N, widocznie jeszcze nie zauważono, jak wiele serc fanów zdążyli skraść.
Też kupuję. W całości. Właśnie znalazłam ten wpis i aż można się rozpłynąć z jakiegoś... żalu.
Przyznaję, moje słowa brzmią jednostronnie, ale właśnie chodziło mi o to, że tak do niego "lgną", obraca się w ich towarzystwie - czy tego chce czy nie chce.
Lepiej znaczy poniekąd bezpieczniej i pewniej? Tak jakoś mi się to nasunęło.
Bo to chyba najlepsza wersja, więc wcale się nie dziwię takiemu wyborowi.
Nie wiem, czy to zamierzone, ale w tekście te podobieństwa są momentami tak zauważalne, że czasem można uznać Avę i Bucky'ego za bratnie dusze.
/Toć Marvel w dokrętkach do Thor:TDW ożywił Lokiego, więc nie ma bata, że tego nie zauważyli. Przeglądając tumblr czasem mam wrażenie, że Bucky znowu zdeklasował Lokiego i Starka, i stał się ulubieńcem fandomu. Ludzie lubią takie smutne szczeniaczki, ot co.
/Ciekawi mnie tylko to, czy faktycznie taki motyw pojawi się w filmie. Buckyś i kajecik byli już w Prelude, więc jest nadzieja. Ta scena mogłaby być taka owww, szczególnie, że pan Stan ma talent do dramy.
/Założyłam po prostu, że Bucky - świadomie lub nie - będzie wolał towarzystwo kobiet. Zdecydowana większość jego oprawców była mężczyznami, częściej działał też z agentami płci męskiej, a statystycznie kobiety uchodzą jednak za słabsze i mógłby uznać je za mniejsze zagrożenie (choć w przypadku kobiet, w których towarzystwie obraca się Bucky, ten argument mocno kuleje). A poza tym, myślisz, że Buckyś nie czuje się jednak trochę lepiej, gdy może choć w jakiś sposób pomóc damie w opałach, jaką w pewnym sensie jest Ava?
/Właśnie o coś takiego mi poniekąd chodziło, bo w końcu swój do swego ciągnie, prawda?
/I zapomniałam też odnieść się do "Tylko, że - już nauczona doświadczeniem - coś mi w tej dziewczynie nie gra, no ale zobaczymy." - obiecuję, że tym razem nikt nie będzie próbował nikogo zabić. Ani postrzelić, przedziurawić, zaciągnąć do Hydry/SHIELD, czy zdradzić.
James, czego chciałeś poszukać? I w jakich sytuacjach się dusisz?
To chyba jakaś zmiana, dobrze kojarzę? Wydaje mi się, że wcześniej mówiłeś o chęci zapomnienia o tych przykrych rzeczach. Można więc powiedzieć, że stawiasz teraz na zmierzenie się twarzą w twarz z przeszłością?
Sugerujesz, że coś sugeruję? Nie sugeruję. Źle ujęłam pytanie, przepraszam. Chodziło mi o przebieg rozmowy, o czym gawędziliście - jeśli zdradzisz; czy się rozdzieliliście.
/Nie ważne, czego chciałem. Nie znalazłem, nie szukałem, więc po co się nad tym roztrząsać?
/Nigdy nie zostawię przeszłości za sobą, nie odetnę się od niej, nie usunę jej z życiorysu, nieważne jak bardzo będę tego pragnął. Nie mogę przecież wybrać sobie, że chcę pamiętać o jednym etapie życia, zapominając o innym. To część mnie i prędzej lub później musiałem to zaakceptować. Przeszłość jest bolesna, ohydna, ale muszę nauczyć się oglądać za siebie. Próbuję, ale czasem myśląc o tym, przypominając sobie pewne rzeczy, widząc je, mam wrażenie, że za chwilę umrę. Że serce za chwilę mi stanie, albo wyskoczy z piersi, że zahiperwntyluję się na śmierć, albo się uduszę.
/Tak, sugerowałem, że coś sugerujesz, bo tak to dla mnie zabrzmiało. Jakbyś miała na myśli, że posunę się do czegoś zdecydowanie innego od rozmowy.
/Spytałem po prostu, czy upadła na głowę i czy wyglądam na kogoś zainteresowanego... czymś takim z kimś, kto pewnie nawet nie jest pełnoletni. Po prostu wytłumaczyliśmy sobie pewne rzeczy i ustaliliśmy kilka rzeczy.
/I nie porzucę jej w obcym kraju, dobre półtora tysiąca kilometrów od... domu, choć to raczej kiepskie określenie. Orlova może i potrafi walczyć, ale Bóg jeden wie, co mogłoby się stać. Ostawię ją na miejsce. Tyle mogę zrobić.