16 października 2015

Avada Simpson

Jejciu N jak Bucky mówi ma'am to mi tak serducho podchodzi do gardła, i fajnie uciska. To takie urocze! A już najcudowniejsze jest to że Bucky mówi tak do mnie <3 Nasza kochana zrzęda z 2015 powie ma'am chyba tylko pannie Belovej, a to i tak będzie musiał być albo mocno melancholijny, albo mocno poturbowany, albo spity do granic nieprzytomności, lub coś mu się przypomni...
Oooo N, właśnie! Co sądzisz o X-Menach? ;)
Wierz mi, że za kilka dni to jego "ma'am" będzie ci bokiem wychodzić :P I nie zgodzę się- Bucky miewał  czasem drobne przebłyski i zdarzało mu się zwrócić do kogoś w ten sposób. Rzadko, bo rzadko i nie wiedział, dlaczego to robi, ale jednak. A jeśli chodzi o pannę Belovą to w ogóle biedak ma problem z tym, jak się do niej zwracać. Na palcach jednej ręki można policzyć razy, kiedy użył jej nazwiska. O imieniu nie wspomnę.

Chodzi o filmy z serii X-Men czy o komiksy? Zresztą to chyba nie ważne, bo lubię każdą odsłonę mutantów. Boli mnie tylko potraktowanie motywu Phoenix w "Ostatnim bastionie" w taki sposób i to, że ostatnio Marvel próbuje w komiksach wypromować Inhumans na nowych mutantów, zaniedbując tym samym tych drugich  ;/ 

Rora T

Jeśli chodzi o gify to mogę dopomóc, bo trochę się ich nazbierało :)
Chyba wyszłam z wprawy, bo nie mam pojęcia o co mogłabym zapytać :/ Nawet się pokłócić nie ma z kim :(
Jeśli nie byłby to problem, byłaby bardzo wdzięczna za przesłanie kilki :)
I czy ty właśnie przyznałaś, że brakuje ci pana zrzędy :P?

