10 maja 2016

Astrid Löfgren

N, ciekawe, czy to był zamierzony efekt. Wrócił, bo mu się przypomniało, że zapomniał o tym, że może jednak by było miło Rogersowi pomóc.
Dzielnie to znosił, a później to już chyba było mu bez różnicy, kto go bije. Niech dostaje po tyłku jak najwięcej, bo aż miło patrzeć, kiedy walczy.
No to dlatego nie pojmuję. Nie doczytywałam nic na temat teorii, za to tylko przeglądałam bombardujące mnie z każdej strony obrazki. 
/Chciałam powiedzieć, że znacznie mógł mieć tutaj również fakt, że IM zniszczył mu drogę ucieczki, ale teraz nie pamiętam, czy Bucky rzucił się do walki przed zniszczeniem włazu, czy jednak po. A to jednak różnica.
/Najlepszą sceną w wykonaniu Bucky'ego była dla mnie ta, w której kradł motor. W końcu nie bez powodu zastosowali tu zwolnione tempo :P
/Też zbytnio się w to nie wgłębiałam, po prostu przewijałam obrazki, bo miałam już dość śliwek, ale Blue uświadomiła mnie o istnieniu tej teorii. I teraz to ma sens. 
Steve, a początkowo jakie miałeś przypuszczenia, jak to wszystko będzie wyglądać? Mam tu na myśli okres, kiedy dopiero zapoznawałeś się z ustawą, myślałeś o tym wszystkim, aż w końcu odmówiłeś jej podpisania.
A jeśli już sam zagai rozmowę, to jaki temat najczęściej wybiera?
Jaki Wanda ma do tego stosunek? Obwinia się, uważa za niewinną, stabilną, niebezpieczną, cokolwiek innego?
Udało wam się ich odbić, więc co dalej? 
/Na początku miałem nadzieję, że dojdziemy jednak do jakiegoś porozumienia, byłem gotowy nawet na kompromisy, ale potem wydarzył się wybuch w ONZ, sprawa z Bucky'm, z Wandą. Zanim się obejrzałem, było już zbyt późno na obustronne porozumienie. 
/Ostatnio spytał mnie o to, czy sam nadal spotyka się z tamtą dziewczyną. Nie sądziłem, że w ogóle będzie o niej pamiętał, i że będzie go to interesowało, a tu proszę. Spytał mnie też, czy odwiedzałem Rebeccę. Powiedział też, że przykro mu z powodu Peggy.
/Wanda jest... Nie jest z nią teraz zbyt dobrze. Kiedy ich złapano, założono jej obrożę dezaktywującą jej moce, zakuto w kaftan i wrzucono do celi, utwierdzając ją tylko w tym, że ludzie traktują ją jak zagrożenie i nic więcej. Nie zasłużyła na takie traktowanie, nikt nie zasłużył. Dlatego teraz musimy wymyślić coś, by nikogo już tak nie potraktowano. 
Bucky, no ale póki nie musi wybierać, to was włączył do grona swoich ludzi, nie? Nie, dość malutko. Nie wiem, czym się przejmujesz.
Fakt, to utrudnia sprawę, ale chyba pocieszające jest to, że chociaż o fragmencie będzie mógł ci opowiedzieć. Zależy jeszcze co to za reszta. Coś takiego jak wspomnienia z Williamem masz na myśli (no nie mam innego przykładu, sorry) czy swoją niedolę u Ruskich i Hydry?
Dlaczego w tej sytuacji niewiedza byłaby lepsza?
Święty spokój, tak? Pamiętam, kiedy mówiłeś, że zamrożenie nie równa się zaśnięciu, a jest ciągłym cierpieniem. Rzeczywiście spokój.
Naprawdę mam za małą głowę, żeby to zrozumieć. Czyli co, programowanie to oddziaływanie na mózg plus hasła, no i wgranie parametrów misji, a samo hasło oddziałuje tylko na ciało, tak?
„Jak diabli”? Już za chwilę mamy się spodziewać przekleństw typu „motyla noga” czy „w mordę jeża”? Nie poznaję cię. Ale dobra, my nie o tym. Czemu nie powinieneś się przyznawać? Mnie wcale nie dziwi, że miałeś taką ochotę, zważając na fakt, że to gość w typie „co to nie ja”. Co cię powstrzymało? Oprócz pajęczynki.
/Właśnie, czym tu się w ogóle przejmować? W końcu zostało jeszcze jakieś pięćdziesiąt państw, które ma nas w poważaniu. Trzeba się skupić na pozytywach, nie?
/Chodziło mi głównie o ostatnie siedemdziesiąt lat, bo przyznaję, że nawet nie pomyślałem o epizodach, o których Steve nie wie i nigdy dowiedzieć się nie powinien. I coś tak czułem, że nigdy nie powinienem był choć wspominać o... tamtym epizodzie, bo tego pożałuję. Zapomnijmy o tamtej dyskusji, co? Proszę?
/Dlaczego niewiedza byłaby lepsza? Bo po prostu nie chcę wiedzieć, co poczuła moja siostra, gdy dowiedziała się, że jej brat jest pracującym dla Hydry szpiegiem, ich tajnym agentem, pieprzonym zdrajcą. A tak właśnie o mnie mówią. 
/Samo bycie zamrożonym nie było bolesne, jeśli wszystko poszło tak, jak powinno. Bolesne było zamrażanie i odmrażanie. A to w sumie wyglądało tak, że zamykasz oczy, czujesz, jakbyś zamarzała na śmierć, a potem, wydawać by się mogło, że po krótkiej chwili, znowu czujesz ból, ale tym razem jakby palili cię żywcem, i otwierasz oczy. Ale przynajmniej nie musiałbym się przejmować tym wszystkim, a i oni mieliby mnie z głowy. Jakiś plus, nie?
/Wiesz, nie jestem specem od programowania i różnice znam tylko od strony praktycznej, ale tak, można to ująć w ten sposób, choć tak naprawdę jest to o wiele bardziej pochrzanione.
/Akurat "jak diabli" zdarzało mi się używać, nie jest to żadna nowość. Ale kiedy zacznę mówić "motyla noga" i "w mordę jeża", proszę, żeby ktoś mocno mnie zdzielił. Obiecuję, że nie oddam. 
A jeśli chodzi o przyznawaniu się do tego, że miałem ochotę skręcić komuś kark, to wiesz, w moich ustach może brzmieć to jednak dość... no, jakbym naprawdę z trudem powstrzymał się przed zabiciem go na miejscu. A to był po prostu irytujący gówniarz, którego w to wplątano, więc walka z nim to coś innego niż walka z ludźmi, którzy byli tam, bo chcieli posłać mnie na tamten świat. Jak Pantera. A o pajęczynce nie wspominaj. To zbyt żenujące.

