8 lutego 2016

Astrid Löfgren

 N, proszę cię, snułam niestworzone historie. Nawet przez chwilę pomyślałam, że ten tatuaż (tak, Astrid nie może się odczepić) to jakaś wskazówka.
 Jak to dobrze, że nie podchodzisz do tego lekką ręką. Myślę, że to mogłoby się udać, ale tak jak mówisz, musiałoby to być przemyślane. Najgorzej byłoby się za to zabrać, bo jednak biorąc pod uwagę fakt, że notki zawsze są dopracowane, na odpowiednim i równym poziomie, i do tego treści są logiczne, to mogłabyś dać radę. Ciężki orzech do zgryzienia, ale od czego są wiewiórki? :D
 Gdybyś nie napomknęła o spocie, to bym nawet nie wiedziała, że coś wyszło, dzięki! Woooow. I czo ten Bucky taki agresywny. W CA:TWS ledwo co udało mu się Rogersa postrzelić, największym osiągnięciem było kopnięcie agenta do silnika, a tu o, chojrak tylko by w głowę strzelał. Widziałam screen z tego na instagramie i przysięgam, myślałam, że to jakiś fanart. Matuchno kochana, nieziemskie. Ale, ale... Dlaczego nienawidzić? Jak dla mnie to on w tym mundurze może hasać cały czas, nie pogniewam się.
/O tak, rozgryzłaś mnie. Kompas i ciąg cyfr z tatuażu to tak naprawdę wskazówki, wskazujące dokładne położenie geograficzne prawdziwej Yeleny, a ta, która znalazła Bucky'ego w #8 to tylko android przysłany przez Hydrę, który miał zdobyć jego zaufanie i zaprowadzić go wprost w ich łapy. Udało ci się :P! 
/Największym problemem jest to, że zupełnie nie myślałam o takim scenariuszu i nawet nie brałam takiego zwrotu akcji pod uwagę. Nie bardzo przepadam za tym, że jakaś postać umiera i kiedy już udaje mi się z tym pogodzić, następuje klisza pt. "Niespodzianka! Nikt tak naprawdę nie umarł!", bo czuję się przez to trochę, bo ja wiem, oszukana? Ale nie mówię nie, plan zawsze może się zmienić.

/Widziałam ledwie zwiastun i spot, ale już wiem, że Bucky- badass z CA:CW będzie rządził <3
/A za to nienawidzić, że Marvel wepchnął biedaczynę do tej machiny. Niby to kanon, niby widziałam koncepty, ale myśląc o Bucky'm w kriokomorze, miałam przed oczami raczej coś podobnego do tej przezroczystej, szklanej tuby (określenie mi uciekło, więc niech już będzie ta nieszczęsna tuba) z komiksów albo jakieś skrzyżowanie istniejących krio (np. klik) z jakimś sarkofagiem (znowu nie mogłam znaleźć innego określenia), a nie.. to. Jednak ta scena ma świetny, niepokojący klimat. Jest moc. A poza tym: klik i klik, te miejsca wyglądają zadziwiająco podobnie.
James, no to jak ty sam sobie wierzysz, to ja tobie też wierzę. Tylko pamiętaj, że dałeś to na papier, znaczy w sieć, więc w razie odwrotu stracisz całkowicie wiarygodność, a to raczej ci korzyści nie przyniesie. Tak z innej, ale podobnej beczki, to przydałoby się, żeby ktoś w ciebie uwierzył. Tak naprawdę uwierzył. I żebyś to czuł, żeby cię to w jakiś sposób być może dowartościowywało, motywowało. Nawet trochę obawiam się, że po tym, co się stało, zgubisz kurs, który obrałeś.
Długa jest ta lista oczekujących? Sam chcesz to zrobić?
A może jak się sytuacja uspokoi, to porozmawiaj z rabinem? Może mógłby ci pomóc znaleźć odpowiedź na dręczące cię pytania, albo pomóc zrozumieć parę kwestii choć w części.
/Wiem, że nie jestem kimś, kogo obietnice bierze się za coś prawdziwego i niepodważalnego. Raczej wręcz przeciwnie. Obiecuję, że coś zrobię, a potem rzucam obietnicę w cholerę i robię to, co uważam za konieczne... a raczej za prostsze. Ale chcę to zmienić. Udowodnić sobie, że potrafię dotrzymać słowa, trzymać się wyznaczonych zasad, bo inaczej nigdzie nie zajdę. I nie chcę niczyjej wiary. Nie chcę nikogo. Dam sobie radę sam, jak dawniej. 
/Nie byłem w synagodze, raz wszedłem do kościoła. Będąc tam czułem się, jakbym bluźnił samą swoją obecnością. Chciałem... Chciałbym móc o tym porozmawiać, ale zwyczajnie obawiam się tego, co mógłbym usłyszeć.

3 komentarze:

  1. N, wiedziałam!
    Tak teraz myślę, że to będzie, cholercia, ciekawe. Znaczy to, jak sobie Bucky poradzi, bo jednak Yelena była ważną osobą w jego życiu, a jest on, co tu dużo mówić, dość poharatanym wewnętrznie człowiekiem.
    Strasznie go dużo. Nie wiem, czy nie aż za dużo.
    Ja na to mówiłam akwarium, może tobie też o to chodziło? :P Jak dla mnie to wygląda genialnie. Krio kojarzyło mi się raczej z tym czymś, co było w CA:TWS. Coś jak żelazny sejf, później być może udoskonalony, ale i tak wielkie WOW.

    James, no to obyś to sobie udowodnił.
    Może zemścić się dasz radę sam, ale cholera, co musiałbyś jeszcze przejść, żeby w końcu zauważyć, że nie możesz i nie musisz być ze wszystkim sam?
    A myślisz, że co mógłbyś usłyszeć podczas takiej rozmowy? Czego oczekiwałbyś od rabina/księdza/popa/kogokolwiek, do kogo byś się zgłosił?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zapomniałam się odnieść do tych dwóch ujęć.
      Czyli co, Steve jest tam, gdzie przetrzymywano niegdyś Bucky'ego, czy jednak to wcale nie jest retrospekcja, a Bucky został schwytany i jest tam przetrzymywany przez Hydrę? Chyba miał być Sputnik w CW, więc nawet nosi to jakieś znamiona logicznego powiązania.

      Usuń
    2. Ech, ucięło mi "li" przy "czy" i "ponownie" między "tam" a "przetrzymywany" :D

      Usuń