30 kwietnia 2016

STUCKYHOLICZKA

Bucky nie ma w sobie nic z takiego hm, pedzia xD Sądzę, że nie tylko Steve z męskiej ekipy miał do niego słabość. Tak samo, jak bym miała dopasować do Bucky'ego jakiś taniec to wybrałabym tango, by mógł trzymać różę w zębach xD Czy tam protezach xD
/Bucky to Bucky. Nawet robiąc tak stereotypowo "pedziowate" rzeczy, nadal będzie przy tym męski. Nawet biegając w sukienkach i pończochach (to nie żart, to kanon!), z kwiatami we włosach, nosząc włosy związane w kok i robiąc śniadania będąc ubranym w kolorowy fartuszek, Bucky Barnes na tym nie traci. Nawet wręcz przeciwnie - zyskuje, bo czymś się wyróżnia.
/Wydaje mi się, że Bucky jest jednym z tych bohaterów, których fani częściej pchają w pary m/m niż m/k. Ale ciężko kogoś za to winić, naprawdę :P Osobiście po takie ff sięgam częściej, bo jeśli już Bucky (zwłaszcza ten filmowy) jest w jakimś związku z kobietą to jest to albo Natasha (a o niej z własnej, nieprzymuszonej woli czytać nie zamierzam), albo Darcy (czego nie rozumiem), albo jakaś fanowska postać, która często jest dwudziestokilkuletnią super-piękną super-potężną mutantką/WS w wersji żeńskiej/super-inteligentną panią naukowiec (czego po sposobie wypowiedzi i zachowania nie widać)/albo młodą kobietą, której jest mi po prostu żal, bo wydaje się, że ona nie ma najmniejszego pojęcia w jaki związek się pakuje. Dlatego już wolę Steve'a. 
A Ty to luuuuubiszzzzzzzzzzzzzzz Słodziaczku ;D 
James na pewno jest lepsze od Jimmy'ego, Jamie'ego czy Buchanana. Wszystko jest lepsze od Buchanana.

STUCKYHOLICZKA

Fetyszyści, wszędzie fetyszyści.. Choć lepszy taki niż np stóp xD
Bo Bucky to LUBI xD
/No skoro Bucky lubi strzelać pozy na każdym kroku, dostawać kwiaty, prostować/kręcić włosy, robić makijaż, zachwycać się deszczem i być nazywany dziewczyną swojego kumpla to cóż, nikt mu tego nie zabroni. Tym bardziej, że jest męski nawet wtedy, gdy biega z kwiatkiem we włosach :P
Byś mógł Słońce poczekać aż wrócę i znów zacznę mówić Jaaameees.
/To moje imię, więc nic dziwnego, że tak właśnie do mnie mówisz.

STUCKYHOLICZKA

Autorzy chyba chcieli taką postać wprowadzić, ale zaniechali.. Ale powiew Stucky został a nasza, że tak powiem era, to jedynie to rozdmuchuje ;D I upopularnia, choć temu nie trzeba pomagać xD
To, że Bucky ma długie włosy nie oznacza, że jest "damską" stroną, już przecież to wyjaśniłyśmy, że nie ma podziału, teraz to trzeba wbić Red Skullowi :D
/Stucky powstało, kiedy różnica wieku między Steve'm i Bucky'm przestała być już tak duża. A "dad/ daddy/pappa" w ustach Bucky'ego zyskało... trochę inne znaczenie.
/Akurat Bucky'ego nazywano "dziewczyną Steve'a" w wojsku. Nie wiem teraz dokładnie jakiej rangi był żołnierz, który tak o nim mówił, ale na pewno był w hierarchii wyżej od Capa, więc mógł sobie na to pozwolić. Bucky raczej się tym za bardzo nie przejął, więc my chyba też nie musimy :P
James, James, James, James, Jaames, Jaaames, Jaameeeees, Jameeeeeeessssssssss!!!!!!!!!! 
Idę pod prysznic.
Ym, dziękuję za informację? Tylko nie bardzo wiem, co miałbym z nią niby zrobić.

STUCKYHOLICZKA

Kto trzyma zdjęcie przyjaciela przy łóżku? W sensie ze znanych mi osób to dziewczyny miewają, ale u facetów nie spotkałam się z tym xD Także kolejny plus dla Stucky xD A ten obrazek jest mega! Od razu się człowiek wzrusza...
Bo broni co jego <3333
/Tak tylko napomknę, że Steve myślał o Bucky'm nawet wtedy, gdy leżał w łóżku z Sharon. I wgapiał się w jego zdjęcie. I nie, tu nie ma kompletnie nic dwuznacznego. Nic. Tak zupełnie nic, że o Stucky to nawet Red Skull wiedział: klik :P I żołnierz, który w "CA:White" nazywał Bucky'ego dziewczyną Steve'a. 
/Steve zawsze bronił Bucky'ego. Kiedy Steve był zamarznięty, przy życiu trzymała go właśnie myśl o Bucky'm. Kiedy go wybudzano, Bucky zniknął z jego głowy, więc Steve "I don’t know who you are, but someone hurt my Bucky so you’re all dead" Rogers rzucił się na lekarzy i agentów SHIELD (klik).
Dobrze James, lepiej już James?
Nie. Za mało tam było Jamesa.

STUCKYHOLICZKA

Biczowanie to tak staro wyglądali, polewanie wężem, nie spodziewałam się, że będzie tak szeroki obwód xD
Bucky po prostu flirtuje ciałem, taki kokieciarz z niego, a taki niby nieprzystępny. Domyślam się, że gdzieś w jakimś uniwersum na bank Steve ma osobny kajecik z podobiznami Bucky'ego xD
/Bucky wyglądał staro, bo był po prostu wyczerpany i skatowany. Hydra wiedziała, że nie da rady skrzywdzić Steve'a (super-żołnierz i te sprawy) fizycznie, ale hej! Przecież zawsze można torturować go psychicznie, prawda? A więc to Bucky'emu się obrywało, bo wiedzieli, że Steve nie da rady bezczynnie siedzieć i na to patrzeć, więc albo się podda, albo skopie im wszystkim tyłki. I zawsze kończyło się na tym drugim.
/Ależ Steve z Ziemi-616 (głównego komiksowego uniwersum) ma kajecik z portretami Bucky'ego i nawet tego nie ukrywa :P (np. klik). Ma też wiele jego zdjęć, kilka nawet trzymał przy łóżku.
Nie Słońce, Bucky, Dziadzio i James i Jimmy przechodzą mi przez gardło tak samo.
/Jasne. Udowodnij mi to jakoś, bo póki co James padał z twoich ust najrzadziej.

Astrid Löfgren

N, sam Bucky wystarcza, żeby mocno przeżywać film, którego jeszcze się nie widziało, a co dopiero będzie, jeśli się obejrzy i dołączy do tego historie innych postaci, które też nie są kolorowe. No ale chyba ludzie, którzy już widzieli, żyją i chwalą, nie? Więc nie może być tak źle. Po Avatarze to i ja miałam problem. Pamiętam, jak dobita się wtedy czułam. Boję się pomyśleć, co będzie teraz.
W sumie od DC mało co oglądałam, ale jakoś szczególnie nie porwały mnie te filmy. Są zbyt ciężkie, mimo że wcale nie mają aż tak bardzo rozbudowanej i skomplikowanej fabuły, żeby ich nie rozumieć.
I w etykietach widzę błąd. Chyba powinna być Wandzia, zamiast Stuckyholiczki? :)
/Z tym chwaleniem do jednak różnie, bo przeglądałam recenzję i kilkukrotnie już natknęłam się na głosy osób, które były filmem zawiedzione i narzekały na to, że zakończenie CA:CW rozczarowuje (zakończenie, nie genialna decyzja Bucky'ego), bo zwiastuje, że CW nie będzie miało jakiś znaczących konsekwencji, a niektóre postaci są dość niespójnie prowadzone. Są to co prawda pojedyncze głosy, ale jednak są. I już się boje, że zawiodę się na filmie jak na AoU.
/Komiksy DC jeszcze przełknę i znajdę w nich coś dla siebie, ale za to filmów nie mogę znieść. Ich fabuła jest równie skomplikowana co u Marvela, ale za to jest przedstawiona w ciężki, patetyczny, niestrawny dla mnie sposób.
/Nope, to nie błąd, a gdzie tam. Chciałam po prostu zasugerować, że Wanda skrycie fangirluje Stucky, ale po prostu wstydzi się do tego przyznać :P 
James, no czekałam, aż dojdziesz do takiego wniosku. Szukałeś drogi, ot co, poszedłeś w religię, bo i za bardzo nie miałeś wyboru. Głupio? Nie, nie głupio. Szczerze i w zgodzie z samym sobą i Bogiem, jeśli istnieje. To chyba lepsze niż robić coś wbrew sobie i udawać.
A jak powiem, że cofam tamto i uargumentuję to tym, że kobieta zmienną jest, to powiesz? Nie no, dobra. I tak możliwości nie ma zbyt wiele, więc sobie dopowiem po swojemu. Tylko jeśli dopowiem sobie, że zamordowałeś, wywiozłeś i spaliłeś całą rodzinę niewinnych ludzi, i jeszcze sąsiadów na dokładkę, bo mieszkali zbyt blisko, a w rzeczywistości zamieszkałeś tam, bo właściciele akurat są na wakacjach, to się mnie nie czepiaj.
Bo może mówiłeś i tym razem to mi wypadło z głowy? Rumunia z jakiegoś konkretnego powodu?
Gdybym obraziła się i zrobiła awanturę za to, że powtórzyłeś po mnie moje własne twierdzenie na swój temat, to chyba by oznaczało, że jest ze mną gorzej niż myślę. Ciekawi mnie to. Lubię wiedzieć i rozumieć. Nigdy nie wiadomo, co się w życiu przyda. Czyli jak już wiesz gdzie, to unikasz tych „punktów krytycznych”? 
/Skoro na Ziemi zlądował sobie nordycki bożek, to dlaczego ten Bóg miałby nie istnieć? To nie tak, że zmieniłem zdanie i przestanę w Niego wierzyć, nie. Ja po prostu... no, trochę przesadziłem. A mówi się ponoć, że nadgorliwość jest równa faszyzmowi, czy jakoś tak to leciało, a więc lepiej trochę odpuścić.
/Nikogo nie spaliłem. Tyle powiem. A najbliższa sąsiadka jest stara, przygłucha i uzależniona od hodowania kotów, a w mieszkaniu nie ma niczego podejrzanego, więc nie widzę potrzeby pozbywania się jej. Najprawdopodobniej nie zdaje sobie nawet sprawy z mojej obecności.
/Jak jeszcze tobie zaczną umykać pewne rzeczy, naprawdę trzeba zacząć bać się tego, jak będą wyglądać te rozmowy. Ale jakby co - polecam założenie dzienniczka. Ja mam już kilka. I nie, nie ma żadnego konkretnego powodu. Po prostu posuwam się naprzód, a Rumunia była po drodze.
/Wiesz, może i czasem nie daję rady hamować swoich masochistyczno-samobójczych zapędów, ale niedorozwinięty jednak nie jestem i niektóre sprawy jako tako kojarzę. Spodobał mi się spokój, więc nie będę go rujnował wpienianiem ciężarnej. Mam resztki instynktu samozachowawczego.
I jeśli już wiem, gdzie takie "punkty krytyczne" są, mogę ich unikać albo zabezpieczyć je w jakikolwiek sposób. Byleby utrudnić im robotę.

