9 sierpnia 2016

Astrid Löfgren

N, jako kot byłby tak samo nieznośny, ale przynajmniej puchaty. I by mruczał. Niech no tylko Wanda się zjawi, a od razu poproszę.
 Ze swoją grzywą Bucky nadawałby się bardziej na lwa, niż na kota. Chyba, że wyglądałby jakoś tak. Z objętością jego włosów jest to bardzo możliwe i koniecznie, ale to koniecznie musimy zgłosić się z tym do Wandy. 
Ava, jak sobie radziłaś? No i co to za rewelacje?
/Jestem całkiem niezła w radzeniu sobie na ulicy. Mam już prawie pięć lat doświadczenia, z kilkoma przerwami, więc potrafię się dobrze zakręcić. Najważniejsze jest znalezienie jadłodajni, kilku sklepów, koło których można się pokręcić i od czasu do czasu coś zgarnąć, wiedzieć jak zorganizować pieniądze. Potrafię się bronić, więc jakoś to było.
/A rewelacje między innymi takie, że moja mamotchka eksperymentowała na dzieciach. Swoim własnym także.
Steve, a pojawiły się pomysły, jak trwale się tego szajsu pozbyć?
I co takiego najczęściej robisz w wolnym czasie? O tym, że siedzisz z Bucky’m to już wiem, ale oprócz tego? 
/Trzeba by zniszczyć te czipy, co jest ryzykowne, ponieważ może jeszcze bardziej uszkodzić jego mózg i to nawet trwale, lub je wyjąć. Co także jest ryzykowne. Przynajmniej na ten moment i na obecnie dostępne środki. Trzeba więc czekać. A jeśli chodzi o programowanie samo w sobie, to... Cóż, tutaj nie ma póki co żadnych pomysłów. Nikt jeszcze nie znalazł sposobów na złamanie kodów Zoli.
/Jeśli nie mam liczyć czasu spędzonego z Bucky'm i resztą drużyny, to ćwiczę, dość sporo, wróciłem do szkicowania, myślę, bardzo dużo, i cóż... Zaczynam zajmować się rzeczami, które nie bardzo wpisują się w idee czasu wolnego.
Bucky, no na pewno nie stracisz kondycji przyjmując nie tyle energii, co trzeba. Na pewno. Dobra krawcowa i mundur byłby do uratowania.
Myślę, że to leci w dziesiątkach, o ile nie w setkach. Dużo się mylę? Jeśli chcesz mi opowiedzieć o tych lżejszych, opowiadaj.
I bardzo przy tym szczery. Jak zawsze. 
/Znam już swoje pochrzanione ciało i wiem na ile mogę sobie pozwolić. Nie jadę na rezerwach, a po prostu nieco podkręciłem ostatnio śrubę i przesadziłem z treningami, nie dostosowując do tego diety. Ale to nadrobię i po krzyku. Wiem, że to... super-pyszne jedzenie jest dostosowane do mojego popieprzonego ciała i metabolizmu, więc zapewne dlatego bywa takie... super, więc jest dobrze, nie? Będę to jadł i tyle.   
/Przesadziłaś z tymi setkami. I to zdrowo... Znaczy nie, nie zdrowo, bo to nie jest zdrowe, co to, to nie, to chore jak cholera, ale... Nie, chwila, znów plączę. Jeszcze raz. Albo nie, nie jeszcze raz, nie będę się powtarzał, jedziemy dalej... Kojarzysz Lukina? Wiesz, mówiłem już chyba o nim, chociaż ręki uciąć sobie nie dam. Taki trochę obleśny, popieprzony jak cholera gość, do którego trafiłem po tym jak wiesz, rozpłaszczyłem się na dnie wąwozu. Nie było fajnie, tak swoją drogą. No i Lukin był... Bywał w chuja miły. Poważnie. Żadnych przesłuchań, żadnej przemocy... przynajmniej tej fizycznej, nic z tych rzeczy. Od tego miał ludzi, on robił za dobrego glinę. Przychodził kilka razy dziennie, przynosił jedzenie, ucinał sobie pogawędkę. Chyba chuja kręciła to, że nie daję się zgiąć i wciąż się stawiam, chociaż jestem na przegranej pozycji. Zawsze się uśmiechał, znosił moje bluzgi. Ale raz przesadziłem i to jak jasna cholera, a na koniec splunąłem mu w twarz. Nic nie zrobił, tylko wyszedł. I… Nie wracał przez kilka dni, nie wiem nawet jak długo. Myślałem, że zwariuję w tej pieprzonej celi, bo zostawili mnie kompletnie samego na kilka dni, przynajmniej tak sądzę. Nie wiedziałem co się dzieje. Ale w końcu ktoś przyszedł. Kilku żołnierzy, nie wiedziałem co to za jedni, nie rozumiałem ich, co ich nieźle... wkurzało. Zasadzili mi kilka kopniaków i wywlekli z celi. Pamiętam, że rozbili mi głowę, gdy ciągnęli po korytarzu. Dostałem wtedy kolejnego kopniaka za zabrudzenie podłogi. Jakbym pierwszy raz coś im zakrwawił. Zabrali mnie do białego pokoju…Wszystko było białe, wyłożone płytkami, sterylnie czyste. Oprócz jednej pieprzonej płytki, która była czymś zabrudzona i pęknięta. Jedna, pieprzona płytka. Pamiętam ją. Wgniatano mi twarz w posadzkę tuż obok niej. Cholernie mnie wtedy skopali, jeśli dostałaś kiedyś takim ciężkim buciorem to wiesz, że to nic fajnego, i... Pamiętam, że miałem wtedy jeszcze kawałek ramienia, tak gdzieś do łokcia, tyle jeszcze zostało, i... Jeden z nich lubił uderzać w nie podeszwą, prawie po nim, kurwa, skakał. A potem... Wiesz, co potem, bo o tym mówimy, więc nie będę się błaźnić. Pamiętam, że znowu wrzucili mnie na kilka dni do celi, a kiedy Lukin się łaskawie zjawił, udawał cholernie zdziwionego, wręcz przejętego, a żałował mnie tak bardzo, że aż wmawiał mi, że to wszystko moja wina. Zawsze tak robił. Dlatego jego nienawidzę najbardziej ze wszystkich.

