N, i "proszę odłożyć tę dzidę" nie brzmi już tak komicznie... :PAle "Nie przyśpieszę kroku, bo mnie gacie piją w kroku" nadal brzmi :P
Nie, ta blondi na samym początku. Ta, co biegła w samej sexy koszulce przez ulicę do Bena, kiedy do niej zadzwonił. A potem na moście zostawiła pierścionek.
Mnie jakoś strasznie ten film rozbawił. Jakieś takie to durne było... Facepalmom nie było końca :D
Muszę sobie to dodać do listy do obejrzenia.
Czy tylko mi się wydaje, że Evans najzgrabniej się porusza na obcasach? <3 Strasznie mi się to skojarzyło z filmem "Soldier's girl". Ale jacy uroczy. Wiemy, skąd Konczita czerpała inspirację.
Żadne FF do filmów wybitnych nie należało i ciekawi mnie, czy nowy film to zmieni. Zapowiada się raczej średnio :/ Tak bajdełejem, Fantastyczna Rodzinka idealnie wpasowałaby się do MCU.
Ma chłopak prawdziwy talent! I jeszcze jak ładnie paraduje z bananem przyczepionym do tyłeczka ^^
Steve, a czego tak naprawdę potrzebowałeś? Świata, który znałeś? Bucka? Spokoju?
Może coś tym chciał sprawdzić. Jakoś nie pasuje mi do niego okaleczanie się dla ulgi. Chociaż... Kto wie.
Po czym to poznałeś? Może pytam o rzecz oczywistą, ale to interesujące.
Wszystkiego jednocześnie. Potrzebowałem mojego świata, który zniknął. Mieszkania, które dawno zostało zburzone. Przyjaciół, którzy byli martwi lub powoli umierali. Peggy, która dawno zdążyła już żoną kogoś innego i matką. Bucky'ego, który był dla mnie wtedy martwy od dwóch dni i chciałem móc go opłakiwać nie pozwolono mi na to, bo tego nie rozumiano. Dla wszystkich do były dawno minione, zapomniane lata. Dla mnie świeże rany.
Powiedział tylko, że to pozwala mu mieć jasny umysł. I że mam dać temu spokój. Nie dałem, pilnowałem go tak często, jak tylko mogłem, ale nie chciał o tym rozmawiać.
Poruszał się inaczej, walczył inaczej, inaczej trzymał broń, nawet inaczej wyglądał, a jego oczy miały inny kolor, ale w każdej tej czynności nadal widać było Bucky'ego. To jak ściągał brwi, marszczył czoło i odpychał mnie, gdy był wściekły. Jak przejeżdżał językiem po zębach, gdy był przestraszony. To jak na mnie patrzył, gdy mnie poznał. Tak patrzył tylko on, tego nie mogłem sobie uroić, choć próbowano mi to wmawiać.
James, ach tak? To co byś zrobił? Nie wątpię, że twa miłość gotowa jest nieba uchylić.
Małych Winterków kto by się bał, ale jak by wyrosły... To tak, strach się bać. Mini-armia Winter Soldierów to trochę przerażająca wizja.
Chorowite też by się mogły przydać. Jako jakiś wabik albo coś. Dzieci najłatwiej wykorzystać. O czym ja, do cholery, myślę i mówię :/
Byłbyś kretynem, gdybyś dzieciakowi opowiedział swój życiorys zawodowy. Wtedy to by spieprzył od ciebie szybciej niż sam biegasz. No ale tak, za żywy referat mógłbyś robić.
Smycz nie głupia rzecz. Znaczy szelki ze smyczą miałeś na myśli, tak? No patrz, jaki ty postępowy jesteś! Może to mało popularne, ale ty już wiesz, że coś takiego jest. Cudowne, ojciec idealny.
I karmilibyście razem kaczuszki. I wkurwiające gołębie.
Doskonale zdaje sobie sprawę, że gdyby udało im stworzyć choć jedno dziecko z moimi genami, to oznaczałoby cholernie wielki problem. Mogliby wytresować sobie żołnierza idealnego. Coś o wiele lepszego ode mnie i przerażającego jak cholera.
Uwierz, że gdyby któryś z potencjalnych klonów urodził się choć z najmniejszą wadą, to Hydra nie traciłaby ani chwili na cackanie się z nim.
A dlaczego miałbym kłamać i udawać kogoś, kim nie jestem? Chyba lepiej, jeśli szczeniak dowiedziałby się tego ode mnie niż od kogoś innego, prawda? Bo to, że by się dowiedział, jest wręcz oczywiste i musiałoby się wydarzyć prędzej czy później.
Jeśli miałbym kiedyś dziecko, stopniowo ujawniałbym fakty, bo byłby to dla szczyla znacznie mniej bolesne, niż gdyby to wszystko miałoby spaść na niego jednocześnie. Może by mnie mnie znienawidził.
Jakie znowu szelki? Smycz to smycz, nie ważne co jest na końcu.