Ana Morgan

Samochód w końcu zadziałał. W drugim sezonie eksperymenty Howarda już nie stwarzały zagrożenia dla życia i nie siały spustoszenia, przepraszam cię bardzo. Drugą stroną medalu jest też to, że nie pojawił się dość często, a jak już tak to na pewno nie w laboratorium :D Za to jak go pokazali w 2 sezonie Agentki to już na pewno byś go znienawidziła ;)
Tak emerytura to zły pomysł. Właściwie nic jak na razie sensownego mi do głowy nie przyszło, że aż zaczęłam myśleć, że to więzienie wcale nie było takie złe.
Nie za bardzo zrozumiałam, o co ci chodzi :D Śmierć Pietra była bezsensowna, ten temat wałkowałyśmy już setki razy. A jeśli mieli by go uśmiercić w CW to w jakiś dramatyczny sposób, a nie tak beznadziejny jak w AoU. Do tej pory zastanawiam się po co ta śmierć była, ale dobrze przynajmniej, że padło na niego. Dzięki temu nie odczuwa się żadnego braku w obsadzie :D A zamiast efektywnej śmierci zafundowali nam kolejny bezsensowny postrzał War Machine. I przez to Rodney zamias sprawnych nóg ma dolną część Iron Mana :( Konsekwencje gorsze niż śmierć.
A MCU chce mnie chyba zmusić do obejrzenia filmu o Pająku. Właśnie przeczytałam, że sam pan Stark ma się pojawić na ekranie. I pierwsze co zrobiłam to sprawdziłam reżysera, zachwytu nie było. I co ja mam teraz począć?
/Przyznaję, że nadal nie wymęczyłam drugiego sezonu "Agentki..." i raczej nie prędko się to zmieni. Ale dobrnęłam do momentu, w którym Howard pojawił się, by pomóc temu znikającemu doktorkowi (tak porwała mnie akcja, że nawet nie pamiętam, jak się nazywał). I Howie jakoś nie bardzo mi się spodobał. O wiele lepszy był ten, którego pokazano w Antku i CW. Niby pojawił się na króciutkie chwile, ale jednak wypadł sympatycznie,
/Teraz zamiast w wiezieniu wszyscy mają wakacje w Wakandzie, gdzie Steve i Bucky razem z Panterą radośnie mogą hasać po porośniętej dzikim kwieciem łące.
/Sprawa z postrzeleniem Rhodeya byłaby o wiele bardziej poruszająca, gdyby już pod koniec filmu nie zaczął stawać na nogi. Gdyby to właśnie on zginął, Tony oberwałby zdecydowanie zbyt mocno. I muszę przyznać, że ciekawi mnie, jak zachowałby się po tym, gdyby strzał Visiona zabił Rhodesa. I konsekwentnie - jak zachowałby się Steve, gdyby Tony naprawdę posunął się o krok za daleko w starciu z Bucky'm.
/News o tym, że Tony pojawi się w solowym filmie Parkera pojawił się już całkiem dawno, przynajmniej tak coś kojarzę. Ale nawet to nie przekona mnie do obejrzenia tego filmu.
To była przenośnia. Chciał się zemścić, owszem. Opracował plan, sam go poprowadził i prawie mu się udało. Wiesz o co mi chodzi. A że ty byłeś ogniskiem zapalnym, to facet poszedł najprostszą drogą. Ale ty też spróbuj go zrozumieć. Stracił wszystko, chciał sprawiedliwości, a jej nie dostał. Kiedy jego życie się zawaliło, główni winowajcy całej tej sytuacji wrócili do domów bez żadnych konsekwencji. Ja go tam rozumiem i jego reakcja jest dla mnie zrozumiała. Wpieprzył cię w bagno? To pomyśl, że twoi nowi kompani zrobili z nim to samo. Ja staram się na to patrzeć obiektywnie. Ty też mógłbyś, zamiast widzieć tylko czubek nosa.
I dlaczego nie wypada ci tak już mówić? Przecież to wciąż zgraja popaprańców, a teraz w moich oczach jeszcze większych popaprańców. Co się zmieniło, Buck? Wstawili się za tobą i za Capem to już nie wypada?
Jakbyś nie pchał rączki tam gdzie nie trzeba to nic by się nie stało. I jak na osobę, która wielokrotnie próbowała ze sobą skończyć, lecz nieskutecznie, to miałeś ogromną siłę woli by dalej żyć, Barnes.
/Wiesz, akurat ja wiem jak to jest, kiedy zabierają ci wszystko. Jak mówiłem - chciał zemścić się na Avengers? Jego wola, rozumiem to. Sam robiłem dokładnie to samo z Hydrą. Ale nie podsadzałem bomb pod pieprzone ONZ i nie wypuszczałem w miasto mordercy z wypranym mózgiem, do cholery, bo to prowadzi tylko do tego, że kolejnym ludziom sypie się życie, tworzy jakieś błędne koło straty. I bardzo mi przykro, ale kiedy ktoś w kilka sekund rujnuje to, co próbowałem odbudować przez ostatnie dwa lata, nie będę mu współczuł. To raczej żadna nowość, że od całkiem nie tak dawna na pierwszym miejscu stawiam siebie i bywam cholernie subiektywny, jeśli chodzi o sprawy, które się mnie tyczą.
/Znasz może takie powiedzenie jak "nie gryź ręki, która cię karmi"? Albo "nie kop pod sobą dołków"? Bo w tym przypadku pasują idealnie. 
/I jest różnica pomiędzy strzeleniem sobie w łeb z własnej woli i na własnych zasadach, a zostaniem zamordowanym. Taka, mała, subtelna różnica.

