9 lipca 2015

Julia Szałwińska

N tak długo mnie nie było, a ty stanowczo za dużo pracowałaś! Ile rzeczy mnie ominęło! Dlatego wtrącę się w dyskusję na temat ,,Kamieni...". Jak widzę nie tylko mnie szlak jasny trafiał kiedy patrzyłam na to coś, bo filmem tego nazwać nie mogę. Pamiętam jak w piątej klasie podstawówki pani z biblioteki nie chciała mi wypożyczyć ,,Kamieni" a ja się zaparłam i zebrałam kasę żeby je kupić. Teraz mam własny egzemplarz a ,,Kamienie" to jedna z moich ulubionych książek. Więc juz jako piątoklasistka miałam je przeczytane i gdy zobaczyłam film naprawdę zrobiło mi się nie dobrze. To przykład jak bardzo ludzie lubią psuć dobre książki, i tworzyć z nich... no takie coś. I jeszcze czy lubisz pływać? ;D
Oj tam, od razu za dużo. Rekordem bloga jest 38 odpowiedzi jednego dnia, więc ciesz się, że tego nie musiałaś nadganiać :P 
Mi już nawet nie chodzi o to, jak mierny jest ten film sam w sobie, ale o to jak pełny zakłamań i przeinaczeń jest. Gdyby "Kamienie..." Kamińskiego były powieścią całkowicie fikcyjną to ok, przełknęłaby tak marną ekranizacje (czy tam ekranizacje- jak zwał, tak zwał), ale nie są. Opowiadają o prawdziwych bohaterach, prawdziwych czasach i prawdziwych wydarzeniach, których nie należy zmieniać i przeinaczać dla własnej "wizji" czyli dla zwykłego widzimisię. Polski system edukacji jest marny i każdy to wie. Trzykrotnie uczymy się o starożytności, a II wojnie światowej poświęcony jest jeden, dosłownie jeden krótki dział w liceum/technikum i do tego opracowany jest on zupełnie po łebkach. Z ręką na sercu mogę powiedzieć, że w moim podręczniku o powstaniu warszawskiemu, powstaniu w getcie i Szarym Szeregom łącznie poświęcone zostało półtorej strony, z czego pół zajmowało zdjęcie. O Żołnierzach Wyklętych ani słowa. Więc czego nauczą się młodzi ludzie, którzy sięgać będą po tak zakłamane filmy? Ale przynajmniej będą znać się na starożytnej Mezopotamii. 
O tak, lubię. W łódce i kamizelce :P

A na poprawienie humoru- Bucky pierdoła <3
Clint ulubiona rasa psa? I czy lubisz pływać?
Nie mam żadnej ulubionej. Wystarczy, żeby zwierze nie było kotem. Ani Yorkiem, bo temu to bliżej to szczura niż do psa.
Ta, można powiedzieć, że lubię.
James, cieszysz się że mnie widzisz? A teraz pytanie na poważnie: lubisz pływać? 
O tak, wręcz emanuję entuzjazmem, nie widać? Cóż, raczej nie, nie widać. 
Czy lubię? Nie wiem. Metalowe ramie jednak nie ułatwia sprawy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz