30 listopada 2016

Astrid Löfgren

N, to jakaś dyskryminacja. A mnóstwo dziewczyn naokoło ukochanego synka, żadna dla niego nie odpowiednia, wszystkie takie same, wszystkie go skrzywdzą, żadna nie da szczęścia takiego jak mamusia, tudzież tatuś w przypadku Stucky?
Sądzisz, że zrobiłby mu krzywdę?
Co do papy Rogers, to się zastanawiam, po co dodawali Steve'owi problemów. Tak, jakby chorowitość nie była wystarczająca do nakreślenia tragizmu postaci. 
/Papa Bucky jest gorszy niż niejedna mamusia, fakt, ale odganiania dziewcząt będzie musiał się dopiero nauczyć. Steven to dżentelmen pełną gębą, Buniu już mniej, i będą musieli nauczyć się jak w kilku miłych, żołnierskich słowach wytłumaczyć młodej damie, że nie jest wystarczająco dobra dla ich jedynego syna. 
/Umyślnie - nie, ale nieumyślnie mógłby to zrobić, bo małe dziecko jest delikatne, a Bucky to facet, który swoją siłę jednak ma. A do tego czasem ma problemy z emocjami. Drobniutkie, bo drobniutkie, ale przypadkiem mógłby doprowadzić do tragedii. Dlatego nawet jego komiksowy odpowiednik - o wiele słabszy fizycznie od filmowego - bał się przebywać w pobliżu córki Luke'a i Jessicki.
/Zrobili to, by Steve stał się "bardziej ludzki", i żeby pokazać, że ten chudy, bity dzieciak wyrósł na bohatera broniącego słabszych za wszelką cenę (czasem przesadzając i to zdrowo, ale cóż...). W tym samym zeszycie, w którym widzieliśmy jego pijanego ojca bijącego matkę, widzieliśmy też Steve'a, który uratował dziecko przed złym ojcem - Iana przed Zolą.
Neh, to nie on cię ukształtował. Musiało być coś innego, ktoś inny, chociażby mama, albo Winifred. Ktoś musiał dać ci alternatywę, żebyś zrozumiał, że powinno się postępować zupełnie inaczej. Bez tego nie nauczyłbyś się dokonywania wyborów.
Z całym szacunkiem dla Steve’a, ale ty bardziej nadawałbyś się na zębową wróżkę, Buck.
Część prawdziwych uroków rodzicielstwa was ominęła. Znajdowanie pieluch tam, gdzie nie powinno ich być, to dopiero urok. 
Steve: Odbywałem już wiele podobnych rozmów i wiem, że sprawa jest znacznie bardziej złożona. Terapeuta wyciągnął ze mnie to wszystko i wytłumaczył, że podświadomie próbuję jakoś usprawiedliwić ojca i znaleźć w tym wszystkim jakieś dobre strony. I czasem sam nie mogę uwierzyć, że wciąż to robię. Wiem, że to z mamy czerpałem wzorce, doskonale to wiem, ale... Czasem odruchowo go usprawiedliwiam. 

Bucky: A ja ciągle mówię, że jakbym miał wtedy te kilka lat więcej, to bym mu przyłożył. Ale na szczęście ktoś mnie ubiegł.

S: Buck...

B: Och, no dobra, przepraszam. Przejdźmy więc to tego, że znów ktoś przyznał, że byłbym lepszą wróżką od ciebie, Steven. To dzięki włosom, mówię ci.

S: Tak, tak, wiem. Nic nie równa się z twoimi włosami. Byłbyś przep... wyjątkowo oryginalną wróżką. 

B: Wiem. No i cóż - niestety, ale zmienianie pieluch nas nie ominęło tak do końca. To był mroczny okres. Wolimy o nim zapomnieć.

o.

Dobra, to nawet ich nie szukam xD nie no, będę zgłaszać jak coś kiedyś ujrzę xD
Wgl podoba mi się to jak poprowadziłaś dialog z Astrid - taką miłość czuć do dzieci od Stucky <3 podoba mi się!
Lateksowe spodnie imitują chyba jej druga skórę :p
Byłoby!! Idź zajrzyj do kryształowej kuli xD 
/Co do opek i wattpada - właśnie znalazłam takie, w którym Niemka walczy w powstaniu warszawskim i zaprasza do udziału... Kapitana Amerykę, który udawał Polaka (bo akcent wcale by go nie zdradził :P). A młody Polak używał perfum Calvina Kleina. Tego Klelina, który urodził się w 1942 roku. Kocham takie opka.
/Cieszę się, że mi się udało <3 Przekazanie emocji bez opisów jest trudniejsze i bałam się, że mi nie wyjdzie.
/Wandzia biega w miniówkach, gorsetach i obcisłych skórach, bo przecież jest nastolatką! Zapomniałaś? Tylko trochę po niej tego nie widać.
/Rozumiem, że robisz jakieś podchody, by nakłonić mnie do napisania kolejnego tekstu dla dorosłych? Stąd tak nalegasz na to, żebym wylądowała pod ich łóżkiem :P?
Wtrącę się xd :Wujaszek Thor nie chce się zamienić w Mikołaja albo jakiegoś swojego poddanego zamienić na ten jeden wieczór xD tak wiecie, vo by Grace ujrzała oddalające się sanie xD Tony da radę je zrobić xD

S: Nie jesteś gotowy do takiego poświęcenia? To smutne..
B: Raczej każdy będzie w takim szoku, że od razu dasz radę ich ściągnąć czy jak to tam w slangu snajperskim się zwie
Steve: Nie mogę stracić palców, bo co Grace miałaby malować? Bucky na pewno nie chciałbym, żebym unieszczęśliwił dziecko w imię chwilowego uniesienia.

Bucky: Steven łże. Już kiedyś dał mi się wysmarować czekoladą. Ba, nawet masłem orzechowym.

S: Zrobił ze mnie ludzką kanapkę.

B: Bardzo smaczną. A że lubię smaczne rzeczy, nie mogę pozwolić, by ktoś mi go sprzątnął. Ale od siódmego roku życia mam na trzecie "Ochroniarz tego głupka Rogersa", więc daję radę.

S: Bardzo zabawne.

B: Ale prawdziwe, mój ty bałwanie. Choć nie, figurą bliżej ci do odwróconej choinki, mógłbyś partnerować Thorowi w przedstawieniu.

S: Za co?

Astrid Löfgren

N, nie, nie, właśnie to bardzo fajna i dobra taktyka, bo właśnie nie stoi się w miejscu. I jest ciekawie.
Oj tam, to byłby tylko delikatny baby blues… Ależ wpadałby w szał, gdyby wszyscy naokoło zaczęliby go pocieszać. 
/Poczekaj, aż dojedziemy do wieku nastoletniego, bo wtedy dopiero będzie ciekawie. Ich mała księżniczka będzie już rozhormonowaną nastolatką wokół której kręcić będą się chłopcy. Tych Buniu nie tolerował nawet wokół młodszej siostry, a co dopiero wokół córki, której rozkazał nigdy nie dorastać 
/Bardziej boję się o to, że wpadłby w szał, gdyby marudzenie dzieciaczka go zdenerwowało.
Jesteście genialni, zwracając uwagę na takie rzeczy. Tworzycie magiczną, niepowtarzalną atmosferę, to świetne. Co w ogóle sądzicie o odbieraniu dzieciom całej tej historii z Mikołajem i uczeniem ich od małego, że ktoś taki nie istnieje?
Przez tą większą otwartość Grace ma już więcej koleżanek, pierwsze przyjaciółki?
Kim chcielibyście, żeby wasze dzieci zostały w przyszłości? Wiem, że prawdopodobnie dacie im „wolną rękę” w tej kwestii, ale wiadomo, że rodzice mają swoje własne marzenia odnośnie przyszłości swoich pociech.
Steve: Chcemy po prostu, by miały to wszystko, czego my nie mieliśmy. Od magicznych świąt, po dobre dzieciństwo. Co przyznaję, jest dla nas niemałym wyzwaniem. Jednak Bucky wyznaje zasadę "Jeśli nie wiem, co mam zrobić, zastanowię się, co zrobiłaby Winifred Barnes", a ja... Cóż, zastanawiam się, co zrobiłby mój ojciec i postępuję na odwrót. 