STUCKYHOLICZKA

Tj jest ta japońska, czy ogólnie azjatycka "sztuka", żeby na człowieka spuszczać krople wody, aż ten zwariuje xD Więc to oblewanie rozumiem xD Jeśli to ma być coś w tym stylu...
Idę to googolować! Wuhuhuhuhuhu!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Ależ piękny dzień się zapowiada :D

Haha wiem, skumałam od razu ale chciałam się "podroczyć" xD
/Chodzi ci o chińską torturę wodną? Jeśli tak to cóż, zdecydowanie nie o to im chodziło :P

Biczowany Bucky: klik, klik i klik.
Polewanie wężem (tylko fragment, niestety, ale nie mam tego numeru): klik.
Jeziorko: klik i klik. Nie śmiej się, to ze starego komiksu.
+ Bucky "Draw me like one of your French girls, Steve" Barnes: klik, klik i klik. Mówiłam, że ma zadatki na modela.
Normalnie ależ się rozpuszczasz.. xD Kocham Cię James! 
No, w końcu. I co, nazwanie mnie Jamesem, nie Bucky'm, nie Jimmy'm, nie jeszcze nie wiadomo kim, było aż tak trudne? Bolało, gdy przechodziło ci to przez gardło?

ASTRID LÖFGREN

N, wszystko, co z Bucky'm, będzie chwytające za serce. Tylko czekam, aż gdzieś zaczną wypływać doniesienia, że u iluś tam widzów uaktywniły się psychozy. Do psychiatry od razu po tableteczki, co? :P
I to nie wiadomo o co. Tak naprawdę to nie mam pojęcia, o co w tej ich wojence chodzi.
/Ponoć po premierze "Avatara" tak właśnie było, więc kto wie, może i w przypadku CA:CW tak się to kończy. A tableteczki szczęścia to na pewno się przydadzą, bo ten film powinien raczej nazywać się "Wszyscy dręczą Bucky'ego na rozmaite sposoby".
/Wojnę o komiksy jeszcze jestem w stanie zrozumieć, bo Marvel i DC nawet nie kryją się z tym, że zżynają od siebie postaci i czasem przedstawiają je w prześmiewczy sposób, ale sporu o filmy to już nie rozumiem. Częściej spotykam się z atakami fanów DC na filmy Marvela, zarzucające, że te filmy są głupie, zdziecinniałe itd. A Marvel ma po prostu swój styl, ostatnio stara się wprowadzać różnorodność i lubią to (przynajmniej po części) i fani, i zwykli widzowie. DC stawia za to na patos wylewający się z ekranu i twierdzenie, że jeśli komuś się to nie podoba, jest zbyt mało inteligentny, by zrozumieć fabułę. Więc nic dziwnego, że nie każdemu to się spodoba, a zwykły widz będzie wolał obejrzeć RDJ rzucającego żarcikami.
Wanda, a gdybyś miała możliwość odejścia, zrobiłabyś to?
/Ciężko jednoznacznie odpowiedzieć. Są momenty, w których nie pragnę niczego bardziej od możliwości odejścia, ale są też takie, w których nie zmieniłaby na nic tego, co robię. 
James, amen. Będziesz zbawiony.
Nieeeee, nie pomińmy. No więc? Zapomniałabym: mógłbyś przypomnieć, co to za kraj?
Czym jest to wszystko, czego potrzebujesz? Trzeba było w tych miejscach pozostawiać tabliczki w stylu "Winter tu był". Uprzejmie zaoszczędziłbyś czas przeciwników. Byliby ci wdzięczni. Ale na poważnie - co daje to, że wiesz, skąd by działał snajper? Może to głupie pytanie, ale jestem równie głupia w kwestii tego typu organizacyjnych spraw.
A o co innego? Oczywiście, że o wielkość. 
/Nie, nie będę zbawiony. A żeby było zabawniej, ostatnio docierać do mnie zaczęło, że przecież ja wcale nie byłem jakoś szczególnie religijny, można by powiedzieć, że wręcz przeciwnie. Nie wiem czemu to sobie ubzdurałem, ale teraz trochę głupio byłoby stwierdzić, że "Wybacz, Panie, ale się pomyliłem. Wiesz, zdarza się.".
/Pomińmy, pomińmy. Nie muszę mówić o rzeczach, o których nie chcę mówić. Twoje słowa. I jak miałabyś zapomnieć coś, czego nigdy ci nie mówiłem, a przynajmniej nie przypominam sobie, żebym mówił? I to Rumunia.
/Nie potrzebuję wiele. Jak już mówiłem - wystarczy mi samo minimum. To, że w spokoju mogę zamknąć w czterech ścianach i to, że gdzieś mogę się przespać. 
To, że wiem, skąd będzie działał snajper daje mi wiele, ponieważ łatwo będzie z tego wywnioskować też gdzie będzie strzelał. Przez taką, nie inną zabudowę będzie miał dość ograniczone pole działania, ale... Po co tak właściwie mam to tłumaczyć, skoro - jak sama twierdzisz - i tak się na tym kompletnie nie znasz, więc nic ci to nie da? Nie posunę się do stwierdzenia, że jesteś głupia w tej kwestii - jak sama to ujęłaś - bo znowu by mi się oberwało.

29 kwietnia 2016

STUCKYHOLICZKA

Natasha to baba bez serca, dobrze że ja Scarlett gra, moim zdaniem jest w tym słaba, więc twarzą podkreślq braki emocji xD
Zawsze go można rozebrać xD 
/Z tym rozbieraniem to bym sobie jednak darowała, bo i tak zbyt często pojawiał się nago albo półnago. Kiedy trafił do niewoli - rozebrano go do półnaga i biczowano, bo Hydra wiedziała, że tak złamie Steve'a. Kiedy znowu trafił do niewoli - rozebrano do naga i jego, i Steve'a, a potem oblewano ich wodą z węża (nie pytaj o sens). Innym razem radośnie pluskał się na golasa w jeziorku. Ze Steve'm. Też w stroju Adam. A potem zdziwienie, że Stucky jest takie popularne. No ciekawe dlaczego.

I chodziło m o zapijanie mlekiem, nie zabijanie. Głupia autokorekta.
Jedna dobra rzecz zapewniona każdego dnia :)
Czekam na więcej. Dawaj, trzeba nadrobić stracone dni.
 

Astrid Löfgren

N, może dzieciak jest wyjątkowo wrażliwy. Mój bratanek na przykład, mały psychopata zresztą, gotów podskoczyć z radości na widok krwi na ekranie, a płacze i histeryzuje przy jakiejkolwiek trochę smutniejszej kreskówce. Po jednym takim głosie ciężko coś bardziej lub mniej przypuszczać, ale echo i tak się rozniesie. Więc zamiast „zabili, ale uciekł” miałaby być wojna, która okazała się jednak sprzeczką? Nie, nie zgadzam się.
Wszędzie, gdzie nie spojrzę, ktoś zwraca uwagę na te oceny wystawiane przez fanów DC. A takie patrzenie na szyld, zamiast sam film, jest tak dziecinne, że aż szkoda zaprzątać sobie tym głowę.
Właśnie: obcisłej. Ale nie w tym worku. Zastanawiam się, jak wyglądałoby założenie nowej. 
/Możliwe. Wiem tylko, że chodziło o scenę zabójstwa Starków. Jest ponoć mocno chwytająca za serce i mimo wszystko Bucky "wygląda gorąco", bo stary mundur prezentuje się ponoć jeszcze lepiej niż w CA:WS. W filmie jest też kilka scen, w których Bucky krzyczy, i że te sceny będą ponoć bolesne i dla niego, i dla widzów. Szczegółów wolałam nie znać, a takie ogólniki nie mówią tak naprawdę wiele. Wiem tylko, że trzeba się przygotować psychicznie i już umawiać się na wizytę do psychiatry, bo szykuje się załamanie. 
/Zawsze bawiła mnie ta wojna pomiędzy fanami DC i Marvela. Taka sprzeczka niczym z przedszkolnej piaskownicy.
/Staw nie został raczej uszkodzony, więc musieliby zbudować po prostu inną protezę z pasującym gniazdem, że tak powiem. Wtedy raczej obyłoby się od bolesnych zabiegów.
Wanda, dlaczego nie mogłabyś tak po prostu odejść?
/Nie pozwolono by mi na to. Nikomu posiadającemu jakiekolwiek umiejętności by na to nie pozwolono.
James, pewnie dowiesz się w najmniej oczekiwanym momencie.
To jakieś w miarę wyglądające mieszkanie czy coś na kształt ruiny i jak je znalazłeś (albo komu zabrałeś)? Co to za otoczenie? Bloki, lasy?
Orzeszkiem nazywałam mózg. 
/O tak, nagle spłynie na mnie blask boskiego olśnienia, które pomoże odnaleźć mi swoją drogę na tym łez padole.
/Pomińmy proszę to skąd je mam, bo nie chcę psuć sobie reputacji grzecznego chłopca. I ciężko mi ocenić czy jest w miarę, czy może nie jest, bo każdy może mieć inne zdanie na ten temat. Ale mi tam ono pasuje. Mam wszystko, czego potrzebuję. Otoczenie też mi pasuje, bo udało mi się przeczesać sąsiednie budynki - i te zamieszkałe, i te opuszczone, dzięki czemu wiem skąd musiałby działać snajper.
/Ale że o wielkość chodzi? Jeśli tak, powinienem chyba się obrazić.

STUCKYHOLICZKA

Najważniejsze, że nie miały instynktu macieżyńskiego i deprechy poporodowej xD coś za coś jak to mawiają...
Haha oj tam, chciał być seksowny xD 
/Natasha jakoś szczególnie nie przejęła się ani tym, że dziecko było martwe, ani tym, że każde następne także będzie. Dlatego scena pod łazienką w domu Clinta była dla mnie naprawdę WTF.
/Może i chciał, ale zdecydowanie mu to nie wyszło :P.
Tak, bardziej ;)
Wspaniale.

Astrid Löfgren

N, mam nadzieję, że w tę stronę jednak nie pójdą, bo to by było tożsame ze stwierdzeniem, że „nic się nie stało”, a stało się przecież wiele.
A więc bardzo zróżnicowaną dietę sobie zapewnił. Chyba lepiej by mu wyszły na zdrowie warzywa. Niby takie nic, a jednak ciekawy wątek.
Żeby mi się dostało za to, że w ogóle śmiem pytać, co w tym wszechobecnym cierpieniu widzą i dlaczego je dzielnie znoszą? O nie.
No aniołek po prostu, mówiłam. Jak dla mnie wygląda w porządku, chociaż przyznam, że dziwnie widzieć go w bieli.
/Nie do końca rozumiem Marvela - z jeden strony w CW pojawiają się ponoć sceny, których nie powinno być w filmie z taką kategorią wiekową (ktoś na forum napisał, że poszedł z siostrzeńcem i nie mógł uspokoić go przez dobre kilka minut po jakiejś scenie z retrospekcji WS, pojawia się także krew), a z drugiej trochę się z tymi swoimi postaciami cacka i unika trudnych tematów czy jakiś bardzo istotnych zmian w uniwersum. Pewnie nawet konsekwencje zakończenia CW będą krótkoterminowe.
/Jeśli chodzi o jego dietę, wrzucę spojler na koniec notki. Niby dieta Bucky'ego nie jest jakaś super-istotna dla fabuły, ale ktoś mógłby nie chcieć tego wiedzieć.
/Żeby było zabawniej, niemal wszyscy ci, którzy wystawili BvS 9/10 albo 10/10, CW wstawiają 4/10 albo 5/10 i grymaszą. Coś chyba kogoś ścisnęło :P
/Winnie prezentuje się naprawdę zacnie w obcisłej czerni, ale jednak dobrze od czasu do czasu zobaczyć w czymś innym. Tylko szkoda, że biedak nie ma już łapki. Ale jest przecież w Wakandzie pod opieką Pantery, więc dostanie pewnie nową, śliczną protezę z vibranium.
Wanda, a ty co sądzisz o swojej pracy? Jesteś szczęśliwa, że możesz robić to, co robisz, czy może wręcz przeciwnie: ciąży ci to i czujesz być może jakiś przymus? 
/Nie mam zbyt wielkiego wyboru, nie mogłabym tak po prostu odejść. Żałuję wielu rzeczy, które zrobiłam, ale wiem, że nie można cofnąć czasu. Staram się jednak to w jakiś sposób naprawić, spłacić dług wdzięczności przez pomaganie innym ludziom, bo choć tyle mogę jeszcze zrobić.,  
James, moje życie to ty zostaw. Z nas dwojga to bardziej ty nie wiesz, co zrobić ze swoim.
Długo szukałeś tego konkretnego miejsca? Zabezpieczone, znaczy zaminowane, czy co?
Ma to trochę inne znaczenie niż te, które pewnie przychodzi ci do głowy, ale to mało istotne. Pamiętasz orzeszka? To coś w ten deseń, taki mój slang.
/Tak, nie wiem, co z nim zrobić. I nawet tego nie ukrywam.
/Szukałem go jakiś czas, bo potrzebowałem po prostu jakiegoś miejsca, w którym mógłbym zatrzymać się na trochę dłużej niż zwykle to robię. W końcu jakieś znalazłem i wydaje mi się, że wybrałem całkiem dobrze. Otoczenie sprawia, że snajper miałby trudniejszą robotę, brak tylnych wejść utrudnia wtargnięcie. Sprawdziłem sąsiedztwo, zabezpieczyłem drzwi i jest całkiem dobrze. Przynajmniej na razie.
/Nie do końca kojarzę orzeszka. Możesz trochę to przybliżyć?

STUCKYHOLICZKA

Wszystko co napisałaś sprawiło, że nie lubię jej jeszcze bardziej xD szkoda bambino, ale nie urodziła co? Może w ten sposób chciała właśnie obudzić jego "dawne ja".
Eee kojarzy mi się to ze zbirami ze Scooby-Doo ;o może chciał zmienić bajkę xD 
/Dziecko się urodziło, ale było martwe. W komiksach nie było tak, że Departament sterylizował swoje adeptki, a po prostu wstrzykiwana była im substancja, którą porównać można do sporo (bardzo sporo) słabszego serum super-żołnierza. Przedłużała im życie, zwiększała siłę, ale jednocześnie sprawiała, że nie były w stanie donosić ciąży, bo dziecko po prostu traktowane było przez ich organizm jak pasożyt, którego trzeba się pozbyć, więc płód obumierał.
/Ten mundur jest przeokropny <3 Zawsze tak uważałam i zdania już nie zmienię.
+ Dodałam mały spojler na końcu.
Bo wiem.
/A wiesz to stąd, że...? Ach, no i co, kochasz mnie już bardziej?

28 kwietnia 2016

Astrid Löfgren

N, mogli się skonsultować z braćmi, bo wyszło słabo. No ale dobra, posiedzi nie wiadomo ile czasu w lodówce i może zmądrzeje. A nie, przepraszam – wyzdrowieje i znormalnieje. Skoro z takiego założenia prawdopodobnie wyszli twórcy, to pewnie tak będzie.
No to klimaty interwencji mogłyby się nadać. Nie są tak dramatyczne jak środki przymusu. Przełomowy moment się szykuje i już czuję wszechobecne Stucky.
Oj, brzydka rzecz mi przyszła do głowy :P Pocieszyło mnie to jednak. Nie no, gdyby nie było luźnych momentów, to na pewno ludzie by powariowali. Ileż można patrzeć na czyste cierpienie.
Ale patrz, jak twardo się trzyma. Żadna nie może się pochwalić takim blaskiem, puszystością i innymi ochami i achami, jak on, a więc nie dał się złamać. Co za dzielny człowiek. 
/Jeśli wyciągnięty z lodu Bucky cudownie ozdrowieje i stanie się oazą spokoju z pełną, niezachwianą niczym równowagą psychiczną, chyba się trzasnę i podziękuję Marvelowi na jakiś czas, bo aż takich bzdur to nie zniosę.
/CW jest przełomowym momentem, nie da się temu zaprzeczyć, więc i tutaj musi się sporo pozmieniać. I muszę się pochwalić, że udało mi się wstrzelić z Bucky'm i jego niechęcią do niezdrowego jedzenia - ten filmowy miał ponoć w mieszkaniu tylko świeże i suszone owoce. 
/"Ileż można patrzeć na czyste cierpienie." - och, niektórzy mogą patrzeć na to przez dobre dwie godziny. spytaj fanów DC :P
/Trzeba chłopakowi przyznać, że w tej scenie po napisach jego włoski wyglądają całkiem zacnie. A w połączeniu z białymi ciuszkami to już zupełnie.
Wanda, a za co ich cenisz? Steve’a, Sama i Clinta znaczy.
Vision też pomaga w okiełznaniu mocy?
/Kochają to, co robią. Każdy z nich wkłada w to całe serce, angażuje się całym sobą. Podziwiam ich. Wiele im zawdzięczam, szczególnie Clintowi, który wiele dla mnie zrobił.
/Można powiedzieć, że wspieraliśmy się wzajemnie, ponieważ oboje musieliśmy wiele się nauczyć.
James, nie wiem jak inni, ale ja na przykład się o ciebie martwię od czasu do czasu, więc mnie to obchodzi. Tylko mi nie mów, że znowu mi czegoś nie wolno. Śliczną, bo nie brzydką.
/A więc skoro nie masz co robić z życiem i cię to obchodzi, mogę powiedzieć, że ostatnio faktycznie zdarza mi się trochę lepiej sypiać. Nie wstaję już co kwadrans, a co godzinę albo dwie. Kilka razy zdarzyło mi się przespać prawie całą noc. Głównie dlatego, że sypiam w sprawdzonym miejscu, można powiedzieć, że zabezpieczonym. A to jednak jest ważne. 
/I śliczną, bo nie brzydką. Jasne. 

STUCKYHOLICZKA

Chciał ją uczyć życia, trzeba to docenić.. Ktoś inny, gorszy mógł to zrobić. xD
To on? Wiesz, ja go znam z filmu ;o Więc inny obraz mam przed oczami xD
/No fakt, bo morderca-legenda z metalowym ramieniem i wypranym mózgiem to wręcz idealny kandydat. Bo pamiętajmy, że Bucky był wtedy Winter Soldierem, a nie uroczym sobą. A poza tym, Natasha wtedy zdążyła już zajść w ciążę z jakimś żołnierzem służącym na froncie wschodnim (tak go pamiętała, że jego imię chyba nawet nie padło), więc jeśli już to raczej ona mogła nauczyć czegoś Bucky'ego. Bo po fandomie chodziły teorie, że to właśnie ona była jego pierwszą. W końcu Bucky spadł z pociągu, gdy miał dziewiętnaście lat, a przedtem większość życia spędził w wojsku, wychowywał się tam, a potem trafił na wojnę.
/Yep, to on. Powiem ci jeszcze, że to w komiksach wyglądało tak. To dopiero jest różnica.
Kocham Cię bardziej niż wczoraj a mniej niż jutro.
A skąd wiesz, że to nie jutro będziesz kochać mnie mniej dziś?

ASTRID LÖFGREN

N, wychodzi na to, że mocno dostał w głowę, skoro się na to zdecydował. Nie wiem, za cholerę mi to nie pasuje. Taki w tej scenie jest bierny, jakby mu nie zależało. Dwa lata uciekał, żeby wrócić do lodu. No, świetny pomysł. Nie trzeba obejrzeć filmu, żeby wywnioskować ze spotów czy trailerów, że chłopak sobie radzi. Ma kruche podwaliny wyjścia na prostą, ale je ma. Nie rozumiem, jak można było tego nie wykorzystać. Zamiast tej sceny mogli dać cokolwiek, co wskazywałoby na to, że podjął jakieś konkretne kroki, z własnej woli czy nie, bo tak jak mówisz – zamrożenie nic nie da, a tutaj naprawdę mamy unik, który dziwi i mnie osobiście boli.
Pozwalam, niech ci interwencja dobrze służy. Możesz jeszcze wykorzystać myk ze środkami przymusu bezpośredniego, jeśli pójdziesz w stronę „psychiatryczno-medyczną”, że tak powiem. Mogłoby się ładnie uzupełnić. Najpierw środki przymusu, bo chyba potrzeba by było ich kilka, potem Bucky wpada w kryzys intrapsychiczny, środowiskowy, relacyjny, jakikolwiek inny i mamy interwencję. Chociaż nie wiem, czy nie wyszłoby takie coś zbyt dramatycznie.
Serce złamane od samego czytania. Twórcom chyba naprawdę zależało, żeby części widzów rozwaliła się psychika. Jak tak to czytam to nie jestem już taka pewna, czy chcę to zobaczyć w kinie.
Koniec końców stanie na tym, że za wszystkim stoi Natasha :P 
/Może Bucky jest taki trochę OOC dlatego, że za tą scenę odpowiadają już nie bracia Russo, a twórcy "Black Panther"? Bo raczej ta scena nawiązuje właśnie do BP, nie IW, więc to do nich należy. To by wiele wyjaśniało, choć i tak trochę nie trzyma się to kupy i większość fandomu tę scenę zwyczajnie zignoruje i wyprze. Podobnie było z bezsensowną śmiercią Pietro, który żyje i ma się świetnie w większości ff. 
/Właśnie staram się wymyślić coś, co jednak choć trochę ograniczyłoby dramę. Najpewniej wrzucę notkę post-CW dziewiątego maja i od tamtego czasu blog stanie się już czystym AU, bez większego trzymania się w kanonie MCU. Nie będę przynajmniej musiała już męczyć AoS, żeby wiedzieć, co dzieje się z ACTU, Malickim i Inhumans. A i najpewniej Steve zostanie stałą postacią na blogu, więc pewnie zmienię nazwę na "Ask Bucky Barnes & Steve Rogers" albo coś w tym stylu i może od czasu do czasu pojawiać się będą notki także z jego perspektywy.
/Ale właśnie przeczytałam, że w filmie pojawi się stucky scena w windzie. Nie wiem o co dokładnie chodzi, ale już chcę to zobaczyć :P
/Natasha, Sharon i Wanda. Wszystkie chcą znać jego sekret dbania o fryzurę. 
Wanda, z kim obecnie najlepiej się dogadujesz? Albo inaczej: z kim najlepiej ci się pracuje?
/Najlepiej pracuje mi się z Kapitanem i z Samem. I z Clintem, jeśli już wybierze się z nami na misję. Ale jeśli chodzi o zwykłe "dogadywanie się", o zwykłą relację, najlepiej rozumiem się chyba z Visionem.
James, biorąc pod uwagę taki drobny szczegół, że sen zazwyczaj przysparzał ci nie lada rewelacji w obrębie ślicznej główki, to jednak jest to coś nadzwyczajnego.
Ta, chyba o to mi chodziło. Nie wiem. W każdym razie: co w tym złego, że cały czas jadłbyś więcej niż przedtem i organizm by się do tego przyzwyczaił, skoro teraz jesz mniej i jest przyzwyczajony? Jedząc więcej nie narażałbyś się na szwank, pozostaje tylko kwestia przyzwyczajenia. W sumie to już nie wiem, o co mi chodzi, zaplątałam się.
/Dla mnie i owszem, ale raczej dla nikogo więcej, więc wydawało mi się, że nikogo to nie obchodzi, bo i z jakiej racji miałoby? I mam śliczną główkę? Że co? 
/A to w tym złego, że ja zwyczajnie nie lubię jeść. I mam do tego prawo. Jem tyle, ile muszę, ale nie więcej. Bo nie mam ochoty.

STUCKYHOLICZKA

Oj tam, tu R tam R jak drużyna R xD Tylko kota brak, ale pewnie ten też by się znalazł.. xD
Taka "burdel.." nazwa... Ale! Bucky miał swoje dzieci :D W sensie, szkolił ich na morderców ale na ten czas to byli jego wychowankowie ;D Ninotchika ma dobry szpagat! Podziwiam xD Zdjęcie dałaś takie że aż nie wiedziałam na czym mam skupić oczy, czy na jej szpagacie czy na twarzy czerwonego ;D
Też nie oglądam xD
/Tja, tak Bucky zaangażował się w to chwilowe wychowawstwo, że Natashę bzyknął, gdy tylko jego przełożeni się na chwilę odwrócili. I robił to przez dwa tygodnie, aż się nie zorientowali, że Romanowa wcale grzecznie nie czeka na swojego przyszłego męża. Nie no, miał te dzieci, że hej :P
A jeśli chodzi o Ninotchkę to cóż, urok starych komiksów, co poradzę? A ten czerwony to Daredevil.
Z ironią odpowiedziałeś "doprawdy", wyczułam ją, stąd moja troska byś mniej jadu na noc miał. 
Ironią? Jaką ironią? Nie jestem ironiczny. Nie wiem skąd ten pomysł.

Astrid Löfgren

N, o tym też pomyślałam. Takie typowo unikowe podejście. Chociaż można stworzyć do tego hipotezę, że po prostu boi się zmierzyć sam ze sobą, z tym co zrobił i już nie tylko umysł wzbudza strach, ale też to, że coś może się zmienić. Krio jest czymś, co dobrze zna i chce to wykorzystać, na innych, własnych zasadach, co z kolei daje mu poczucie kontroli (kij z tym, że ją traci w momencie pełnego zamrożenia, no ale w końcu sam zdecydował, nie?) Tylko, że taka teoria zaczyna kuleć w momencie, kiedy weźmie się pod uwagę relacje. W końcu je nawiązał, a przynajmniej tak mi się wydaje, bo gdyby nie, to raczej na sojusz byłyby marne szanse. A takie relacje to jednak motywacja. Plus jeszcze doza zaufania, którym reszta musiała go obdarzyć, skoro w ogóle go do siebie dopuścili. Jest niebezpieczny, owszem, ale gdyby naprawdę był aż tak niestabilny, że lodówka byłaby jedynym rozwiązaniem, i to niemal non stop, w dodatku gdyby bezmyślnie atakował wszystko i wszystkich i radośnie biegał z karabinem w imię niczego, to podejrzewam, że mimo wszystko nikt by się z nim nie patyczkował. Nawet Steve. Musiał być więc moment, w którym się przełamał. W tym jest, a raczej był, potencjał. Może w filmie dostaniemy logiczne uzasadnienie jego motywacji, że pomyślę sobie: kurczę, faktycznie lepiej, jeśli pójdzie do lodu, ale póki co mam wrażenie, że Bucky miał w głowie „A, zamrożę się, po co mam się męczyć? Powiem, że dla dobra ludzkości, uwierzą. To wcale nie przez to, że się boję przyszłości”. Już pomijam fakt, że zrobił to dla włosów. Liczyłam na coś na kształt interwencji kryzysowej, a nie takie trochę pójście na łatwiznę.
Nie wytrzymałam i obejrzałam. Do końca miałam nadzieję, że mnie okłamano w kwestii rąsi. Biedna rąsia. Cóż mogę powiedzieć… Miałaś rację, że ten uśmiech łamie serce.
No właśnie też bardziej pasuje mi do tego Steve, ale jakoś świta też w głowie myśl, że Sam mógł wykazać się sprytem i osobiście wepchnąć rąsię w imadło. 
/Patrząc na opinie ludzi, którzy już ten film widzieli, w filmie nie ma za bardzo niczego, co uargumentowałoby właśnie taką i tylko taką decyzję. Ktoś stwierdził nawet, że wręcz przeciwnie. Bucky był agresywny (oczywiście na tyle, na ile pozwala próg wiekowy tego typu filmów), ale też miał ponoć całkiem dobre relacje nie tylko ze Steve'am, ale też z Samem. Nie zabił też nikogo z drużyny Steve'a, więc jednak jakoś dawał radę obcować z ludźmi. Chociaż opinię będzie można wyrobić dopiero po poznaniu wszystkich szczegółów i zobaczeniu tego na własne oczy, to i tak podjęcie takiej, nie innej decyzji co do przyszłości Bucky'ego naprawdę mi się nie podoba. Odmrożą go najwcześniej w "Black Panther" albo dopiero w IW, i niby co wtedy? Nadal będzie przecież tak samo niestabilny i niebezpieczny jak był, a może nawet bardziej. Wygląda jakby nie mieli pomysłu co zrobić z Bucky'm, żeby ze Steve'm nie zaznali czasem chociaż odrobiny szczęścia, bo przecież trzeba ich dobić. A w szczególności Capa, który we wszystkich swoich filmach dostaje nieszczęśliwe zakończenie.
I pozwól, że podkradnę sobie pomysł z "czymś na kształt interwencji kryzysowej", jeśli można. Buduję fabułę od nowa i to na szybko, więc każdy pomysł mi się przyda :P   
/Uśmiech uśmiechem, gdyby nie znać kontekstu, wyglądałby całkiem sympatycznie. Ale po oczach widać, że pan Stan znowu da popis. I w filmie jest ponoć scena, w której Bucky krzyczy. I ponoć krzyki ze sceny w skarbcu z CA:WS się do tego nawet nie umywają. Już mnie coś ściska. Padnę tam.
/Jeśli Bucky'emu przeszedłby choć trochę atak agresji, który kazał mu tłuc wszystkich i wszystko na swojej drodze (a raczej to wszyscy i wszytko tłukło jego), Sam faktycznie mógłby dać radę to zrobić.
Wanda, i tak największa zasługa jest w twoich rękach. Założę się, że nie mówili ci dokładnie, co masz robić, a sama musiałaś to odkryć dzięki ich wskazówkom. 
A w grupie dobrze się odnajdujesz? Nic się nie zmieniło?
/Mówili mi raczej, czego raczej powinnam starać się unikać, a nie co powinnam robić. To pomagało.
/Działamy sprawnie i zgranie jak jeszcze nigdy przedtem, więc mogę powiedzieć, że jest naprawdę dobrze i jeśli się coś zmienia, zmienia się na lepsze. I oby tak pozostało.
James, ooo, to nowość. Nie pochwaliłeś się, że dajesz już radę spać dłużej.
Tak, że ciało się zbuntuje, bo „jakoś” i „niezbędne minimum” to już będzie zdecydowanie za mało. Wzrost tolerancji i te sprawy. Jak z alkoholem: pijesz ileś tam, a po jakimś czasie musisz pić więcej, żeby osiągnąć wcześniejsze efekty. Całe szczęście, że nie jesteś uzależniony od jedzenia, więc może taki wzrost tolerancji cię ominie. Ale ty się z tym swoim organizmem nie lubisz. Swoją drogą – dlaczego nie chcesz?
/Jakoś nie czułem potrzeby, by chwalić się wszystkim wokół, że potrafię spać... że czasem potrafię spać. To przecież nic nadzwyczajnego, więc czym się tutaj tak naprawdę chwalić?
/Ale póki co wystarcza i nie jest to zdecydowanie za mało. Jeśli się to zmieni, zacznę się martwić i pomyślę nad zmianą stylu odżywiania się. Na razie nie ma potrzeby zaprzątać tym sobie głowy.
I dlaczego czego nie chcę? Dlaczego nie chcę tego, by organizm przyzwyczaił się do tego, że jem więcej niż przedtem? Może dlatego, że jeśli już by się tak stało, musiałbym robić to cały czas?

ASTRID LÖFGREN

N, trochę mnie dziwi takie zakończenie. Nie tego się spodziewałam, zupełnie nie, także ja się nie pogniewam, jeśli olejesz film i pójdziesz swoją drogą. Niby okej, w końcu troszkę zakrawa to o jakąś troskę też o innych, nie tylko siebie, ale z drugiej strony nie mam pojęcia, jak miałoby mu to pomóc. To taki jakby powrót do punktu wyjścia. Sądziłam, że będą próbować go jakoś naprostować dzięki dostępnym metodom, początkowemu dozorowi, że sam będzie tego chciał. Może i byłby oporny, ale prędzej czy później bariera by się przełamała. Wciąż nie widziałam, ale tak mnie korci, że oj. Białe ciuchy i uśmiech? Toć to aniołek.
Już w sumie nie wiem. Niby da się odczuć, że najprawdopodobniej Steve za tym stoi, ale z drugiej strony Sam też pasuje. 
/Mnie nie tylko dziwi takie zakończenie, ale też mi się ono nie podoba. Wydaje mi się, że Bucky'm nie tyle kierowała troska o innych, ale zwykły strach przed własnym umysłem. Jego powinno się leczyć i to zaraz (mają taki sprzęt, ale nie mogą załatwić mu psychiatry?), a nie wkładać go z powrotem do lodówki. Zignoruję tę scenę (w sumie muszę, bo inaczej musiałabym zawiesić bloga) i zrobię to po swojemu. 
A jeśli chcesz zobaczyć zdjęcie (nie filmik, a jedno zdjęcie) uśmiechniętego Bucky'ego w białym podkoszulku, to jest tutaj: klik
/Wydaje mi się, że to jednak Steve. Sam mógłby nie dać Bucky'emu rady.
Wanda, jaka była różnica między doktorem Garnerem a tym kolejnym specjalistą?
/Doktor Garner miał inne podejście. Zupełnie inne. Znał SHIELD od podszewki, dostrzegał wady i zalety tego wszystkiego, potrafił nas zrozumieć jak nikt inny. Był nie tylko kolejnym lekarzem, współpracownikiem, był jak przyjaciel. Pomagał Nieludziom w pogodzeniu się z mocami, ze zmianami, nieodwracalnymi zmianami w życiu, i robił to w taki sposób, że nie można było nie wierzyć w jego zapewnienia, że wszystko jakoś się ułoży. Miał w sobie to coś. Po prostu. 
James, ale byś pokochał w innych. No właśnie towarzystwo miałam na myśli. Odpuściły trochę te „senne ataki”?
Bucky powiedział, że coś lubi. Nie dowierzam. Dlaczego według ciebie gazeta jest lepsza niż inne środki masowego przekazu?
I tak będę zdania, że najlepsze jest optimum. Wtedy jest najkorzystniej. Ale jeśli wystarcza ci minimum, to okej, bylebyś się na tym jednak nie przejechał.
A już myślałam, że nie trafiłam, taka trudna zagadka. Brakowało ci czasami normalnego jedzenia? Teraz zapominasz o nim, więc teoretycznie wtedy w ogóle mogłeś nie ogarniać, że coś takiego istnieje i jest potrzebne, bo na przykład byłeś aż tak bardzo otumaniony – sorry, nie mam innego słowa. Jak więc było w praktyce?
/Zależy od dnia. Czasem zasnę i śpię spokojnie, więc pozwalam sobie nawet na te kilka godzin snu, a czasem budzę się po kwadransie i jestem wyczerpany bardziej niż przedtem. Koszmary, te wszystkie wspomnienia zwyczajnie nie dają mi spać.
/Sam nie wiem. Po protu wolę coś czytać, trzymając papierową gazetę w dłoni, a nie wgapiając się w ekran komputera.
/Jak się przejechał? Póki co jakoś ciągnę, daję radę, więc nie jest źle. Będę trzymał się z daleka od optimum, bo jeszcze organizm by się przyzwyczaił, a tego nie chcę. Niech nie wymaga zbyt dużo.
/Przez większość czasu wiedziałem tylko to, co pozwalano mi widzieć. Nie brakowało mi jedzenia, bo nawet nie zdawałem sobie sprawy z jego istnienia. Jasne, coś tam, gdzieś tam mi świtało, ale jednak nie zaprzątałem sobie tym głowy.

STUCKYHOLICZKA

Mój błąd! Ona jest Romanov xD A już, że nazwiska takie podobne, a jednak nie xD
Red Room? Okej. Pocieszna nazwa, taka słodka i niewinna...
Te pająki to te ktosie? [link] różki fajne :)
Ligę Młodych oglądasz?
Wy z Bucky'm to jednak jakaś symbioza jest xD
/Próbowałam rozgryźć to, na jakiej zasadzie ich skojarzyłaś, ale przyznaję, że nie wpadłam na to, że chodziło o nazwiska :P
/Red Room to program szkoleniowy Departamentu X (komórki KGB), w którym szkolono dzieci na "szpiegów" (żadni z nich szpiedzy, tak naprawdę to zwykli zabójcy przeszkoleni w sztuce szpiegostwa). W Programie Black Widow brały udział dziewczęta - wybierano dwadzieścia osiem osieroconych (czasem umyślnie pozbywano się ich rodziny) dziewczynek i uczono je baletu (dla dyscypliny) oraz walki i zabijania. Adeptkami Red Roomu są m.in. Natasha Romanoff (w komiksach i MCU), Dottie Underwood (w MCU), Ava Orlova (teoretycznie w MCU), Yelena Belova (w komiksach) i Ninotchka (w komiksach). W Programie Wolf Spider (który nie ma nic wspólnego z wilkołakami ;) udział brali chłopcy. Adeptem był m.in. Niko Constantin. W obu programach nauczycielem był Winter Soldier. Departament X był odpowiedzialny też za m.in. Projekt Zimowego Żołnierza i za Projekt Zephyr, którego adeptem był m.in. Leo Novokov.
/I nope, nie oglądam. Ostatnio to właściwie prawie nic nie oglądam.
Dzięki, to też zrozumiałam. Luzuj gacie bo noc idzie, nie ładnie z jadem chodzić spać xD
/Przyznaję, że nie rozumiem o co ci teraz chodzi.
 

27 kwietnia 2016

STUCKYHOLICZKA

Haha toż to ja u niego jestem na czarnej liście, mogę tylko pytać o okres kwarantanny xD
Rumlow kojarzy mi się z Czarną Wdową ;o Nie wiem czemu xD taki Czarny Wdowiec xD
/A tam, każdy jest u niego na czarnej liście. Zwłaszcza ja :P Za to wieczne wpychanie go w jakieś bagno.
/Rumlow to raczej nie ma zbyt wiele wspólnego z żadną Black Widow. Jeśli chodzi o męskie odpowiedniki Wdów, byli nimi adepci projektu Wolf Spider, których także trenowano w Red Roomie.
Dobrze, rozumiem..
Doprawdy?

Astrid Löfgren

N, e tam, można nagiąć fakty. Chyba wiem, o co chodzi. Nie widziałam, ale już mi psióła streściła, także... no. Trochę słabo. Chociaż więcej usłyszałam lamentów, że biały pogrubia, to może i nie o tym samym mówimy. Taka tam szczypta nadziei.
Imadło jeszcze by przeszło, nawet była chyba o tym mowa wcześniej, że sam się wpakował, ale opcja z celą już tak bardzo jednak nie przekonuje.
Albo wybrali najlepsze momenty, a reszta będzie sporo metrów pod samym dnem. 
/W tym przypadku nie tyle będzie to naginanie faktów, co całkowite olanie zakończenia. Zmienię je na to, Steve i Bucky radośnie odeszli w stronę zachodzącego nad dżunglą słońca i wszyscy będą szczęśliwi. A Bucky w białym nie wygląda aż tak źle. A przynajmniej o wiele lepiej niż w tym swoim mundurze. I się nawet uśmiecha. Czym łamie człowiekowi serce.
/Wszystko wskazuje jednak na to, że to Steve wpakował go tam przez jego wcześniejsze wybryki. 
/Nie no, aż tak źle to by chyba nie było. Jeśli już Marvel zawala postaci, są to zazwyczaj postaci czarnych charakterów, nie protagonistów.
Wanda, jeśli dobrze pamiętam, pracowałaś nad tym z jakimś doktorem, którego nazwiska nie mogę sobie przypomnieć, ale musieliście zerwać relację. Dostałaś wtedy kogoś na zastępstwo? 
/Tak, z doktorem Garnerem. Miał doświadczenie we współpracy z ludźmi takimi jak ja, ale przez pewne... sprawy osobiste musiał niestety odejść. Jego miejsce zajął ktoś inny, ale to już nie to samo. Zupełnie nie to samo.
James, w innych okolicznościach pokochałbyś spanie. Jestem o tym przekonana.
Co czytujesz? Gazety, książki?
A ja bym tak chciała jeść parę tysięcy kalorii dziennie i mieć gdzieś kilogramy. To jest fajne. Ale z drugiej strony uciążliwe, bo naprawdę można być cały czas głodnym. No żeby lepiej funkcjonować chyba, nie? Po to się te potrzeby spełnia. Na minimum nie jedzie się długo, więc tak na mój rozum korzystniej by wychodziło dostarczyć tyle ile trzeba i funkcjonować bez zawieszeń.
No coś takiego, co się gryzie. Składniki odżywcze? A Ruscy jak już dawali "jeść", to coś takiego jak Hydra - papki, kroplówki i inne cuda wianki?
/Ale w tych okolicznościach zdecydowanie go nie kocham. Chociaż spanie samo w sobie nie jest złe. To, co mu towarzyszy jest o wiele gorsze.
/Całkiem lubię czytać gazety. Nie żadne kolorowe pisemka czy coś tym stylu, a zwykłe czarno-białe gazety z wiadomościami. To lepsze od oglądania ich w telewizji czy nawet od przeczytania tego samego w tym całym internecie. 
/Na minimum nie funkcjonuje mi się aż tak źle, bo jakoś daję jednak radę. Mimo zawieszeń, które nie zdarzają mi się już aż tak często.
/Składniki odżywcze... A więc tak to się nazywało. Jakoś wypadło mi z głowy, ale jednak się zrozumieliście. I nie, Hydra nie dawała mi niczego "co się gryzie", bo mogli zastąpić to czymś innym. Przez dobre kilkadziesiąt lat nie miałem w ustach żadnego stałego pokarmu, więc jak już go zjadłem i musiałem jakoś przetrawić, wcale nie było fajnie. 
A Ruscy? Na początku nie karmili mnie wcale, bo tak jest łatwo człowieka złamać. Później dostawałem od Lukina wszelkiej maści buliony, papki i całą resztę tego syfu, z czasem dołożyli do tego normalne jedzenie, bo musieli mnie przecież jakoś podtuczyć. A potem z tego zrezygnowali, bo znaleźli zamienniki.

