24 grudnia 2015

Rakshasha M.

Ech, ech, no nic, będę musiała fizia jakoś ujarzmić ;p 
Tak, zauważyłam ;p I dlatego bardzo mnie zdziwił ten pocałunek! Oraz zasiał wtedy pewne wątpliwości, czy czegoś nie planujesz w tym stylu ;) Ale nie ukrywam, że cieszę się, że właśnie taką a nie inną relację dla nich planujesz, znacznie bardziej pasuje do Twego Bucky'ego i jego aktualnych relacji z Yeleną. Zwłaszcza też, że gdzieś na Twoim blogu przewinął mi się post o niej i mając go z tyłu głowy, to taka typowo romantyczna relacja chyba wydawałaby się ciut nie na miejscu. A taka, bardziej kumplowska, zdecydowanie mu się przyda. Trochę przyjacielskiego ciepła w tym jego biednym, chłodnym świecie. Bardzo mi się podoba taka idea ^^
Oj bardzo zasłużył. Taka mała rzecz, a potrafi niesamowicie wpłynąć na humor! Przyda mu się tak mała przyjemność. A jak już poczuje, to nie wróci do zimnych ;D 
Mój ostatni rozdział niestety w żadnej mierze nie dorównuje poprzedniemu, a raczej prezentuje się doość słabo, więc przygotowuję się mentalnie na jojczenie - masz pełne pole do popisu ;p I czekam na koment z niecierpliwością, oczywiście ^^ Ale postaram się nadrobić kolejnym rozdziałem, a nawet "puścić oczko" do kanonu pewną rzeczą, o której mi kiedyś napisałaś ^^ Delikatnie, bo delikatnie, ale zawsze to jakaś wspominka.
/Ciężko jest mi jakoś jednoznacznie zaszufladkować relację Bucky'ego i Yeleny, ale Blue określiła ją kiedyś jako " jedno do drugiego coś, drugie do pierwszego coś, ale jak już przyjdzie co do czego to nie" i wierz mi, jest to chyba idealne podsumowanie. Na razie ledwo mogą nazwać się kumplami, za jakiś czas może będą mogli mówić o sobie przyjaciele (choć pewnemu upartemu panu pewnie nie przejdzie to przez gardło, bo nieee, on się przecież nie przywiązuje), więc wplątanie ich teraz w jakąś romantyczną relację byłoby zwyczajnie zupełnie nienaturalne. Przynajmniej na razie. Tym bardziej, że co najmniej jedno z nich jest prawdopodobnie aseksualne i padło ofiarą wykorzystywania seksualnego. Póki co, pozostaniemy więc przy platonicznej, przyjacielskiej relacji, która przyda się obojgu. 
/A o Yelenie pobieżnie napisałam tutaj
/I skoro już stwierdziłyśmy, że Bucky był grzeczny i zasłużył na prezent, wpakuję go do wanny z ciepłą wodą i gumową kaczuchą. A co, niech chłopak zaszaleje :P!

/Jej, dostałam zgodę na jojczenie! W takim razie koment pojawi się prędzej :P 
/Oczywiście żartuję. Postaram się ograniczyć stękanie i skupić się na pozytywach, których na pewno jest wiele. Przeglądałam rozdział przelotnie i zauważyłam, że jest Sam, więc to już jeden plus ^^

Rakshasha M.

Oo, jest kolejna notka, yey! ;D Biegnę czytać i wypisywać kruczki ^^ Jedziem!
[...]
"Naprawdę żałuję, że nie mogę tego poczuć." - Oooooooooo, jak to kochanie zabrzmiało! *^^*
I ja tam nie wiem, co jej w widokach przeszkadzało xD Ale pomińmy to, ekhm... Jest świetnie, naprawdę, N, dałaś tym fragmentem niezły popis, dorównujesz poprzednim notkom i jeszcze dajesz nam feelsy, lubię to! Ta krótka wzmianka o zimnej wodzie na początku jakoś tak ścisnęła mnie za serce. Kurczę, no mam nadzieję, że się chłopak przełamie i w końcu ciepłą puści, sama przyjemność, a on sobie odmawia - byle się tam nie przeziębił od tej drzemki w zimnym prysznicu, ech. I Yelena, yey, fajnie, że wróciła. Zastanawiania mnie, na ile ta ich relacja ewoluuje. Cieszę się, że Buck się trochę otwiera, widać te powoli zachodzące w nim zmiany. Mam nadzieję, że faktycznie tego nie schrzani. Dobra robota, N ^^
P.S. Ten nagłówek jest absolutnie przecudowny! Zaczęłam się śmiać, jak tylko go zobaczyłam, genialny ^^ I Wesołych Świąt życzę, oczywiście ;D
/Zacznę od tego, że za wypisanie kruczków jestem naprawdę wdzięczna, i że przepraszam za denerwowanie twojego fizia wypowiedziami Bucky'ego. Łatwo jednak zauważyć, że on wszędzie wciska "tą", a "tę" chyba nawet nie istnieje w jego słowniku. I długo jeszcze w nim nie zagości, więc niestety, ale trzeba się przyzwyczaić :P

/Jeśli chodzi o relację tych dwojga to cóż, wiesz już, że fanką romansów nie jestem i nie nadaję się do pisania jednego z nich (męką było dla mnie napisanie nawet sceny pocałunku w kącik ust na dwie linijki, więc... :P), więc nie nastawiałabym się na romantyczne westchnienia podczas kolacji przy świecach, a raczej na picie zimnego piwa, oglądanie meczu baseballu i namawianie Bucky'ego do zjedzenia kawałka pizzy. To przyda się teraz panu Barnesowi najbardziej.
/Cieszę się też, że zwróciłaś uwagę na wtrącenie o zimnej wodzie, bo będzie ona tematem jednej z przyszłych notek. Biedak zasłużył na to, by wreszcie wziąć gorący prysznic. 

