10 maja 2016

Astrid Löfgren

#1 N, no wiesz, w końcu odkłada broń, kiedy Kapitan poprosi, to i bohatersko spieprza, kiedy Steve tak każe. To niczym gra w „Simon mówi”. Dziwiłabym się, gdyby znowu wrzasnął, że się bez Steve’a nie ruszy. Kojarzy gościa i właściwie to tyle. No, przypomniał sobie coś nie coś, niech będzie, ale przecież wiadomo, że od razu za niego życia nie odda.
Nie mogłoby się obyć bez niego. Nie. On jest potrzebny tam, gdzie będzie miał możliwość dostać kolejny kop od życia. Nie do końca pojmuję fenomen śliwek, no ale jednak jest to trochę takie… ujmujące.
Paczenie Bucky’ego boli, więc co dopiero, jeśli paczą obydwaj naraz. 
#2 Byłam ciekawa, jak wyjdzie ci T'Challa, a po #36 ciężko było stwierdzić. Muszę powiedzieć, że czytając opisy i jego dialogi mam przed oczami prawdziwego, majestatycznego króla. 
/Sama tak właściwie nie wiem, jak bardzo on Steve'a pamiętał. Raz wydawało się, że wie całkiem sporo, a innym razem, że tak jak mówisz - tylko gościa kojarzy i coś mu gdzieś tam świta. I niby bohatersko wykonuje odwrót taktyczny, ale za chwilę postanawia wrócić. 
/A no tak, zapomniałam, że nie tylko ja lubię pastwić się nad Bucky'm i wpychać go tam, gdzie zgarnie kolejny wpiernicz. Widocznie bracia Russo też to lubią, bo w CW oberwał prawie od każdego.
Chodzi chyba o teorię, że Bucky kupował właśnie śliwki, nie banany na przykład, bo te działają dobrze na pamięć. Albo o to, że w ogóle coś kupował.
/Momentami Steve też próbował paczeć, więc wtedy to dopiero bolało. 

/T'Challa pojawi się jeszcze nie raz i niejednokrotnie z większą rolą. Przyznaję, że miałam obawy przed #36 i tym, jak wyjdzie mi pan Czarny Kotek, ale cieszę się, że jednak udało mi się go przedstawić w miarę dobrze.
#1 Steve, kiedy już się przekroczy granicę, trudno się wycofać. Żałujesz, że doszło do tego wszystkiego?
A jak już wyczujesz, że się przymusza, to co robisz?
W sumie tak, masz rację. Kogo jeszcze oprócz Bucky’ego? 
#2  Zadam tu też pytanko do Steve'a: jak udało wam się odbić drużynę?
/Żałuję, oczywiście, że żałuję. Wszystko w pewnym momencie wymknęło nam się spod kontroli i poszło w stronę, w którą zdecydowanie nie powinno pójść.
/Kiedy zauważam, że Bucky się przymusza, próbuję zmienić temat, nakierować rozmowę na coś, o czym chciałby mówić. Jeśli się to nie udaję, mówię tylko ja albo milczymy oboje. Takie momenty też są nam potrzebne. 
/Chcą aresztować każdego z nas, ale wobec Wandy wystosowano ostrzejsze rozwiązania. Uważają ją za winną tego, co zaszło w Lagos, za niebezpieczną, i nie zawahają się jej "ostatecznie zdyscyplinować", jak sami to ujmują. A to tylko dzieciak. Zbłądzony, z błędami na sumieniu, ale wciąż dzieciak.

