Hm, symbolika jakby nie patrzeć pasuje. Tak się też zastanawiam, jak wiele scen wycięli z filmu i jakie one były - tak bajdełejem. Po obejrzeniu tego zarysu miałam takie wielkie i długie "oooo ;_;" - po tej końcówce. Takie "wtf?" dlaczego on od nich odchodzi i się żegna, a potem rzeczywistość, że to mu się śniło i ta gazeta, ech ;_; Wielka szkoda, że tego nie wykorzystali, może bym się nawet trochę wzruszyła, znacznie bardziej by to uderzyło w człowieka na pewno.
Jednak nie natknęłam się na niego, ale musiałam gdzieś o nim czytać, i w sumie cieszę się, że na niego nie trafiłam. Chociaż, tak naprawdę, jakby dobrze napisać taką scenę, gdzie Tony ironicznie "wyśmiewa" Bruce'a z odpowiednim tłem i naładowaniem emocjonalnym... Może komuś by to wyszło ;p Ale takie zwykłe naśmiewanie się, eeee, logic, bardzo to prawdopodobne.
Widzisz, a wszyscy moi nauczyciele przedmiotów informatycznych (a uczę się na technika) mówią "tam pisze", więc czasem słucham tego cały dzień... Już nawet przestałam poprawiać, bo to sensu nie ma, nie kminią ;_;
Byłoby to dobrym wstępem do filmu i mogłoby przybliżyć Bucky'ego i Komandosów ludziom, którzy nie widzieli poprzednich części. Można też zauważyć, że bitwa, którą widzimy w tej scenie to ta, która została uwieczniona na muralach w muzeum, więc scena w Smithsonian miałaby wydźwięk jeszcze bardziej uderzający w smutną nutę. I samo ukazanie starej ekipy w akcji to coś, co chyba spora część ludzi znowu chciałaby zobaczyć. Szkoda, że w "Agentce Carter" ze starego składu pokazał się tylko Dum Dum.
Właśnie- z odpowiednim tłem i naładowaniem emocjonalnym. Tony naśmiewający się z Bruce'a za jego plecami (a za to w towarzystwie Steve'a) raczej się do tego nie zalicza. Tony może to dupek, ale jednak nawet on ma granice dobrego smaku.
Przestań mówić mi takie rzeczy. To boli.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz