9 lipca 2015

Astrid Löfgren

James, nie zakładałam możliwości niewykonania. Nie zrozumieliśmy się.
A ja nawet lat bycia w związku nie liczę. Ja niedobra. Zapisujesz sobie gdzieś liczby, żeby nie zapomnieć? Mimowolnie, aha.
Jakie ładne porównanie. Podoba mi się. Może i jest takim ugryzieniem, ale zastanów się, dlaczego ono powstało. Nie dlatego, że Steve tego chciał. Zrobił, co zrobił, bo musiał. Wiem, że to wciąż będzie powracać i blizna zostanie, ale po prostu musi do ciebie dotrzeć, że on nie chce i nie chciał dla ciebie źle.
Nie oczekuję, że będziesz działać normalnie, choć idziesz w dobrym kierunku. Mam na tyle wyobraźni, żeby to zrozumieć. Ale szczerze? Z tym twoim tempem to chyba do usranej śmierci się nie wyrobisz.
Chwila, chwila, poczekaj, bo chyba znowu źle się zrozumieliśmy. Ja nie liczę dni bez Steve'a, bo to byłoby zbyt dziwne nawet jak na mnie. Spadłem wtedy w przepaść, wiesz, w taką cholernie dużą dziurę ze śniegiem na dnie i to o to mi chodziło. TO się akurat pamięta.
Cóż, metafory i porównania to jedne z niewielu rzeczy, które mi wychodzą. Mogę dopisać to do CW, tak dla urozmaicenia.
Pies mógł ugryźć dlatego, że uderzyło się go kijem. Ja wtedy to zrobiłem, choć mógłbym usprawiedliwiać się tym, że mnie popchnięto i uderzyłem go nieumyślnie. 
Wiem, że zrobił to, bo nie miał innego wyboru. Steve to Steve i jeśli mógłby, szukałby innego rozwiązania. Ba, przecież go szukał, ale nie udawało mu się do mnie dotrzeć. Ale dobrze wiesz, że mój tok rozumowania jest... trochę inny i ciężko mi to przetłumaczyć samemu sobie.
Czyli mam już jeden pozytyw wolnego starzenia się. Przynajmniej mam dużo czasu, by wyrobić się do usranej śmierci. 

Rora T

Akurat co do tego to nie mam wątpliwości. Być może to jest jedyne dziękuje, jakie usłyszę od ciebie, więc owszem wezmę je sobie do serca, by w przyszłości nie wypominać ci tak często znieczulicy :P
Ach te przeinaczenia. Po raz pierwszy wspomniałeś o nich sam i co jeszcze dziwniejsze mi one nie przyszły do głowy. Chyba to dziękuje za bardzo rozproszyło moją uwagę, ale teraz widzę swój błąd. A mogłam ci to ładnie wypomnieć :/
Zapisz sobie na fiszce i przyczep gdzieś na magnesik z serduszkiem. Niestety nie użyczę. 
Wiele rzeczy mi zarzucałaś, nie będę zaprzeczać, ale znieczulicy sobie akurat nie przypominam. Chyba, że raczyłaś mnie tymi obelgami w myślach. W takim razie miło wiedzieć, że o mnie myślisz.
A mogłaś mi dopiec. Stracona szansa boli, co?

Rora T

Nie ma za co. Nie wiem czy ci ich oszczędziłam, bo napisałam co prawda bez ładu i składu, ale coś tam koślawo napisałam. A to twoje "dziękuję"... Boże, chyba nikt mi jeszcze w taki sposób nie dziękował.
Powinnaś już raczej przyzwyczaić się do tego, że dociera do mnie co drugie twoje słowo. Cóż, co trzecie, jeśli będziemy liczyć moje przeinaczenia.
Zapamiętaj sobie to dziękuję, bo kolejnego nie usłyszysz zbyt prędko.

