3 września 2015

Astrid Löfgren

N, no przecież tylko romanse się liczą!
No ba, spytaj Whedona. 
I po tumblrze chodzi plotka, że Bucky i Natasha będą mieć dialog po rosyjsku. Biorąc pod uwagę, że pani Scarlet na rodowitą Rosjankę nie brzmiała, a pan Stan wyseplenił coś, co ponoć zdaniem po rosyjsku miało być, zapowiada się na piękną makabrę <3 
Yelena, to jak się do ciebie zwraca? Wdówko? 
Raczej na per "ty". Pewnie dlatego, że ostatnio zapowiedziałam mu, że jeśli nazwie mnie pseudonimem, który ma coś choć minimalnie wspólnego z jakąkolwiek odmianą pająka, to go zdzielę. I to dwa razy mocniej niż ostatnio.  
James, uległa twojemu urokowi i uchyliła rąbka tajemnicy?
Wiem, że nie jest proste, dlatego wyjaśnienia nie oczekuję. W Red Roomie to ty byłeś celebrytą. Tak stwierdziła ostatnio moja znajoma, z którą bezczelnie cię obgadywałam. Do końca nie rozumiem tej myśli.
Właśnie dlatego podziwiam, że chcesz je mieć z powrotem. Raczej mało kto by czegoś takiego chciał, bo mogłaby wystarczyć sama świadomość, że czyny były bezsprzecznie złe.
A ja nic nie mówiłam, że od razu ci się uda. Pierwszy raz chyba mówisz, że czegoś spróbujesz. Chyba.
Gdyby próbował zastosować mój wewnętrzny urok, najpewniej zostałoby to skwitowane pełnym politowania spojrzeniem albo wybuchem śmiechu. Więc nawet nie próbuję się poniżać, używając go. Ale postanowiłem zachować się jak cywilizowany, dojrzały człowiek i po prostu ją o to spytałem. Nie była zbyt rozmowna, więc dowiedziałem się tylko tego, że kiedyś zdarzyło mi się zrobić coś dobrego, więc jest mi coś winna. Zbyt wiele mi to nie dało, ale to więcej niż nic. 
Bliżej było mi raczej do bogeymana, którym straszyło niegrzeczne dzieci. Dzieci-szpiegów? Nigdy nie wiem, jakiego określenia używać dla kukiełek z Departamentu. Żadne z nich... z nas tak naprawę nie było szpiegiem, a tym bardziej nie było agentem,  bardziej zwykłym terrorystom.
Mam już tyle wspomnień robienia bezsprzecznie złych rzeczy, że kolejne nie załamią mnie jakoś bardzo. Zresztą, już mam wyrzuty sumienia jak cholera, więc gorzej już chyba być nie może. Po prostu chwiałbym wiedzieć, co zrobiłem. 

Astrid Löfgren

N, widziałam to dzisiaj. Żeby te teorie miały chociaż trochę sensu to nawet przyjemniej by się je czytało. Ale co? O tym z Peggy nie czytałam. Zacny plan :D
Taka teoria (choć raczej lepszym określeniem byłoby pomysł) padła. bo przecież Peggy powinna być znowu młoda, żeby mogła kręcić ze Steve'm. A przecież przeszczepienie jej czyiś organów (zupełnie tak samo, jak zrobił pewien nazista, którego kiedyś przymknęła) jest genialnym pomysłem.
Yelena, nie no, jasne, że nie aż tak. Te jego patrzenie to chyba najgorsza rzecz. A jak najczęściej się do niego zwracasz? 
Z ręką na sercu mogę przyznać, że nie cierpię tego wzroku. 
Najczęściej chyba Jimmy. Pasuje do niego. Za to on chyba ani razu nie zwrócił się do mnie moim imieniem.
James, a próbowałeś się wypytać? Ciekawe co znaczy "aż tak źle", a co "nie aż tak źle". Podziwiam, że chcesz to pamiętać. A raczej powinnam powiedzieć, że to, że wolisz pamiętać.
No nie wierzę. Teraz to ja się takiej deklaracji nie spodziewałam.
Próbowałem to chyba najlepsze określenie, bo wydobywanie informacji zadziwiająco marnie mi szło. Pierwszy raz od dawna miałem z tym problemy. Cóż, zapewne przez to, że drastycznie musiałem zmienić metody i zacząć prosić naprawdę. 
Sprecyzowanie tego, co oznacza "aż tak źle", a co "nie aż tak źle" wcale nie jest tak proste, jak mogłoby się wydawać i naprawdę wolałbym to pominąć. Nie bez powodu miałem taką a nie inną opinię w Red Roomie.
Nie ma tu nic do podziwiania. To moje wspomnienia, więc nie ważne jak złe będą, chce mieć je z powrotem.
Powiedziałem tylko, że spróbuję, To nie oznacza, że od razu mi się to uda.

Astrid Löfgren

N, tym bardziej mogę zazdrościć. U mnie to wygląda tak, że wezmę się za robotę wcześniej, a i tak nie zdążę.
Z pewnością pod tym wszystkim skrywa się całkiem inna historia. Aż chyba sobie poszperam w teoriach. Tak dla urozmaicenia. 
Niektóre teorie fanowskie są boskie. Ostatnio zajrzałam na filmweb i odkryłam ciekawą teorię o CW- "Bucky jest więziony przez Granta Warda który chce go pozbawić protezy ręki aby dać ją Coulsonowi i odzyskać zaufanie SHIELD". I dowiedziałam się, że Peggy powinni przeszczepić narządy matki Daisy Jonhson.
Yelena, chyba niełatwo go rozweselić, co? Masz na niego dobry wpływ z tego co można zauważyć. Normalnie inny Jimmy. A właśnie, pozwala ci się nazywać inaczej niż James? 
Nie staram się jakoś specjalnie go rozweselać. Samo czasem się udaje. Nie mówię, że od razu śmieje się tak mocno, że nie może usiedzieć na krześle. Po prostu widać, że jest mniej zgrymaszony niż zwykle i nie patrzy na wszystko wzrokiem zbitego labradoodla.
Facet nawet nigdy mi się nie przedstawił, więc będę nazywać go tak, jak zechcę. 
James, a nie boisz się, że miałbyś jakieś większe wyrzuty sumienia, o ile jakieś masz, pamiętając tylko fragmenty? Nie byłoby trudniej, a nie prościej? Te wszystkie sprawy wydają się dość przytłaczające.
Chwalić się nie, ale czasem okazać nie zaszkodzi, bo kiedy widać, że jesteś z czegoś zadowolony to jest to niemal ewenement i od razu jakoś tak inaczej się z tobą gawędzi.
To nie takie proste. Nic przecież nie jest czarne albo białe, więc trudno ocenić, czy na pewno bym je miał, czy wręcz przeciwnie- spadłby mi kamień z serca, bo okazałoby się, że wcale nie było aż tak źle. Jak na nasze standardy, oczywiście. Teraz to właśnie niewiedza jest przytłaczająca.
Już ustaliliśmy, że jestem w tym kiepski, ale dobra, spróbowanie nie zaszkodzi.