N, słuszna uwaga. Masz rację.Nie jesteś jedyna :P Już wolałabym Willa Smitha, który też negocjował angaż.
Tak gościa nie cierpię, że jestem gotowa całować buty każdemu, kto zadecydował, żeby nie on był Capem. Każdemu. Nie wiem jak go przeżyję w roli Gambita.
Poza tym Taylor Kitsch był świetnym Gambitem w... no, mało świetnym filmie. Lepiej gra, lepiej pasuje wizualnie i wygląda młodziej, więc nie bardzo rozumem tą zmianę.
James, te umiejętności mogą być wykorzystywane w słusznym celu, ale ty chyba tego nie widzisz. I niekoniecznie muszą służyć do zabijania.
Dlaczego, chłopie, nikogo do siebie nie dopuszczasz i nie zamierzasz raczej dopuścić? Przełam się, pozwól, żeby Steve ci pomógł, bo on chyba jako jeden z niewielu może to zrobić. Już ci dawno temu mówiłam, że sam sobie nie poradzisz.
Już to wszystko przeżyłeś. Nie zabiło cię to, więc nie pozwól, żeby osłabiło, kiedy już jest przeszłością.
Więc jaki to "słuszny cel" zupełnie nie związany z zabijaniem? Proszę, oświeć mnie, bo jakoś go nie dostrzegam.
To wcale nie tak, że nie dopuszczam nikogo do siebie, bo tak chcę. Zupełnie nie. Chciałbym, ale... zwyczajnie nie mogę. Nie potrafię.
Steve i ja byliśmy nierozłączni przez prawie piętnaście lat. Jednego dnia podaliśmy sobie ręce, a potem już gdzie był on, bylem też ja i nigdy nie rozstawaliśmy się na dłużej niż kilka godzin. Zawsze byliśmy razem. A jeśli byliśmy osobno, to działo się coś złego. Poszedłem gdzieś bez Steve'a, bo kiepsko się czuł- dostał zapalenia płuc. Pokłóciliśmy się i poszliśmy inną drogą- okradziono mnie. Poszedłem na wojnę- skończyłem jako królik doświadczalny. Potem rozdzieliliśmy się w pociągu i chyba nie muszę kończyć. Zawsze coś się działo. Ale teraz wszystko się zmieniło. Ja już nie jestem tym samym człowiekiem, a Steve to już nie ten sam Steve. Ja nie znam jego, on już nie zna mnie. I może to boli, bo boli jakby brakowało mi kawałka mnie, ale to już nie wróci, nie będzie takie samo, nie będzie nawet podobne, a ja nigdy nie będę już siedzieć koło niego bez lęku. Pierwszą rzeczą, którą poznałem po złamaniu programowania był Steve. Ale nie Steve mój przyjaciel, nawet nie Steve moja misja, a Steve zadający ból. I nie ważne jak bardzo się staram. nie potrafię tego zmienić.
N tak długo mnie nie było, a ty stanowczo za dużo pracowałaś! Ile rzeczy mnie ominęło! Dlatego wtrącę się w dyskusję na temat ,,Kamieni...". Jak widzę nie tylko mnie szlak jasny trafiał kiedy patrzyłam na to coś, bo filmem tego nazwać nie mogę. Pamiętam jak w piątej klasie podstawówki pani z biblioteki nie chciała mi wypożyczyć ,,Kamieni" a ja się zaparłam i zebrałam kasę żeby je kupić. Teraz mam własny egzemplarz a ,,Kamienie" to jedna z moich ulubionych książek. Więc juz jako piątoklasistka miałam je przeczytane i gdy zobaczyłam film naprawdę zrobiło mi się nie dobrze. To przykład jak bardzo ludzie lubią psuć dobre książki, i tworzyć z nich... no takie coś. I jeszcze czy lubisz pływać? ;D
OdpowiedzUsuńJames, cieszysz się że mnie widzisz? A teraz pytanie na poważnie: lubisz pływać?
Clint ulubiona rasa psa? I czy lubisz pływać?
N, widocznie zależało im na drewnie. Tatum jest według mnie tak sztywny, że to aż boli i niemal widzę, jak wokół niego rośnie gęsty las.
OdpowiedzUsuńJames, a chociażby tropienie, które nie musi kończyć się wyeliminowaniem celu. Unieszkodliwianie, bo przecież nie każda kula musi być śmiertelna. Walka wręcz także nie musi kończyć się śmiercią. Umiesz manipulować, więc także ewentualne przesłuchania nie musiałyby wyglądać tak, jak do tego byłeś przyzwyczajony. Dalej mam wymieniać?
Nie możesz, bo co? Bo programowanie? Bo sumienie cię gryzie?
Przez te 70 czy ile lat byliście rozdzieleni i jest to samo. Coś się dzieje. Teraz wciąż funkcjonuje rozdzielenie, ale już wiecie, że ten drugi wcale nie zginął, a ten pierwszy to nie tylko cel. I co? Steve się męczy, bo nie może ci pomóc, póki mu na to nie pozwolisz, a ty się gryziesz, że ci odwali i znowu Steve stanie się celem. Steve się obwinia, bo stało się to, co się stało, ty też się obwiniasz. Steve jest kimś innym, ty też jesteś kimś innym. Kto wie, może jeśli podasz mu rękę jako ten, którym jesteś teraz (nie Bucky i nie Zima, kretyńsko to brzmi) to cudownym sposobem, kiedy będziecie znów razem (brzmi jeszcze bardziej kretyńsko), zacznie się układać. Co ci szkodzi spróbować? Przecież wiesz, że Steve nie pozwoli, żeby stała ci się krzywda.