Bucky: Boże, jak ja nienawidziłem twojego ojca.

S: Ja też. Jednak... Bądź co bądź, to on ukształtował mnie takim, jakim jestem. Wyczulił mnie na to, że nie można być obojętnym na krzywdę innych, i że zawsze trzeba pomagać słabszym.

B: Wiesz, mógł ci to powiedzieć, nie musiał cię od razu lać.

S: Mógł. Dlatego ja właśnie tak robię. Tłumaczę aż do skutku, nie podnoszę głosu i nie tracę cierpliwości. Chcę żeby dzieci miały tak dobre dzieciństwo, jak tylko zdołamy im zapewnić, a nawet lepsze. 

B: Ba, jak będzie taka konieczność, Steven wskoczy w strój zębowej wróżki, żeby udowodnić im, że istnieje. Albo poprosi Hope, żeby polatała chwilę przed oknem i posypała brokatem na lewo i prawo. 

S: Jeśli to miałoby je uszczęśliwić, tak właśnie bym zrobił. Jednak to byłoby już kłamstwo. Uważam, że jeśli dzieci pytają wprost, należy powiedzieć im prawdę, a nie iść w zaparte. 
I cóż, tak, z Grace zdecydowanie jest już o wiele lepiej. O wiele, wiele. Ma już kilka ulubionych koleżanek ze szkoły, które zaprasza do domu. 

B: I chce zostać harcerką. 

S: Bucky już nie może doczekać się pieczenia z nimi ciasteczek. 

B: A zwłaszcza sprzątania po tym pieczeniu. To dopiero prawdziwe uroki rodzicielstwa. Sprzątanie mąki z miejsc, w których nigdy nie powinno jej być, i wyciąganie mąki z włosów.
A co do pracy - niech robią wszystko, co tylko je uszczęśliwi. Byleby robili coś zgodnego z prawem.

S: I byleby nie szli w nasze ślady.
N: Z ojcem Steve'a jest taki problem, że przez lata jego charakterystyka diametralnie się zmieniała. Nie było go wiele, pojawił się na zaledwie kilku panelach i choć na kilku z nich był ukazany jako dobry ojciec, to od lat osiemdziesiątych przedstawiany był jako alkoholik, co zapoczątkował Dennis O'Neil. Rick Remender dodał do tego przemoc domową.

o.

Ale my chcemy "Niebo"! Aż bym chyba dziennie co chwilę jakieś mejle do Ciebie wysyłała, gdybyś coś takiego odwaliła nam ;o Nie ładnie, nie ładnie! ;p
Bo wszyscy uważają, że uda Wandy dodają jej super mocy i ona forów nie potrzebuje xD
No ale to byłoby piękne piętno :)
/Więc nawet jeśli znajdziesz gdzieś moje opowiadanie nie podpisane moim nickiem, lepiej mi o tym nie mów, bo nie będę robić trzeciego podejścia do blogowania w imię zasady "do trzech razy sztuka, może tym razem nikt niczego nie ukradnie". Zgłoś, jeśli chcesz, ale mnie informuj :)
/Uda Natashy. Choć fakt, Wanda biega w takich miniówkach, że każdy może pooglądać sobie jej uda :P
/Nope, nie byłoby. To byłoby gorsze od przyłapania rodziców na robieniu rodzeństwa.
S: Nie na niego, na siebie! Co by cię schrupał czy coś. 
 Och nie, lepiej nie. Znając jego zamiłowanie do czekolady, odgryzłby mi palce.
B: Haha ale ona tylko go szykuje do walki! Z takim umalowaniem byłby nie do ruszenia!
 Coś w tym jest. Przez taką tapetę z dziecięcych kosmetyków nie przebije się nawet kula.

Astrid Löfgren

Za chwilę Grace i Ian będą dorośli. Chociaż nie, może nie za chwilę.
Zobaczymy jak będzie w przyszłości, wtedy zweryfikuje się, czy naprawdę dobrze sobie poradził. Radzi sobie świetnie i to powód do dumy.
Tak też o tym pomyślałam. Standardowemu Bucky'emu zafunduj dzieciaka, zmieni się nam o sto osiemdziesiąt stopni <3 Albo i nie...
/Mamy jeden tydzień w miesiącu, więc takie przeskoki o kilka miesięcy o rok, czy nawet o dłuższy okres mają sens, jeśli nie chcemy stać w miejscu i gawędzić w kółko o tym samym. Ale jeśli to zła taktyka, mogę zacząć planować to inaczej :)
/Mogę zdradzić, że spojrzałam w swoją kryształową kulę i wiem, że obaj zrobili kawał dobrej roboty, wychowując te dzieciaki.
/Standardowy Bucky z dzieciaczkiem, mówisz? Borze szumiący, to byłaby makabra, która zakończyłaby się tym, że dziecko krzyczałoby wniebogłosy, a Bucky wyłby razem z nim.
Piszą te listy do Mikołaja z Rovaniemi czy po prostu adresują "Do Mikołaja"? Szacunek, że je przekonaliście do zwłoki.
Ian jest słodki. Zawsze przecież mógł z zemsty opowiadać wszystkim dzieciom naokoło, że Mikołaj to oszustwo. Zaczął już szkołę, nie? Jak sobie radzi? I jak ze zdrowiem Grace?
Steve: Do Mikołaja z Laponii, choć nie do końca z Roveniemi. Ze wzgórza Korvatunturi, czyli "Wzgórza-Ucha". Słyszeliśmy kiedyś legendę o tym, że to właśnie tam mieszka Joulupukki czyli Mikołaj lub Dziadek Mróz, a wzgórze dzięki swojemu kształtowi jest miejscem, w którym wysłuchiwane są wszystkie życzenia, a Mikołaj wszystko słyszy i dlatego zawsze wie, czy dzieci były grzeczne czy nie.

Bucky; Legenda straciła na popularności, kiedy część wzgórza zaczęła należeć do ZSRR, ale i tak uznaliśmy, że ma w sobie to coś. Pozostaliśmy więc przy wersji, że prawdziwy Mikołaj mieszka na wzgórzu, a wszyscy ci przebierańcy z centrów handlowych, czy ci prowadzący zbiórki na ulicy to jego pracownicy, którzy pomagają mu w dostarczaniu prezentów na czas, dlatego zawsze udaje mu się dotrzeć do wszystkich dzieci, które w niego wierzą. A jeśli przestają wierzyć, jego rolę przejmują rodzice.

S: Prosiliśmy Iana, by nie mówił innym dzieciom, że Mikołaj nie istnieje, bo może być im przez to bardzo smutno i to z jego winy, a przecież by tego nie chciał. Zawarliśmy więc dorosłą umowę i obiecał nikomu nie mówić. To naprawdę mądry dzieciak.

B: Czasem mam wrażenie, że może trochę aż za jak na swój wiek, co nieco mnie martwi, ale potem powtarzam sobie, że dobrze się stało. Bardzo dobrze, bo nie wyhodowano mu trzeciej ręki, niczego nie wszczepiono, niczego nie ucięto. Podwyższona inteligencja ułatwi mu tylko życie, bo już teraz świetnie radzi sobie w szkole i niedługo zapewne przeskoczy klasę.

S: Albo dwie. Grace także radzi sobie coraz lepiej. Jest już o wiele bardziej otwarta, coraz więcej i częściej chodzi, nawet biega...

B: Niedługo sama będzie w stanie skopać tyłek temu, kto ją zaczepi.

Rivoletta

#1 Moje poszły na dywan.
Pewnie jest tam bardzo rodzinna atmosfera ale chyba raczej trudno by było mi tam wytrzymać.
Jakoś nie wyobrażam sobie żeby Bucky mógł się zmienić.
Po tym tygodniu jestem zdecydowanie po stronie Team Iron Man.

