9 grudnia 2015

Astrid Löfgren

Mam czas.
Mniejsze zło wciąż jest lepsze niż większe, czyż nie?
Nie mówię, że to kwestia tylko i wyłącznie genów. Nie mówię też, że uzależnienie się dziedziczy. Mówię, że dziedziczy się predyspozycje. A to, czy wystąpi pociąg do różnych substancji, to po prostu kwestia indywidualna. Nie chcę cię na siłę przekonywać ani się sprzeczać, żeby nie było. Potraktuj to jako ciekawostkę.
Jeszcze raz: zdarzają ci się myśli, których nie ma? Chodzi o to, że myślisz o czymś, że to wystąpiło, jest częścią twojego życiorysu, a tak naprawdę nie miało miejsca? Dobrze zrozumiałam?
/Zło zawsze pozostanie złem, nie ważne jak dobre pobudki za nim stoją. Wybierając mniejsze zło, nadal wybierasz zło. Kradzież zawsze pozostanie kradzieżą, napaś zawsze pozostanie napaścią, morderstwo zawsze pozostanie morderstwem i niczym więcej, nie ważne jak bardzo będziemy starać się je usprawiedliwić. Nie ma czegoś takiego jak mniejsze zło. Ludzie wymyślili ten termin, by czuć się mniej winnymi.
/Nie potrzebuję takich ciekawostek, nie jestem od niczego uzależniony. A przynajmniej nic mi o tym nie wiadomo.
/Wiele moich wspomnień okazało się tylko stekiem kłamstw i niczym więcej. Część zmienili, część nigdy nawet się nie wydarzyła, tylko wgrali mi je do głowy. A ja nie zawsze potrafię oddzielić je od tych prawdziwych.

Astrid Löfgren

Zemsta za ruletkę.
Wypada czy nie - moim zdaniem to by było i tak lepsze od tego, co cię dotychczas spotkało.
Osobiście do szanownego taty nic nie mam - mówię to bez krzty ironii, ale tak już jest, że pewnych rzeczy uczymy się i dziedziczymy od swoich starszych, na to nie ma siły, więc przydałoby się trochę krytycyzmu, ale rozumiem oburzenie, więc już to zostawmy.
Dziwne czyli jakie?
/Zero sprawiedliwości. Powiesz mi to więc dopiero wtedy, gdy przypomnę sobie, o co dokładnie chodziło z ruletką? Wiesz, to może jeszcze sporo potrwać. 
/To, że coś jest lepsze, nie oznacza wcale, że jest dobre. Ot, mniejsze zło, które wcale nie brzmi zbyt zachęcająco.
/O tak, na pewno nauczyłem się tego od niego. Tak, szczególnie ważna była ta nauka wtedy, gdy ledwo pamiętałem jego imię, nie mówiąc już nawet o jakichkolwiek związanych z nim wspomnieniach. Zdecydowanie. A poza tym, wcale się nie oburzam. Po prostu nie lubię zrzucania winy za własne głupoty na geny.
/Takie, których nie ma. Zdarzało mi się to przy odwodnieniu czy przy skrajnym wyczerpaniu, zwłaszcza na początku, ale od dłuższego czasu miałem z tym spokój. Najwidoczniej do teraz.