Astrid Löfgren

N, może istnieje sposób, by to naprawić. Wystarczająco długo już się męczy w złym ciele, tak nie może być.
 Zawsze można poprosić Wandę. Chociaż nie... Mogłoby się to skończyć niczym w tygodniu pod znakiem fem!Bucky'ego i miałby nam to za złe. Zresztą, on zawsze znajdzie powód by mieć komuś coś za złe, więc spróbować zawsze można.
 Ava, jak się podoba w Wakandzie? I tak ogólnie - co słychać?
 Przez dłuższy czas byłam bezdomna, a brooklyńskie ulice nie należą do najprzyjemniejszych, więc sam dach nad głową to super sprawa i to mi się podoba. I jest spoko, nie licząc kilku rewelacji.
Steve, ciekawe, co byście zrobili bez Jennifer. Tak w ogóle to wy pracujecie wszyscy non stop czy urządzacie sobie czasem pogaduchy o niczym, albo chwile na nicnierobienie? 
/Cóż, wolę nawet nie myśleć o tym, co musielibyśmy zrobić bez jej pomocy. Zwłaszcza jeśli chodzi o... problem Bucky'ego. Ta książka wciąż gdzieś tam jest, Bucky wciąż ma te rzeczy w głowie, ale przynajmniej udało się zmienić hasła, dzięki czemu nie musimy się o to aż tak martwić. Osobiście właśnie za to jestem jej wdzięczny najbardziej. Ulżyła mu tym.
/Tutaj praca trwa często dwadzieścia cztery godziny na dobę, głównie w laboratoriach, ale my nieczęsto musimy zarwać noc. Mamy czas wolny, nawet dość sporo, ale ja i tak staram się znaleźć sobie jakieś zajęcie. Nie lubię bezczynności.
Bucky, jak miło, dwa warunki spełnione. Jest nadzieja. Nie możesz zaprotestować przeciwko obecnemu menu i zacząć domagać się czegoś, co z chęcią byś zjadł? Rozumiem, że nie wypada wybrzydzać czy coś, ale po co się męczyć?
A jesteś gotowy na opowiedzenie o nim?
Teoretycznie? Co zrobiłeś, że udało ci się musnąć granicę?
/Jestem przyzwyczajony do jedzenia tego, co jest, a nie tego, co mi smakuje, więc nie widzę żadnego powodu do "protestowania". Nie ma tego złego, bo dzięki niesmakującemu mi jedzeniu przynajmniej wiem, że się nie roztyję i nie stracę kondycji. Jeszcze mundur przestanie pasować albo pójdzie mi szew i co wtedy, hm?
/Zależy. Mam podobnych historyjek więcej niż zapewne sądzisz i...  Wiem, że niektóre nie przejdą mi przez gardło i koniec, lepiej udawać, że nic się nie stało. Ale są też i nieco... lżejsze.
/Ja? Ja nic nie zrobiłem. Byłem grzeczny, uroczy i niekonfliktowy jak zawsze.