#2 Oooo to jest takie urocze kiedy starsze rodzeństwo chroni młodsze. Dlaczego moja siostra taka nie była😦
Bardzo dobrze nauczyli Iana odpowiednich wartości, tylko społeczeństwo raczej nie pozwala na takie zachowania.
Szczerze to też bym była dumna gdyby moje dziecko broniło słabszych.
/Miałaś więc chociaż dywan, to pozytyw! Spora część dzieciaków nigdy nawet nie dowiedziała się, co stało się z pieniędzmi. Jesteś więc górą :P
/Rozgardiasz przed świętami zawsze jest trudny do wytrzymania, a rozgardiasz w domu, w którym trzeba przygotować miejsce i jedzenie dla tylu osób (w tym dla dwóch super-żołnierzy i nordyckiego boga) jest już czymś niemal niemożliwym do zniesienia. Są krzyki, są kłótnie, bo bez tego się nie objedzie, ale później wszystko już już świetne, choć nieidealne, bo nigdy nie potrafią zrobić wszystkiego zgodnie z planem.
/Wiesz, Steve podczas CW wyszedł na takiego buca i hipokrytę, że aż szkoda słów (raz niemal pobił Punishera na śmierć za to, że ten kogoś zabił, a później poszedł zatłuc Tony'ego, więc...) i zamierzam z tego poczerpać. 
/A Buniu się zmieni. Wierz mi. Dostanie takiego kopa, że nie będzie miał wyboru.

/Najgorsze w tym wszystkim jest to, że niektórzy patrząc na zachowanie Iana, nie będą widzieć tego, że został nauczony bronienia słabszych, że stanął w obronie młodszej siostry, a będą widzieć w nim tego, który posunął się do przemocy. I o ile w "normalnej" rodzinie przeszłoby to bez echa, to w ich przypadku zacznie się gadanie i plotkowanie, że TAKIM nie powinno dawać się dzieci

29 listopada 2016

o.

Wgl, coraz więcej słyszę/czytam jak autorom kradną na wattpadzie teksty i albo lekko przerobią (zmiana imion) albo wklejają jak leci. Także mam nadzieję, że to Twoich tekstów się nie liczy ;*

Nie, mogłaś sprawić, że zabije ją bo ją zabije xD Potrzebny powód? xD
Pamiętaj, że to nie muszą być święta tego roku jak coś xD

No wiesz co, tyle frajdy, tyle miłości i czułości i szaleństwa stulatków nas ominęło xD
/Na wattpada wrzuciłam jedynie "Niebo...", które jest tak pochrzanione, że nikt go nie chce :P Na całe szczęście, bo jednego bloga zamknęłam już kiedyś przez taką akcję i nie chcę tego powtarzać, bo tym razem pewnie zamknęłabym z trzaskiem oba.

/Nope, nie mogłam, bo całkowicie nie trzymałoby się charakterystyki filmowego Clinta. Po to ją ratował i dawał jej fory w walce (dlaczego, u diaska, wszyscy zapominają, że w CA:CW Clint przegrał, bo nie chciał nawet z nią wygrać, co stwierdziła Wandzia?), by od tak ją zabić :P?

/Ominęło mnie to i jestem z tego powodu przeszczęśliwa. To trwale odbiłoby mi się na psychice, wypaliło na oczach i utkwiło w uszach. Na wieki.
S: Więc macie pewnie lubrykant o tym smaku, czy za bardzo wyczuwacie chemię w nim? Ale zawsze można rozpuścić czekoladę, poczekać nieco aż ostygnie ale wciąż będzie płynna. Sądze, że zakochałby się w tobie ponownie. Zmuszasz pięciolatkę do wyższej matematyki?
 O tak, zakochałby się we mnie ponownie, gdybym wlał w niego czekoladę nie tą stroną co trzeba. Wydrapując z siebie zastygłe resztki, wygłaszałby miłosne poemy na moją cześć. Tak właśnie by było.
B: Ile osób cię widziało? Nie wiem kogo o zdjęcia prosić. Steve też tak upiększa?
 Zbyt wiele. Zdecydowanie zbyt wiele, a fotki zawędrowały chyba nawet do Fury'ego. Ale chrzanię ich, skoro Grace to uszczęśliwia. Jeśli chce mi robić warkoczyki, niech je robi. Malować woli Steve'a, bo on zawsze jest ogolony i gładki jak tyłek niemowlaka. I ma więcej palców do malowania ode mnie. Ciężko zmywać lakier do paznokci z protezy, stóp nie mam zbyt pięknych, więc chcąc, nie chcąc, pada na pana gwieździsty tyłek.

o.

Kocham Clinta! XD nie tak jak Stucky ale teraz jeszcze bardziej mi smutno, że go uśmierciłaś :( koleś w jednym z uniwersum odwalił dobrą robotę! :((
Ale wiesz, że my to i tak przeczytamy i tak będziemy zadowolone? ;p

W łóżku nie masz wręcz prawa.. Pod byś już mogla być ;p
/A co, miałam zabić jego żonę i trójkę dzieci, by mógł ich bohatersko pomścić? Wybrałam mniejsze zło, doceń to :P! 
/Nie chcę, żeby ktoś musiał zadowolić się byle czym, byleby było. Dzieciaki muszą zachowywać się jak dzieciaki w ich wieku, trzymając się jednocześnie swojej charakterystyki. Do świąt jakoś to ogarnę

/Dziękuję, ale nie skorzystam. Nie chcę zafundować sobie traumy na całe życie. Zresztą, oni mają zabudowane łóżko, niestety się nie da!
S: Jego ulubiony smak tortu był? Co dostał od was i gości? A to Grace jak na ciebie mówi skoro ty jesteś starszy? 
/Bucky uwielbia wszystko, co zawiera w sobie czekoladę, więc wybór tortu był wyjątkowo prosty i padło na czekoladowo-czekoladowy z czekoladową polewą. Brakowało jeszcze tylko czekoladowych świeczek do kompletu, ale Bucky wybaczył mi ich brak. Za to miał już problem z wybaczeniem nam tego, że mimo wyraźnego sprzeciwu dostał kilka prezentów. Głównie upamiętniających ostatnie lata, które zdecydowanie były przełomowe.
/I cóż, Bucky jest "taaakiii staarryy", a ja jestem już "taaak baaardzo staaary", że aż nie może tego pojąć. W końcu mam o 99 lat więcej niż ona.
B: On to z braterskiej miłości. Poznałes jego dziewczynę?
Czyli upartość ma po waszej dwójce co już brzmi groźnie. Haha musiałeś uroczo wyglądać!
/Wiem, że sobie tylko żartował, zawsze tak robimy. Ja palnę coś rasistowskiego, on coś antysemickiego czy homofobicznego i wszyscy są zadowoleni, bo możemy się poobrażać, ale wiemy, że to tylko żarty. I tak, poznałem Mercedes. Poderwał ją chyba na samochód, marka się zgadza, nie na urok osobisty. I zawsze wiedziałem, że skrycie marzy o kimś takim, jak ja.
/Uroczo, mówisz? Miałem na głowie takie supły, że niektórych nie szło już rozwiązać. Wolałem już paznokcie pomalowane po kłykcie.

Marlenka

Do wszystkich: opiszcie siebie nawzajem w trzech słowach! :)
N: Natasha niestety musiała już wybyć, ponieważ tydzień Teamu IM dobiegł końca. Teraz trwa comiesięczny tydzień Stucky, a od poniedziałku wracamy do Bucky'ego, Steve'a i trzeciej osoby z Teamu Capa, która co tydzień ulega zmianie. Wiem, ciężko się połapać, ale cóż poradzę :P

Bucky - uparty, pechowiec, pierdoła.
Steve - porywające, patriotyczne przemowy.

Steve: Jak określiłbym Bucky'ego w trzech słowach? To zbyt mało, by oddać jak wspaniały jest ten uparty, stary osioł.
Bucky: Nie wybrnąłeś, Steven, nie wybrnąłeś. I ja mam trzy słowa - pan gwieździste portki. 

o.

Na pewno ją lubiły a nie bały się, że je zabije bądź Clinta? :p
Haha nie pamiętasz już tamtego opka które podesłałam? :p Ian może się dorośle wypowiadać jako że ma te swoje IQ wysokie i inne takie xD Grace niech będzie urocza i tyle xD ale ale do niczego nie zmuszamy xd

Nie było czynności dla dorosłych na uczczenie tego? :( /
/W jednym z uniwersów okazała się zdrajczynią, omotała Tony'ego i zabiła rodzinę Clinta, który w zemście zabił ją. Ale jak mówiłam - jak sielanka, to pełną gębą, więc uznajmy, że jednak lubi dzieci, a dzieci lubią ją.
/Pamiętam, pamiętam i właśnie tego chcę uniknąć. Jeśli przesłodzę - będzie źle. Jeśli będą zbyt dorosłe - będzie źle.

/Wiesz, nie siedzę im w łóżku, więc skąd mam wiedzieć, co wtedy robili :P?
S: Wiadomo, trzeba bronić swego. A wam wychodzi to lepiej niż obrona własna. No dobra pewnie na twoim miejscu też bym wyskoczyła ale nie będę próbować. Zabaw z granatem też nie.
Aaaaa jak tam urodziny setne Bucky'ego?
/Zdecydowanie nie polecam tego próbować, jeśli nie jest się genetycznie ulepszonym super-żołnierzem.
/Cóż, Bucky pogrymasił, że spod świeczek niemal nie widać było tortu, i że teraz można już oddać go do muzeum, bo nawet Grace stwierdziła, że jest "taaakiii staarryy", ale na szczęście później przestał narzekać. To dla niego coś niespotykanego, ponieważ on kocha narzekać.
B: Tobie już trzeba śpiewać dwieście lat. Jak się z tym czujesz? A Grace co ma z was?
 Wilson zaśpiewał mi te "Sto lat". Zrozumiałem aluzję, a na złość mu szlak mnie jednak nie trafił i czuję się tak samo jak wtedy, kiedy miałem 99 lat. I fizycznie, i psychicznie. Jasne, to trochę dziwne, ale zdążyłem się przyzwyczaić.
/Grace jest... To taka mała księżniczka w pełnym tego słowa znaczeniu. Uparta jak diabli, czasem nazbyt himerna, ale kochana. Do tego uwielbia bawić się w makijażystkę i fryzjerkę. Jak raz pozaplatała mi warkocze, musiałem obciąć część włosów.

o.

Zrobisz ją kochającą ciotką i najlepszą przyjaciółką rodziny? :p a mam pytanie czy kiedyś pogadamy z Ianem i Grace? ;p
Bo Tony na bank zazdrości im dzieciaków xD
No ba! W ich wieku powinni już mieć prawnuki :p
/Natasha zdaje się lubić dzieci, dzieci Clinta lubiły ją, więc w sumie czemu by nie? No i ten, myślałam nad tym, ale... No, powiedzmy, że zdecydowanie nie jestem jedną z tych kobiet, która lubi dzieci i je rozumie. Potrafię opisać dziecko z perspektywy osoby dorosłej, ale na odwrót byłoby już ciężko. Ale postaram się, by podczas tygodnia świątecznego się pojawiły :) Poczytam i posłucham trochę dziecięcych wypowiedzi i jakoś to będzie.
/Steve i Bucky - dwa najbardziej uparte osły na tym świecie, chcący wnuka to będzie... No już dzieciakom współczuję :P

 A co do urodzin Bucky'ego - yep, ma już równe sto lat. Steve ma już sto cztery. Młodziki.
S: Nie zwalaj wszystkiego na niego. Też pewnie udało ci się go raz czy dwa zdemoralizować bądź zaskoczyć swoja inicjatywą.
Jak mogłeś?
Haha to każdy chyba by potraktował jako nadepnięcie na odcisk.
/Nie zwalam, a jedynie mówię prawdę. Bucky zawsze był w tych sprawach o wiele śmielszy. 
/Jak mogłem...? Dojść do siebie? Wypaść z okna? Spaść na samochód? Cóż, próbowałem uciec przed granatem. Wiedziałem, że z upadku wyjdę bez większego szwanku, z wybuchem byłoby już gorzej, więc nie chciałem ryzykować. I miałem rację, szybko się pozbierałem.
/Sam byłem dzieckiem, które odstawało od grupy z powodu problemów zdrowotnych, więc wiem jakie to uczucie. Tylko, że dzisiejsze dzieci potrafią być jeszcze bardziej bezczelne i dosadne. Dlatego im nie odpuszczę i nie bardzo przejmuję się tym, że ich rodzice uznają to za nadepnięcie na odcisk.
B: Och to jest urocze! W sesnie to, że czuć że jest twoim synem. Nie da się już tego zatuszować. Dobrze ze go macie.
 To my wychowujemy go niemal od samego początku, więc chcąc nie chcąc przejął kilka z naszych zachowań. W tym przypadku - bardzo dobrze.

o.

Myślałam, że Natasza to taka ciotka, co to nigdy się nie zjawia xD Jest, każdy wie, że jest, ale mimo tego to jest ta część rodziny, z którą kontakt żaden xD I musi im WNUKI urodzić xD
Czaisz to? WNUKI dla STUCKY? 
/W sumie dlaczego miałaby się nie zjawiać? Żadnej Wojny Domowej nie było, nikt z nikim o nic się nie pożarł, a Tony podsyła dzieciakom Capa koszulki z "Team Iron Man" tylko po to, by mu nieco dopiec. Jak mówiłam - jak sielanka, to pełną gębą.
/A jeśli stwierdzi, że nie chce dzieci :P? Ian też nie? Chłopcy uruchomią akcję pt."Zróbmy sobie wnuka"?
S: Są usta? Dłonie? No ale milknę żeby nie było, że cię deprawuję. Ale kto cię tak urządził? No ale to rodzice nie respektują Kapitana Ameryki? Czy raczej są dumni, że ich dziecko "dokopało" twojemu?
/Jestem z Bucky'm nie od wczoraj, więc wierz mi, że nieważne co powiesz, bardziej już mnie nie zdeprawujesz. Co nie oznacza, że muszę to okazywać, prawda? I cóż, spadłem na samochód. Z szóstego piętra. Stąd te kilka otarć i szkło tam, gdzie nie powinno go być. Ale szybko mi przeszło, nie mam już żadnego śladu po tamtym wypadku.
/I choć jestem Kapitanem Ameryką, niektórym ludziom nie podoba się to, że ktoś śmie mieć jakieś uwagi do tego, jak wychowują swoje dzieci. A raczej jak ich nie wychowują.
B: Nie lubię brukselek, ale brokuły są spoko! To on nie umie być lisem? W sensie tak odwdzięczyć się za dokuczanie Grace by tego nikt nie zauważył?
 Każdemu w końcu puszczają nerwy, prawda? Zwłaszcza dziecku. Prośby nic nie dawały, groźby czy odszczekiwanie się nic nie dawało, więc doszło do przepychanki. To naturalne w tym wieku. W jego wieku byłem prawie taki sam. Ale gorszy, bo często przechodziłem od razu do przepychanki.

Mad Aleks

Ja mam w sumie do was chłopcy takie jedno pytanie, które mnie dręczy - jak dzieci się do was zwracają? Jeśli jest mama i tata, nie ma problemu. Tak samo jeśli z kimś rozmawiają. "Tata powiedział" może być mylące dla innych.
 Mówią różnie. Najczęściej mówią do nas po prostu "tato", tak samo opowiadają o nas innym, a kiedy ktoś nie łapie, czasem się irytują i wtedy mówią po imieniu. Mogą tak mówić, nie odbieramy tego jako... nie wiem, jakiegoś braku szacunku czy coś. 

Astrid Löfgren

Strasznie ciężko czyta się na raty i pierwszy raz się cieszę, że to jeden z krótszych tekstów :P
Go Ian, go Ian! Aż mi się przypomniało, jak obrywałam za brata a brat za mnie. Chciałoby się mieć takiego tatka jak Bucky. Chociaż chyba na miejscu Iana byłabym nieco zbita z tropu słysząc raz, że tata jest dumny, a za chwilę, że zły, właściwie bez wyjaśnienia dlaczego tak, a dlaczego tak, ale na szczęście Ian jest nad wyraz inteligentny, emocjonalnie pewnie też, więc musiał załapać, o co chodzi. Sielanka, lubię bardzo <3
/To taka mała drobineczka, która miała na celu pokazanie, w którym momencie ich zastajemy - wiemy, że znowu ruszają na misje razem, i że minął rok od ostatniego "spotkania", ponieważ Ian ma już siedem lat.
/Z takimi rodzicami Ian nie mógł wyrosnąć na nikogo innego, jak na małego rycerza w lśniącej zbroi. Czyli Bucky kompletnie się pomylił, bo Ian to złoty chłopak, a on jest całkiem niezłym ojcem.
/Założyłam, że skoro Ian jest dość pojętnym dzieckiem, a ta rozmowa zdecydowanie nie była ich pierwszą tego typu, to Bucky nie musi wchodzić w szczegóły, by młody go zrozumiał. I też coraz bardziej lubię sielankę <3
Proszę mi tu opowiadać, co słychać, panowie? Plany na święta już są jakieś? Jak dzieciaki?
Steve: Tak naprawdę dopiero posprzątaliśmy po Święcie Dziękczynienia i jeszcze nie w głowie nam Boże Narodzenie.

Bucky: Ale za to dzieciakom już tak.

Steve: Och tak, cudem udało nam się je przekonać, by zaczekały z pisaniem listów do Mikołaja chociaż do grudnia. Co prawda Ian wie już, że Mikołaj nie istnieje, ale stwierdził, że pomoże nam utrzymać konspirację, póki Grace w niego wierzy.

Bucky: Żebyś widziała jaki jest z tego dumny.

Steve: Tak, jest w końcu już taki dorosły.

28 listopada 2016

o.

A może ona uzna, że skoro ma tyle facetów w życiu,to więcej ich nie potrzebuje? ;p Wtedy to byłby zaskok xD Takie "Tato B, nie możesz go uderzyć bo tak naprawdę to ona" xD Byleby Sokovi po ciotce nie spalili xD 
/Gorzej jeśli w odpowiedzi padłoby: "Nie mogę, słońce? Dobrze. Zawołam ciotkę Natashę, ona może" :P I dopiero potem nasłuchaliby się komentarzy, że zdemoralizowali dziecko... Ale cóż, ona musi przyprowadzić im przecież przyszłego zięcia!
S: Myslałam, że to tylko wstęp i pretekst do czegoś no wiesz... Niegrzecznie grzesznego w łóżku, bez zwierząt i dzieci. Ale dobra, wciąż jesteś pruderyjny. Na waszym miejscu bym w szkole jakąś pogadankę zrobiła, może się wystraszą dzieciaki.
 Jak masz połamane kości, tyle siniaków, że z trudem można znaleźć niezsiniałe miejsce na ciele, a większe rany wymagały szycia, to najbardziej niegrzecznie grzeszną rzeczą, na jaką masz ochotę w łóżku, jest pójście spać bez zdejmowania butów. Jak już się obudzimy, jesteśmy niemal jak nowo narodzeni i po pamiątkach z pola walki nie ma śladu, wtedy można grzeszyć bardziej. 
/I cóż, czasem takie pogadanki niewiele dają, ponieważ dzieciaki czerpią wzorce od swoich rodziców lub starszego rodzeństwa. Jeśli ci nie nauczą ich szacunku dla inności i nie wytłumaczą, że niepełnosprawność to nie powód do odrzucenia i drwiny, inni ludzie na niewiele się zdadzą. Tak było zawsze i niestety będzie jeszcze długo.
B: Brak warzyw to nie nagroda. Warzywa są dobre i zdrowe. A jak jego moce?
 Och, mówisz? To nakarm dzieciaki brukselka i to taka bez sosu serowego. Wiesz ile razy znajdowałem brukselkę, brokuły albo groszek w jego kieszeniach? Czasem mam wrażenie, że to robienie tego niepostrzeżenie jest jego mocą, nie wyższe IQ.

o.

Starszy brat musi bronić siostrzyczki!
Pod tym względem Grace ma się dobrze - trójka zapatrzonych w nią rycerzy zawsze będzie gotowa jej pomóc <3 Dobre im wpoili "zasady", choć z praktyką nieco trudniej xD Dobrze, że Steve u dyrektorki nie ląduje na dywanie z powodu Bucky'ego xD 
/Póki co dobrze, ale ta mała Grace wyrośnie w końcu na nastolatkę, która zacznie się interesować płcią przeciwną, a płeć przeciwna zacznie się interesować nią. Wtedy ci rycerze mogą stać się nieco irytujący :P Zwłaszcza, że Bucky ma już wprawę w przepłaszaniu potencjalnych kawalerów dla nastoletniej panny. Z jednej strony pozazdrościć, z drugiej - współczuć.
/Z niektórymi dzieciakami już tak jest, że coś powiesz i po tobie, bo przecież "mówiłeś, że trzeba...", "tata powiedział...", "przecież robicie..." i tym podobne. A Bucky i Steve są, jacy są, więc dzieciaki czerpią wzorce. Nie zawsze do końca dobre, ale cóż :P
S: Lubisz, gdy Bucky zamienia się w twoją pielęgniarkę? Jak rozpatrujesz zachowanie Iana?
/Nie chce zakładać fartuszka, więc to żadna frajda. Wklepuje we mnie tylko maści albo wciska mi leki przyśpieszające zrost kości i wyklina mnie pod nosem, ponieważ jestem "lekkomyślnym idiota, który zostawił zdrowy rozsądek i piątą klepkę w kołysce". Mniej więcej, czasem dodaje kilka mniej kulturalnych epitetów.
/I cóż, wiem, że pewnie nie powinienem tego mówić, ponieważ to niezbyt dobra rodzicielska postawa, ale jestem z niego dumny. Słabszych należy bronić.
B: Jaką nagrodę zafundowałeś Ianowi?
 W tym przypadku nagrodą był brak kary. I warzyw na obiad. Jasne, cieszę się, że wstawia się za siostrą, ale z każdej takiej akcji musimy tłumaczyć się często nie tylko przed dyrekcją i nie możemy dopuścić do tego, by ktoś uznał, że uczymy dzieciaki przemocy. Tak nie jest, a Ian to mądry chłopa, który czasem po prostu zwalcza ogień ogniem, jeśli prośby i grożenie, że powie komuś dorosłemu nic nie dają.

Tydzień tematyczny - Stucky i notka

N: Zgodnie z kalendarzem dziś rozpoczynam comiesięczny tydzień Stucky, który rozpoczniemy taką oto drobinką: 
***
Bucky nie cierpiał być wzywany do szkoły. Wymigiwał kiedy tylko mógł, zrzucał ten obowiązek na Steve’a, robił wszystko, by nie wylądować na tym przeklętym dywaniku w gabinecie dyrektorki. Nie czuł się przez to wyrodnym rodzicem, zupełnie nie. Wiedział, że choć nie jest najlepszym ojcem tego świata, zdecydowanie nie, to nie łapał się nawet do pierwszej setki tych najgorszych. Choć czasem miał wrażenie, że według szanownej pani dyrektor powinien zajmować miejsce na podium za sam fakt istnienia. Nie cierpiał tego babsztyla i to z wzajemnością, jednak szkoła, którą się zajmowała, była dobrą placówką z doskonałym położeniem. Zaciskał więc zęby i starał się być tak miły, jak tylko potrafił, czego babka zdecydowanie mu nie ułatwiała. Dlatego wolał wysyłać do jej gabinetu Steve’a, który zdecydowanie lepiej radził sobie z utrzymaniem nerwów na wodzy, a do tego słuchając jej nie wyobrażał sobie przebijania jej opon nożem.
Dlatego kiedy tylko odsłuchał wiadomość ze szkoły, miał ochotę się znokautować i wylądować na piętrze szpitalnym bazy razem ze Steve’m, który zafundował sobie wyciąganie szkieł z tyłka – dobra,  z ud, ale co za różnica? – i kilka szwów. Bucky wiedział, że któryś z nich miał pojawić się na dywaniku u Jefferson już dwie godziny tego, więc cmoknął Steve’a na pożegnanie, obiecując, że zadba o niego w domu, a potem szybko zrzucił z siebie cały swój mały arsenał i mundur, wskoczył w dżinsy – tak, wiedział, że powinny być nieco luźniejsze, ale co poradził, że właśnie takie lubił? – i ruszył w stronę St. Marks Avenue, przeklinając pod nosem korki, przez które nie mógł skoczyć jeszcze po kawę.