Blue Greyme

Steve: zgaduję ze odbicie reszty z Raftu nie obyło się bez komplikacji?
/O dziwo o było się bez większych problemów. Żadnych ofiar, żadnych większych zniszczeń. Jedynym problemem jest to, że zdecydowanie nie polepszyliśmy tym swojej reputacji. Ale się udało.
Bucky: E tam, Sam jest chyba jednym z tych ludzi którzy mają miękkie serducho ^^
Wypytam cie jeszcze o rękę: widziałeś jakieś prototypy? Moze sam masz jakieś sugestie? I tak btw ile ubyło ci z masy ciała? Bo rozumiem ze ręka troche ważyła.  
/Miękkie serducho też ma granice. Szczególnie, że kolejny raz próbowałem go zabić, a potem byłem niemal współwinny temu, że wylądował w więzieniu.  
/Nie, nie widziałem żadnych prototypów, bo dlaczego miałbym? Sugestii też żadnych nie mam. Wystarczyłoby mi tylko to, że mógłbym sam zapinać sobie guziki i stać w miarę prosto.
/A ile mi ubyło? Z protezą ważyłem około stu-kilkunastu kilogramów. Teraz spadłem poniżej setki, więc czuć różnice. Zdecydowanie. Siląc się na dowcip - dieta cud, co?

Red Hood

To bierz przykład z przyjaciela. Może coś wreszcie dotrze do Twojej hermetycznej bańki w której siedzisz, jeżeli otworzysz się na coś więcej.
/Lubię swoją "hermetyczną bańkę". Masz z tym jakiś problem? Nawet jeśli tak, jakoś mało mnie to obchodzi.

STUCKYHOLICZKA

Jako król powinien mieć hajs by odwalić sobie zamek. A czemu by nie? Jeśli nie ma - zawsze może iść po daninę do podwładnych. Może jakiegoś bambusa z dżungli dostanie ;D
Lekka zazdrość dodaje pikanterii ;p 
Najpierw trzeba by było im pozadawać pytania na temat krajów europejskich co wiedzą, co im się wydaje.. xD
Już biednemu Sebkowi życzysz starzenia się ;o 
/Śmiej się śmiej, ale w komiksach naprawdę zdarzało się, że mieszkańcy bogatej Wakandy chodzili po ulicach z dzidami i przepaskami na biodrach. Więc ten bambus wcale nie jest taki nierealny. 
/Lepiej nie, jeszcze wyszłaby z tego powtórka "Nie dotykaj mojego Bucky'ego".

/Lepiej nie, bo się jeszcze załamiesz. I dlatego tak czekam na nowy film spod znaku X, gdzie Magneto pomieszkuje w Polsce przełomu lat 80/90. To może być tak złe <3
/Oj tam, u niego starzenie się działa na korzyść.
Co cię najbardziej rozczarowało? 
/Peggy powiedziałaby zapewne, że znowu dramatyzuję, ale... Zwyczajnie rozczarował mnie świat, w którym się obudziłem. Nie o to kiedyś walczyliśmy. Nie o pełną inwigilację, nie o Hydrę będącą tak blisko władzy. 

Jesteś w bezpiecznym miejscu, mógłbyś odetchnać trochę?
/Odetchnę, kiedy będę mógł wreszcie sam gdziekolwiek się ruszyć. Nie jestem głupi, wiem dlaczego zawsze jest obok albo Rogers, albo Pantera, albo jakaś straż. Jakbym próbował uciec albo kogoś zabić, gdy tylko spuszczą mnie z oka.