Astrid Löfgren

N, o właśnie, z ust mi to wyjęłaś! Wyraz twarzy tęskniący za rozumem. Ostatnio leciał jakiś film z nim w roli głównej, "On to ona" czy jakoś tak, chwilę pooglądałam i myślałam, że wyjdę z siebie i stanę obok. Takiego antytalentu dawno nie widziałam.
Czasem coś musi brzmieć kretyńsko, by mogło nabrać sensu.
Obejrzy "Zmierzch", a uwierz, że zaczniesz przepraszać pana Tatuma :P Szczególnie przyglądając się Sparklącemu i Łabądkowi.
Zazwyczaj większość tego, co mówię tak brzmi, więc w pełnij się zgodzę.
James, prosiłeś o przykłady a nie o rzeczy, które byłbyś w stanie zrobić. Przykładami cię uraczyłam i myślę, że to kwestia czasu, by pojawiła się pełna możliwość ich zrealizowania.
Zawsze pamiętałeś tę datę?
Ale masz także wspomnienia Steve'a z przeszłości. One nic nie znaczą? Liczy się tylko to, z czym ci się kojarzy?
Uważam, że powinieneś spróbować. Dla własnego dobra.
Logiczne wydawało mi się to, że proszę o przykłady, które udałoby mi się zrealizować, a nie takie wyciągnięte z tyłka, bo takie powymieniać mogę sobie sam.
Nie, oczywiście, że nie. Przypomniałem ją sobie dopiero, gdy przeczytałem o niej w Smithsonian, ale od tamtej pory mimowolnie liczę każdy dzień. Takie małe dziwactwo.
Wyobraź sobie, że w dzieciństwie miałaś psa. Kochałaś go, bawiłaś się z nim, wyprowadzałaś na spacery. Aż pewnego dnia pies paskudnie cię ugryzł. Potem znowu chciałaś się do niego zbliżyć, sprawić, by było jak dawniej, ale coś cię hamowało. Bo może i nadal kochałaś swojego psa, ale ugryzienie sprawiało, że bałaś się do niego zbliżyć, by się to nie powtórzyło.
To jest moje ugryzienie, a ja nie potrafię pozbyć się tego lęku, choć wiem, że to on powinien bać się mnie. Jednak Steve to jedna z niewielu osób, które są w stanie fizycznie mnie skrzywdzić i to bez najmniejszego wysiłku. Nie oczekuję, że to zrozumiesz, bo może wydawać ci się to niesłuszne, dziwne, nawet zwyczajnie głupie, ale dla mnie to poważna przeszkoda. Mój umysł nie działa jak twój, a ja nie jestem jak inni, więc nie oczekuj, że będę tak działać. Zwyczajnie muszę mieć swoje tępo, choćby nie wiadomo jak powolne musiało być. Mam wystarczająco dużo czasu.

Rora T

A ja nie wiem co ci powinnam powiedzieć. Ten temat wałkowaliśmy już wiele razy i chyba napisałam już wszystko co mogłam, a przynajmniej teraz nic mądrego mi do głowy nie przychodzi. Wiem, że zapomnieć się nie da. To będzie do ciebie wracać zawsze w najmniej spodziewanym momencie. Będzie cię to dobijać i prześladować aż do śmierci. Będziesz przez to słaby, wyczerpany, ale nie możesz się poddać. Musisz iść z tym ciężarem dalej. Wiem, że tak łatwo mówić, wiem, że nic nie jest takie proste jak mogłoby się wydawać. Ale... Wiesz, że jestem kiepska w tych ckliwych gatkach, więc mam nadzieję, że się domyślasz co mam na myśli i że w ten sposób próbuję cię podbudować na duchu. Bez naprawdę.
Ja raczej także najlepszy w nich nie jestem, więc dziękuję za oszczędzenie ich. I tak, domyśliłem się. Teraz usiądź i trzymaj się mocno krzesła, bo to "dziękuję" było szczere. I to bez naprawdę.

Julia Szałwińska

N poprawiłaś mi chumor a jak! Uległam i przeczytałam jeszcze raz "Kamienie..." ,,Tylko świnie siedzą w kinie!" Uśmiech na pół twarzy :D
Pierdołowatość Bucky'ego zawsze poprawia humor. Dlatego jest boski <3
"Kamienie..." były bezsprzecznie moją ulubioną lekturą. Miła odskocznia od wszystkich Konradów, Kordianów, Mickiewiczów, Słowackich i całej reszty. Matko, jak ja nie cierpiałam prozy.
Clint zgodzisz się ze mną że koty to zło?
Nienawidzę kotów. A przynajmniej tego, którego przyniosła Lila. A on nienawidzi mnie. Tylko, że skubaniec może rzucić się na mnie, a ja na niego nie. To ma być sprawiedliwość?
Yelena co sądzisz o tym upierdliwcu Buckym?
Zależy. Dość specyficzny facet, żeby nie powiedzieć, że dziwny. Raz miało się wrażenie, że mimo wszystko nadal ma sobie "to coś" i często bywa wręcz uroczo nieporadny, a innym razem chciało mu się skręcić kark i wrzucić do głębokiej dziury. Przeważało to drugie.
James koty czy psy? Pewnie walniesz taką odpowiedż że jeszcze pożaluję że zapytałam ale cóż... zaryzykuję.
Koty. Można powiedzieć, że nawet je lubię.

Astrid Löfgren

N, widocznie zależało im na drewnie. Tatum jest według mnie tak sztywny, że to aż boli i niemal widzę, jak wokół niego rośnie gęsty las.
Dobrze wiedzieć, że nie jestem sama i ktoś inny ma taką samą opinię. Nie wiem, jakim człowiekiem jest pan Tatum i może okazać się zaskakująco inteligentny, ale nie zmieni to tego, że jego twarz przywodzi na myśl kogoś, kogo umysł nigdy nie skalał się myślą. Nie wyobrażam go sobie w roli Capa.

+Też zdaję sobie sprawę, że kretyńsko to brzmi, ale co poradzę :P?
James, a chociażby tropienie, które nie musi kończyć się wyeliminowaniem celu. Unieszkodliwianie, bo przecież nie każda kula musi być śmiertelna. Walka wręcz także nie musi kończyć się śmiercią. Umiesz manipulować, więc także ewentualne przesłuchania nie musiałyby wyglądać tak, jak do tego byłeś przyzwyczajony. Dalej mam wymieniać?
Nie możesz, bo co? Bo programowanie? Bo sumienie cię gryzie?
Przez te 70 czy ile lat byliście rozdzieleni i jest to samo. Coś się dzieje. Teraz wciąż funkcjonuje rozdzielenie, ale już wiecie, że ten drugi wcale nie zginął, a ten pierwszy to nie tylko cel. I co? Steve się męczy, bo nie może ci pomóc, póki mu na to nie pozwolisz, a ty się gryziesz, że ci odwali i znowu Steve stanie się celem. Steve się obwinia, bo stało się to, co się stało, ty też się obwiniasz. Steve jest kimś innym, ty też jesteś kimś innym. Kto wie, może jeśli podasz mu rękę jako ten, którym jesteś teraz (nie Bucky i nie Zima, kretyńsko to brzmi) to cudownym sposobem, kiedy będziecie znów razem (brzmi jeszcze bardziej kretyńsko), zacznie się układać. Co ci szkodzi spróbować? Przecież wiesz, że Steve nie pozwoli, żeby stała ci się krzywda.
 Może i jest wiele opcji, ale nie oznacza to, że potrafiłby to robić. Mam wpojone, że mam tropić, by wyeliminować, strzelać, by zabić, przesłuchać tak, by uzyskać wiadomości i zakatować. Tego nie da się tak prosto zmienić, nie u mnie. Dlatego wolę się trzymać od tego jak najdalej.
 Dokładnie siedemdziesiąt lat, cztery miesiące i pięć dni. Akurat tą datę pamiętam bardzo dokładnie.
 Wiem to, doskonale to wiem, ale nie potrafię zmienić tego, co już raz zakodowało.mi się w głowie. Programowanie zaczęło pękać, gdy Steve wyrwał mi ramię ze stawu i złamał kilka kości, przygniatając mnie do podłogi. I to właśnie to jest pierwszą rzeczą, z którą mi się kojarzy. W ten sam sposób wpajano mi do głowy, że robienie niektórych rzeczy równało się karze. Teraz może i już wiem, że nikt nie przyjdzie i kary nie będzie, ale nadal mam wielkie opory przed robieniem niektórych rzeczy, a innych zwyczajnie nadal nie dam rady zrobić, Mój umysł to cholernie popieprzone miejsce i dlatego to wszystko nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać.

Julia Szałwińska

N tak długo mnie nie było, a ty stanowczo za dużo pracowałaś! Ile rzeczy mnie ominęło! Dlatego wtrącę się w dyskusję na temat ,,Kamieni...". Jak widzę nie tylko mnie szlak jasny trafiał kiedy patrzyłam na to coś, bo filmem tego nazwać nie mogę. Pamiętam jak w piątej klasie podstawówki pani z biblioteki nie chciała mi wypożyczyć ,,Kamieni" a ja się zaparłam i zebrałam kasę żeby je kupić. Teraz mam własny egzemplarz a ,,Kamienie" to jedna z moich ulubionych książek. Więc juz jako piątoklasistka miałam je przeczytane i gdy zobaczyłam film naprawdę zrobiło mi się nie dobrze. To przykład jak bardzo ludzie lubią psuć dobre książki, i tworzyć z nich... no takie coś. I jeszcze czy lubisz pływać? ;D
Oj tam, od razu za dużo. Rekordem bloga jest 38 odpowiedzi jednego dnia, więc ciesz się, że tego nie musiałaś nadganiać :P 
Mi już nawet nie chodzi o to, jak mierny jest ten film sam w sobie, ale o to jak pełny zakłamań i przeinaczeń jest. Gdyby "Kamienie..." Kamińskiego były powieścią całkowicie fikcyjną to ok, przełknęłaby tak marną ekranizacje (czy tam ekranizacje- jak zwał, tak zwał), ale nie są. Opowiadają o prawdziwych bohaterach, prawdziwych czasach i prawdziwych wydarzeniach, których nie należy zmieniać i przeinaczać dla własnej "wizji" czyli dla zwykłego widzimisię. Polski system edukacji jest marny i każdy to wie. Trzykrotnie uczymy się o starożytności, a II wojnie światowej poświęcony jest jeden, dosłownie jeden krótki dział w liceum/technikum i do tego opracowany jest on zupełnie po łebkach. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w moim podręczniku o powstaniu warszawskiemu, powstaniu w getcie i Szarym Szeregom łącznie poświęcone zostało półtorej strony, z czego pół zajmowało zdjęcie. O Żołnierzach Wyklętych ani słowa. Więc czego nauczą się młodzi ludzie, którzy sięgać będą po tak zakłamane filmy? Ale przynajmniej będą znać się na starożytnej Mezopotamii. 
O tak, lubię. W łódce i kamizelce :P

A na poprawienie humoru- Bucky pierdoła <3
Clint ulubiona rasa psa? I czy lubisz pływać?
Nie mam żadnej ulubionej. Wystarczy, żeby zwierze nie było kotem. Ani Yorkiem, bo temu to bliżej to szczura niż do psa.
Ta, można powiedzieć, że lubię.
James, cieszysz się że mnie widzisz? A teraz pytanie na poważnie: lubisz pływać? 
O tak, wręcz emanuję entuzjazmem, nie widać? Cóż, raczej nie, nie widać. 
Czy lubię? Nie wiem. Metalowe ramie jednak nie ułatwia sprawy.

Astrid Löfgren

N, słuszna uwaga. Masz rację.
Tak gościa nie cierpię, że jestem gotowa całować buty każdemu, kto zadecydował, żeby nie on był Capem. Każdemu. Nie wiem jak go przeżyję w roli Gambita. 
Nie jesteś jedyna :P Już wolałabym Willa Smitha, który też negocjował angaż.
Poza tym Taylor Kitsch był świetnym Gambitem w... no, mało świetnym filmie. Lepiej gra, lepiej pasuje wizualnie i wygląda młodziej, więc nie bardzo rozumem tą zmianę.
James, te umiejętności mogą być wykorzystywane w słusznym celu, ale ty chyba tego nie widzisz. I niekoniecznie muszą służyć do zabijania.
Dlaczego, chłopie, nikogo do siebie nie dopuszczasz i nie zamierzasz raczej dopuścić? Przełam się, pozwól, żeby Steve ci pomógł, bo on chyba jako jeden z niewielu może to zrobić. Już ci dawno temu mówiłam, że sam sobie nie poradzisz.
Już to wszystko przeżyłeś. Nie zabiło cię to, więc nie pozwól, żeby osłabiło, kiedy już jest przeszłością.
 Więc jaki to "słuszny cel" zupełnie nie związany z zabijaniem? Proszę, oświeć mnie, bo jakoś go nie dostrzegam.
 To wcale nie tak, że nie dopuszczam nikogo do siebie, bo tak chcę. Zupełnie nie. Chciałbym, ale... zwyczajnie nie mogę.  Nie potrafię.
 Steve i ja byliśmy nierozłączni przez prawie piętnaście lat. Jednego dnia podaliśmy sobie ręce, a potem już gdzie był on, bylem też ja i nigdy nie rozstawaliśmy się na dłużej niż kilka godzin. Zawsze byliśmy razem. A jeśli byliśmy osobno, to działo się coś złego. Poszedłem gdzieś bez Steve'a, bo kiepsko się czuł- dostał zapalenia płuc. Pokłóciliśmy się i poszliśmy inną drogą- okradziono mnie. Poszedłem na wojnę- skończyłem jako królik doświadczalny. Potem rozdzieliliśmy się w pociągu i chyba nie muszę kończyć. Zawsze coś się działo. Ale teraz wszystko się zmieniło. Ja już nie jestem tym samym człowiekiem, a Steve to już nie ten sam Steve. Ja nie znam jego, on już nie zna mnie. I może to boli, bo boli jakby brakowało mi kawałka mnie, ale to już nie wróci, nie będzie takie samo, nie będzie nawet podobne, a ja nigdy nie będę już siedzieć koło niego bez lęku. Pierwszą rzeczą, którą poznałem po złamaniu programowania był Steve. Ale nie Steve mój przyjaciel, nawet nie Steve moja misja, a Steve zadający ból. I nie ważne jak bardzo się staram. nie potrafię tego zmienić.