27 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, zapominam ciągle, że to wynik eksperymentu. Skojarzyłam twoje słowa z czymś innym, ale już wszystko jasne.
To jest tak urocze, że naprawdę chciałabym o tym poczytać. 
/Na razie mała jest jeszcze zbyt mała na zabawę magnesikami i flamastrami (chociaż ma DNA super-żołnierza, więc kto wie), ale w kolejnej części będzie o tym, jak wystarczyło jej pięć dni, by doprowadzić Winter Soldiera do płaczu, i o tym, że Steve nawet nie udaje, że nie bawi go widok "Bucky’ego próbującego wyskubać resztki zeschniętej kaszki z włosów"Mam radochę przy pisaniu tego ff i nawet tego nie ukrywam.
James, domyślam się, że powodów jest więcej, ale zazwyczaj dość jednoznacznie tłumaczysz brak snu.
No to nie nazywaj, ale ja będę.
A końcowa faza, że tak powiem, to będą Stany? Media jakoś reagują na trupy, czy może wszystko jest tuszowane? Śledzisz to?
/A teraz nie tłumaczę, bo nie mam na to ochoty. Po prostu... wracają do mnie rzeczy z samego początku, z czasu, kiedy dopiero zaczynali mnie... łamać. Nie wpływa to na mnie dobrze, sam to widzę.
/Na pewno skończę w której z Ameryk. Nie wiem jeszcze, czy zacznę do Północnej czy od Południowej, zobaczy się jeszcze, zależy do której łatwiej będzie się dostać. A to wcale nie takie proste.
Część spraw jest tuszowana, część prędzej lub później wypływa do mediów. Zależy od tego, kim dany cel był. Nie śledzę jednak tych wiadomości jakoś specjalnie. 

1 komentarz:

  1. N, tkwi w niej na pewno nieprzeciętny talent, więc sztukę posługiwania się flamastrami opanuje być może zanim zacznie chodzić.

    James, chyba dobrze, że się zdrzemnąłeś, bo chociaż skojarzyłeś tych... Nie wiem, jak ich nazwać. Tych z GRU.
    Takie masz szczęście, że naprawdę lepiej w nic się nie angażować, a jeśli już, to parędziesiąt razy zastanowić się czy warto. Żyjesz jakoś?

    OdpowiedzUsuń