Ana Morgan

Ależ ja ich wcale nie usprawiedliwiam. To naukowcy, takich popaprańców należy mieć pod szczególną kontrolą ;)
Takim nie należy w pełni ufać, a Steve i cała reszta powinna wiedzieć o tym najlepiej. Jeśli chcą działać dla dobra ludzi to niech to robią i się podporzadkuja. A jeśli im nie pasi to emerytura. Chociaż nie, takich to nawet na emeryturze trzeba pilnować ;)
Że co? O.O Chyba mam ostatnio problemy ze zrozumieniem -_- Że umarł, ożył i znowu umarł? I czego dobrze?
/Szczególnie tego o nazwisku na S, bo wiesz, w końcu to syn swojego ojca, a wiadomo jak kończyły się eksperymenty Howarda :P Nic nie działało tak, jak działać powinno.
/Yhym, emerytura. Spójrz tylko na takiego Clinta i jego "emeryturę". Raczej w przypadku większości drużyny efekt końcowy byłby taki sam ;)
/Nigdzie nie napisałam, że miałby ożyć. Jego śmierć w AoU była bezsensowna, więc mogliby go nie zabijać tam, a dopiero w CW, któremu dodałoby to dramatyzmu.  
Świt? Może takim świrem nie był, chciał sprawiedliwości, a skoro jej nie dostał, chciał wywalczyć ją na własną rękę.
Może to Cię niepocieszy, ale ja Cię nadal lubię... na swój sposób ;)
A z tą ręką to myślałam że się ucieszysz. W końcu ktoś Ci pomógł się jej pozbyć.
Świat jest piękny, prawda?
/Na własną rękę? Patrz, a nie czasem na moją? Zdecydowanie nie jestem kimś, kto gotów jest cierpieć w imię czyjejś zemsty. Chciał się mścić na tej zgrai popapra... A nie, chwila, raczej już nie wypada na nich pluć. Ale mniejsza, chciał się mścić na Avengers? Jego wola, ale nie będzie żal mi gościa, który wpieprzył mnie w kolejne bagno. 
/Chciałem ją zdjąć, ale jakoś nie o to mi chodziło. Stark przysmażył połączenia nerwowe, więc pobolewa jak diabli, a do niego omal mnie przy tym nie wysłał na tamten świat, więc jakoś nie będę mu wdzięczny. 
/Świat jest przewspaniały.

Astrid Löfgren

#1 N, no wiesz, w końcu odkłada broń, kiedy Kapitan poprosi, to i bohatersko spieprza, kiedy Steve tak każe. To niczym gra w „Simon mówi”. Dziwiłabym się, gdyby znowu wrzasnął, że się bez Steve’a nie ruszy. Kojarzy gościa i właściwie to tyle. No, przypomniał sobie coś nie coś, niech będzie, ale przecież wiadomo, że od razu za niego życia nie odda.
Nie mogłoby się obyć bez niego. Nie. On jest potrzebny tam, gdzie będzie miał możliwość dostać kolejny kop od życia. Nie do końca pojmuję fenomen śliwek, no ale jednak jest to trochę takie… ujmujące.
Paczenie Bucky’ego boli, więc co dopiero, jeśli paczą obydwaj naraz. 
#2 Byłam ciekawa, jak wyjdzie ci T'Challa, a po #36 ciężko było stwierdzić. Muszę powiedzieć, że czytając opisy i jego dialogi mam przed oczami prawdziwego, majestatycznego króla. 
/Sama tak właściwie nie wiem, jak bardzo on Steve'a pamiętał. Raz wydawało się, że wie całkiem sporo, a innym razem, że tak jak mówisz - tylko gościa kojarzy i coś mu gdzieś tam świta. I niby bohatersko wykonuje odwrót taktyczny, ale za chwilę postanawia wrócić. 
/A no tak, zapomniałam, że nie tylko ja lubię pastwić się nad Bucky'm i wpychać go tam, gdzie zgarnie kolejny wpiernicz. Widocznie bracia Russo też to lubią, bo w CW oberwał prawie od każdego.
Chodzi chyba o teorię, że Bucky kupował właśnie śliwki, nie banany na przykład, bo te działają dobrze na pamięć. Albo o to, że w ogóle coś kupował.
/Momentami Steve też próbował paczeć, więc wtedy to dopiero bolało. 

/T'Challa pojawi się jeszcze nie raz i niejednokrotnie z większą rolą. Przyznaję, że miałam obawy przed #36 i tym, jak wyjdzie mi pan Czarny Kotek, ale cieszę się, że jednak udało mi się go przedstawić w miarę dobrze.
#1 Steve, kiedy już się przekroczy granicę, trudno się wycofać. Żałujesz, że doszło do tego wszystkiego?
A jak już wyczujesz, że się przymusza, to co robisz?
W sumie tak, masz rację. Kogo jeszcze oprócz Bucky’ego? 
#2  Zadam tu też pytanko do Steve'a: jak udało wam się odbić drużynę?
/Żałuję, oczywiście, że żałuję. Wszystko w pewnym momencie wymknęło nam się spod kontroli i poszło w stronę, w którą zdecydowanie nie powinno pójść.
/Kiedy zauważam, że Bucky się przymusza, próbuję zmienić temat, nakierować rozmowę na coś, o czym chciałby mówić. Jeśli się to nie udaję, mówię tylko ja albo milczymy oboje. Takie momenty też są nam potrzebne. 
/Chcą aresztować każdego z nas, ale wobec Wandy wystosowano ostrzejsze rozwiązania. Uważają ją za winną tego, co zaszło w Lagos, za niebezpieczną, i nie zawahają się jej "ostatecznie zdyscyplinować", jak sami to ujmują. A to tylko dzieciak. Zbłądzony, z błędami na sumieniu, ale wciąż dzieciak.

