Steve, co to była za sytuacja, jeśli mogę spytać?
Nie mogę raczej na to odpowiedzieć wprost. Po prostu... wszyscy tak głoszą, że naziści są źli, i że trzeba z nimi walczyć, że zapominają, iż nie wszystko, co robimy jest dobre, etyczne i wybaczalne. Tak bardzo chcą utwierdzić ludzi w tym przekonaniu, że fałszowanie rzeczywistość, by ukryć albo usprawiedliwić czyjąś, a w tym wypadku moją niekompetencję wydaje się być im czymś całkowicie naturalnym. Nie raz musieliśmy łamać postanowienia konwencji haskiej, mówiącej o traktowaniu jeńców i bez mrugnięcia okiem wykonywać rozkazy, a potem uśmiechać się do kamery i udawać krystalicznie czystych i głoszących hasła pokoju.
Bucky, masz z nią w ogóle kontakt?
Na przykład czego nie dajesz sobie przemówić do rozsądku?
Jak już mówiłem, listy dochodzą na tyle nieregularnie, a czasem nie dochodzą wcale, że ciężko utrzymać jakiś kontakt. A że nie jesteśmy zwykłą jednostką, jest to utrudnione jeszcze bardziej. Ostatni list dostałem kilka tygodni temu.
Na przykład wtedy, gdy Steve próbuje ze mnie zrobić potrzebującą pomocy i prowadzenia za rączką ofiarę. Całe życie dawałem sobie radę, więc dlaczego teraz miałoby się to zmienić? Choć wolę o tym nie myśleć, to wiem, że sporo się zmieniło. I jakoś dam sobie radę sam.