28 listopada 2015

Rakshasha

Naprawdę nie wiem, co oni mają w głowach z tymi tłumaczeniami tytułów, zawsze coś dziwnego wymyślą ;/ To, że byli dobrymi przyjaciółmi, sprawia, że cała ta koncepcja wydaje mi się jeszcze bardziej nieprawdopodobna, zwłaszcza, że Cap wtedy zginął (dobrze kojarzę?). W MCU podoba mi się, że poszli w te bardziej osobiste motywy - tytuł Your Bucky tak bardzo by pasował ;p - i wszystko jest podszyte tym budującym się już w poprzednich filmach napięciem między Stevem i Tonym. Nie czytałam jednak komiksów, więc trochę błądzę w mgle, tak to porównując, za co przepraszam xd Jestem naprawdę bardzo ciekawa, czy "So was I" Tony'ego odnosiło się do wypowiedzi Steve'a jak w trailerze, czy będzie to coś innego i jak dokładnie to Russo przedstawią. I czym spowodowany był ten niezwykle wściekły atak Bucky'ego na jego reaktor, jednak było to wyjątkowo agresywne i jakaś teoria się tworzy z tyłu głowy. Rany, jak dobrze by było, gdyby nam nie odpowiedzieli na te pytania w następnych trailerach...
Ależ nie zniszczyłaś, spokojnie, i tak będę oglądać w oryginale xD Ugh, o tym nie musiałaś przypominać ;p Ale poza tym pan Stan bez koszulki mi bardzo odpowiada ^^
Trzymam za to kciuki bardzo mocno! Ale za ponowne wpadnięcie Bucky'ego w łapy Hydry już nie - proszę, niech tak nie będzie ;_; I ta scena z helikopterem w trailerze, i komentarz braci Russo do tej sceny... boję się ;_;
Haha, dokładnie, zabrzmiało to trochę dziwnie xD Pierwsze spotkanie po latach, a on wali żarty o matce, cóż za Bucky żartowniś ;P
Ooo, to na Komandosów czekam z niecierpliwością!
/Komiksowe CW w bardzo wielkim skrócie wyglądało tak:
- New Warriors (niewytrenowana grupa bohaterów) doprowadza do wybuchu, który kończy się śmiercią kilkuset osób,
- rząd się burzy i robi ustawę o rejestracji nadludzi, 
- Johnny Storm ląduje w szpitalu po tym, jak napadli go cywile
- Tony (razem z m.in. Reedem Richardsem, Hankiem Pymem i Carol Danvers) popiera rejestrację, chcąc wynegocjować jak najlepsze warunki dla superludzi,
- Steve nie popiera rejestracji, nawiązując m.in. do rządów Hitlera i Holocaustu,
- SHIELD spaprało sprawę, ponieważ chcieli aresztować Steve'a zanim Tony zdążył wyjaśnić mu to, dlaczego popiera rejestrację,
- rozpoczyna się walka
- Tony nie chce walczyć, chce pogadać, ale Steve jest na nope, więc dalej walczą,
- klon Thora (który w tym czasie w komiksach nie żyje, a samego klona stworzył Stark) zabija ówczesnego Goliatha (Clinta),
- Sue Storm, która była po stronie męża, przechodzi wraz z bratem na stronę Rogersa,
- Peter Parker był po stronie Tony'ego i ujawnił się (JJ Jameson spadł pod biurko z wrażenia ^^) na żywo w TV, jednak, gdy dowiaduje się, że osoby niepoddające się rejestracji wtrącane są do Negative Zone, przechodzi na stronę Rogersa,
- Steve i Tony spotykają się, żeby pogadać, ale nie bardzo im to wychodzi,
- bohaterowie stojący po stronie Capa napadają na budynek Baxtera (siedzibę Fantastycznej Czwórki), w którym znajduje się wejście do Negative Zone. Okazuje się jednak, że w ich szeregach jest szpieg- Tigra, która ostrzega stronę Starka. Okazało się też, że i w drużynie Tony'ego jest szpieg- Teddy Altman, który z kolei ostrzegł stronę Steve'a. Dzięki niemu uwolnili oni część bohaterów z Negative Zone.
