20 września 2015

Astrid Löfgren

Nauczona doświadczeniem wolę się upewnić dziesięć razy. A jeśli czerpiesz z tego satysfakcje to wtedy, kiedy możesz się poznęcać nad kimś, kogo bardzo, ale to bardzo nie lubisz? W sumie uczciwe. Znaczy w tych popieprzonych standardach i w popieprzony sposób.
Matko, nie, niech te twoje szczęście nie będzie takie popieprzone.
A próbował się tłumaczyć? Mścił się czy wam darował te małe kłamstewko? Zjadłoby się coś z babcinej kuchni, co?
Już od ładnych kilku tygodni nie grałem z nikim, a raczej nikim w rzutki, a raz naprawdę mnie korciło, więc to postęp. i nie wmówisz mi, że jest inaczej.  A jeśli chodzi o satysfakcję to tak, pojawia się głównie, gdy chodzi o zemstę i nawet nie będę twierdzić, że jest inaczej, bo byłoby to kłamstwo. I chyba musimy ograniczyć używanie określenia "popieprzone".
Wydaje mi się, że tak, że próbował, ale jak już kiedyś mówiłem- z dzieciństwem mam największe problemy i wiele wydarzeń ciągle mi się miesza. Wiem za to, że w późniejszych latach nadal za sobą nie przepadaliśmy i nie raz się trochę poobijaliśmy, więc raczej mi tego nie podarował.  
To był naprawdę dobry cymes. Znaczy... nie do końca pamiętam jak smakuje cymes, ale wiem, że był naprawdę dobry.

1 komentarz:

  1. Och, rzutki, mówisz? A szczęśliwiec jest tarczą czy strzałką/lotką? Nawet nie przyszłoby mi do głowy, żeby kwestionować postęp. Cóż, jak pieprzyć to pieprzyć, po co sobie żałować?
    Pamiętasz dlaczego za sobą nie przepadaliście?
    A próbowałeś zjeść coś, co sobie kojarzysz z dawnych lat? Nie mówię o jakichś wojskowych sucharach i tych przedziwnych papkach, tylko o czymś takim zbliżonym - na takie same nie ma szans - do tego, co jadałeś w domu. Może to głupie pytanie. Nie mogę wyjść ze zdumienia, że jesz tak mało - o ile jadasz tyle samo, co parę miesięcy temu - i ci to wystarcza.

    OdpowiedzUsuń