Bucky kochał kawę. Kawa kochała Bucky’ego.
Dlatego właśnie nie potrafili bez siebie żyć i potrzebowali siebie każdego ranka.

Bucky zaparkował SUV-a na parkingu przy skwerze, naciągnął kaptur bluzy niemal na oczy i zarzucił kurtkę na ramiona, niemal biegiem ruszając w stronę budynku szkoły, zamykając za sobą samochód. Lało jak z cebra, więc zwinnie ominął jadący samochód, unikając ochlapania, i wbiegając pod zadaszone wejście budynku, zrzucił kaptur z głowy i otrzepał mokre włosy. Uśmiechnął się do ochroniarza, skinając mu głową na powitanie – nie musiał się tłumaczyć, dobrze go już znali i wiedzieli po co w szkole ląduje on albo Steve – i ruszył w stronę gabinetu smoczycy.
Zapukał do drzwi sekretariatu, przez który wejść można było do gabinetu szanownej i nieomylnej pani dyrektor Jefferson, nietolerującej w swojej placówce łobuzów i aktów wandalizmu. Bucky także ich nie tolerował, ale wychodził jednak z założenia, że czasem skopanie tyłka komuś, do kogo nietrafianą żadne prośby, argumenty czy groźby, wcale nie było takie złe. A jego największym problemem było to, że wygłosił to twierdzenie na głos, co Ian szybko podłapał i czego nie mogli mu wyperswadować, ponieważ zawsze znajdował coś na swoją obronę. Dzieciak był czasem zbyt cwany.

Przywitał się z panną McCarthy, po czym przeszedł do sedna:

— Co znów narobił? — westchnął ciężko, znacząco kiwając głową w stronę Iana siedzącego na jednym z rzędu krzeseł stojących pod ścianą.

— To co zawsze. — Uśmiechnęła się.

Bucky pokiwał głową i podszedł do nadąsanego Iana, czochrając mu włosy.

— Cześć młody. — Usiadł obok niego i wykorzystując moment nieobecności sekretarki, która weszła do gabinetu smoczycy dodał: — Wiem, że mądry z ciebie dzieciak. Ja to wiem, ty to wiesz, wszyscy do wiedzą. Znasz sytuację. Więc proszę, powiedz mi, dlaczego ciągle się w coś wplątujesz? — Oparł łokcie na kolana i pochylił się, by lepiej móc patrzeć mu w twarz. — Wiesz, że kochamy ciebie i twoją siostrę, i nie chcemy was stracić. A wdawaniem się w bójki nam tego nie ułatwiasz.

Ian wydął dolną wargę.

— Wiem.

— Więc dlaczego sytuacja ciągle się powtarza?

— Naśmiewał się z Grace.

— Dlatego popchnąłeś go na kubeł na śmieci? — Bucky ściągnął brwi.

— Słabszych trzeba bronić, tak mówicie. — Ian uniósł brodę, patrząc mu w oczy tak hardo, jak tylko był w stanie siedmiolatek. — Grace jest słabsza, a ja jestem jej starszym bratem. Muszę jej bronić.

Bucky nie mógł się nie uśmiechnąć.

Hej! Znajdź sobie kogoś w swoim rozmiarze!

Poklepał Iana po głowie.

— Oficjalnie jestem wściekły. Nieoficjalnie… — Pochylił się, przyciszając głos. — Jestem dumny. I zły. Ale dumny, ty nasz rycerzu.

Nie ma co, trafił im się dzieciak.
***

MARLENKA

W sumie ty sam pasuje do tego opisu, mielibyście o czym rozmawiać... :D
 Wypraszam sobie. Nie jestem zakompleksionym psychopatą z kompleksem boga. Jestem zbyt wspaniały, by mieć kompleksy.

Marlenka

Boję się, że byłabym słabym Lokim... chociaż bardzo bym chciała... chyba potrzebuję kilku rad od osoby tak dobrze wcielającej się w role jak ty. Czy mogę liczyć na twoją małą pomoc i kilka rad? :)
 Cóż, postaram się pomóc jak tylko mogę, jednak Loki jest mi dość obcy i nie znam go zbyt dobrze. Podrzucę ci jednak mojego maila na bloga :)
Szczerze, Tony? Weles jest zbyt głupi by być Lokim xD Żadna z intryg mu nigdy nie wyszła... xD

Tonyy... wybacz, że Cię tak gnębię, ale jesteś tak świetny, że się nie da tego nie robić :D proszę, powiedz mi czy spotkałeś się z opowiadaniami w których jesteś razem z Lokim? Co o tym myślisz? Ja przyznam, że czytałam niejedno takie opowiadanie i widziałam niejeden art ;> pasujecie do siebie ;> Loki mnie teraz zabije... podpaść dwóm bogom jednego dnia, ugh! Jak miło wrócić! Kiedyś zapytałam Lokiego czy reguluje brwi. No ale ma lepsze niż niejedna dziewczyna... xD
 Loki nawet jako ponad tysiącletni bożek jakoś szczególnie się nie popisał, prędzej lub później partacząc większość ze swoich intryg, co wywnioskowałem ze słów Thora. Więc młody Loki mógł być jeszcze mniej cwany i bystry, a więc "zbyt głupi" jak mówisz. Możemy tylko gdybać, więc ja gdybam, że Wales to Rogatek. 
/I cóż, zdecydowanie nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Loki i ja bylibyśmy dobrą parą. Zakompleksieni, kosmiczni psychopaci z kompleksem boga zdecydowanie nie są w moim guście.Wolę wysokie blondynki. Młodsze o dekadę, nie starsze o kilka tysięcy lat.

o.

Tia. Ta "akcja" to słowo klucz xD obejrzałam połowę kocich internetów bo i tak nie czailam o czym on mówi a mówił tak że po oglądaniu przyjemnych rzeczy to czułam się jakbym miała wypruty mózg xD
No wiesz Bucky ochroni Steve, Steve Bucky a zbiry będą uciekać słysząc ich rozmowę o tym jak to trzeba być prawym czy coś xD
Haha poproś Astrid xD
/Trzeba było oglądać Stucky, nie koty. Choć zostanie przyłapaną na oglądaniu ich zabaw mogłoby być nieco bardziej krępujące niż na oglądaniu kotów bawiących się włóczką:P I cóż, Bucky chroni Steve'a, Steve chroni Bucky'ego, a nie potrafią uchronić samych siebie.
R: Jakie on ma rozmowy z Jarvisem? Oj tam, oj tam... Różne są sytuacje w życiu, pewnych rzeczy nie da się przewidzieć i ich cofnąć.
 Jarvis przepadł po akcji z Ultronem. Tony miał kopie zapasowe, jednak postanowił postawić na Friday. Traktował Jarvisa jak przyjaciela i postanowił pozwolić mu odejść, uznając włączenie kopii za niewłaściwe.
T: Ogólnie lubię wszystko co jest kokosowe. I tabletek nie zapija się sokami
 Nie zapijam ich sokami. Zapijam je wstrętnymi szejkami witaminowymi o wyglądzie przetrawionych i zwróconych brokułów. Coraz częściej myślę. że mój dietetyk ma mi coś za złe.