Avada Simpson

N to dopiero pierwsza odpowiedź, a ja już mogę ci powiedzieć że Howard, jest bardzo... Howardowaty :D ,,Nie będę opierał się przed zacieśnieniem stosunków z żadną uroczą damą. Życie jest przecież zbyt krótkie na wieczne formalności." Rypłam :'D Ja nawet jak zasad się wykułam, to mało z tego wyszło. Wiem tylko że przecinki stawia się przed, że, a tak to jadę na czuja. Cóż...
 Dobrze wiedzieć, że moje obawy były jednak (mam nadzieję) nieuzasadnione i Howard jednak jest Howardowaty. I dziękuję za krótki i rzeczowy komplementy, czyli "rypłam".
 A jeśli chodzi o to, co możesz, a czego nie możesz mu mówić- jest to twoja indywidualna sprawa i możesz z nim rozmawiać naprawdę o wszystkim- od nowej płyty Lady Gagi, przez sytuację na Krymie, na gospodarce USA w 2015 roku kończąc. Tylko nie zdziw się, jeśli uzna, że coś jest z tobą nie do końca w porządku :P
 I przyznaję, że podziwiam to, że chciało ci się dokopać aż do Francuzek.
To miło że lubisz zacieśniać stosunki, ale możesz to sobie robić z Francuzkami. (tak, tak N, dokopałam się do Francuzek) Po pięć na głowę było niezłe Howard! Kiedy ostatnio widziałeś się z Bucky'm i Steve'm, oraz uroczą agentką Carter, która chyba zostaję odporna na twoje wdzięki?
 Francja to piękny kraj z jeszcze piękniejszymi mieszkankami. Są naprawdę powabne w swojej arogancji, ale niestety brak im poczucia humoru, który ułatwia zacieśnianie wszelkich stosunków.
 Ostatnim razem widziałem ich trzy dni temu, tuż przed wymarszem. Powinni wrócić w przeciągu czterdziestu ośmiu godzin, jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem. A Pegg zdążyła zmrozić mnie spojrzeniem jakiś kwadrans temu. Chyba ma francuskie geny. 
Czyli Steve, można powiedzieć że na razie (aż do pewnej głupiej, cholernej, idiotycznej misji która odbędzie się 4 marca -,-) wszystko wam się dobrze układa? Na serio? Wlazł w ognisko? Ach ta James'owa gracja! ;D(Na prawdę, nigdy mu tego nie wypomnę. Chyba...)
 Tak, można tak powiedzieć. Powoli posuwamy się do przodu, obyło się bez większych strat czy incydentów, a co najważniejsze- zawsze wracamy w tym samym, pełnym składzie.  Więc tak, jest dobrze.
 Znam Bucky'ego na tyle długo, by przestało mnie to dziwić. I tak nie było aż tak źle. Kiedyś prawie podpalił namiot. 
Taak... Widzisz James, niektóre sprawy po prostu ciężko jest wyjaśnić racjonalnie, (jak na przykład rok, twoją cholerną przyszłość i o dużo, za dużo innych rzeczy, które aż mnie skręca żeby ci zaraz powiedzieć, ale nie mogę! Nie mogę N?) i można powiedzieć że niekoniecznie chciałbyś poznać odpowiedź na swoje pytanie, a także parę innych, które możesz zadać przypadkiem, a na które ja nie za bardzo będę mogła odpowiedzieć w całości i długo, bo to by cię trochę zdezorientowało i przeraziło. Nie żebym uwłaczała twojej męskości i odwadze. Ale chodzi o to że nawet najdzielniejszych ludzi na świecie, niektóre rzeczy mogą przerosnąć.
Wyobrażasz sobie człowieka który był przykładowym wzorem człowieka... nazwijmy go Bob. A więc ten Bob był dobrym uczniem, synem, bratem, przyjacielem, chłopakiem i żołnierzem. I tak się stało że Bob, na wskutek upadku zapomniał wszystko, a inni ludzie to wykorzystali i nasłali Boba na jego przyjaciół. Co powiesz o tej sytuacji?
James wypowiedz się proszę o Powstaniu Warszawskim. (ostatnio byłam w muzeum Powstania, i jestem ciekawa jak o tym opowie pan Stary, Uparty Osioł :) )
James czy masz jakąś urazę do konkretnej narodowości?
I tak zapytam czy nie czujesz się niekomfortowo kiedy chodzisz sobie po Niemczech, zabijasz członków nazistowskiej organizacji, ukrywasz się w niemieckich polach i lasach z napisanym na nieśmiertelniku tym że jesteś Żydem?
 Wiem, że ten świat jest dziwny, ma'am. Mój przyjaciel urósł o pół metra w górę, metr w szerz i pozbył dwustronicowej listy chorób przez dziwny i nie do końca zrozumiany dla mnie eksperyment. Ta zmiana mnie zdezorientowała i z pewnych, dość dziwnych przyczyn, także przeraziła. Nie będę kłamał i twierdził, że było inaczej. Chodzi mi o to, że są rzeczy, których nie rozumiemy, ale z którymi musimy pogodzić się w choć pewnym stopniu, bo są one nieodwracalne. A jeśli je zaakceptujemy i postaramy się odnaleźć ich jasne strony, życie z tym stanie się łatwiejsze.
 Powiem, że mimo tego wszystkiego Bob nadal był dobrym człowiekiem. Jeśli nie był świadomy tego co robi i tego, że wykorzystuje się go do robienia złych rzeczy, nie można nazwać go złym człowiekiem. Jeśli zapomniał wszystkiego, był przecież podatny jak dziecko. A dziecko dokonujące złych rzeczy pod wpływem dorosłych, nie może być nazwane złym, prawda?
 Nie bardzo wiem, co miałbym powiedzieć, bo nie znam większości faktów. Wiem tylko, że alianci wysyłać mieli samoloty z zaopatrzeniem, ale wynikły jakieś problemy z brakiem zezwalania na korzystanie z radzieckich lotnisk. Odbyło się kilka zrzutów, ale spora część maszyn nie wróciła już do baz. Wiem też, że powstanie poległo. Więcej niestety nie powiem, bo spora część informacji zwyczajnie do nas nie dotarła..
 Z dość oczywistych względów ostatnimi czasy mam dość sporą awersję do szwabów, ma'am. Z tego samego powodu, z którego mój nieśmiertelnik porównać mogę do pętli zarzuconej na szyję. Wolę jednak zginąć jako żyd, niż żyć jako ktoś, kto wyrzekł się tego kim jest.