/Ze sprzętem, którym dysponuje Wakanda, nie było to trudne. Chwilowe odłączenie zasilania, zakłócenie działania zabezpieczeń, wpuszczenie gazu i jakoś daliśmy radę. Obyło się bez żadnych ofiar, co jest ważne. 
#1 Bucky, nie no, macie za sobą trochę ludzi, obecność w tym gronie T’Challi mówi sama za siebie. Straciłeś pamiętniki, ale teraz możesz pytać Steve’a, który na pewno zawsze ci przypomni. I po prostu jest. Kiedyś ty byłeś dla niego filarem, o który zawsze mógł się oprzeć, teraz role się odwróciły.
Chciałbyś się dowiedzieć, jak to wszystko przyjęła i co się z nią teraz dzieje? Ciekawość ciekawością, a chęci swoją drogą.
Nie mówiłam o lepszym początku, tak gwoli ścisłości, ale może taki będzie.
Byłoby to samo, gdyby znalazła cię Hydra w lodówce. Zamrożony stałbyś się jeszcze bardziej bezbronny. Poza tym gdyby komuś bardzo zależało na wprowadzeniu cię w tryb WS, to serio myślisz, że lodówka temu komuś by przeszkodziła? Nieskrępowany możesz się obronić. A obronisz się jeszcze lepiej, kiedy załapiesz już równowagę. Prawą ręką strzelasz tak samo dobrze jak lewą, kopać też potrafisz konkretnie. Wypracujesz sposób i dasz radę, o ile wcześniej nie dostaniesz nowej protezy.
Nawet nie wiedziałam, że tak się dzieje. Sądziłam, że stajesz się wtedy, no… Bezmyślny. 
#2 Ty tam sobie Bucky nie schlebiaj za bardzo. Lepiej myśl jak nie zmarnować takiej umiejętności. Jeszcze wyjdziesz z wprawy i co wtedy? Będę miała twój talent na sumieniu i pożałuję, że się dogadaliśmy. 
/Jeśli Pantera będzie miał wybierać między narażeniem swoich ludzi na wojnę z tymi, którzy po nas przyjdą, a  nami, jego wybór będzie raczej oczywisty. A poza tym, jest pieprzonym królem, nie może wiecznie igrać z wywiadami ścigających nas państw. A jest ich aktualnie około stu czterdziestu. Czyli dość sporo, co?
I jasne, mogę pytać Steve'a, ale tylko o fragment życia. A co z resztą, o której nie ma nawet pojęcia?
/Szczerze? Wolę nie wiedzieć, jak to przyjęła. Czasem niewiedza jest lepsza.
/Wiem, że rozwiązanie z lodówką jest kiepskim i dość dziurawym planem, ale tylko głośno myślę. Nawet nie pozwoliliby mi się zamrozić, więc ta alternatywa odpada. Czego momentami żałuję, bo przynajmniej choć na chwilę miałbym święty spokój, a wszyscy wokół mogliby odetchnąć choć od jednego problemu, ale dobra, pomińmy to. 
/Chyba większość tak sądzi, a tu popatrz, ta kukła jednak ciągle myśli. Hasło to nie to samo, co pełne zaprogramowanie, a to jest właśnie główna różnica.

/O tak, umiejętność bycia wrzodem jest bardzo przydatna w walce, ale niestety ktoś już wykorzystał ją przede mną. Taki jeden wkurzający jak cho... jak diabli dzieciak, którego Stark przytargał ze sobą na lotnisko. Nie powinienem się raczej do tego przyznawać, ale naprawdę miałem wtedy ochotę skręcić mu kark.

STUCKYHOLICZKA

Oj tam, oj tam..A mówią, że na Ziemi jest przeludnienie, Bucky z tym walczył xD
Weź opisz, że poręcze na tym dziesiątym piętrze były wystarczające, w końcu Ty dbasz tam o zasady BHP xD
Jest książka "wirus samotności" mówiący o drodze jaką się przechodzi ze złej samotności w dobrą, T'Challa mógłby zadbać o rozrywki umysłowe przed czyszczeniem xD 
Nie wszyscy traktują pogrzeby jako coś poważnego, są kraje w których się tańczy :D
Zapuścił włosy i ma lepszego photoshopa?:D No i może tu i ówdzie sobie coś poprawił? ;D Poza tym on może jak George Clooney, czy Richard Gere - im starszy tym lepszy?
/Ja dbam? A gdzie tam, to nie moja działka. Wiesz, w końcu to Wakanda, moja moc tam się sięga. Ale jest nadzieja, że T'Challa zainwestował i postawił poręcze z vibranium, z którymi nie wygra nawet pierdołowatość pana B. W końcu kiepsko by to wyglądało, gdyby Cap wrócił i zastał Bucky'ego leżącego na ulicy dziesięć pięter niżej, prawda? Chociaż to i tak zbyt mała wysokość, by zrobił sobie coś naprawdę poważnego. 
/T'Challa i tak wykonał niezły obrót o sto osiemdziesiąt stopni i z "Zabić Barnesa za wszelką cenę", przeszedł w "Chronić Bucky'ego za wszelką cenę". Jeszcze Steve będzie o niego zazdrosny :P

/Cóż, Peggy była Brytyjką, a tamtejsze pogrzeby nie należą raczej do jakiś szczególnie wesołych. Chociaż to Marvel. Kto ich tam wie.
/Nadal nie jestem jakąś wielką fanką urody pana Stana, ale jeśli ta tendencja się zachowa, za kilka lat będzie naprawę interesujący.
Mówią, że warto sobie takie rzeczy wyobrażać by je osiągnąć. Jeśli coś ma nazwę to istnieje. 
/Jeśli coś sobie wyobrazimy i będziemy do tego dążyć za wszelką cenę, a potem okaże się, że rzeczywiste rezultaty różnią się od naszych wyobrażeń, rozczarowanie może być naprawdę bolesne. Zdążyłem się już o tym przekonać, niejednokrotnie, więc wolę uniknąć kolejnego razu. 
Patrz- my tu z tobą żyjemy (trudno żeby nie xD). Śmierć nie musi być czymś złym. Ale okej, jak się czujesz? 
/Wiem, że śmierć nie musi być czymś złym. Czasem jest czymś dobrym, jest najlepszym wyjściem z sytuacji. Dlatego nie raz chciałem strzelić sobie w łeb.
/A jak mam się niby czuć?