27 listopada 2016

o. + EDIT

Super, jedną mam na myśli o drugiej piszę, jest już ze mną źle.. Ale co zrobić, wczoraj automatyzacja i robotyzacja, dziś automatyzacja i robotyzacja a przecież mam specjalność ADMINISTRACJA xD Ale koniec żali, nowy tydzień się zbliża xD
Carter nie zastąpi Bucky'ego w jego pobliżu... xD
Nieee, nie xD Chodzi o to, że czasem jak ludzie czegoś nie dostają sami sobie to dają xD
/Ale o co ci chodzi, wszystko się zgadza. Administracja, automatyzacja i robotyzacja mają ze sobą bardzo dużo wspólnego. Końcówkę "-acja" na przykład :P
/Bucky sam w sobie jest siermięgą, która potrzebuje ochroniarza na pełen etat, więc może i dobrze, że nikt w pełni go nie zastąpił? Dwa takie ideały to zbyt dużo dla świata.
/W tym konkretnym przypadku poczekam, aż ktoś mi to da :P I wiesz, zawsze możesz zostać moim (Nie)Sekretnym Mikołajem i zrobić mi prezent.
R: To z jednym, bądź drugą bądź trzecim mogłeś mieć romans?
 O romans ze sztuczną inteligencją posądziłbym raczej Tony'ego, który miewa różne dziwne rozmowy ze swoim SI, jeśli zbyt długo nie wychodzi z warsztatu, ale uznajmy, że wszystko z nim w porządku i nie odbiło mu do końca. A mi nie obiło z samotności tak bardzo, by nawiązywać romans z nim, a tym bardziej nie z kobietą, którą wciąż kocha. Takich świństw kumplowi się nie robi.
V: A to jak twoje ciało wygląda? 
 Mówiąc jak najprościej i zrozumiale - doktor Cho wydrukowała moje ciało w wyjątkowo zaawansowanej drukarce 3D. Moje ciało to więc obwody i syntetyczna tkanka z vibranium.
T: Mleczko kokosowe samo w sobie jest boskie. 
 Mówisz? Jakoś zawsze preferowałem whiskey. Teraz piję wodę, wyciskane soki i koktajle witaminowe, którymi zapijam więcej witamin. Okropieństwo. Dlatego właśnie nie polecam wtykać w siebie pierwiastków promieniotwórczych.

Marlenka

Moja droga N 'rill'iree... dziękuję, że znów dodałaś mojego bloga do polecanych. Jednak ja naprawdę nie wiem jak do niego powrócić... czy mi się uda? Czy znów go nie zostawię? Czy ktokolwiek będzie na niego zaglądać? Jednak się postaram, aby nie wyszło, że na daremne znów męczyłaś się z linkiem. Życzę Ci śniegu w te święta! Może w końcu się nam uda ulepić bałwana śnieżnego, a nie błotnego? :)
 Jeśli dobrze pamiętam, kiedyś wspominałaś, że wolisz Lokiego od Thora. Aski o Lokim upadły, więc możesz przygarnąć go na swojego bloga, co zapewne przyciągnęłoby kilku jego fanów :) Zwłaszcza, jeśli zareklamowałabyś się na jakimś poświęconym mu forum.

+ Małe lokowanie produktu - zapraszam także na mojego drugiego bloga :P
Tony, błagam! Weles nie jest aż takim psychopatą! W przeciwieństwie do Lokiego ten nie był bogiem intryg, a przyciąg. I z bratem się kłócił jak nie powiem co. Ale oni oboje byli psychopatami, nie tylko Weles. Gdzie jeden był zły tam drugi dobry, a oboje byli i tacy, i tacy. Szkoda, że o nich zapomniano. A na dowód, że Weles nie był aż taki zły... to on rozdaje prezenty w święta! Weee! :)
 Loki był bogiem oszustw, ognia i pijaństwa, Thor twierdził też, że był znakomitym magiem, ponoć jednym z najlepszych w Asgardzie. Nie wiem jak było naprawdę, ale według mitów odegrał sporą rolę w budowie Asgardu, otaczających go murów, w odbudowie Bifrostu. a także w postaniu Mjöllnira i kilku innych boskich atrybutów. A co w tym wszystkim najzabawniejsze - uchodził za jednego z najprzychylniejszych ludziom bogów. Czyli kilka faktów by się zgadzało, jeśli odpowiednio je nagiąć i przyjąć, że te tysiąc lat temu Loki był mniejszym psychopatą. Mógł być więc pierwowzorem Welesa.

Marlenka

Witajcie, kochani! Choć przeze mnie zapomniani...
Ale wróciłam, by zadać wam kilka pytań, choć może nie jesteście w temacie.
Otóż znacie bogów nordyckich, niektórych nawet osobiście. Czy możecie mi więc powiedzieć co sądzicie o bogach słowiańskich? O Perunie i Welesie? Czy możecie porównać ich do Thora i Lokiego?
Pozdrawiam was gorąco, by ogrzać zmarźnięte noski w te mroźne wieczory. Czy spadł u was już śnieg? Thor, Jane i Darcy też pozdrawiają cieplutko :)
N: Pozwól, że się nie skompromituję, ukazując moje braki w wiedzy na temat mitologii i zrzucę to na kogoś, kto choć minimalnie zna się na tym. A teraz pójdę cierpieć, że inni znów mają śnieg, a ja nie :( Życie jest niesprawiedliwe.

Och, i wrzuciłam twój blog z powrotem do polecanych :)

Tony: Cóż, bardzo możliwe, że Thor i Perun są dokładnie tą samą osobą. Nasz Gromowładny odwiedzał Ziemię wiele razy, lądował w różnych miejscach, więc został zapamiętany pod wieloma imionami i postaciami. Reszta jego kompanów tak samo. W tym nasz kochany Rogatek, który mógł skończyć jako Wales. 

Natasha: Nie należy jednak wykluczać, że pozostałe wierzenia mogły być powstać w oparciu na spotkaniach z przedstawicielami innych obcych cywilizacji, nie będących Asgardczykami, lub że mogą być tylko wymysłami ówcześnie żyjących ludów.
Tony: Stop, Romnoff. Nie chcę zacząć wierzyć, że takich psychopatów jak Loki może być we wszechświecie więcej.

o.

Może tylko Pep i Natasha są "piękne"? No wiesz ochrona Kapitana Ameryki już brzmi jak żart dla niektórych xD astrofizyk? Wujek google wszystko powie, ciocia wiki poprze i na co komu tytuły i studia? :p
Haha jak tego nie dostaniesz to sama sobie możesz to opisać, pamiętaj xD
/Peggy i Natasha. Pepper w ff zawsze przedstawiana jest jako ta podła, zdradzająca zołza. Choć nie mam pojęcia dlaczego, bo to raczej Tony był tym skaczącym z kwiatka na kwiatek. I mnie nie śmieszy funkcja potencjalnej ochrony dla Kapitana Ameryki. Steve nie nosi ze sobą broni, tarczy też ze sobą wszędzie nie taszczy, a pięściami nie załatwi wszystkiego, na pewno nie na odległość. Więc dobry strzelec i szpieg w sąsiedztwie mu się przydał.
/No weź, to już niczego nie mogę napisać, żeby nie skończyło to jako wyzwanie? Tego i tak nie potrafiłabym nawet napisać tak, by jakiś prawnik nie wpadł w czarną rozpacz, gdyby to czytał. 
R: A robisz coś w życiu poza praca?
 Mam czterdzieści osiem lat, jestem bezdzietnym kawalerem, a na szczycie moich numerów kontaktowych jest mój kumpel, jego była dziewczyna i jego SI. Poważnie chcesz drążyć ten temat? Armia była moją miłością i moim życiem.
V: Aż tak ci przykro? Wiesz, znam prawdę więc nie musisz milczeć. No chyba że ci jakiś zawór poszedł i ci pomóc? Czy nie masz zawori etc?
 Wszystko z czasem dobiega końca, jest to coś naturalnego, z czym należy się pogodzić. Nie jest więc mi przykro. Nie posiadam również zaworów. 
T: Mleko z miodem?
 Nie toleruję laktozy. A mleko sojowe jest okropne, Pep mnie tym poiła. Kokosowe nie jest złe, ale wątpię, by pasowało do miodu.

