25 października 2015

Astrid Löfgren

N, o Inhumans to słyszałam, że niezłe akcje się kręcą. Ale nie spodziewałam się, że to jest na takim poziomie, a właściwie poniżej niego, że aż można wołać o pomstę do nieba.
Nie o nazwiska chodzi, bo wystarczy Feige i wszystko jasne, ale właśnie o współpracę między tymi od komiksów, a tymi od MCU. Nawet sobie nie chcę wyobrażać, jak wyglądałoby typowo kanoniczne MCU. Chyba wszystkiego można byłoby się spodziewać. Romanse Nataszki byłyby pikusiem. 
Sama w sobie akcja z Inhumans nie byłaby aż taka zła, ale w połączeniu z całą resztą to już inna bajka.
Cóż, wszystko zależałoby od tego, w jaką stronę wszystko by poszło. Mogłoby wyjść z tego naprawdę dobre kino superhero, choć przydałby się do tego trochę wyższy próg wiekowy, ale mogłoby wyjść też z tego... coś. Pietro i Wanda mieliby romans, Doom chodziłby w zbroi zrobionej ze skóry swojej ukochanej, Nightcrwler byłby papieżem, przed szkołą Xaviera staliby ukrzyżowani mutanci, Red Skull byłby synem Steve'a, zbroja Tony'ego byłaby w nim zakochana, a Bucky umierałby w każdym kolejnym filmie. Czyli jednak Feige nie jest aż taki zły.
Yelena, pewnie była wściekła. I przerażona. Oswoiła się choć trochę? Jak w ogóle to wszystko przyjęła?
Ja wiedziałam, że ta jego pierdołowatość wyjdzie na wierzch nawet po siedemdziesięciu latach, a zgrywanie herosa według mnie idealnie się w to wpasowuje, zważywszy na fakt, że wiecznie wpada w jakieś gówno i mało kto chce mu pomóc się z niego wydostać.
Wrócił tak jakby do poziomu wyjściowego? Biedaczek. Coraz bardziej mi go szkoda. Masz pomysł, jak to odkręcić? Może ktoś byłby w stanie pomóc? 
Każdy byłby wściekły i przerażony po czymś takim. Nie chciała ze mną rozmawiać, kazała trzymać się jak najdalej i uważała to za jakiś chory żart, co wydaje mi się całkiem normalną reakcją. Lika tak naprawdę ciągle jest dzieckiem, które nie potrafi się w tym wszystkim odnaleźć. 
Trzeba mu przyznać, że miał rację, mówiąc, że jest naprawdę beznadziejnym materiałem na rycerza na białym koniu. Z jego szczęściem pewnie oberwałby jeszcze od konia. Ale to jednak w pewnym sensie było dobre. Popełniał błędy jak każdy człowiek, a nie był idealną maszyną, o czym znowu trzeba mu przypomnieć.
Nie do końca wiem, jak w jego przypadku wyglądał "poziom wyjściowy", bo w jego przypadku posuwali się o wiele dalej niż w... przypadkach, z którymi miałam do czynienia. Czasem pamięta swoje imię, czasem wie, kim jestem. czasem nie wie nic i chce zdawać sprawozdanie z misji, a potem wpada w panikę, bo nie może przypomnieć sobie żadnej misji. Mamy też drobne problemy z pytaniami zawierającymi w sobie "chcesz", "chciałbyś" albo "wolałbyś", ale pracujemy nad tym. Pamiętam kilka rzeczy, które lubił albo tolerował, więc staram się mu je podsuwać. Niewiele to jednak da i trzeba będzie znaleźć kogoś, kto wiedziałby, jak to to naprawić. A to już problem. Kolejny zresztą.
James, mam nadzieję, że chociaż zachowujesz spokój w tym niespokojnym czasie. Nie powiem, że wszystko się ułoży, bla bla, ale powiem, że wiem, że to minie.
Minie? Wiem, że muszę pamiętać, ale...nie potrafię.

Avada Simpson

N coś ty zrobiła z naszym zrzędą? Bo trochę zachowuję się jak nie nasza zrzęda, i dosyć się martwię.
Ja? Ależ ja nie wiem, o co chodzi . Zostawić go samego na tydzień i jak to się kończy...
Wiem, wiem, jestem zła.
Yelena co tam się stało? Co wy macie naprawić? Czemu Bucky zachowuję się bardzo, bardzo dziwnie?
Porządnie oberwał i zwyczajnie go - mam nadzieję, że wybaczy mi to określenie, gdy wróci do normy - zresetowało. I to właśnie to musimy naprawić. Tyle, że nie wiem jak. Ale jest już lepiej, nie zachowuje się tak dziwnie jak jeszcze kilka dni temu, wierz mi. Powoli też zaczyna już przyswajać niektóre informacje, choć to mały promil tego, co powinien wiedzieć. Ale naprawimy to.
No można powiedzieć że rozmawiałam z wcześniejszym tobą. Takim trochę młodszym. Tak jakbym przeniosła się w czasie. Bucky co ci jest? Dziwnie się zachowujesz...
Boże N, aż mi się serducho ściska! Co tu się dzieję?! ;o
Taka mis... to nie mogłoby się powieść. To akwykonalne.
I ja czuje... nie wiem.

