"Tylu: znaczy całkiem wielu jak na faceta, który został zamieniony w marionetkę, którą każdy mógł się posłużyć do własnych celów, a po odzyskaniu wolności nie załamał się psychicznie po tym wszystkim, co przeszedł.
To było naprawdę nie w porządku ze strony RDJ. Nazwałabym to w sumie nawet szantażem, bo dobrze wiedział, że bez Tony' ego Starka Civil War by się nie mogło udać, a jest to ostatnia część Capa i projekt był już gotowy. Evansa mi żal najbardziej. Facet świetnie się moim zdaniem spełnia, jako Rogers i aż mnie dziwi, że RDJ będąc tak zżyty nie tylko z nim, ale też z resztą zespołu aktorów był w stanie zrobić im takie świństwo. Jasne, jest fantastycznym aktorem, a wysokość jego wynagrodzenia naprawdę bije rekordy - i serio, rozumiem, niektórym rola Starka może się znudzić ten któryś raz z rzędu - mógł poprosić o podwyżkę, ale wcale nie musiał. Zwłaszcza, że jeszcze niedawno był na dnie bez perspektyw.
No Sif byłaby dużo lepsza od Jane, ale jakoś sobie tego związku nie potrafię wyobrazić - zwłaszcza, że nawet w AoU Thor wydawał się zakochany, a jego związek z Jane wydawał się kwitnąć. Myślisz, że w Ragnaroku Thor w końcu przejrzy na oczy?
Stwierdzam, że to faktycznie nie ma sensu, ale zgłębiłam temat i dowiedziałam się, że IM2 test prawie zdał, a WS nie i to na pewno. Czy ja wiem, czy tak nie wpływa? Nie wiem akurat, jak to wygląda w komiksach, ale dopóki Marvel nie potrafi się zdecydować na solowy film z którąkolwiek z superbohaterek, to każdy moment, w którym dwie heroiny naprawdę rozmawiają między sobą o czymś więcej niż facetach jest spoko. To daje jakąś iluzję, że one tam są nie tylko od noszenia obcisłego lateksu i popychania fabuły do przodu.
Haha, rzeczywiście. :D Carol Danvers nadawałaby się jako przykładna członkini ruchu pro-ana. To się nazywa podprogowa treść. Tak jak Batman i jego aseksualność. ;)
Myślę, że cały ten fakt niewiele go obchodził, dopóki Ventolin nie upominała się o alimenty, czy coś. No ale ciekawych tu się można rzeczy dowiedzieć. :P
Komiksowy Winter Soldier różni się od tego z MCU głównie tym, że mimo wszystko nadal miał charakter i osobowość. Scena w skarbcu z CA:WS pokazuje, że Bucky naprawdę był bezwolną marionetką, która nie miała prawa z nikim dyskutować. A 616!Bucky potrafił zakwestionować rozkazy Lukina, potrafił uciekać, potrafił nawiązać relacje międzyludzkie, potrafił żartować, potrafił komuś dogryźć, potrafił nawet mieć romans. I to daje mu wielką przewagę nad jego filmowym odpowiednikiem. A poza tym, Bucky to kawał twardego skurczybyka, który nigdy nie chciał być traktowany ulgowo.
Podobna afera była też przy IM2- Terrence Howard (który był "na topie" wtedy, kiedy z RDJ prawie nikt nie chciał pracować), że tak powiem) miał dostać 8 mln za kolejne wcielenie się w Rhodey'a. Ale Marvel stwierdził, że dostanie o 1 mln zamiast 8, ponieważ Downey zażądał podwyżki, więc musieli obciąć koszta. Dlatego w IM2 wystąpił już Don Cheadle.
Cóż, Thor może nadal być zakochany po uszy w Jane i nie powiem złego słowa, ale tylko wtedy, kiedy jej rola w filmie ograniczać się będzie do takiej jak w AoU ;) Przyznaję, Thor i jego przechwałki pt. "Jane jest lepsza" były całkiem zabawne. A jeśli chodzi o Rangarok, mnie osobiście bardziej ciekawi to, czy Loki zginie po raz trzeci, by znowu cudownie zmartwychwstać :P
Komiksy to jednak co innego, bo Marvel ma kilkadziesiąt tysięcy postaci z czego ok. połowa to postaci kobiece, więc mają one całkiem sporo solowych serii, wspólnych scen i nie raz ratowały sytuację. A ile takich typowych heroin mamy w MCU? Dziesięć? Ale pojawi się kolejny serial z bohaterką w roli głównej, pojawi się solowy film, więc wszyscy powinni być zadowoleni. Ale wracając, osobiście uważam, że lepiej żeby jakaś bohaterka robiła za tło, niż żeby miała wciśniętą na siłę scenę, która tylko zabierać będzie czas ekranowy.
Nigdy jakoś bardzo nie interesowałam się Batmanem, ale słyszałam, że ponoć miał okazać się gejem :P?
I teraz już wszystko jasne! Staruszek Bucky uciekł ze swojego uniwersum przez alimenty ^^