27 stycznia 2016

Astrid Löfgren

#1 Jeeej, tylko to zauważyłam! Gdzieś miałam wątpliwości "przecinkowe", ale już to zostawiam, bo nie jestem ekspertem w tych sprawach.  
Jeszcze mi się nigdy nie zdarzyło zalewać ze śmiechu przy tak traumatycznym przeżyciu, jakim jest obcięcie kudłów, no ale dobrze, wiem, że to ciężkie, kiedy można się za nimi chować, zwłaszcza dla osoby, która potrzebuje się ukrywać. Ale dobrze, że wyszło tak zabawnie. Czegoś takiego było mi trzeba. No i jaki Alvaro nam się zrobił, huhu, jestem w szoku. Genialny luz się tu wkradł, mimo że przeplatany tymi brudnymi i strasznym rzeczami. I tak, Jamie, przystojniacha krył się za tym gąszczem.
#2 N, drastyczna zmiana imidżu, nieładnie! Myślałam, że lekkie podcięcie końcówek, a tu bober znikł :D 
/Czytałam każdą linijkę po kilkadziesiąt razy, próbując wyłapać wszystkie literówki, ale - jak zresztą widać - i tak mi się nie udało. Choć i tak jest lepiej, niż wtedy, gdy piszę odręcznie. Często zdarza mi się przestawiać litery w środku słowa i nie ważne, ile razy będę to czytać, nie zauważę tego. Dostrzegam to dopiero, gdy wracam do tekstu po dłuższym czasie i czasem aż łapię się za głowę z wrażenia. A jeśli chodzi o interpunkcję to cóż, sama po sobie widzę, że jest lepiej, niż kiedyś, ale już nawet przestałam się łudzić, że kiedyś wreszcie przestanę robić tego typu błędy. 

/A jeśli chodzi o podcięcie końcówek i zmianę imidżu - może Bucky nie tylko minął się z powołaniem modela, ale także fryzjera? Wiesz, idziesz do takiego z włosami do pasa, prosisz o lekkie podcięcie końcówek, a wychodzisz z takimi do ramion. Winnie byłby do tego wręcz stworzony - próbuje taki przyciąć brodę, a tu ciach i włosów nie ma!
/Postanowiłam, że na jakiś czas przestanę dręczyć Bucky'ego i dam mu trochę luzu. Przesunę też #24 i na jej miejsce dam #25 albo #26 (bo próbuję robić wszystko, by nie musieć robić tego, co muszę, więc siedzę i piszę notki na zapas). Póki co się waham, ale raczej dam notkę, w której Bucky orientuje się, że danie się powalić kobiecie na glebę może mieć... pewne korzyści. Szczególnie jeśli chodzi o widoki. 

/I pamiętajmy, Bucky pomagający bezdomnym to kanon - klik!
Yelena, w sumie to ciekawe jakiej groźby mógłby się przestraszyć. Wyobrażam sobie, że może coś związanego z Hydrą, ale oprócz tego nic mi do głowy nie przychodzi, choć wiem, że to dość zlękniony człowiek i coś by się wynalazło. 
/Oczywiście, że coś by się wynalazło i wcale nie byłoby to takie trudne. Hydra, SHIELD, GRU, Kapitan Ameryka i jego kolorowa gromadka, przyrządowe organizacje - jest tego wiele. Jimmy boi się nawet tego, że ludzie dowiedzą się, że on to on, a raczej, że Bucky Barnes to Winter Soldier. Ta medialna nagonka chyba złamałaby go do końca. 
/A jeśli chciałbym zagrozić mu czymś mniej wyniosłym, mogłabym po prostu powiedzieć, że jeśli nie zrobi tego, co mówię, może zabrać swoje rzeczy, wyjść i nie wracać. Już raz zadziałało.
James, myślę, że to by było dość trudne do zrealizowania na obecną chwilę. Może cię paraliżuje, bo wiesz, że mógłbyś ściągnąć niebezpieczeństwo na całkiem niewinnych ludzi?
Paradoksalnie te kradzieże to dowód na to, że jest w tobie całkiem spory pierwiastek dobra. Dlaczego? Dlatego, że inny złodziej zastanawiałby się nad tym, co chce ukraść, a nie nad tym, kto mniej straci. Podrzucasz, czyli nie nawiązujesz jakiegokolwiek kontaktu? A może ktoś kiedyś przyłapał cię na gorącym uczynku i podziękował, albo chciał jakoś wyrazić wdzięczność?
Ale radość. Dobre i to. Zauważyłam, że coraz częściej nazywasz albo odnosisz się do emocji. Masz z nimi już mniejszy problem?
Ach, no i gratuluję podjęcia tak trudnej decyzji, jaką jest wzięcie nożyczek do ręki.
/Cóż, raz wszedłem do sklepu. Normalnie, w ciągu dnia, jak zrobiłby to zwykły człowiek. Chciałem wziąć to, czego potrzebowałem, zapłacić i wyjść. Nie muszę chyba mówić jak się to skończyło. Chyba już nawet o tym wspominałem, a nawet jeśli nie, łatwo się chyba domyślić, dlaczego podjęcie przeze mnie pracy nie jest najlepszym pomysłem.
/Zachowuję się tak, nie inaczej, bo chcę być kimś więcej niż zwykłym złodziejem. Z tego samego powodu nie wyrzucam tego, co nie jest mi już potrzebne, albo czego z różnych powodów nie mogę już dłużej używać. Bluza, płaszcz, kurtka, dobre buty, jedzenie czy pieniądze są raczej czymś, czego brakuje ludziom mieszkającym na ulicy, więc dlaczego nie miałbym im tego dać? I tak, staram się robić to w taki sposób, by nikt mnie nie zauważył, bo nie chcę, by musieli mi dziękować. Tylko raz jakiś facet zauważył, że podrzucam mu kurtkę. Nie wiem, czy chciał podziękować, bo nie stałem i na to nie czekałem, a zwyczajnie odszedłem. 
/Wydaje mi się, że tak, jest trochę lepiej. A przynajmniej staram się, by tak było.

/Nie drwij ze mnie. To naprawdę było trudne.