Astrid Löfgren

N, mam słabe porównanie z innymi, bo znam jako tako jedynie Avengers vs. X-Men (jak na moje standardy to już coś!), ale mogę sobie wyobrazić, jak bardzo słabo wypada ten dziwny twór z gladiatorem Rogersem.
Nawet nie musiałam się przyglądać. "Kwiaty we włosach potargał wiatr"... Chyba że to nie kwiatek. 
Poprawię cię trochę- ten dziwny twór z gladiatorem Rogersem, który przemierza opanowaną przez hulki Grenlandię, jeżdżąc na zmutowanym, czerwonym tyranozaurze, w poszukiwaniu swojej księżniczki w wierzy Bucky'ego. Ten opis mówi sam za siebie.
Tak, to kwiatek. Gdy doda się to do tego, że Bucky aktualnie jest jedynym mężczyzną, który działa w A-Force to ten kwiatek ma odrobinę dziwny wydźwięk :P

 Najpierw "opisz w kilku słowach", potem "co sądzisz o"... Wy chyba naprawdę mnie nie znosicie.
Howard, od kiedy współpracujesz z wojskiem oraz jak ta współpraca się zaczęła?
(N, wiem, że tego nie cierpisz, ale przejmuję pałeczkę po Anie :P)
Co sądzisz o Rogersie i ogólnie o Howling Commando? 
Co sądzę? Osobno potrafią doprowadzić człowieka na skraj wytrzymałości, a razem to prawdziwa grupa szaleńców. W pozytywny sposób, oczywiście. 

A jeśli chodzi o wojsko, to nasza współpraca rozpoczęła się w '42, od mojego udziału w pracach nad Projektem Manhattan. Teraz już wiem, że nie jest to jednak zbyt wielki powód do dumy.
Steve, Bucky: jak się sprawy mają? Na jakim etapie swojej "podróży" jesteście? Może zmieniło się coś na lepsze?
Steve:
Cały czas brniemy na przód. Bazy Hydry znajdują się w całej Europie, nie wiem, ile tak naprawdę ich jest, więc ciężko ocenić na jakim tak naprawdę etapie jesteśmy. Nie wydaje mi się też, by sytuacja uległa widocznej poprawie. Pozostaje cieszyć się z tego, że się nie pogorszyła.

Bucky:
Dostaliśmy nowe buty, ma'am. To, że nie muszę nosić podeszwy przywiązanej sznurkiem, jest wielką zmianą na lepsze. Jesteśmy też już bliżej niż dalej celu, więc to też zmiana na lepsze. Jest ich sporo, tylko ten ślepiec Rogers nie potrafi ich dostrzec.

Rora T

Właśnie znalazłam chwilkę czasu, żeby zobaczyć co słychać na starych śmieciach i co widzę? Howarda :D A jednak się odważyłaś N :)
To na pewno przeznaczenie- kiedyś chciałaś Howarda, wchodzisz na bloga po dłuższym czasie, a tu Howard :P Stwierdziłam, że raz się żyje i może nie zepsuję papy Starka aż tak bardzo, by można było mi to wypominać do końca istnienia tego bloga. I przydają mi się gify z Howardem, którymi kiedyś się wymieniałyśmy.

Avada Simpson

Interpunkcja jest po prostu FU. I kropka. Nawet ortografia jakoś mi leży, ale te kropki, przecinki, i wszystkie inne duperele to po prostu horror.
N proszę nie wyskakuj mi tylko z czymś podobnym do człowieka lata. Stwierdzę że to będzie mój prezent na urodziny ;D 
Do wszystkich opiszcie pozostałą dwójkę (w twoim przypadku trójkę N) pięcioma słowami ;)
Znam ten ból, wierz mi. Przecinki to moja największa bolączka. Niby znam zasady, bo wkuwałam je nie raz, ale z wykorzystaniem ich mam naprawdę ogromy problem. 
Wszystko zależy od tego, jakie pytania będą się pojawiać, więc niczego nie mogę obiecać. Ale z okazji urodzin wszystkiego najlepszego!

