James, nie zakładałam możliwości niewykonania. Nie zrozumieliśmy się.
A ja nawet lat bycia w związku nie liczę. Ja niedobra. Zapisujesz sobie gdzieś liczby, żeby nie zapomnieć? Mimowolnie, aha.
Jakie ładne porównanie. Podoba mi się. Może i jest takim ugryzieniem, ale zastanów się, dlaczego ono powstało. Nie dlatego, że Steve tego chciał. Zrobił, co zrobił, bo musiał. Wiem, że to wciąż będzie powracać i blizna zostanie, ale po prostu musi do ciebie dotrzeć, że on nie chce i nie chciał dla ciebie źle.
Nie oczekuję, że będziesz działać normalnie, choć idziesz w dobrym kierunku. Mam na tyle wyobraźni, żeby to zrozumieć. Ale szczerze? Z tym twoim tempem to chyba do usranej śmierci się nie wyrobisz.
Chwila, chwila, poczekaj, bo chyba znowu źle się zrozumieliśmy. Ja nie liczę dni bez Steve'a, bo to byłoby zbyt dziwne nawet jak na mnie. Spadłem wtedy w przepaść, wiesz, w taką cholernie dużą dziurę ze śniegiem na dnie i to o to mi chodziło. TO się akurat pamięta.
Cóż, metafory i porównania to jedne z niewielu rzeczy, które mi wychodzą. Mogę dopisać to do CW, tak dla urozmaicenia.
Pies mógł ugryźć dlatego, że uderzyło się go kijem. Ja wtedy to zrobiłem, choć mógłbym usprawiedliwiać się tym, że mnie popchnięto i uderzyłem go nieumyślnie.
Wiem, że zrobił to, bo nie miał innego wyboru. Steve to Steve i jeśli mógłby, szukałby innego rozwiązania. Ba, przecież go szukał, ale nie udawało mu się do mnie dotrzeć. Ale dobrze wiesz, że mój tok rozumowania jest... trochę inny i ciężko mi to przetłumaczyć samemu sobie.
Czyli mam już jeden pozytyw wolnego starzenia się. Przynajmniej mam dużo czasu, by wyrobić się do usranej śmierci.