Astrid Löfgren

N, i ostatecznie kanapa okazałby się lepszą zabawką, bo przecież można namiętnie ją podrapać.
 Wniosek jest jeden - Bucky urodził się w złym ciele. Powinien być kotem. 
Steve, bałabym się pytać ze względu na to, jaką odpowiedź mogłabym otrzymać. To chyba ten rodzaj ciekawości, której nawet nie ma się ochoty zaspokoić. Kto wie najwięcej na temat tego generatora? 
 Wydaje mi się, że jeśli miałbym wskazać osobę, którą można by o to pytać, byłaby to Jennifer. Jest obeznana w takich sprawach i niedługo zapewne całkiem to rozgryzie. Jak zawsze. To chyba jedna z jej zdolności, jeśli się nie mylę.
Bucky, nie kłamałam. Nagródź mnie i podziel się sposobem na wspaniałą sylwetkę.
Jest, bo muszę mieć coś, czym będę mogła cię dręczyć od czasu do czasu.
Udało się chociaż raz przekroczyć magiczną granicę? Że też ci się to nie nudzi.
/Zacznij dostawać do jedzenia rzeczy, których całą sobą nie cierpisz, dużo się stresuj i wyżywaj fizycznie, najlepiej ćwicząc do upadłego. Schudniesz, choć zapewne się rozchorujesz, więc chyba nie polecam.
/Uważasz to za dobry powód do dręczenia? Dzięki. Może poopowiadać ci o brzydkim panu, który nie potrafił trzymać łap przy sobie, żebyś miała co jeszcze mi powypominać?
/Teoretycznie raz się udało, ale potem tego zaniechałem, żeby nie przedobrzyć. Teraz do tego wracam i nie, nie znudziło mi się to.

o.

Oj "daliby, daliby" xD
Z dziecka nazwanego na cześć Kapitana Ameryki i przyjaciela wyrosło zło? Ktoś go źle wychował.. Rude wredne xd

I paznokcie.. Nie zapominajmy o nich.. Choć zamiast łamać ich sobie o protezę mógłby po prostu przycinać.. Xd
Oczywiście, że chciałabym mieć włosy jak on... :( 
Oj, a poniżej powinien być rysunek jak Bucky całuje by nie bolało xd
/Chciałam teraz powiedzieć "Wyobraź sobie kłótnie tych dwóch upartych osłów", ale się powstrzymałam. Bo żadnej kłótni by nie było. Steve z grzeczności zawsze zgadzałby się z Bucky'm.
/Nie, źle mnie zrozumiałaś. To nie było dziecko o imieniu Steve'a, tylko dziecko Steve'a. Nie znamy jego prawdziwego imienia, ale tak, ktoś spieprzył jego wychowanie (nie Gail i Bucky, bo dziecko zostało jej odebrane po porodzie przez jej ojca i zabrane do wojskowej bazy, bo miało DNA super-żołnierza), bo wyrósł z niego Red Skull. Który zabijał, terroryzował, kradł, a na końcu okazało się, że to wszystko po to, by zdobyć Kostkę i zmienić rzeczywistość tak, by Steve nie "umarł", a ożenił się z jego matką i go wychowywał. Intencje dobre, prawda? No i fakt, miał czerwoną czaszkę (bo zdarł sobie skórę z twarzy, by nie przypominać już ojca), a czerwonemu do rudego blisko :P

/Oj tam, ma tak mało paznokci, bo zostało mu ich ledwie dwanaście, a ty jeszcze będziesz zabraniać mu robić z nimi to, na co ma sobie ochotę? Chce sobie je łamać, mały masochista, więc niech łamie. Przynajmniej oduczył się łamania palców.
/I widzisz? Mówiłam, wszystko przez zazdrość.

/Zbyt dużo byłoby to wycałowania i obrazek zająłby zbyt dużo miejsca.
S: Jak to mówią - kto się lubi ten się w ściany wgniata. A ciebie stać przecież na naprawę. 
 Cóż, tego powiedzenia jeszcze nie słyszałem, ale kto wie, może Buck i ja zapoczątkujemy nowy trend? Choć rzucanie przyjaciółmi po ścianach jest nieco bolesne dla jednej ze stron, to naprawdę zacieśnia więzi.
B: słyszałam, że depilujesz pachę. Jakiego kremu używasz? Słowo klucz- jeszcze.. Niedługo będziesz 
/Coś tak czułem, że nie powinienem odpowiadać na to pytanie. A używam maszynki. Szok, co?
/I co ty mnie tak do tego bycia w związku przekonujesz? Mam zacząć się martwić?

Auguri

Będzie to pewnie jedno z najdziwniejszych zadanych tu pytań, ale raz się żyje. Bucky - jedna z twoich pach jest metalowa, so... Depilujesz drugą?
 Ta, to jest jedno z najdziwniejszych pytań, nie można się nie zgodzić. Nie wiem czy ta odpowiedź zmieni twoje życie, ale tak, golę drugą. Włosy pod jedną wyglądałyby dziwnie... Dlaczego o tym mówię?