/Również życzę Wesołych Świąt i cieszę się, że nowy nagłówek się podoba!
/A twój rozdział skomentuję gdzieś koło weekendu. Zabłysnęłam poprzednim komentarzem i muszę teraz to przebić :P

red hood.

Ten śliczny Bucky na nagłówku! :D N, wywołałaś uśmiech na mojej twarzyczce, ledwo, bo grypa dopadła. :x
Dzięki za zauważenie braku dodania komentarzy na Spideypoolu, teraz jest okej i nie, u Ciebie wszystko grało. :)
To ja się zapytam Was o to samo, jak spędzacie święta?
N: Bucky wyszedł Kris naprawdę zacnie i cieszę się, że pozwoliła mi go użyć. Cieszę się również z tego, że mimo choroby udało mi się jednak polepszyć ci humor :P 

A jeśli chodzi o święta - nie obchodzę ich jakoś szczególnie. Jedna kolacja u rodziny, a potem nicnierobienie i seans JJ. Jak ja lubię móc nic nie robić!

Sam:
Pewnie zadzwonię do siostry i do reszty rodziny, a potem skończę w jakieś knajpie albo przy hotelowym żarciu, oglądając telewizję i patrząc jak Cap smętnie zarysowuje kolejne kartki szkicownika.
Bucky:
Nie jestem chrześcijaninem, więc nie mam czego świętować. Rooskaya chyba też nie, a przynajmniej tak mi się wydaję, więc jak mówiłem, nie obchodzę świąt.

Astrid Löfgren

N, no i właśnie może dlatego postanowili je ubierać do kriokomory :P
Uhuhuhuh, niech dadzą taką Natashę w filmie - wzrost oglądalności o jakieś sto procent. 
/Marvel jednak robi postępy - kiedyś Gamora biegała w tym. Teraz chadza już w tym. Widocznie dotarło do nich wreszcie to, że bikini nie ma zbyt wielkiego zastosowania w walce. No, prócz rozpraszania czytelnika.
/W przypadku Natashy taki styl walki musi wynikać z jakiegoś super tajnego rosyjskiego programu szkoleniowego. W końcu uczył ją gość, który wiecznie strzela pozy w stylu "Draw me like one of your French girls, Steve". Tylko spójrz - klik, klik, klik
Sam, czyli odpoczynkiem jest dla niego uganianie się za Bucky'm? Czy to jakaś inna forma wypoczynku?
A ty jak sobie z tym radzisz? Wiem, że to twój kumpel i na pewno też nie jest łatwo, kiedy widzisz, jak się męczy. 
/Odpoczynek to jednak kiepskie określenie. Oderwanie myśli od problemu? Tak, tak chyba będzie lepiej, choć w jego przypadku kończy się to raczej na zmienieniu jednego problemu na drugi. Moim zdaniem to kiepski plan i takie podejście może skończyć się nie zbyt dobrze, ale jest dorosłym facetem, więc nie mogę mu tego zabronić. Mogę tylko próbować przemówić mu do rozsądku i pilnować, by nie robił niczego głupiego. Póki co, to jeszcze moja rola. 
James, no to możemy wypracować kompromis. Będę mniej pytać, a ty więcej mówić. Więcej i szczerze. Pasuje?
Chyba komplement. Zależy jak na to spojrzeć.
To być może jedna z tych rzeczy, która Hydrze wyszła na dobre. Znaczy jej i tobie też. Chociaż jasne, kiedy jest poważniejsza sprawa, nawet dobrze sobie trochę ponarzekać.
Tak myślałam. Fazę przymilania się uznaję za rozpoczętą.
/Więcej i szczerze? A nie może być raczej albo? Wiesz, nie wymagaj ode mnie w tej kwestii zbyt wiele już na starcie, bo się raczej zawiedziesz. Daj mi się najpierw trochę wczuć, bo nie jestem w tym zbyt dobry. Szczególnie w części "szczerze".
/Nie powiedziałbym, że jest to takie dobre. Jasne, mam wyższy próg bólu od normalnego człowieka, ale jednak nadal ten ból czuję. Oni po prostu nauczyli mnie go ignorować. Było to dobre wtedy, gdy po każdej misji i tak ktoś składał mnie do kupy, ale teraz, gdy muszę zajmować się tym sam, już nie jest tak świetnie. 
/I od razu przymilania. Spróbować zawsze można, nie?