- bitwa zostaje przeniesiona na ulice Nowego Jorku,
- Vision powoduje, że zbroja Tony'ego jest bezużyteczna, dzięki czemu Steve mógł go ostro poturbować,
- potem dzieję się to: klik (wcale nie mam skojarzeń to końcówki CA:WS, nope, wcale),
- Steve jednak nie dociera na rozprawę, ponieważ zostaje postrzelony przez Crossbonesa i dobity przez Sharon Carter,
- Tony płacze nad ciałem Capa, mówiąc, że nie było warto.
/A więc przechodząc do sedna - Tony nigdy nie przestał być przyjacielem Steve'a. Opowiedział się za rządem, by móc wynegocjować jak najłagodniejsze warunki rejestracji. Dlatego też został dyrektorem SHIELD, dlatego próbował rozmawiać ze Steve'm, przedstawić mu swoje argumenty. Steve też nadal widział w Starku przyjaciela, dlatego w swojej ostatniej woli prosił go o zaopiekowanie się Bucky'm. Bo wiedział, że mimo wszystko Tony to jego przyjaciel i nie skrzywdzi Barnesa. I miał rację. Oczywiście pomijając to, że przy pierwszym spotkaniu niemal się nie pozabijali, ale to raczej wina Bucky'ego. W MCU jest zupełnie inaczej. Ta dwójka żarła się od samego początku i ich relacja przypominała bardziej bycie kumplami z pracy niż przyjaźń.
/A jeśli chodzi o pana Stana bez koszulki- mnie ciągle ciekawi to, kto pełnił tę jakże ważną funkcje, jaką było depilowanie Winter Soldiera. Mógł być nieogolony, ale klatę to miał wzorowo wywoskowaną :P
/Scena w której Steve trzyma odlatujący helikopter jest świetna. W końcu pokażą, że naprawdę jest supersilnym nadczłowiekiem, a nie tylko "mięśniakiem na sterydach".
/Od razu żartowniś. A może mama Rogers była bardzo przystojną kobietą, którą Bucky lubił podziwiać za szczenięcych lat i dlatego potem, na wojnie wgapiał maślane spojrzenie w Steve'a? Nie, dobra, koniec z tumblrem.
Masz jakiś sposób na radzenie sobie z tymi trudniejszymi chwilami? Mimo wszystko cieszę się, że nie trzymasz tego całkowicie w sobie, bo to też potrafi być bardzo niszczące. Dobrze przeczytać, że pozwalasz sobie czasami na poczucie tych emocji chociaż troszkę.
Sypiasz już lepiej niż wcześniej? Pamiętam, jak wspominałeś, że było z tym bardzo kiepsko. Tylko jakoś nie chce mi się wierzyć, że jesteś w stanie cały czas być w ruchu i realizować plan, nie dajesz sobie chociaż chwilki wytchnienia? Jakiegoś relaksu? I pytam tak ogólnie raczej, bo teraz chyba masz bardzo napięty grafik. Szykujesz coś wielkiego? Tak trochę to brzmi. 
/Czasem, jeśli jestem sam, pozwalam sobie na... no na danie się ponieść emocjom. Zazwyczaj staram się jednak trzymać to w sobie, bo zwyczajnie tak jest prościej. Łatwiej jest mi utrzymać się w ryzach, łatwiej jest podejmować niektóre decyzje, chłodno kalkulować. 
/Ostatnio znowu sypiam gorzej. Można powiedzieć, że prawie wcale, ale to nie problem. Mogę nie spać przez kilka dób, zanim zacznę odczuwać poważne skutki. Jeśli odpowiednio się... podkręcę, mogę ciągnąć bez snu nawet ponad tydzień. Znów jestem sam, więc mogę sobie na to pozwolić. 
A relaks to marnotrawstwo czasu. Są ważniejsze rzeczy.
/Nie szykuję niczego spektakularnego. Zwyczajnie zrobię swoje i wrócę do robienia tego, co wcześniej. Nadal mam długą listę.