20 czerwca 2016

O.

Właśnie kwiaty! A chabry mu się nie spodobają? Żeby kolor jego oczu wydobyć :D
Ups, właśnie. Internety mają uszy.. :(
Bo ma "słodki" wyraz twarzy? xD
Co nie co w tym temacie uczyniłaś xD
/Możesz próbować, ale nie gwarantuję ci sukcesu. Może lepiej użyć sprawdzonego sposobu? Kup mu z tuzin róż, z kilogram czekolady, puchatego kociaka, ciepły kocyk, a może będzie przychylniejszy.
/Jeśli Tony wyskoczy z jakimiś komunistycznymi hasłami, już wiem kogo obwiniać!
/Ym... Nope?
/O resztę nie pytam. Nie ma jeszcze 22 :P

+ Blog pobił dziś dzienny rekord wyświetleń - ponad tysiąc sto. Trzeba to jakoś uczcić :P
S: O taki o którym mówi się po 22 w łóżku... Nie umiesz go wyciągnąć z tego?
/Chwila... Że co? Zupełnie nie interesuję się Bucky'm w... taki sposób. Skąd ten pomysł?
B: Bo położę się obok, przestanę myć i będziemy cuchnącymi wrakami oboje.
/Czy ty właśnie nazwałaś mnie "cuchnącym wrakiem"? Ogromny błąd.

Czarna Herbata

Mówisz, że to do reklamy „To nie ja, to moja shauma”? W sumie Buck musiał skądś kasę brać na te śliweczki.
A idź mi w ogóle z Sharon. Dla czego ona występuje tylko ze Stevem? Dlaczego nie ma swojej własnej woli. Słowa na pogrzebie Peggy też były słowami Steve’a, tylko komiksowego. Dajcie jej żyć!
O właśnie, stan psychiczny Tonego. Tutaj można by rozpisać się na kilka stron eseju, bo oprócz PTSD, które waliło po oczach w Iron Manie 3 (i zostało zakończone głupią sceną po napisach), można wymienić wiele czynników, które mogły mieć wpływ na osąd Starka, a jednak myślę, że ZABICIE Bucka nie jest odpowiednią reakcją (Stark chciał oddać się pod rządy ONZ jako Iron Man, więc dlaczego nie egzekwował prawa do sprawiedliwego procesu? Ja wiem, że emocje i tak dalej, ale jak komuś kierowca zabije rodziców w wypadku, to go nie próbują zabić), tak samo jak bardzo nie podobało mi się samo napieprzanie w Starka na Syberii. Myślę, że było w tym za dużo agresji, za mało próby pacyfikacji. Ale dobra, ja jestem #TeamEverybodyIsSaveAndHappy
Poza tym, dobra, cudowny tekst, który poruszył miliony „He is my friend” „So do I”, ale gdzie to w FILMACH było? Steve i Tony żarli się dosłownie o wszystko i nazwałabym to raczej tolerowaniem siebie nawzajem ze względu na to, że lepiej się kalkuluje razem niż osobno.
/Bucky zapewne kupił te śliwki jak na prawego obywatela przystało. Za pieniądze, które znalazł koło kilku zestawów ubrań i kluczy do mieszkania. Tak właśnie było!
/Akurat cytat Steve'a ukradziono i włożono go w usta Peggy, a Sharon tylko te słowa przytaczała. I choć filmowej Peggy nie darzę jakąś wielką sympatią, to i tak trochę boli, że na jej pogrzebie mieliśmy Steve'a, Sama, Sharon i tłum obcych ludzi. Spokojnie przemawiać mógłby jej mąż (którego nawet nie znamy), albo chodziarz któreś z dzieci. 