I jak ja nie cierpię opisywania kogoś w kilku słowach. Naprawdę nie cierpię :P

Bucky-  Jeśli zechce, bywa naprawdę uroczy.
Steve-  Bywa zdecydowanie za bardzo patriotyczny.
Howard- Widać, jabłko padło niedaleko jabłoni.
Witaj panie Howard! Czy mogę panu mówić na ty? Nad czym teraz pracujesz? Planujesz w przyszłości dzieci? Jeśli tak jakie pokładasz w nich nadzieję? Jak wyobrażasz sobie swoję dalsze życie? Co sądzisz o Bucky'm, a co o Capie? 
Nie będę opierał się przed zacieśnieniem stosunków z żadną uroczą damą. Życie jest przecież zbyt krótkie na wieczne formalności. I nie będę kłamał- dzieci i ja to dwie zupełnie nie pasujące do siebie rzeczy, więc raczej rodzicielstwo nie znajdzie się w moich planach na najbliższą przyszłość. Na tą dalszą także. Wolę skupić się na pracy i przez kolejne lata najpewniej będę rozwijał kolejne filie firmy. Nie mogę zdradzić nad czym teraz pracuję, obowiązuję mnie zachowanie tajemnicy, ale będzie to coś naprawdę innowacyjnego. 

Cóż, obaj bywają równie uparci, ale to naprawdę dobrzy przyjaciele. Dziesięć słów, wychodzi po pięć na głowę.
Steve! Co tam u ciebie? Jak się mają wasze misje o których nic oczywiście nie wiem? Czy Bucky coś ostatnio odwalił, oprócz tego że się biedak przeziębił? Widziałeś się może ostatnio z Peggy?
Wydaje mi się, że jest tak dobrze, jak może być, gdy toczy się wojna. Wszystko idzie zgodnie z planem, żadnych większych spięć albo incydentów. Nasze tajne misje także mają się dobrze. Może prócz tego, że nie są tak tajne, jak powinny być. Nie zmienia to jednak tego, że nie mogę zbyt wiele o nich mówić. 
Z agentką Carter widziałem się ostatni raz podczas opuszczania przez nas bazy. Spotkamy się więc najpewniej dopiero podczas naszego powrotu. 
I jeśli pod pojęciem "odwalił" może kryć się podpalenie własnej nogawki o ognisko to tak. 

Howard to naprawdę genialny człowiek.
A Bucky? Uparty jak ślepy, głuchy osioł.
No to James, zdrówka! Dużo herbatki z cytrynką, cebuli, i ciepłych skarpetek, chociaż pewnie tego wszystkiego wam brakuję.Wyobraź sobie taką sytuację: Steve robi coś odważnego i heroicznego, ale jednocześnie głupiego, i przez przypadek zostaję za... zaginiony. Prawdopodobnie nie żyję. Co robisz? I jeszcze Bucky który jest teraz rok, u ciebie?
Jest u mnie 1944, ma'am. I jeśli się nie mylę, w Niemczech jest ten sam rok, co w pozostałych częściach świata. 
Większości z tych rzeczy nie widziałem na oczy od miesięcy, więc niestety nie będę mógł się to zastosować. Poza tym, naprawdę nie znoszę zapachu cebuli.
Jeśli Steve by zaginął, a nie było niepodważalnych dowodów na to, że jest martwy... co ja gadam, nawet, gdyby były na to dowody, to i tak starałbym się zrobić wszystko, by go odnaleźć i sprowadzić z powrotem do domu. To mój przyjaciel, znam go niemal całe życie, więc jest to oczywista odpowiedź.
Howard... czy jeśli powiem, że potrafi załatwić naprawdę świetną kawę, będzie się to liczyć?
A Steve? Może nie zmieszczę się w limicie, ale mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. Steve zdecydowanie zbyt często wypomina mi to, że zachowuję się jak ślepy, głuchy osioł.
I zapomniałeś jeszcze o tym, że jest to stary osioł, hipokryto.

