N, nie no, tutaj potrzebna by była mieszanka. Włosy pana Stana a reszta to byłby Winnie. Wyraz twarzy i w ogóle.
Wiem, bo zazwyczaj jest odwrotnie do tego, co sobie pomyślę, a raczej do tego, co napiszę, bo myśli mam wiele (łącznie z tym, że Leo się nawrócił i zaprzyjaźni się wkrótce z Jimmym), więc po cichu spodziewam się niespodzianek.
No parę razy odpuściłaś, ale i tak na koniec zawsze obrywał trzy razy mocniej, niż gdyby rozłożyć to na raty :P
Kolejny raz powtórzę, że tego filmu nie wytrzymam. Serduszko boli na samą myśl, że nikt go nie lubi i wszyscy biją.
Przesadą by były odrębne teksty na każde słowo, więc jak dla mnie to możesz je nawet zgarnąć w jedną miniaturkę.
/Wyobrażanie sobie tego i tak boli. A gdyby jeszcze te blond włoski były kręcone to już w ogóle byłoby pięknie <3
/Wiesz, Leo to chciał zaprzyjaźnić się z Jimmy'm, ale ten w krótki i wulgarny sposób mu odmówił. Brzydki Jimmy. A potem się dziwi, że wszyscy spuszczają mu manto. A teraz oberwie tak, że tylko zostanie mu podkulić ogon pod siebie ^^. Ale to już będzie ostatni raz.
/Nikt go nie lubi, wszyscy go biją, a teraz jeszcze brzydcy panowie robią mu krzywdę:
/A tam przesadą. Nie muszą być to teksty na kilka tysięcy słów (choć "Lakier do paznokci" i "Poranek" mają właśnie ponad tysiąc), a mogą być krótkie miniaturki na kilkaset słów. Byłoby to prostsze niż pisanie o Bucky'm noszącym perukę, mającym oczy pomalowane eyelinerem, strzelającym z bazuki, a w międzyczasie zajadającym banana i zapijającym go kakałkiem :P
A dodane dzisiaj "Stucky: Przytulenie" wyszło mi na ok. tysiąc sześćset słów. A nie zaliczyli żadnej bazy.
A dodane dzisiaj "Stucky: Przytulenie" wyszło mi na ok. tysiąc sześćset słów. A nie zaliczyli żadnej bazy.
James, znudzi ci się za jakiś tydzień, jestem tego niemal pewna./Za tydzień? Och, wow, wierzysz we mnie. Myślałem, że stwierdzisz, że nawet tyle nie wytrwam.
Można do tego napisać setki scenariuszy, bo tak naprawdę nie wiadomo, co im wszystkim siedzi we łbach. W każdym razie - jak zwykle chodzi o korzyść. Ale z drugiej strony skoro ich żołnierzyki nie nauczyli się sztuki kamuflażu, to osoby decyzyjne w całym tym szambie też mogą mieć z tym problem.
Kolekcjonowanie znaczków albo kartek średnio się ma do tego, co trzeba robić by skutecznie uciec i się ukryć. Można zostawić ślady i te sprawy. Taa, naoglądałam się seriali. Ale hej, na pocztówki wciąż czekam, tak uprzejmie przypomnę. Jaki kierunek teraz?
/Tak się czasem zastanawiałem, że gdyby to Hydra mnie szkoliła, nie Departament, to czy byłbym równie do niczego, co cała reszta ich agentów. Zdarzają się wyjątki, oczywiście, ale chyba lepiej by było, gdyby to ci kiepscy byli wyjątkami, nie ci dobrzy, co nie? A gdy patrzę na niektóre z oddziałów Hydry, to czasem aż żal się człowiekowi robi. Ale dobra, tonący brzytwy się chwyta, jakoś musieli uzupełnić braki w ludziach. Bo przecież góra nie ruszy tyłków z foteli i sama nie weźmie się do roboty.
/Mam pamięć dobrą, ale krótkotrwałą... A nie, wróć, wcale nie jest dobra. Ale krótkotrwała to trochę tak, więc wiesz, jeśli chcesz mieć pewność, że coś zapamiętam, przypomnij mi o tym z kilkadziesiąt razy.
A jaki kierunek? Przed siebie, na wschód.
A jaki kierunek? Przed siebie, na wschód.