N, wiedziałam!
Tak teraz myślę, że to będzie, cholercia, ciekawe. Znaczy to, jak sobie Bucky poradzi, bo jednak Yelena była ważną osobą w jego życiu, a jest on, co tu dużo mówić, dość poharatanym wewnętrznie człowiekiem.
Strasznie go dużo. Nie wiem, czy nie aż za dużo.
Ja na to mówiłam akwarium, może tobie też o to chodziło? :P Jak dla mnie to wygląda genialnie. Krio kojarzyło mi się raczej z tym czymś, co było w CA:TWS. Coś jak żelazny sejf, później być może udoskonalony, ale i tak wielkie WOW.
Zapomniałam się odnieść do tych dwóch ujęć.
Czyli co, Steve jest tam, gdzie przetrzymywano niegdyś Bucky'ego, czyli jednak to wcale nie jest retrospekcja, a Bucky został schwytany i jest tam ponownie przetrzymywany przez Hydrę? Chyba miał być Sputnik w CW, więc nawet nosi to jakieś znamiona logicznego powiązania.
/Na samym początku będzie musiał pogodzić się z tym, że nie będzie mógł już do niej pójść, kiedy stwierdzi, że już nie da rady, że nie chce być dłużej sam, że potrzebuje pomocy. Dochodzi do tego też kwestia tego, że to wszystko tylko utwierdziło go w przekonaniu, że (w jego ocenie, oczywiście) nie powinien do nikogo się przywiązywać, bo gdziekolwiek pójdzie, ciągnie za sobą śmierć.
/Jeszcze naprawdę okaże się, że w zwiastunach Bucky'ego jest dużo, a tak wszystkie sceny, w których występuje i znowu będzie miał tylko kwadrans czasu ekranowego.
/Akwarium, szklana tuba - grunt, że się rozumiemy :P Właśnie o coś takiego jak to, co pokazano nam w CA:WS (sejf, sarkofag, trumna, takie nie wiadomo co) mi chodziło. A to, co pokazano w CA:CW jest naprawdę rewelacyjne. Czuć grozę.
/Ponoć w zwiastunie pokazanym na CC była scena z przetrzymywanej w szklanej celi Bucky'm, a do tego chodzą plotki o Sputniku i helikopterze. Hydra mogła go więc schwytać gdzieś tak w połowie filmu i wtedy fabuła bardziej skupiłaby się na Baronie Zemo, nie na samej ustawie. Miałoby to sens. Ale jeśli Steve znalazłby Bucky'ego w komorze, moje biedne serce by tego nie wytrzymało.
Clint, jak tam robota w SHIELD? Chyba zero szans na urlop, co?
/W najbliższej dekadzie? Raczej nie bardzo. Jeśli dobrze pójdzie, uda mi się może wynegocjować z Fury'm jeden dzień wolny, kiedy mój syn będzie się żenić. I to ten młodszy.
/A SHIELD? To SHIELD. Mamy sporo bajzlu, który trzeba ogarnąć i mnóstwo pomysłów na to, jak to zrobić. Tylko, że wszystkie prędzej lub później trafiają do kosza.
James, no to obyś to sobie udowodnił.
Może zemścić się dasz radę sam, ale cholera, co musiałbyś jeszcze przejść, żeby w końcu zauważyć, że nie możesz i nie musisz być ze wszystkim sam?
A myślisz, że co mógłbyś usłyszeć podczas takiej rozmowy? Czego oczekiwałbyś od rabina/księdza/popa/kogokolwiek, do kogo byś się zgłosił?
/Raz już tego posłuchałem, ubzdurałem sobie, że może faktycznie nie muszę być sam, że może warto jednak komuś zaufać, bo tak będzie lepiej, i co? Jak to się skończyło? Warto było? Nie wydaje mi się.
/Nie oczekuję wiele, na pewno nie rozgrzeszenia czy czegoś w tym stylu. Chciałbym po prostu, żeby ktoś powiedział mi, dlaczego akurat ja. Wierzę, chcę wierzyć, że to wszystko ma jakiś głębszy sens. Tylko, że... nie widzę tego sensu, nie potrafię go dostrzec. I boję się tego, że mógłbym usłyszeć, że to tylko kara, boska pomyłka, i że wszystko, co zrobiłem, tak mnie skaziło, że nie da się już tego... naprawić.