Ana Morgan

Banner sam od tego rączki umyl. Poza tym jak to mówią liczą się chęci, a chęci to oni mieli tylko wyszło w inną stronę. A Wandzie to się trochę dziwię. Po tym co zrobiła i po śmierci brata ona najbardziej powinna rozumieć tych ludzi i siedzieć cicho. Druga wpadka miała w civil war. Ona też święta nie jest, więc nie powinna się dziwić, że ludzie chcą ustawy, bo w końcu niewiadomo czy taka Wandzia się kiedyś nie zbuntuje i nie wysadzi jakiegoś miasta w powietrze.
Gdyby Pietro przeżył ciekawe po której stronie tego zacnego "konfliktu" by stanął.
/Same chęci nie zawsze wystarczą. A pamiętajmy też, że majstrowali przy kamieniu, którego mocy nie rozumieli i przed którym Thor kilkukrotnie ich ostrzegał. A oni zwyczajnie oleli jego ostrzeżenia, nie zważając na to, że wie o kamieniach więcej niż oni. 
/O, właśnie - skąd ludzie mają wiedzieć, że taka Wanda nie postanowi zrobić tego ponownie, skoro nic jej za to nie grozi? Żadnemu z Avengers nic nie grozi, ponieważ aktualnie działają ponad prawem? Nic dziwnego, że ludzie powiedzieli "dość".
/Pietro stanąłby pewnie po tej samej stronie co siostra. Ale gdyby pojawił się w CW i tam zginął w jakiś sposób, wyszłoby to na dobre i AoU, i CW.
Nie ma za co, Bucky. Wiesz, że zawsze Cię docenialam pod tym względem :) Tak, tak, talent masz zacny, bardzo przydatny. Tylko wpisać do CV jako twoją mocną stron ;) a tak w ogóle to jak się miewasz, drogi Bucky?
/Jak się miewam? Jakiś świr namieszał mi w głowie, znowu niemal zabiłem Steve'a i kilkoro jego przyjaciół, świat mnie nienawidzi jeszcze bardziej, ludzie wiedzą już, że Zimowy Żołnierz to ja, a do tego kolejny raz upieprzyło mi rękę. Mam się więc wspaniale.  

Red Hood

Widzisz Bucky, Steve jakoś POTRAFIŁ docenić moją pracę. Dlaczego Ty tak nie potrafisz? :/
/Ym, bo nie jestem Steve'm?

Ana Morgan

Ja go za zloczynce nie uważam. Jasne, ma swoje za uszami, święty nie jest i raczej nigdy nie będzie. Co do ultrona to się zgodzę, Wanda go sprowokowała a Banner pomógł ultrona zbudować. Także nie tylko Stark jest winny, choć oczywiście winę ponosi i chyba najbardziej ją odczuwa, bo psy na nim wieszają. 
Astrid jest mega wytrzymała, mnie Buck wkurzyl przy drugim poście :D więc i gratulacje dla Astrid za wytrzymałość i dla Buck'a za... To że jest tak denerwujacym człowiekiem, że już nikt nie jest w stanie z nim wytrzymać ^^ dobra, trochę przesadzilam. :)
N: Starkowi oberwało się za to najbardziej, do Bannera nikt nie miał jakiś szczególnych pretensji, a Wandzię to tylko wszyscy po główce poklepali i przyjęli do drużyny. Jasne, straciła brata i sama się do tej śmierci w jakiś sposób przyczyniła, ale czy ludzie, którzy stracili domy, majątki czy całe rodziny w skutek jej działań, mają się tym pocieszać? Woleliby raczej, by prowodyrka takiego zamieszania została jakoś ukarana, a nie wręcz przeciwnie - nagrodzona, bo tak można traktować machnięcie ręką na jej wybryki i przyjęcie jej w szeregi Avengers? Zemo jest tutaj najlepszym przykładem.
/Kłóciłabym się z tym przesadzeniem. Nawet mnie zdążył wytrącić z równowagi, a to już coś ;P

Bucky:
/Dziękuję, miło wiedzieć, że ludzie mnie doceniają. Wiesz, bycie wrzodem na tyłku to w końcu też jakiś talent, nie? 

STUCKYHOLICZKA

#1 Rozumiem, by w ramach bezpieczeństwa nic Bucky'emu nie dawać, co by mogło za broń służyć. Ale jego bezpieczeństwem jest też możliwość nie zrobienia sobie samemu krzywdy - a tu jednak jedna strona ciała ciągnie ku dołowi, co może grozić wypadkiem. Więc jakby nie do końca dbają o jego bezpieczeństwo :D I oh, jeśli to nie przyjaciele to kto? No i podobało mi się, że Steve to dom <3 choć powiedziane chyba na odczepnego?
#2  Najwidoczniej w ich zamyśle to miało sens, może chcieli dodać tym powagi chwili?
Bracia to Cugowscy :D Mogą śpiewać Stucky "Nad przepaścią" xd
Wgl wczoraj przeglądałam "Plotkarę" i włączyłam odcinek z [link] dziób całe życie obowiązkowy, ale serio usta mu się zmieniły xD Końcówkę kocham :D 
Ale koci miętka może by jego serce podbiła ;D Skoro na lwy działa xD 
/Jeśli chodzi o nie dawanie mu niczego, co mogłoby posłużyć za broń, to cóż, nie tylko o jego bezpieczeństwo tutaj chodzi, nie łudźmy się. Jeszcze nie tak dawno temu Bucky próbował wybić połowę swoich sojuszników, bo ktoś namieszał mu w głowie. Skąd mogą mieć pewność, że zupełnie wszystko jest z nim cacy, i że nie nastąpi powtórka? Steve mu ufa, jasne, ale T'Challa może mieć wątpliwość. A jeśli chodzi o jego chwiejność - jeśli przy upadku nie wypadnie z balkonu na dziesiątym piętrze, raczej nie zrobi sobie zbyt wielkiej krzywdy :P 
/To nie są jego przyjaciele, bo i kiedy mieliby nimi zostać? To raczej przyjaciele gościa, który chce być jego przyjacielem. Tak chyba nasz Buckyś właśnie na to patrzy.