26 listopada 2016

o.

A jak sobie damy radę przypomnieć te czasy to będziemy się śmiać podwójnie ;D
Jesteś okropna ;( zniszczyłaś mi piękną teorię, idę smutać do kąta... :( snif, snif... :(
Po prostu Carter ma za mało fanów, którzy wzięliby ją w obronę xD
Ale jestem ciekawa, czy miałby prawo jej używać xD 
/Od takich "fanów" aż zalatuje hipokryzją - mamy podziwiać kobiece bohaterki i nie możemy powiedzieć na nie złego słowa, bo seksizm, ALE tylko na te bohaterki, które oni lubią, na resztę można najeżdżać. Dlatego Natasha i Peggy są boskie i koniec, a z reszty można się lać ile wlezie. W tym z jednej z najlepszych agentek SHIELD, która bezbronna postanowiła powstrzymać Winter Soldiera i została przydzielona przez samego Nicka Fury'ego (wiesz, tego gościa, który ma problemy z zaufaniem) do ochrony Kapitana Ameryki i z kobiety, która w młodym wieku została znaną na całym świecie astrofizyk, bo one są przecież tylko obiektami westchnień herosów i nic poza tym. Ach, te podwójne standardy :P
/Nikt nie ma prawa zabronić mu używać jego daty urodzin, bo może i jest stary, ale za to bardziej jary niż niejeden dwudziestolatek! No i wypominaj mu, że w tym wieku nie powinien mieć dzieci, a zapuka do ciebie jego prawnik. Albo kilku. A co do prawników - pragnę, by Bucky'ego w sądzie bronił Foggy <3 Co tam Murdock, on w MCU wyszedł na buca, ale Foggy świetnie poradził sobie z Punisherem. 
R: jeszcze jakieś takie przekręty robiłeś?
 Nie robiłem przekrętów. Po prostu jeśli ktoś zalazł mi za skórę, czasem się odgryzałem. Ale o większości nie mogę mówić, to związane z pracą. Wybacz.
T: Dobra niech ci będzie, teraz można to uczcić bezalkoholowym drinkiem
 Nie pijam. Tak załatwiłem sobie organizm trzydziestoletnią, nieprzerwaną imprezą, że pozostała mi ścisła, wstrętna dieta, jeśli nie chcę przekręcić się przed sześćdziesiątką. A nie chcę.

o.

No ale ns starość będzie to jeszcze bardziej xD tylko wtedy będzie wytłumaczenie xD
To Nataszy udało się przeżyć 3 razy, wykorzystała więc tę tezę xD nie psuj mi marzeń! Nie jestem Twoja postacią!
A Steve co ma zrobić? Będzie chcieć być opiekunem na wycieczce i będzie musiał zostawić dabne i co ma zrobić? Swój rok urodzenia? Rok odmrożenia? ;p
/I wtedy można się będzie chociaż z tego śmiać :P
/Nie powiedziałabym, że udało jej się. Dobra, za pierwszym razem. Za drugim i trzecim waleczni herosi ratowali jej tyłek. I tutaj dochodzimy do kwestii, której nie rozumiem. "Natasha walczy z Bucky'm przez 7 SEKUND w WS i 10 SEKUND w CW, zanim ktoś przybiega ją uratować" (jep, policzyłam) - internety twierdzą, że jest taka dzielna i odważna, bo dała radę Winterowi. "Sharon atakuje Bucky'ego odwracając jego uwagę od Natashy i kopie wściekłego WS w twarz" - internety (głównie polskie) wyśmiewają ją, bo co ona niby potrafi i na co się porywa. O co tu chodzi? 
/Rok urodzenia to rok urodzenia. Jeśli podałby datę odmrożenia jako swoją datę narodzin, powinien by być w podstawówce.
R: Haha! Ty łobuzie!
 Wypełniłem tylko rozkazy. Bardzo dosłownie i skrupulatnie
V: Niee, wolę byś żył! 
 Miło mi to słyszeć. Jest to także coś, czego sam pragnę.
T: manipulant, nie klamca
 Kłamliwy manipulant. Na większy kompromis nie pójdę.

o.

Kocham nasze rozmowy 💕! Naprawdę smiechowo jest sobie coś takiego wyobrazić na starość że słabszym wzrokiem, przeoczeniami- sklerozą etc xD
Bo do trzech razy sztuka xD a Ty możesz odmienić los ludzkości i uwolnić ich/nas od ud Nataszy xD
Ogólnie życzenie śmierci jest foux paux czy poux xD ale no trochę dziwne że ich roczniki już są w mniejszości a oni tak dobrze się mają xD
/Tylko, że my nie jesteśmy stare i nie mamy sklerozy. Więc to wcale nie jest takie śmieszne. Raczej tragiczne :P 
/W tym przypadku mogłaby co najwyżej sprawdzić się zasada "do czterech razy sztuka" (1 - Odessa, 2 - Waszyngton, 3 - Berlin, a ona wciąż żyje...). Tylko, że takiej nie ma :( No, ale nie łammy się, jest nadzieja, że za którymś razem w końcu mu się uda, bo chłopak jest uparty.
/Wyobraź sobie te rozmowy w szkole pt."Ile lat mają wasi rodzice?". Jak dzieciak powie prawdę, to jeszcze posądzą go czasem o kłamstwo.
R: a opowiesz te anegdote, która Thor nie szczaił?
 Wiesz, zbroja sporo udźwignie. Wziąłem czołg, poleciałem pod pałac generała i zrzuciłem mu go przed nosem, mówiąc "Bum. Tego pan szukał?".
V: Znajdzie się ktoś kto temu zaradzi..
 Nie wykluczam takiej możliwości. Wręcz przeciwnie, wychodzę z przeświadczenia, że pojawi się w końcu ktoś znacznie silniejszy ode mnie. To naturalne.
 T: Porwały cię jego słowa choć przez chwile?
 Kiedyś by mnie może porwały. Teraz powtarzałem jedynie na przemian "Nie chrzań, Rogers" i "kłamca".

25 listopada 2016

o.

To też tak było do Rivoletty xD
Dziwne by było jakbyś ciągnęła Starka nie wprowadzając nas w jego punkt widzenia xD
Byłoby bardzo dobrze gdyby jej nie pamiętał i nie kojarzył a chciał zabić xD To tak nawiasem xD
Haha a gdy Y umrze przed Z to jeszcze będzie trzeba czekać na decyzję Z w tej sprawie, który będąc samemu pewnie skróciłby bardziej smycz xD
Ale na własne życzenie xD
/Na swoją obronę mam to, że nie wiedziałam. Założyłam, że chodzi o to, że gdyby nie wcześniejsze wprowadzenia do notki, byłaby ona nie do końca zrozumiała. Po prostu kolejny raz się nie zrozumiałyśmy. Norma :P
/Tak w sumie, Natasha to żywy dowód tego, że Bucky to miernota i nawet pranie mózgu tego nie zmieni. Trzy razy próbował ją zabić i co? I wciąż żyje... 
/Oj tam, jest nadzieja, że jednemu z nich prościej byłoby uciec niż dwójce, prawda? Nie niszcz dziewczęcych nadziei na przedwczesną śmierć jednego z rodziców.... Czekaj, wróć, coś w tych nadziejach jest nie tak.
R: A tak ładnie mówiąc na około?
 Niestety nie. To wciąż byłoby ujawnianie tajemnic rządowych.
V: Ogólnie chyba zawsze będziesz tak wyglądać, czy jednak jakaś oznaka za ileś tysięcy lat będzie?
 Jak już mówiłem - jestem androidem i moje części mogą z czasem zacząć niszczeć. Jednak mam przeczucie, że to im nie pozwoli.
T: Nie lubię jej, nie musisz się krygować w słowach. A jak przemówienie Steve? Powiedział coś, co was naprowadzi na ich trop?
 Nie kryguję, nie zamierzałem. I nie, nie powiedział niczego istotnego, nic, co mogłoby pomóc w namierzeniu ich. Nie jest głupi. Pieprzył tylko o wolności, wyborze i wadze jednostki.