STUCKYHOLICZKA

5 kobiet mających humorki okresowe? Nie chce nic mówić, ale kobiety w stadzie się synchronizują i w tym samym czasie mają okres ;D Zauważyłam to w pracy a laski pracujące w sklepie 10 lat to potwierdziły xD Teraz zmieniłam pracę jak już z Bucky'm wiecie, biorę tabletki więc ciężko mi stwierdzić jak to inne mają xD Najwyżej będzie się powiększać, by was nie słuchać xd
Czuję się raźniej z tym, że nikt jej nie lubi xD
/Jeśli chcesz rozmawiać o takich rzeczach, oddelegowuję cię do Bucky'ego. On kocha takie pogadanki. Naprawdę, bo to jeden z tematów, które zwyczajnie go krępują, ponieważ na wierzch wychodzić zaczyna specyfika czasów jego młodości. Niby chłopak taki do przodu, niby potrafi mówić o wszystkim (i o niczym), ale każ mu użyć słowa "okres" w tym kontekście, a spali buraka.
/A nie, jednak ktoś ją lubi - taki Brock Rumlow/ Crossbones. Jej "prawdziwy mężczyzna". 
Wybaczający przytulas? Czy zrobić Ci jeść? 
Nie przytulam się i nawet nie tknę jedzenia, które zrobi ktoś inny. Nie jestem idiotą.

STUCKYHOLICZKA

Trochę mu współczuję, chyba że super dziewczyny nie mają okresu xD
I w top 3 też jeden rodzynek, coś Ty tak na te baby się uwzięła?
Ostatniej też nie lubię. 
/Pozwól, że dyskusję o spojlerze przerzucę na koniec notki. Nie chcę, żeby ktoś przypadkowo się na to natknął.

/A tam, facet da radę. W końcu jest nieśmiertelny, więc go to nie zabije :P 
/Znowu nie zrobiłam tego celowo. Jakoś tak samo mi się ułożyło, że na myśl przychodzą mi dziś same kobiety. A Sin raczej nikt nie lubi, bo - przepraszam za wyrażenie - ale babka jest zdrowo pieprznięta.
No ej...
Co "no ej"? Pytałaś się, czy ci wybaczę, wiec mówię, że się zastanowię. Nie jestem aż taki łatwy.

STUCKYHOLICZKA

Spojlery widziałam, że masz do CW xD Lubię je xD tj spojlery xD 
Haha Girl Power! Zapanowałabyś dość szybko nad światem xD Z Dwójką bym rozmawiała, gdyby nie musiała walczyć xD Myślałam, że dasz Bucky'ego a tu zonk xD Nie ma xD Haha a teraz tak 5tkę znielubiaonych bohaterów znajdziesz?
Czemu DC tak działa? Za dużo/mało efektów? 
/Ta, mam spojlery i to takie, które całkiem zepsuły mi dzień. Dodałam filmik na końcu notki.

Lubię Bucky'ego, ale trzeba myśleć strategicznie. To tylko silny facet z metalową ręką. Każ mu walczyć z Magneto i po nim. I dopiero teraz zauważyłam, że Erik w tym top 5 to taki ma... duży rodzynek :P

I miał być top 5, ale na myśl przychodzi mi tylko top 3:
1) Natasha Romanoff aka Black Widow
/Za całokształt. Po prostu jej nie trawię.
2) Loki
/Tak w sumie to jak wyżej. Komiksowy Loki nie dorasta temu filmowemu do pięt.
3) Synthia Schmidt aka Sin
/Świrnięta laska, która kilkukrotnie próbowała zabić Bucky'ego.

/A jeśli chodzi o DC - po prostu ich styl nie przypadł mi do gustu i o wiele bardziej wolę Marvela.
Wybaczysz? Smutno mi.,
Zastanowię się. Może.

PONIŻEJ ZNAJDUJE SIĘ SPOJLER DO CA:CW!

STUCKYHOLICZKA

A scena, która Ci się nie podoba? Czy Bucky, to Twój stuprocentowy ideał? I w sumie, wolisz Marvela od DC? Haha ale Ci pod gradobiciem pytań zrobię ;D Jeśli mogłabyś zrobić sobie mini armię - 5 osób, których bohaterów byś wybrała i dlaczego?
/Ideałem to on zdecydowanie nie jest, ma gorsze momenty, a poziom jego cudowności zależy głównie od scenarzysty, ale ciężko wskazać mi jedną scenę, która mi się nie podoba. Nie przepadam za Bucky'm ze starych komiksów, w których robił za takiego typowego, dość irytującego dziecięcego pomocnika. 
/Yep, zdecydowanie bardziej wolę Marvela od DC. Jeśli chodzi o komiksy, bo jeśli masz na myśli filmy - nie cierpię, po prostu nie cierpię filmów od DC.

A jeśli chodzi o mini armię:
1) Melissa Gold aka Songbird
/Dzięki uprzęży Songbird może tworzyć wielowymiarowe, potężne obiekty z tzw. solidnego dźwięku, nad którymi ma pełną kontrolę. Zdecydowanie najczęściej korzysta z utworzonych w ten sposób skrzydeł, które są jej znakiem firmowym, można by rzec. Może wytwarzać dźwięki poniżej progu słyszalności i wpływać tym samym na zachowanie zwierząt lub ludzi, a jej krzyk ma ogromną moc - gdy jej chłopak umarł jej w ramionach, Melissa swoim krzykiem zniszczyła budynki w odległości kilku przecznic.
2) Karla Sofen aka Moonstone
/Potrafi manipulować światłem, może emitować oślepiający blask z każdego zakątka swojego ciała lub skoncentrować dostateczną ilość energii by posłać z rąk promień fotonowy. Może manipulować grawitacją na niewielkim obszarze - zwiększać jej oddziaływanie lub zmniejszać. Może latać z ogromną szybkością, potrafi stać się niematerialna. Jest super-silna, ma przyśpieszony proces regeneracji. A do tego jest wybitnym psychologiem.
3) Erik Josten aka Atlas
/Potrafi zmieniać swoją wielkość i masę - maksymalnie może osiągnąć ponad dwadzieścia metrów wysokości. Im bardziej rośnie, tym bardziej wytrzymały się staje i rośnie jego siła - rekordowo jest wstanie unieść ponad 100 ton. I nawet się przy tym nie zmęczy. Dzięki napromieniowaniu promieniowaniem jonowym i Cząsteczkami Pyma jest niemal nieśmiertelny.
4) Sybil aka Oracle
/Potężna telepatka - potrafi czytać w myślach, pokazywać własne myśli i wspomnienia w umysłach innych, potrafi "ogłuszać" swoich przeciwników, odcinając im wszystkie zmysły, potrafi zadawać im mentalny ból.
5) Yelena Belova aka Super-Adaptoid
/Mogłabym dać tutaj innego Super-Adaptoida, ale lubię Yelenę. Jako Adaptoid mogła skopiować moce, umiejętności, a prawdopodobnie także wygląd każdego, kogo zobaczy. Adaptoid bez problemu mógł skopiować moce kilku najpotężniejszych postaci i używać ich w tym samym czasie.
Minusem tej przemiany jest jednak zdecydowanie to, że cóś - Yelena straciła trochę na urodzie.
Nie chciałam aby to tak zabrzmiało...przepraszam..
Ale zabrzmiało i nawet nie mogę mieć ci tego za złe, bo nic dziwnego, że ktoś tak może o mnie myśleć. Naprawdę, nie dziwię się. 