/Ze sprzętem, którym dysponuje Wakanda, nie było to trudne. Chwilowe odłączenie zasilania, zakłócenie działania zabezpieczeń, wpuszczenie gazu i jakoś daliśmy radę. Obyło się bez żadnych ofiar, co jest ważne. 
#1 Bucky, nie no, macie za sobą trochę ludzi, obecność w tym gronie T’Challi mówi sama za siebie. Straciłeś pamiętniki, ale teraz możesz pytać Steve’a, który na pewno zawsze ci przypomni. I po prostu jest. Kiedyś ty byłeś dla niego filarem, o który zawsze mógł się oprzeć, teraz role się odwróciły.
Chciałbyś się dowiedzieć, jak to wszystko przyjęła i co się z nią teraz dzieje? Ciekawość ciekawością, a chęci swoją drogą.
Nie mówiłam o lepszym początku, tak gwoli ścisłości, ale może taki będzie.
Byłoby to samo, gdyby znalazła cię Hydra w lodówce. Zamrożony stałbyś się jeszcze bardziej bezbronny. Poza tym gdyby komuś bardzo zależało na wprowadzeniu cię w tryb WS, to serio myślisz, że lodówka temu komuś by przeszkodziła? Nieskrępowany możesz się obronić. A obronisz się jeszcze lepiej, kiedy załapiesz już równowagę. Prawą ręką strzelasz tak samo dobrze jak lewą, kopać też potrafisz konkretnie. Wypracujesz sposób i dasz radę, o ile wcześniej nie dostaniesz nowej protezy.
Nawet nie wiedziałam, że tak się dzieje. Sądziłam, że stajesz się wtedy, no… Bezmyślny. 
#2 Ty tam sobie Bucky nie schlebiaj za bardzo. Lepiej myśl jak nie zmarnować takiej umiejętności. Jeszcze wyjdziesz z wprawy i co wtedy? Będę miała twój talent na sumieniu i pożałuję, że się dogadaliśmy. 
/Jeśli Pantera będzie miał wybierać między narażeniem swoich ludzi na wojnę z tymi, którzy po nas przyjdą, a  nami, jego wybór będzie raczej oczywisty. A poza tym, jest pieprzonym królem, nie może wiecznie igrać z wywiadami ścigających nas państw. A jest ich aktualnie około stu czterdziestu. Czyli dość sporo, co?
I jasne, mogę pytać Steve'a, ale tylko o fragment życia. A co z resztą, o której nie ma nawet pojęcia?
/Szczerze? Wolę nie wiedzieć, jak to przyjęła. Czasem niewiedza jest lepsza.
/Wiem, że rozwiązanie z lodówką jest kiepskim i dość dziurawym planem, ale tylko głośno myślę. Nawet nie pozwoliliby mi się zamrozić, więc ta alternatywa odpada. Czego momentami żałuję, bo przynajmniej choć na chwilę miałbym święty spokój, a wszyscy wokół mogliby odetchnąć choć od jednego problemu, ale dobra, pomińmy to. 
/Chyba większość tak sądzi, a tu popatrz, ta kukła jednak ciągle myśli. Hasło to nie to samo, co pełne zaprogramowanie, a to jest właśnie główna różnica.

/O tak, umiejętność bycia wrzodem jest bardzo przydatna w walce, ale niestety ktoś już wykorzystał ją przede mną. Taki jeden wkurzający jak cho... jak diabli dzieciak, którego Stark przytargał ze sobą na lotnisko. Nie powinienem się raczej do tego przyznawać, ale naprawdę miałem wtedy ochotę skręcić mu kark.

1 komentarz:

  1. N, ciekawe, czy to był zamierzony efekt. Wrócił, bo mu się przypomniało, że zapomniał o tym, że może jednak by było miło Rogersowi pomóc.
    Dzielnie to znosił, a później to już chyba było mu bez różnicy, kto go bije. Niech dostaje po tyłku jak najwięcej, bo aż miło patrzeć, kiedy walczy.
    No to dlatego nie pojmuję. Nie doczytywałam nic na temat teorii, za to tylko przeglądałam bombardujące mnie z każdej strony obrazki.

    Steve, a początkowo jakie miałeś przypuszczenia, jak to wszystko będzie wyglądać? Mam tu na myśli okres, kiedy dopiero zapoznawałeś się z ustawą, myślałeś o tym wszystkim, aż w końcu odmówiłeś jej podpisania.
    A jeśli już sam zagai rozmowę, to jaki temat najczęściej wybiera?
    Jaki Wanda ma do tego stosunek? Obwinia się, uważa za niewinną, stabilną, niebezpieczną, cokolwiek innego?
    Udało wam się ich odbić, więc co dalej?

    Bucky, no ale póki nie musi wybierać, to was włączył do grona swoich ludzi, nie? Nie, dość malutko. Nie wiem, czym się przejmujesz.
    Fakt, to utrudnia sprawę, ale chyba pocieszające jest to, że chociaż o fragmencie będzie mógł ci opowiedzieć. Zależy jeszcze co to za reszta. Coś takiego jak wspomnienia z Williamem masz na myśli (no nie mam innego przykładu, sorry) czy swoją niedolę u Ruskich i Hydry?
    Dlaczego w tej sytuacji niewiedza byłaby lepsza?
    Święty spokój, tak? Pamiętam, kiedy mówiłeś, że zamrożenie nie równa się zaśnięciu, a jest ciągłym cierpieniem. Rzeczywiście spokój.
    Naprawdę mam za małą głowę, żeby to zrozumieć. Czyli co, programowanie to oddziaływanie na mózg plus hasła, no i wgranie parametrów misji, a samo hasło oddziałuje tylko na ciało, tak?
    „Jak diabli”? Już za chwilę mamy się spodziewać przekleństw typu „motyla noga” czy „w mordę jeża”? Nie poznaję cię. Ale dobra, my nie o tym. Czemu nie powinieneś się przyznawać? Mnie wcale nie dziwi, że miałeś taką ochotę, zważając na fakt, że to gość w typie „co to nie ja”. Co cię powstrzymało? Oprócz pajęczynki.

    OdpowiedzUsuń