/"jak komuś kierowca zabije rodziców w wypadku, to go nie próbują zabić" - byłoby to o wiele bardziej sensowne od motywacji Pietro i Wandy z AoU. Postanowili narazić życie dziesiątek, jeśli nie setek ludzi (Wanda z premedytacją napuściła wściekłego Hulka na Johannesburg), by zabić faceta, który wymyślił projekt pocisku, który uderzył w ich dom. Tony tylko wymyślił projekt. Nie skonstruował tej bomby własnymi rękoma, nie sprzedał jej (najpewniej to sprawka Stane'a), nie wystrzelił jej. A oni zamiast dorwać tego, kto wystrzelił ten pocisk, uwzięli się na Tony'ego. Przy tej motywacji, zachowanie Tony'ego z CA:CW to najbardziej sensowna reakcja na świecie. I tak, nie trawię AoU, dla mnie to najgorszy film Marvela, więc się czepiam.
/No jak to gdzie? Choćby... Nie, no, też jakoś tej wielkiej, wspaniałej przyjaźni nie dostrzegam. Ledwo zaczątki jakiejś sympatii i to co najwyżej.
S: Spędź wolną sobotę na przygotowywanie obiadu dla takiej bandy – gwarantuję, że zacząłbyś błogosławić króla Wakandy. Możesz mu ode mnie pomachać i pogratulować mądrości, jak będziesz miał go gdzieś w pobliżu. O, czekaj, mam pytanie. Jakiej pasty do zębów używasz?
/W poprzedniej bazie gotowaliśmy sami - czego Tony nie potrafił jakoś zrozumieć - i szło nam to całkiem sprawnie, więc zapewne i tu nam by się to udało. Ale doceniam gest T'Challi i to okazuję.
/Nie używam też żadnej szczególnej pasty. Zazwyczaj brałem po prostu pierwszą z brzegu, ponieważ żadne choroby zębów mi nie grożą. 
B: Myślę, że powinieneś im zacytować załącznik do Karty Praw Człowieka, a mianowicie „Wolność od Tortur”. Mi to podpada pod torturę psychiczną, a jak wszyscy wiemy, potrzeba Ci opieki, nie kogoś, kto ewidentnie patrzy na ciebie jak na mordercę, na dodatek zbyt rozdrobnione jedzenie traci smak, a to również jest uznawane za torturę. Nie pytaj skąd wiem. W ogóle z całą tą sprawą mógłbyś walnąć wniosek do sekcji ONZ zajmującej się Prawami Człwieka, bo nie wiem czy wiesz (w sumie pewnie masz zaległości w zakresie prawa), ale przysługuje Ci prawo do sprawiedliwego procesu, podczas którego jesteś w stanie udowodnić swoją niewinność. Dura lex sed lex.
/Ym... Okej, zapamiętam na przyszłość? Upomnę się o proces, gdy będą celować w moją głowę, by wykonać rozkaz zlikwidowania mnie. Może zdążą się z tego zaśmiać, zanim mnie zastrzelą. Na rozkaz takiej jednej sekcji ONZ. 
/A dostęp do przedmiotów ostrych odebrano mi chyba nie ze względu na mordercze zapędy - bo proszę cię, żaden nóż mi do tego potrzebny nie jest i oni doskonale to wiedzą - a raczej na te... no, nieco autodestrukcyjne. Mam ze sobą... małe problemy. 