ASTRID LÖFGREN

N, oczywiście, że lepsze. Będzie ten element zaskoczenia, mimo że możliwości kierunku akcji są znane, ale mogą być przecież jeszcze inne.
Nawet od Steve’a mu się dostaje. Skandal. Albo Bucky sam się w imadło wpakuje na znak buntu, że ma już dość, ale tak na wszelki wypadek, gdyby jednak zachciało mu się znowu szarżować ze wszystkimi. Nie no, jestem przeciekawa jak to będzie w rzeczywistości.
Zdawałoby się: chucherko, a w tych rączkach ma niezłą krzepę. W końcu taki Spidey, jaki powinien być. 
/Premiera była kilka dni temu, a w internecie już jest spora część filmu. Wchodzę na tumblr i co? Dostaję po oczach gifami z zakończenia CW. Ale przynajmniej wiem już, że mogę wyrzucić do kosza wszystko co zaplanowałam na późniejszą fabułę, bo Buckyś nie da rady tego zrobić. Dzięki, internecie. Czas się od ciebie odciąć albo ograniczyć do kilku stron. 
/Bucky, który sam wpakował się w imadło, a potem jeszcze zamknął w szklanej celi, by wreszcie wszyscy dali mu święty spokój, jest całkiem niezłą i wcale nie tak głupią opcją.
/Wszyscy go wychwalają, więc wychodzi na to, że faktycznie mamy najlepszego Pająka. Przynajmniej jak dotąd, bo w swoim solowym filmie pewnie to przebije. Ale jakoś i tak nie mam chęci, by wybrać się na to do kina.
Wanda, co najbardziej pomogło ci nad nią zapanować? 
/Odnalezienie równowagi wewnętrznej, ponieważ to właśnie od niej wszystko zależy. Jeśli dam się ponieść emocjom, moc wyrwie mi się spod kontroli. To wszystko siedzi w głowie.
James, umiemy zachowywać pozory, więc może wyjść nawet inteligentna pogawędka. To nic, że trzeba będzie czytać po parę razy, żeby ogarnąć sens. Takie skutki bezsenności. Widzisz? Trzeba zasnąć za wszelką cenę.
A co jest numerem jeden?
To nie powinno być coś normalnego. Tyle ile musisz to też pewnie mniej niż faktycznie potrzebujesz, znaczy tak myślę, skoro jeszcze na dodatek zapominasz, a co za tym idzie, metabolizm powinien zwolnić. Chociaż pewnie nie zwalnia. Ale powinien. Nigdy nie masz ochoty tak porządnie się najeść? Isayev dał ci jabłko, jeśli dobrze pamiętam, więc jeśli Hydra była od Ruskich lepsza w kwestii cateringu, to znaczy, że dostawałeś coś normalnego od czasu do czasu?
 /Ja tam nie lubię spać i wolę jednak odwlekać moment zaśnięcia jak tylko się da. Można powiedzieć, że za wszelką cenę. Nie lubię spać. Zupełnie nie.
/Nie mam raczej żadnego konkretnego numeru jeden, żadnej najlepszej opcji, która zawsze skutkuje. Zwyczajnie staram się zająć jakoś myśli. Czytam coś, spisuję coś, czyszczę broń, kilkukrotnie składam i rozkładam broń, po prostu coś robię.
/Może i zwolnił, sam tak naprawdę nie wiem, ale nie zmienia to tego, że jednak i tak jest kilkukrotnie szybszy od normalnego metabolizmu, co czasem uprzykrza życie. Ale staram się zjeść tyle ile muszę, czyli to minimum tego, co faktycznie potrzebuję, bo inaczej zwyczajnie nie dam rady ciągnąć. Nie czuję jednak żadnej potrzeby, żeby usiąść i wepchnąć w siebie tyle, ile się da. Zawsze jadłem to minimum i wystarczało, więc po co to zmieniać?
Zależy co masz na myśli, mówiąc "coś normalnego". U Hydry na oczy nie widziałem żadnego posiłku stałego, Wszystko sprowadzało się do tych... papek, które kazano mi pić, kroplówek. witamin i prochów, które miały dawać mi kopa. Nie trzymali mnie na chodzie zbyt długo, więc to wystarczało. Chodziło mi raczej o to, że Hydra wpychała we mnie jednak te wszystkie niezbędne... te no... ym, wypadło mi z głowy, ale pewnie załapiesz, a Ruscy nie bardzo przejmowali się tym, że mój organizm działa trochę inaczej. Ale to były inne czasy i inne podejście.

26 kwietnia 2016

Astrid Löfgren

N, cóż, logika Marvela. Nie mam nic do dodania.
A tak, widziałam. Pamiętam teorie, jakoby tym helikopterem miano zabrać Bucka gdzieś, nie wiem czy było poruszane gdzie, i Steve w akcie desperacji chwycił płozy, bo nie chciał go oddać złym ludziom. Podobała mi się ta teoria, a został tylko akt desperacji, a z Bucky’ego robi się cwany kombinator. Chociaż w sumie już raz podpieprzył quinjeta, więc wielkiej nowości jednak nie ma.
Różnica gabarytowa? :P 
/Ale jednak lepsze takie mieszanie, niż podawanie fanom połowy fabuły na tacy.
/Były zdjęcia, które sugerowały, że ta teoria może się sprawdzić - np. to (choć okna nie bardzo pasują). A teraz wszystko wskazuje na to, że po próbie wdania się w bójkę z wszystkimi w bazie Bucky'emu uda się podjąć też próbę ucieczki śmigłowcem, który sobie kulturalnie pożyczy. A brzydki Steve mu na to nie pozwoli, a potem jakoś wpakuje go w imadło. 
/Yep, właśnie taka. Przedramię Bucky'ego jest ze trzy razy większe od bicepsa Pająka.
Wanda, jak sobie radzisz? Opanowałaś swoje moce na tyle, żeby swobodnie ich używać?
/Można powiedzieć, że tak, radzę sobie całkiem dobrze. Na ten czas kontrolowanie mocy przychodzi mi już ze znacznie większą łatwością niż kiedykolwiek przedtem. Jest nieporównywalnie lepiej.
James, no parę podejść do zrozumienia miałam. Już dawno mi się tak ciężko nie myślało, więc się nie zdziw, jeśli zdarzy mi się o jedną i tą samą rzecz zapytać pięćdziesiąt razy na pięćdziesiąt sposobów. Oprócz tego jeszcze humor, nie? A jakie inne sposoby masz w tym wąskim gronie? Wiesz, bo takie wkurzanie to jednak osiąganie oczekiwanego efektu kosztem innych. Na ciebie działa dobrze, a na ludzi, w których uderzasz, zupełnie nie. Może dlatego warto by było zmienić metodę.
Wiem, że się domaga, właśnie to powiedziałam, tylko trochę inaczej. Nie ma nic od razu, na tym polega warunkowanie, ale spróbować byś mógł. Nic to nie kosztuje, a zyskać można wiele. Tak się zastanawiam jak to jest zapomnieć, że trzeba coś zjeść, kiedy wszędzie naokoło wiszą reklamy przeróżnych produktów spożywczych, a półki w sklepach niemal się uginają.
/A więc obydwoje mamy problemy z myśleniem. Zapowiada się więc na ciekawą rozmowę, nie ma co.
Czasem silę się na żarty, udając, że mam świetny humor, a tak naprawdę jest wręcz przeciwnie. Czasem wynajduję sobie jakieś zajęcie, by zająć czymś myśli. Rozkładam i czyszczę wszystkie bronie albo coś w tym stylu. Albo... ym, było coś jeszcze, ale nieważne. Irytowanie kogoś zdecydowanie nie jest numerem jeden na tej liście, ale działa, więc go z niej nie wyrzucę.
/Nie wiem, jak miałbym ci to opisać. Dla mnie zapominanie o takich rzeczach albo wypieranie ich z pamięci to coś normalnego. Tak naprawdę to jestem głodny niemal przez cały czas, bo mam kilkukrotnie szybszy metabolizm, więc zwyczajnie nauczyłem się to ignorować. Jem tyle, ile muszę, by ciągnąć dalej, a nie tyle, by zdusić to uczucie, bo musiałbym jeść zbyt wiele i zbyt często, by się to udało. Głód to coś normalnego, bo Hydra też się tym nie przejmowała. Ruscy tym bardziej. 

STUCKYHOLICZKA

Taki z niego lew/wilk/niedźwiedź, nie da się pokonać. No cóż ma na "nowo" życie, nie dziwię się, że nie chce tego spieprzyć, a by nie pieprzyło się to musi to czy owo eliminować. A jaka jest Twoja ulubiona z nim scena? 
/Ulubiona scena filmowa czy komiksowa?
/Jeśli chodzi o komiksy, to ciężko wybrać. Pierwsza na myśl przychodzi mi ta z CA v.6 #25, w której Bucky mówi Samowi, że modli się za Steve'a i wyznaje, że prędzej zastrzeliłby siebie, niż skrzywdził Rogersa. Było to już po fabule CA:WS, a Steve i Bucky nie rozmawiali od ponad roku. Za równie dobrą uznaję scenę z CA v.6 #26, w której Bucky opłakuje Steve'a w barze, który zdemolował po tym, jak jakiś facet obraził Capa. Te sceny mówią naprawdę wiele. Mogłabym wymienić tutaj też całe "Winter Soldier: Winter Kills".
/Jeśli chodzi o filmy to przyznaję, że póki co nie mam ulubionej z jego udziałem.
Tj, nie koniecznie Ty mnie musisz zabić, mogę zginąć w wypadku xD
Patrz, bo zabrzmiało to, jakbyś sugerowała, że to właśnie mogę jutro zrobić.

STUCKYHOLICZKA

Temu też napisałam - raz, nie cały czas xD Haha albo otwarte zakończenie. W sumie, to dobrze, że go tak dobijasz (sory Bucky <3) a nie kogoś w życiu prawdziwym, ale nie wnikam nie przekraczam granicy klawiatury xD Normalnie, życie Bucky'ego to parabole ;D 
/Mogę ci zagwarantować, że moje zamiłowanie do gnębienia Bucky'ego nie ma żadnego przełożenia na życie codzienne. Tak naprawdę, lubię go dobijać, bo lubię patrzeć na to, jak podnosi się z kolan i idzie dalej. A tak będzie zawsze - oberwie, pozbiera się i pójdzie dalej, choć doskonale wie, że równie dobrze mógłby się w ogóle nie podnosić, bo za chwilę znowu upadnie. Ale się podnosi, bo to uparty skurczybyk jest.
To aż się czuję dumna, że jeszcze żyję. Choć nigdy nie wiadomo, może mój jutrzejszy autobus wpadnie w poślizg, bomba spadnie mi na blok. Ale procentowo chce mnie zabić mniej osób niż Ciebie. Ale pewnie, dla pocieszenia, bardziej nienawidzą Hitlera niż Ciebie ludzie na tym podole. 
/Naprawdę sądzisz, że jeśli chciałbym kogoś się pozbyć, wysadziłbym autobus pełen niewinnych ludzi, którzy niczym mi nie zawinili? Cóż, dzięki.