30 kwietnia 2016

Astrid Löfgren

N, sam Bucky wystarcza, żeby mocno przeżywać film, którego jeszcze się nie widziało, a co dopiero będzie, jeśli się obejrzy i dołączy do tego historie innych postaci, które też nie są kolorowe. No ale chyba ludzie, którzy już widzieli, żyją i chwalą, nie? Więc nie może być tak źle. Po Avatarze to i ja miałam problem. Pamiętam, jak dobita się wtedy czułam. Boję się pomyśleć, co będzie teraz.
W sumie od DC mało co oglądałam, ale jakoś szczególnie nie porwały mnie te filmy. Są zbyt ciężkie, mimo że wcale nie mają aż tak bardzo rozbudowanej i skomplikowanej fabuły, żeby ich nie rozumieć.
I w etykietach widzę błąd. Chyba powinna być Wandzia, zamiast Stuckyholiczki? :)
/Z tym chwaleniem do jednak różnie, bo przeglądałam recenzję i kilkukrotnie już natknęłam się na głosy osób, które były filmem zawiedzione i narzekały na to, że zakończenie CA:CW rozczarowuje (zakończenie, nie genialna decyzja Bucky'ego), bo zwiastuje, że CW nie będzie miało jakiś znaczących konsekwencji, a niektóre postaci są dość niespójnie prowadzone. Są to co prawda pojedyncze głosy, ale jednak są. I już się boje, że zawiodę się na filmie jak na AoU.
/Komiksy DC jeszcze przełknę i znajdę w nich coś dla siebie, ale za to filmów nie mogę znieść. Ich fabuła jest równie skomplikowana co u Marvela, ale za to jest przedstawiona w ciężki, patetyczny, niestrawny dla mnie sposób.
/Nope, to nie błąd, a gdzie tam. Chciałam po prostu zasugerować, że Wanda skrycie fangirluje Stucky, ale po prostu wstydzi się do tego przyznać :P 
James, no czekałam, aż dojdziesz do takiego wniosku. Szukałeś drogi, ot co, poszedłeś w religię, bo i za bardzo nie miałeś wyboru. Głupio? Nie, nie głupio. Szczerze i w zgodzie z samym sobą i Bogiem, jeśli istnieje. To chyba lepsze niż robić coś wbrew sobie i udawać.
A jak powiem, że cofam tamto i uargumentuję to tym, że kobieta zmienną jest, to powiesz? Nie no, dobra. I tak możliwości nie ma zbyt wiele, więc sobie dopowiem po swojemu. Tylko jeśli dopowiem sobie, że zamordowałeś, wywiozłeś i spaliłeś całą rodzinę niewinnych ludzi, i jeszcze sąsiadów na dokładkę, bo mieszkali zbyt blisko, a w rzeczywistości zamieszkałeś tam, bo właściciele akurat są na wakacjach, to się mnie nie czepiaj.
Bo może mówiłeś i tym razem to mi wypadło z głowy? Rumunia z jakiegoś konkretnego powodu?
Gdybym obraziła się i zrobiła awanturę za to, że powtórzyłeś po mnie moje własne twierdzenie na swój temat, to chyba by oznaczało, że jest ze mną gorzej niż myślę. Ciekawi mnie to. Lubię wiedzieć i rozumieć. Nigdy nie wiadomo, co się w życiu przyda. Czyli jak już wiesz gdzie, to unikasz tych „punktów krytycznych”? 
/Skoro na Ziemi zlądował sobie nordycki bożek, to dlaczego ten Bóg miałby nie istnieć? To nie tak, że zmieniłem zdanie i przestanę w Niego wierzyć, nie. Ja po prostu... no, trochę przesadziłem. A mówi się ponoć, że nadgorliwość jest równa faszyzmowi, czy jakoś tak to leciało, a więc lepiej trochę odpuścić.
/Nikogo nie spaliłem. Tyle powiem. A najbliższa sąsiadka jest stara, przygłucha i uzależniona od hodowania kotów, a w mieszkaniu nie ma niczego podejrzanego, więc nie widzę potrzeby pozbywania się jej. Najprawdopodobniej nie zdaje sobie nawet sprawy z mojej obecności.
/Jak jeszcze tobie zaczną umykać pewne rzeczy, naprawdę trzeba zacząć bać się tego, jak będą wyglądać te rozmowy. Ale jakby co - polecam założenie dzienniczka. Ja mam już kilka. I nie, nie ma żadnego konkretnego powodu. Po prostu posuwam się naprzód, a Rumunia była po drodze.
/Wiesz, może i czasem nie daję rady hamować swoich masochistyczno-samobójczych zapędów, ale niedorozwinięty jednak nie jestem i niektóre sprawy jako tako kojarzę. Spodobał mi się spokój, więc nie będę go rujnował wpienianiem ciężarnej. Mam resztki instynktu samozachowawczego.
I jeśli już wiem, gdzie takie "punkty krytyczne" są, mogę ich unikać albo zabezpieczyć je w jakikolwiek sposób. Byleby utrudnić im robotę.
Ach, okej. Sądziłam, że chodzi o taki trochę szerszy zakres kontaktu, że jest gotów pogadać z kimś dłużej niż tylko po to, żeby załatwić jakieś sprawy. Właśnie przez te dwa lata, kiedy sobie radził, zamrożenie wydaje się jeszcze bardziej absurdalne, niż jest. Zamrożony i do tego bez ręki. Słuszna decyzja, Bucky, naprawdę.
Czyli co, uśpieni wchodzą w grę?
/Tak naprawdę o tym, co Bucky robił przez te dwa lata, nie zostało powiedziane prawie nic. Robi zakupy, czyta gazet, ma mieszkanie (stół, kilka krzeseł, szafek, lodówka, materac i stosy pamiętników), a poza tym - nic. Ale wiadome jest, że sobie radził, obcował z ludźmi, nikogo przypadkowo nie zabił, nie dostaje regularnych napadów morderczego szału, więc po co mu to było? No dobra, wiemy, że się boi własnego umysłu, ale hej, przecież w drużynie Steve'a jest Wanda. Wiesz, ta laska, która potrafiłaby pewnie coś na to zaradzić. Ale gdzie tam, po co to komu, lepiej się zamrozić i przeczekać. A nóż widelec problem sam zniknie.
/Ci goście z tej sceny to agenci, których Winnie trenuje. I tym agentom zostało podane serum podobne do tego, które ma Bucky. Trenuje ich na nowych WS. Czyli to teoretycznie Projekt Zephyr, a więc uśpieni. Tylko ciekawi mnie jedna rzecz - dlaczego ich ogolono na łyso, a Buckyś ma piękne, długie włoski :P?
/I ponoć pomysł z wsadzeniem Bucky'ego do lodówki nie był braci Russo, a tylko i wyłącznie Marcusa i McFeely'ego. Tak samo ten "zaskakujący pocałunek".

