dobrze wczyta, ale po głębszym wsiąknięciu traci swoją prostotę. I to bardzo. Jesteś bliżej niż dalej pogawędki z jakimś duchownym, a może jednak już wolisz sam znaleźć sens?
/Fakt, że nie chcę być uznany za idiotę - kolejny raz, zresztą - jest już dbaniem o swój wizerunek? Wydaje mi się, że to lekka nadinterpretacja, ale co ja tam mogę wiedzieć.
/Przykazań jest dobrze ponad sześćset, więc nie powiedziałbym, że stosowanie i co ważniejsze  - zrozumienie ich jest czymś zupełnie prostym i nieskomplikowanym. Można się w tym trochę pogubić, to fakt.
/I sam nie wiem, czy powinienem i czy w ogóle chcę odbyć pogawędkę z jakimś duchownym. Nie mogę powiedzieć przecież całej prawdy, a... zatajając i zmieniając pewne rzeczy też grzeszę.

Loli Green

No tu mnie jeszcze nie było, trzeba narozrabiać. hihi. Ale na początek banał: Jak leci?
N:
Jak to w niedzielny poranek, kiedy dzień nie zdążył się jeszcze rozkręcić - nudno i ospale.
I witam serdecznie :)

Bucky: 
Wspaniale, naprawdę. Nigdy nie było lepiej.

Ogłoszenie cz.III

Wszystkich zainteresowanych wspomnianą tutaj zabawą, serdecznie zapraszam na ogłoszenie wyniku ankiety i garść informacji - Ask Spidey & Deadpool.

13 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, i nie zabiłaś go ani razu! Dobra, zwracam honor :D
Nie taki znowu najgorszy, ale jeśli miał być podobny do pana Stana, to gruuubo przesadzili. Kocham te włosy <3 
/Wiesz, korciło mnie, ale jednak dość ciężko byłoby prowadzić blog "Ask Bucky Barnes" bez Bucky'ego Barnesa. A poza tym, skoro po numerze z Yeleną dostaję wyznania nienawiści w komentarzach i groźby na maila, więc boję się, co byłoby, gdybym wywinęła coś takiego z panem B.
/Patrząc na to, że te komiksy nawiązują do wydarzeń filmowych, Bucky powinien być podobny do pana Stana. Tylko, że coś nie wyszło. Ze Steve'm także. Ale za to Sam i Rumlow są już całkiem całkiem.
James, a już myślałam, że powiesz, że wylanie kubła zimnej wody na łeb. No ale tak, masz rację.
Wcale się nie dziwię, tym bardziej, że to cholernie niejednoznaczne i też dyskryminujące. A jeśli nie pomogą zrozumieć to co, przestaniesz się ich trzymać?
/Byłoby to raczej aż nazbyt infantylne. Nie wiedziałem, co powiedzieć, więc darowałem sobie przykłady, żeby nie wyjść na idiotę. 
/Teoretycznie rzecz biorąc, za Żyda uznaje się tego, kto ma matkę Żydówkę. To jest jeszcze proste. Ale z czasem różne odłamy zaczęły wprowadzać różne poprawki i wszystko zaczęło się komplikować. Przyznaję, że nie znam ich wszystkich, sporo zmieniło się przez te wszystkie lata, więc jest to dla mnie równie niejasne jak dla ciebie. Ale nie bardzo obchodzi mnie to, czy dla rabina jestem wystarczająco żydowski na Żyda, czy jednak nie. Ważne jest tylko to, co będzie sądził Bóg. Jeśli uzna mnie za wartego wybaczenia win, powinien przebaczyć mi także - przykładowo - odnalezienie się w chrześcijaństwie, jeśli ma mi to pomóc w lepszym zrozumieniu Go. W końcu chrześcijanie także mogą znaleźć się w Olam Haba.

Astrid Löfgren

N, ale to i tak nie rekompensuje wszystkich krzywd wyrządzonych naszemu biedaczkowi.
Taki żart, że aż boki zrywać. Po co ktoś miałby robić tego typu przeróbkę? Nie widzę sensownego powodu, no chyba że chodzi o jakieś ośmieszenie Marvela, które i tak nie byłoby nie wiadomo jak silnie odczuwane. Prędzej przychyliłabym się ku wersji, że to kolejny głupi błąd.
/Tak tylko napomknę, że jestem dla niego bardziej wyrozumiała niż Marvel. Ja nie zepchnęłam go z rakiety/pociągu, nie zrobiłam z niego Wintera, nie przebiłam młotem na wylot, nie wpakowałam do gułagu i nie powybijałam większości bliskich mu osób. Moje grzechy są przy tym niewielkie. A poza tym, twój Bucky z tobą też nie miał wakacji ;)
/Marvel sam ośmiesza się wystarczająco. Nie trzeba mu w tym pomagać. Ich Bucky jest taki wspaniały:
/Jak to boskie stworzenie ma być podobne do pana Stana, to na jego miejscu nie byłabym chyba zbyt szczęśliwa :P
James, ach tak, więc jakie to są te "przyjemniejsze sposoby na otrzeźwiające oberwanie po mordzie"?
Cóż, poczytałam sobie, i fakt, to tylko ziarenko. Zwątpiłam przy dyskusjach "kto jest Żydem". Myślisz, że kiedyś się zakwalifikujesz do takiego wymazania win?
/A bo ja wiem, fizyczne? Nie myślałem o niczym szczególnym, żadnych konkretach, ale ból fizyczny także potrafi przecież otrzeźwić, a jest o wiele łatwiejszy do zniesienia od tego psychicznego. Nie raz mentalny policzek potrafi być boleśniejszy od tego... no, normalnego. 
/Zawsze odrzucały mnie dysputy o tym, kto zasługuje na miano Żyda, a kto już nie. Nie integrowałem się z tym. Byłem Amerykaninem, Nowojorczykiem i po prostu wyznawałem taką, nie inną religię. Tak szczerze, teraz też tak jest. Nie chodzi mi tak naprawdę o całą tę otoczkę religijną, a o Boga samego w sobie. Jeśli wszystkie te przykazania, nakazy i zakazy mają mi pomóc zrozumieć jego działania, będę się ich trzymał. I wiem, że jeśli On stwierdzi, że zasłużyłem na wybaczenie, przebaczy mi.