Astrid Löfgren

N, czasami przestaję żałować, że słabo znam się na komiksowym świecie Marvela. Naprawdę.
Za filmy odpowiadają ci sami ludzie co za komiksy? Jak z tym w ogóle jest, jeśli się orientujesz?
Cóż, poziom komiksów zaczął spadać gdzieś tak koło 2010 roku. Przedtem większość wszelkich twistów fabularnych była jeszcze na całkiem znośnym poziomie, a Marvel nie próbował na siłę promować postaci, które chce pokazać w swoich filmach, ani robić z Inhumans nowych mutantów.
A jeśli chodzi o twórców, nie potrafię podać tutaj wszystkich nazwisk, ale niektórzy twórcy komiksowi pomagają w jakiś sposób w tworzeniu filmów. Nie mają oczywiście na to jakiegoś wielkiego wpływu, bo wszystko zależy tutaj tak naprawdę od decyzji Feige'a, ale nie raz udzielali rad podczas tworzenia scenariusza- jak np. pan Brubaker przy CA:WS. 
Yelena, uuła, no to nieźle musiało boleć, ale chwila, co za kłamstwo? Dowiedziała się, kim naprawdę byli jej rodzice i kim jesteś ty? Została z wami?
I co się stało z Jamesem? Bo trochę mi przypomina dziecko pierwszego dnia w przedszkolu i mówię to całkiem poważnie, bez krzty uśmiechu.
Powiedzmy, że przez ostatnie kilkanaście lat zatajałam przed nią kilka dość istotnych spraw. Jak na przykład to, że jej matka była radzieckim szpiegiem, a ojciec dość wysoko ustawionym urzędnikiem KGB. Albo to, że nie jestem wcale jej ciotką, i że wcale nie mam na imię Laura, I że poznałam jej matkę w czasie szkolenia na super tajnych, radzieckich szpiegów. Tak, to raczej są dość istotne sprawy, które jednak sporo zmieniają.
Cóż, muszę przyznać, że dziecko z przedszkola jest jednak lepszym określeniem niż dobitne "zombie", którym raczy go Lika. Jednak nic w tym chyba dziwnego, Jimmy najpewniej ją trochę przeraża.  Dupek miał trzymać się na uboczu i pilnować, by nic nie wymknęło się spod kontroli, a nie zgrywać herosa, bo zawsze trzeba składać go po tym do kupy. Potrafię go pozszywać, nie ma problemu, jednak to... Nawet nie potrafi dokładnie powiedzieć, co się wydarzyło, prócz tego, że oberwał w głowę. Szczęście w nieszczęściu, że nie była to zwykła kula, bo tego najpewniej nie przeżyłby nawet ze swoją przyśpieszoną regeneracją. A tak skończyło się tylko na tym, że na pytanie o to, jak mam na imię, odpowiada "Wdowa", a swojego nie pamięta przez większość czasu. Ale naprawimy to. Musimy.
James, przerażasz mnie. W coś ty się znowu wpakował...
Moim... Problem tym, że nie wiem.

Avada Simpson

Boony już wracamy ;) hop siup! :D 
Yelena co tam? Jak tam wasze tajne sprawy? Nie ma śladów krwi na tapicerkach? ;)
Szczerzę mogę przyznać, że wolałabym kolejny raz musieć spierać jego krew z tapicerki, niż kilkanaście razy dziennie odbywać rozmowy, które i tak nie dają żadnego, długotrwałego efektu. Raz pamięta, raz nie, a ja nie wiem, jak to mamy to naprawić. A dupek miał tylko na siebie uważać i się nie wychylać.
Heej James :D Stęskniłeś się za mną? Ja za tobą bardzo, bo wcześniejszy ty pluł tym swoim uroczym ma'am w każdym prawie zdaniu :D Ale i tak obaj jesteście świetni ^^
Ja... wcześniejszy ja? Nie rozumiem. 

Astrid Löfgren

N, a już myślałam, że to jednak coś bardziej oryginalnego. Kończą się pomysły i to dramatycznie. W ogóle ostatnio mnie oświeciło, że Marvel działa na zasadzie powielania. Jak nie parę śmierci jednej postaci i jej zmartwychwstawanie, to tworzenie analogicznych, właściwie takich samych tworów. Albo to tylko mylne wrażenie.
/Marvel od dawna działa na zasadzie: 1) Ściągnąć od DC 2) Ściągnąć od samego siebie 3) Wpaść na totalnie z tyłka wyjęty pomysł, który potem trzeba będzie odkręcić innym, z tyłka wyjętym pomysłem. Łatwo zorientować się, że to już nie ten poziom, co jeszcze kilka lat temu, kiedy jeszcze MCU nie istniało. Od tamtego czasu Marvel zaczął za bardzo kombinować, zaniedbywać postaci do których nie ma praw i za bardzo eksponować te, które już są albo dopiero pojawią się w filmach.
Yelena, a co z Liką? Wyszła z tego bez szwanku? Kurczę, tak mi oboje odpowiedzieliście, że aż czekam na dalsze zagadki. 
"Bez szwanku" to zdecydowanie zbyt wielkie słowo. Nikt nie wychodzi bez szwanku z porwania, tym bardziej wtedy, gdy zaledwie chwilę później dowiaduje się, że pół jego życia okazało się być zwykłym kłamstwem. Może nie ma wielkich szkód fizycznych, ale z psychiką trochę gorzej. Raczej nie jestem już jej ulubioną ciocią.
James, jakiś chyba mało przekonany o tym jesteś, co?
Mówi, że musimy to naprawić, więc musimy to zrobić. Nie do końca jednak wiem, czym to jest.