1 komentarz:

  1. N, to chyba niemożliwe. Znaczy zawiedzenie się w podobnym stopniu jak na AoU. Poza tym Buck zaprzyjaźniający się z krio wynagrodzi wszystko, więc głowa do góry!
    I wiecznie jest w nich ciemno, aż oczy od tego mroku bolą. Jakby nigdy nie było dnia. Chociaż filmy na podstawie komiksów z im-czegoś tam, nie pamiętam jak to się nazywa, są całkiem znośne. Takie „RED” na przykład.
    Ach, to przepraszam. Nie znałam Wandzi od tej strony :P

    James, w takim razie można by założyć, że bogowie wszystkich religii i pogańskich wierzeń istnieją. Wyobrażasz to sobie? Bo ja nie. Nie wiem, czy przesadziłeś, ale nawet jeśli, to nie widzę w tym nic złego, miałeś prawo. Na marne to nie poszło, bo pewnie też dużo się dowiedziałeś. Albo sobie zapisałeś.
    Nie spaliłeś, ale dwa pierwsze punkty się zgadzają? Ta, tak tylko myślisz, a gdy nadarzy się okazja babcina nie może oderwać wzroku od nowego sąsiada.
    Mam swoje krzyżówki, ale dzięki. Może skorzystam w razie pilniejszej potrzeby. Od dawna prowadzisz te dzienniczki?
    Czekaj, nie wiem, czy nadążam. Wkurzanie/irytowanie innych to twój sposób na gorsze dni. Odzyskujesz wtedy spokój, przynajmniej można tak to ująć. Ale jak wkurzysz ciężarną, to ten spokój sobie rujnujesz? Czyżbyś miał przez to wyrzuty sumienia czy o co chodzi? Nie wiem, czy mam się obrażać, że traktujesz - chcesz, próbujesz /wpisz tu cokolwiek/ traktować - mnie inaczej (?), czy być ci za to wdzięczną.
    Na przykład w jaki sposób zabezpieczasz?


    Akurat to, że dużo nie wiadomo, mi się podoba. Można sobie stworzyć własną wersję, ale oczywiście też zastanawiające jest, jak twórcy by widzieli ten jego dwuletni żywot. Poszedł na łatwiznę. To mi się wydaje najsensowniejszym wytłumaczeniem pójścia w tę stronę. Nawet zwyczajnie „nie chce mi się” jest jedną z najbardziej prawdopodobnych motywacji. Jestem ciekawa, jak to rozwiążą. Boję się, że spartaczą Winniego, którego stworzyli bracia. Nawet smutne i sugestywne paczenie pana Stana mogłoby tego nie uratować.
    Sporo tych retrospekcji. A bo widzisz, na początku ogolili go na łyso, ale zobaczyli, że nie wygląda korzystnie, więc zmienili mu look, i żeby odróżnić trenera od „uczniów”, to im ogolili włosy, a jemu wzmocnili. Mundur to za mało.
    Wszystko jasne. Pogratulować pomysłu.

    OdpowiedzUsuń