14 lutego 2016

Astrid Löfgren

N, takie zaskoczenie to żadne zaskoczenie.
Jeszcze nie widziałam żadnego komiksu na podstawie filmu, który jest na podstawie komiksu. To musi być boskie. 
/Spora część to po prostu streszczenie CA:WS. Tylko, że z perspektywy danego bohatera. Reszta to wprowadzenie do CA:CW. Nie jest tragicznie, ale mogło być lepiej. Ale chociaż można poużalać się nad biedakiem śpiącym na gołych deskach w wagonie. I ma ładne włoski. W Thunderbolts to raz je prostuje (klik), raz kręci (klik)... No nikt biedaczynie nie powiedział, że zniszczy tak sobie czuprynę.
James, może i tak. Mało ważna sprawa.
Chodzi mi głównie o prostotę logiczną. Niektóre twierdzenia takie są - logiczne, spójne, konsekwentne, da się je zrozumieć bez wyszukiwania głębszego sensu, są oczywiste, a innych nie da się do niczego innego porównać.
A to trzeba wszystko mówić? Przecież możesz nie chcieć. Nie chcesz, nie mówisz, pytasz tylko o to, co cię interesuje. Tym bardziej, że to nie żadna spowiedź, a raczej "co by było gdyby".
/W moim przypadku pominięcie niektórych szczegółów sporo zmienia i podchodzi pod kłamstwo nieetyczne, zabronione i będące grzechem. Szczególnie w rozmowie z duchownym. Są określone sytuacje, w jakich mówienie nieprawdy albo zatajenie niektórych faktów jest dopuszczalne, ale są też takie w których jest to kategorycznie zabronione. W moim przypadku nie mówienie wszystkiego podczas takiej rozmowy, mogłoby zostać podciągnięte pod zatajanie prawdy, aby postawić się w lepszym świetle i zyskać choć minimalne zaufanie rozmówcy. Czyli byłoby to grzechem. A gdybym rozmawiał z jakąś osobą o tym, czy Bóg wybaczy mi grzechy, jednocześnie grzesząc podczas tej rozmowy, to cóż... Byłoby trochę słabo, czyż nie? 

#26 Bucky

***
14 lutego 2016

/Ostatni raz spoglądam na kartkę zapisaną starannym, pochyłym pismem. Odszyfrowanie kodu, którym zapisała adres było bardziej czasochłonne, niż się spodziewałem, ale całkowicie zrozumiałe. To oczywiste, że nie chciała ryzykować wpadnięciem adresu małej micezniczkaji w łapy kogoś, kto zdecydowanie nie powinien go znać. Choć nadal mam wątpliwości co do tego, czy dla niej czasem sam się do tej grupy nie zaliczałem.

/Gniotę kartkę i wciskam ją do kieszeni kurtki, wysiadając z samochodu zaparkowanego w jednej z bocznych uliczek niedaleko budynku, w którym powinienem znaleźć Medvedev.
/Na zewnątrz leje jak z cebra, więc zakładam kaptur na głowę i garbiąc się lekko ruszam w stronę kamienicy, ściskając torbę w dłoni. Deszcz mi nie przeszkadza, ale byłbym głupcem, gdybym nie skorzystał z możliwości niemal całkowitego zakrycia twarzy bez choćby minimalnego wyróżniania się przez to z tłumu, o co łatwo przy bardziej sprzyjających warunkach pogodowych.
/Przechodzę przez ulicę i ukradkiem rozglądam się wokół, zanim wchodzę do ślepego zaułka między budynkami. Przerzucam torbę przez głowę i spoglądam w górę, staram się zlokalizować odpowiednie mieszkanie. Na moje szczęście, nawet za dnia wejście oknem i nie zostanie uznanym przy tym przez przypadkowego przechodnia za samobójcę albo włamywacza jest możliwe.

Astrid Löfgren

N, oj tam. Gdybyś zabiła, to przecież następnego dnia już by żył, żaden problem. A ileż nowych doświadczeń! Masz za swoje, niedobra kobieto :P
Będę musiała się do tego dokopać i przyjrzeć. Bardziej przemawiał do mnie Bucky od Ventolin. Przynajmniej miał jakąś mimikę, a ten wydaje się lekko nijaki, choć może w innych fragmentach jest lepiej. 
/Wiesz, jakoś tak podziękuję za takie doświadczania. Ale droga wolna, w końcu twój Winnie ma mniej podkręconą regenerację, więc możesz zaskoczyć czytelników gdzieś pod koniec opowiadania ;)
/Konstrukcja tego komiksu i nakładanie się na siebie kolejnych plansz strasznie mnie irytowała. I jeszcze kolejna zmiana koloru oczu Bucky'ego - są wyraźnie zielone.  
James, a co, zaczynasz dbać o swój wizerunek?
Kwestie wybaczania i karania są chyba najbardziej problematyczne. Bóg swoje, ludzie swoje, zasady swoje, a w końcu i tak nie wiadomo o co tak naprawdę chodzi, kto ma rację i czego można się spodziewać. Niby wydaje się to dość klarowne, jak się człowiek dobrze wczyta, ale po głębszym wsiąknięciu traci swoją prostotę. I to bardzo. Jesteś bliżej niż dalej pogawędki z jakimś duchownym, a może jednak już wolisz sam znaleźć sens?
/Fakt, że nie chcę być uznany za idiotę - kolejny raz, zresztą - jest już dbaniem o swój wizerunek? Wydaje mi się, że to lekka nadinterpretacja, ale co ja tam mogę wiedzieć.
/Przykazań jest dobrze ponad sześćset, więc nie powiedziałbym, że stosowanie i co ważniejsze  - zrozumienie ich jest czymś zupełnie prostym i nieskomplikowanym. Można się w tym trochę pogubić, to fakt.
/I sam nie wiem, czy powinienem i czy w ogóle chcę odbyć pogawędkę z jakimś duchownym. Nie mogę powiedzieć przecież całej prawdy, a... zatajając i zmieniając pewne rzeczy też grzeszę.

Loli Green

No tu mnie jeszcze nie było, trzeba narozrabiać. hihi. Ale na początek banał: Jak leci?
N:
Jak to w niedzielny poranek, kiedy dzień nie zdążył się jeszcze rozkręcić - nudno i ospale.
I witam serdecznie :)

Bucky: 
Wspaniale, naprawdę. Nigdy nie było lepiej.

Ogłoszenie cz.III

Wszystkich zainteresowanych wspomnianą tutaj zabawą, serdecznie zapraszam na ogłoszenie wyniku ankiety i garść informacji - Ask Spidey & Deadpool.