Rakshasha M

Hm, symbolika jakby nie patrzeć pasuje. Tak się też zastanawiam, jak wiele scen wycięli z filmu i jakie one były - tak bajdełejem. Po obejrzeniu tego zarysu miałam takie wielkie i długie "oooo ;_;" - po tej końcówce. Takie "wtf?" dlaczego on od nich odchodzi i się żegna, a potem rzeczywistość, że to mu się śniło i ta gazeta, ech ;_; Wielka szkoda, że tego nie wykorzystali, może bym się nawet trochę wzruszyła, znacznie bardziej by to uderzyło w człowieka na pewno.
Jednak nie natknęłam się na niego, ale musiałam gdzieś o nim czytać, i w sumie cieszę się, że na niego nie trafiłam. Chociaż, tak naprawdę, jakby dobrze napisać taką scenę, gdzie Tony ironicznie "wyśmiewa" Bruce'a z odpowiednim tłem i naładowaniem emocjonalnym... Może komuś by to wyszło ;p Ale takie zwykłe naśmiewanie się, eeee, logic, bardzo to prawdopodobne.
Widzisz, a wszyscy moi nauczyciele przedmiotów informatycznych (a uczę się na technika) mówią "tam pisze", więc czasem słucham tego cały dzień... Już nawet przestałam poprawiać, bo to sensu nie ma, nie kminią ;_;
Byłoby to dobrym wstępem do filmu i mogłoby przybliżyć Bucky'ego i Komandosów ludziom, którzy nie widzieli poprzednich części. Można też zauważyć, że bitwa, którą widzimy w tej scenie to ta, która została uwieczniona na muralach w muzeum, więc scena w Smithsonian miałaby wydźwięk jeszcze bardziej uderzający w smutną nutę. I samo ukazanie starej ekipy w akcji to coś, co chyba spora część ludzi znowu chciałaby zobaczyć. Szkoda, że w "Agentce Carter" ze starego składu pokazał się tylko Dum Dum.
Właśnie- z odpowiednim tłem i naładowaniem emocjonalnym. Tony naśmiewający się z Bruce'a za jego plecami (a za to w towarzystwie Steve'a) raczej się do tego nie zalicza. Tony może to dupek, ale jednak nawet on ma granice dobrego smaku.
Przestań mówić mi takie rzeczy. To boli.

Avada Simpson

Ma jest zdecydowanie takie... znów urocze! To takie uczuciowe i wyjątkowe. Ja do swojej mamy mówię maman, i nawet nie wiem skąd mi się to wzięło ;)
Obróżkę trzeba rozważyć... Veeentolin! Słyszałaś?! To była BARDZO subtelna aluuzjaa!! ;D
Twoje ff jest na bardzo wysokim poziomie, i nie rozumiem czemu ,,nie ma błędów" tak cię rozśmieszyło.
Ło ty morderco, jeden!
Dziś jest szesnasty! Czyli wchodzi stary Bucky, tak? A do 26 zostało dziesięć dni! N pamiętasz kwestię czekolady? Nie mogę za dużo zjeść bo się w sukienkę nie wcisnę ;P
Dodam też, że do babki zwracał się meme. Tak żeby dodać mu jeszcze trochę uroku :P
"Nie ma błędów" tak mnie rozśmieszyło dlatego, że robię naprawdę sporo błędów. Nie wiem, czy zwróciłaś uwagę na komentarze pod rozdziałami, ale w niemal każdym z nich można było znaleźć wypisane błędy. Sama o to prosiłam, bo zwyczajnie nie potrafię ich wyłapać. Ja i interpunkcja jesteśmy wrogami od zawsze.
Tak, dzisiaj zaczyna się tydzień "starych" Bucky'ego, Steve'a i Howiego (chyba naprawdę mi odbiło), więc radzę zamknąć wszystkie słodycze w kuferku na kluczyk, a potem zabarykadować go w najbardziej oddalonym pomieszczeniu :P 
Jeśli już mogę too:
Bucky (ten stary ma się rozumieć) hejka! Gdzie jesteś? Który jest u ciebie? Jak się czujesz? Powiedz coś, takiego w twoim sarkastyczno - uroczym stylu! Prooszę :)
Jeśli nie pomyliłem się w liczeniu, ma'am, jest u mnie szesnasty października. Od kilku dni znajdujemy się jakieś czterdzieści kilometrów na południe od Lindenberga. Blisko od głównego obozu, w miarę bezpiecznie. Czułbym się więc całkiem dobrze gdyby nie to, że chyba coś mnie łapie. Muszę być skupiony, a gorączka raczej nie bardzo mi w tym pomoże. Ale poza tym czuję się całkiem dobrze.
Nie bardzo wiem, co miałbym powiedzieć, ma'am. Nie jestem sarkastyczny z zamierzenia. Chyba, że tyczy się to Steve'a.