Astrid Löfgren

N, też już wiem i zachwycam się tym pomysłem całą sobą, aż do porzygania. Celny strzał, panowie! (Celne strzały…?) Jeszcze pomysł z adopcją byłby znośny, ale to… Litości.
Duma mi nie pozwala być z niego dumną. Ani chwalić. Nie no, jak zasłuży to pochwalę.
Szkopuł w tym, że to bardzo obszerny argument i różnie go można rozumieć, ale jest cholernie prawdziwy. Przeżycia ukształtowały mu silny, ale też zniekształcony obraz siebie, w tym jest największa trudność. Czuje się niezrozumiany i ma do tego pełne prawo. Gniłby dalej, albo w końcu by wstał, żeby zwrócić na siebie uwagę. Celebryta jeden.
Śmieję się, bo gdybym poszła do takiego psychoanalityka, żadna terapia nie byłaby potrzebna. No chyba, że zmieniłby look na bardziej poważny, to wtedy mooooże.
Żeby móc skutecznie pomóc to jednak trzeba dobrze zdiagnozować. Krytyczne momenty są najlepsze na podjęcie działań. 
/Cóż, to wciąż lepsze od omegaverse i któregoś z panów radośnie hasającego w stanie błogosławionym, prawda? Niewiele, ale jednak.
/Raczej nikt nie będzie tego podważał. Bucky ma tak pochrzaniony życiorys jak mało kto, a do tego ma nieco trudny charakter, co tylko utrudnia sprawę. Ale za to zawsze wie jak zwrócić na siebie uwagę. 
/A wyobrażasz go sobie z okularami na nosie i w stylowym blezerku? To chyba niewiele by pomogło :P
/To oczywiste, ale Bucky jest na tyle trudnym przypadkiem, że tu zwyczajnie potrzeba kogoś więcej. Tylko, że Winnie za nic nie chce kogoś do siebie dopuścić. A nie chce ich do siebie dopuścić, bo ma problemy i diabelnie złe wspomnienia z nimi związane.
Steve, zrobiłeś mi smaka na ciasto. Jakieś konkretne szczególnie ci wychodzi? Cóż, straty brata współczuję. No ale tak, to zastanawiające, dlaczego się o tym nie pisze. Zazwyczaj wyciąga się przecież wszystko, co tylko się da, nawet spod tony kurzu.
Głębszym, to znaczy? Co na przykład mogłoby być czymś takim głębszym?
/Robię całkiem niezłą szarlotkę, nie chwaląc się. Jest to chyba jednak nieco zbyt mało heroiczne, by ktoś chciał o tym napisać. A z mojej biografii często wyrzuca się to, co choć trochę psuje obraz "bohatera", na jakiego mnie kreowano. Z tego samego powodu kiedyś dodawali tam kilka faktów, jak te o walkach, które wygrałem, a w których tak naprawdę nie brałem nawet udziału. Ot, propaganda. Dlatego niewiele pisali o moim życiu sprzed wojny. Moja rodzina była widocznie za mało amerykańska. 
/Lubię szkicować portrety ludzi, którzy nie tylko nie pozują, ale też nawet nie zdają sobie sprawy z tego, że są moimi modelami. Nie wiem o czym myślą, co ich dręczy, a czasem nawet nie wiem kim są, więc odpowiednie przelanie tego na papier nie jest proste. Szczególnie jeśli chodzi o uchwycenie oczu. W nich tkwi wszystko. Jeden błąd, zła kreska, a czasem całkowicie zmienia to odbiór pracy. Wiem, nic odkrywczego.
Bucky, bo to ty wiesz wszystko, a nie ja. Chcę się czegoś dowiedzieć, to rozmawiam. Nie ja dzielę się z tobą historią swojego życia, ale ty ze mną. Chyba logiczne. Czy nie?
/Nie wiem wszystkiego, nie mówiłem, że tak jest, więc do czego niby pijesz? Nie powiedziałem niczego złego, nic nie zrobiłem, więc coś się tak uwzięła, kobieto? Nie wiem, mam za coś przepraszać? Jeśli mam, może chociaż oświeć mnie za co? No i jak powiem, że nie jest to logiczne, albo że jest niesprawiedliwe,  to co to niby zmieni? Niech zgadnę - nic.

O.

To najpierw muszę wykupić wszystkie czekolady świata, jakieś fajne scyzoryki dostać, kota, bo koty działają uspokajająco i zacznę od "co u ciebie słychać" xD
No właśnie... Czyżby Tony nagle się okaże komuchem skoro Steve okazał się nazistą?
Haha ale z drugiej strony młodzież lubi wyglądać "dorośle" xD
Kochana, Ty nawet nie wiesz co sobie dopowiedziałam xDD
/I kwiaty, nie zapomnij o kwiatach. Koniecznie czerwone róże, z kolcami, ale bez ozdóbek. A może łaskawie je przyjmie, zarumieni się i uśmiechnie półgębkiem. 
/A weź przestań mówić o takich rzeczach, a najlepiej o nich nie myśl, bo jeszcze Marvel podłapie. 
/Może i tak, ale myśl o tym, że ktoś miałby uwierzyć, że Johansson to nastoletnia Nataszeńka... Cóż, to nawet bardziej niż zabawne. Mogli ją chociaż jakoś odmłodzić, jak Tony'ego w CW. Ale po co. Dwa kucki wystarczą.
/Boję się o to zapytać.
S: Nie o taki scyzoryk chodziło, ale to nic. Jak tam ci życie płynie? Jest już lepiej, czy sytuacja dalej jest ostra?
/A o jaki inny scyzoryk mogło chodzić? O taki, który nie ma noża, a jakieś inne... końcówki? Mówi się na to końcówki? Przyznaję, że tego nie wiem.
/Przez ostatnie kilka dni niewiele się zmieniło. Z jednej strony to dobrze, bo sytuacja się nie pogorszyła, ale z drugiej - nie jest też lepiej. No i Bucky jakoś... oklapł.
B:Zauważ mnie