/Raczej scena pogrzebu większej powagi już nie potrzebowała ;)
/Akurat na jego usta nie zwróciłam najmniejszej uwagi. Raczej ciągle zastanawiam się jak z tego, wyszło to.
A ogólnie jak to sobie wyobrażasz? 
/Jak wyobrażam sobie co? Drogę do tego, by było lepiej, czy sam jej rezultat? Jeśli chodzi o to pierwsze - będzie zapewne długa, kręta i wyboista, ale warta przejścia. Jeśli o to drugie - sam nie wiem, czego tak naprawdę się spodziewać.
Agh, nie mów tak. Nie okłamuj siebie. Uwierz nam choć raz
/Nie okłamuję siebie. To raczej ty właśnie próbujesz mi wmówić, że to robię, i że jestem wart tego, by wszyscy się o mnie pozabijali. A ja nie chcę być wart czegoś takiego, bo to utwierdza mnie tylko w tym, że gdziekolwiek nie pójdę, ciągnę za sobą śmierć. A to nie jest przyjemna świadomość.

#37 Bucky

N: Teraz już akcja toczy się po zakończeniu CA:CW. Starałam się ograniczyć liczbę spojlerów, jak tylko mogłam, ale i tak jest ich dość sporo.
***
10 maja 2016
/Nie ważne jak bardzo starałbym się przed tym bronić, nie mógłbym nie dostrzec tego, jak piękny widok rozciąga się z tarasu.
/Nigdy nie zachwycałem się takimi rzeczami, były mi niemal zupełnie obojętne, a zapewnienie sobie atrakcyjnego wizualnie otoczenia zdecydowanie nie znajdowało się na liście moich priorytetów, ale w widoku wakandyjskiej dżungli było coś, co mnie do siebie przyciągało. Fascynowało mnie. Przez ostatnie dni spędziłem wiele godzin na wpatrywaniu się w obraz za wzmocnioną, pancerną szybą, ponieważ była to zdecydowanie bardziej interesująca alternatywa od snucia rozmyślań czy wgapiania się w wiadomości. Teraz mogłem wreszcie nie tylko patrzeć na dżunglę, ale również usłyszeć jej dźwięki, poczuć jej wilgoć, jej gorąco na skórze – nie mogę nawet sięgnąć pamięcią do chwili, kiedy ostatni raz promienie słońca padały mi na niezakryte ramiona – poczuć jej zapach – niepowtarzalny, brudny, wydawać by się mogło, że gorzki, niemal niemożliwy do opisania.
/Nawet nie próbowałem oszukać samego siebie, że nie chciałbym tam wyjść. Chciałbym, jasne, że chciałbym. Tylko, że nie mogę zrobić nawet tego.

Ana Morgan

Chodziło mi o RDJ. Jego odmlodzili o prawie 30 lat. Źle sformuowalam zdanie :)
W Antku za to dla mnie Peggy była niezbyt dobrze postarzona. Wyglądała o wiele młodziej niż powinna.
Ja polubiłam Starka jako Starka po jego pierwszym filmie. I wbrew pozorom nie oglądałam to ze względu na RDJ. Teraz pozostale dwa filmy omijam szerokim łukiem, podobnie jak Avengersów. A jeśli będę wracać do CW to tylko że względu na niektóre postacie.
I jeśli chodzi o samego RDJ to nie potrafię być obiektywna. To chyba jedyny aktor, który jak narazie podobał mi się w każdej roli.
A co do konfliktu to jasne jest że Stark miał rację. Avengersi powinni mieć kogoś nad sobą, kto będzie lagodzil ich destrukcyjne zapędy.
/Z postarzaniem Marvel ma chyba większe problemy niż z odmładzaniem. W CA:WS postarzenie Peggy też nie bardzo im się udało, bo nie dość, że wyglądała zbyt młodo, to jeszcze strasznie sztucznie. W Antku było już jednak troszkę lepiej, bo nie postarzali jej już aż tak bardzo.
/Mnie postacie o podobnym stylu bycia do filmowego Starka raczej odpychają, więc nigdy nie darzyłam tej postaci jakąś szczególną sympatią. Ale może się to zmienić, bo w rękach Russo robi się z niego naprawdę dobra postać. 
/Uważam tak samo, wiele osób tak uważa, ale i tak znajdują się tacy, którzy tworzą posty pod tytułem "Tony Stark - największy złoczyńca MCU" albo coś w tym stylu. Nie rozumiem też do końca zrzucania na niego całej winy za AoU. Jest winny, jasne, że jest, ale moim zdaniem to i tak głównie wina Wandy, ponieważ to ona sprowokowała Tony'ego do zbudowania Ultrona, a potem wypuściła wściekłego Hulka w świat, doskonale zdając sobie sprawę z konsekwencji! A wszystko to z zemsty. Zemsty wymierzonej w nie tego, kogo trzeba, bo to nie Stark wystrzelił te pociski. Świadomie naraziła dziesiątki, jeśli nie setki ludzi w Johannesburgu, a później całą Sokovię, ale i tak zły jest Tony, a Wanda jest taka biedna.

/I muszę powiedzieć ci też o jednym - Bucky'emu zajęło to ponad rok, ale wreszcie udało mu się wyprowadzić Astrid z równowagi. Potem co prawda znowu zapunktował i zgarnął nawet kilka pochwał, ale i tak liczy się sam fakt, że mu się udało :P

ANA MORGAN

O Boże. Po twojej wypowiedzi mi ulżyło. Serio. Sądziłam, że tylko ja mam takie zdanie, ale cieszę się, że tak nie jest. Wczoraj pierwsze co zrobiłam to przeszukałam internet co do opinii o CW i choć natknęłam się na negatywne to pozytywnych było znacznie więcej, aż zaczęłam twierdzić, że coś ze mną jest nie tak. Nawet po AoU wyszłam z kina zadowolona, bo co by nie powiedzieć o drugiej części mi ona przypadła do gustu bardziej niż pierwsza. Nawet IM3 za pierwszym razem (choć oglądałam na laptopie) był fajny, potem w przypadku obu filmów cała otoczka "wspaniałości" znikła, ale po wczorajszym seansie naprawdę byłam zawiedziona.
I choć lubię całą drużynę Capa, poszczególnych członków mniej lub bardziej, to od samego początku byłam za Tony'm bo to Tony, a ja mam do niego słabość i do aktora też, ale po filmie jestem po jego stronie nie tylko, że IM i że RDJ, ale dlatego, że Stark w filmie był naprawdę w porządku, a w oczach wielu, był po prostu tym złym, a chciał dobrze dla wszystkich.
A zachowanie Steve'a opisałaś tak, jakbyś siedziała mi w głowie. Jestem rozczarowana jego postacią i to bardzo :( To nie ten Steve z WS i nie ten Steve na którego czekałam. Co do Bucky'ego to mam takie odczucie jak przy Thorze w AoU, był ale coś brakowało, przemknął przez ekran, nie pozostawiając za wiele, z tą różnicą, że Bucka lubię, a Thora trochę mniej :D
I jeśli Tony ma być tak prowadzony do końca pracy pana Downey'a z Marvelem to jak najbardziej za. Tylko obawiam się, że w końcu spotka go ten sam los co Steve'a :/
Co do paczenia się zgodzę. Stan ma do tego niesamowity talent, a role dramatyczne to jego majstersztyk, nie ma co, popisał się. Jednak Robert bije całą obsadę na głowę moim zdaniem. Aż miło było na niego patrzeć. IM mi się już znudził i chciałam w końcu zobaczyć go w nowej roli, ale jeśli ma grać takiego Starka to niech gra jak najdłużej, ja mogę poczekać :D
I jak twoim zdaniem go odmłodzili? Wypadł lepiej od Natashy w AoU w wersji o prawie 30 lat młodszej o.o Zastanawiam się, czy nie użyli do tego jakiś starych nagrań Juniora i nie stworzyli go komputerowo. Znając dzisiejszą technologię, czego nie :)
/Zauważyć można, że opinie są bardzo podzielone - jedni uważają, że CW to niemal arcydzieło kina superbohaterskiego i bezdyskusyjnie najlepszy film Marvela, a inny, że to nadal całkiem dobry dobry film, ale jednocześnie spory zawód, ponieważ Marvel znowu obiecywał, że dostaniemy coś poważniejszego, coś większego, coś, co zmieni oblicze MCU. A tak się nie stało. Z CW nie wynikną tak naprawdę żadne większe konsekwencje, ponieważ już pod koniec filmu Steve wyciąga rękę w stronę Tony'ego, team Capa został wyciągnięty z więzienia, Rhodes zaczął chodzić, a Bucky zostanie naprawiony przez T'Challę i dostanie od niego nową, lepszą rękę. 
/Osobiście w Teamie Starka nie lubiłam nikogo. No, Pantera skradł moje serce, ale dopiero w czasie trwania filmu. Ale byłam za Starkiem, bo uważałam, że facet zwyczajnie miał rację. Ale i tak większość zdawała się wybierać strony, bo w drużynie jest ktoś, kogo lubią, nie zwracając większej uwagi na poglądy. A to trochę mija się z celem.
/Nigdy nie przepadałam za RDJ jako Starkiem jakoś szczególnie, bo jego maniera zwyczajnie mnie denerwowała. Ale u Tony'ego od braci Russo tego nie było, więc przekonał mnie do siebie jak jeszcze nigdy. Nie był już tak irytującym dupkiem, pokazał, że nie da się pozbyć PTSD i innych urazów pstrykając palcem (bo w IM3 momentami tak właśnie to wyglądało, a w AoU zostało to przedstawione jakoś pokracznie).
/"od Natashy w AoU w wersji o prawie 30 lat młodszej" - 30 lat? Przecież filmowa Natasha ma właśnie trzydzieści kilka lat, a w AoU odmłodzili ją pewnie o góra kilkanaście lat, bo mniej niż te 18-19 lat raczej nie miała. Chociaż teraz Marvel próbuje nam wmówić, że Wanda też jest jeszcze "dzieciakiem", więc kto ich tam wie. 
/Momentami młody RDJ wyglądał dość śmieszne i sztucznie, ale nie było źle. Jednak do tego, co zrobiono w Antku, się to nie umywa.

Red Hood

Dobra Steve, czas na Ciebie.
[link]
Trafne.