Powrót do przeszłości IV

W dniach 16- 24.10 pytania kierować można do 
Bucky'ego Barnesa, Steve'a Rogersa i (raz kozie śmierć) Howarda Starka z '44!

Astrid Löfgren

N, zastanawia mnie to całe łączenie światów. Mogłoby z tego wyjść naprawdę coś dobrego, ale jak tak się w to coraz bardziej zagłębiam, to dochodzę do wniosku, że twórców strasznie ponosi fantazja i robi się z tego niezły burdel na kółkach. Jakby nawet nie widzieli absurdalności swoich pomysłów. 
 Marvel robił już różnorakie crossovery, nawet takie, w których mieszał swoje uniwersa ze światami z DC i jednak zawsze jakoś to wychodziło. Raz lepiej, raz gorzej, ale jednak zawsze do przełknięcia. Tym razem jednak Marvel przesadza i nagromadzenie absurdów jest tak duże, że sporo ludzi zwyczajnie sobie to odpuszcza.
 I odchodząc trochę od tematu, choć nadal jest to związane z szeroko pojętymi absurdami- przyjrzyj się i powiedz, czy czasem coś ci tu nie pasuje- klik :P
Yelena, znów mi trzeba wyjaśnić łopatologicznie. Jej matka była szpiegiem, tak? Czarną Wdową?
Jak sądzisz, zdołacie ją z tego bagna wyciągnąć? Oczywiście nie wątpię w wasze umiejętności, ale James mówił, że coś mu nie pasuje w tym wszystkim.
 Powiedzmy, że coś w tym stylu. Szczegóły nie są tutaj ważne.
 Nie tyle sądzę, co wiem. Jimmy twierdzi, że ma złe przeczucia, ale nie potrafi poprzeć tego żadnymi, racjonalnymi argumentami. Często miewa złe przeczucia i nie raz musiałam mu udowadniać, że w pokoju nie ma żadnych podsłuchów, żadnych kamer czy czujników, więc nie możemy opierać się tylko na tym.
James, dla mnie, zwykłego szarego człowieka, gorsze od śmierci jest tylko długotrwałe cierpienie. Śmierć to czasem wybawienie. 
Jeśli są spekulacje, to prawdopodobieństwo wyjścia z cienia zwiększa się. Rośnie ciekawość, a choć minimalna przesłanka może stać się motorem napędowym do dalszych poszukiwań potwierdzenia danej ewentualności. Więc musielibyście zaatakować - nie lubię tego słowa, ale nie wiem jak inaczej to ująć; zadziałać? - naprawdę bezszelestnie. Cóż, nie jestem fanką kibicowania w sprawie brutalnych odwetów czy jakkolwiek inaczej to ująć, ale w tym przypadku chyba warto trzymać za was kciuki, bo ewentualne wykrycie was jako sprawców byłoby, no, lekko rzecz ujmując, bardzo niekorzystne. 
Racjonalne podejście. Rozgraniczanie, co jest skutkiem czego, jest chyba trudne.
/Więc widzisz? Mógłbym zboczyć na temat tortur czy paraliżu, ale tego nie zrobiłem. To już coś.
/Jeśli "zaatakować" i "zadziałać" brzmią źle, to może po prostu zareagować? I tak, zdaję sobie sprawę z tego, że najmniejsze potknięcie nie wchodzi w grę. Właśnie do tego mnie szkolono, więc mogę raczej stwierdzić, że dość dobrze znam się na rzeczy. Mówię "dość dobrze" nie z powodu mojej wrodzonej skromności, a raczej tego, że bez Hydry za plecami sprawa wygląda trochę inaczej. Ale to dobra motywacja, która każe się bardziej przyłożyć. Widzisz? Potrafię znaleźć jakiś pozytyw. I osobiście nie mam jakiś wielkich powodów do brutalnych odwetów, więc raczej nie masz mi w czym kibicować. Ja tu robię tylko za wsparcie.