Czarna Herbata

A, proszę bardzo, częstuj się linczkiem: [link
A tak, to bieganie po lotnisku rozbiło mnie bardzo. Mam wrażenie, że ja już biegam szybciej. Za drugim oglądaniem wyszukiwałam Winniego i Capa w dalszych planach, jak przemykają gdzieś tam z tyłu, niczym uczniowie Różowej Pantery. Trochę beka Ci powiem.
W ogóle dowiedziałam się, dlaczego wyraz Twarzy Bucka jest taki gorzko-słodki przy reakcji na pocałunek Steva z Sharon (który dla mnie był tak bardzo awakard, ta cisza, brak soundtracku, zero chemii między nimi). Okazuje się, że im reżyser nie pozwolił, a aktorzy trochę sami uważali, że to żenujące i mieli bekę, nie mogli się uspokoić. Więc reakcja była jaka była bo ich opierdzielili scenarzyści i reszta ekipy rządzącej.
Nie wspominając już o tym, że przy IQ Starka, jego reakcja na to, że Buck zabił jego rodziców, jako Zimowy Żołnierz, była nader nieadekwatna, a całe Civil War powinno dotyczyć Sokovia Accords, a nie "bijemy się o Winniego na lotnisku". Oczekiwałam wojny chociaż na 20% jak w komiksach.
/Dziękuję, później sobie zerknę. Może się dowiem, czym jest ta wspaniała, lecząca książka ;P

/Wiesz, może chcieli wyglądać bardziej majestatycznie podczas biegu i dlatego uciekali w zwolnionym tempie? W końcu włosy Bucky'ego tak pięknie powiewają na wietrze, że aż nie sposób nie wykorzystać tego w walce. Może chciał olśnić Panterę ich blaskiem?
/Słyszałam o tym, że ponoć i Stan, i Mackie próbowali improwizować, ale jakoś się w to nie zagłębiałam. Choć chyba rozmowa po zgarnięciu wpierniczu od Pająka też jest ich pomysłem. A pocałunek Steve'a i Sharon zwyczajnie mnie boli. Bo potencjał Carterówny został całkowicie zmarnowany i sprowadzono ją do roli obiektu westchnień Steve'a.
/CA:CW mnie rozczarowało i to głównie przez takie, nie inne przedstawienie konfliktu i powodów, które go niego doprowadziły. Kolejny zmarnowany potencjał. A reakcja Tony'ego jest raczej zrozumiała. Facet od dawna był w rozsypce, a tu nagle dowiaduje się, że jego rodzice nie zginęli w wypadku, a zostali brutalnie zamordowani (co widzi na własne oczy), a facet, którego uważał za bohatera i przyjaciela, od dawna go okłamywał i chronił mordercę, który stoi kilka metrów od niego. 
B, S: Oni cię nie doceniają Buck. Zakładam, że słomką z lemoniady byś kogoś zabił. Nadal Ci nie ufają?
No tak, zapomniałam, że to król. Tacy to sobie pożyją, a my szaraczki musimy sobie gotować, odchudzać się... Żeście się całkiem nieźle w życiu ustawili jak na, według prawa , kryminalistów.
B: Proteza też ma baterie słoneczne?
Steve:
/Chętnie bym z tego zrezygnował, ale nie wypada odmawiać T'Challi, ponieważ dzięki jego gościnności jesteśmy wolni. Lub żywi, jeśli chodzi o Bucky'ego. To naprawdę wiele znaczy.
Bucky:
/Co do słomki nie jestem pewien, ale z wkładem do długopisu spokojnie dałbym sobie radę. Chyba nawet już to robiłem. A co do zaufania - krok w krok chodzi za mną taka jedna wygolona Amazonka, a jedzenie dostaję już pokrojone, więc odpowiedz sobie sama.
/I nie, proteza nie ma baterii słonecznej. Stara po prostu na mnie pasożytowała, a nowa ma wbudowane też własne zasilanie. Muszę przyznać, jest to wygodniejsze.

O.

Kij ma dwa końce, można starać się zrozumieć Barnesa, ale i on może czasem wyrazić się jaśniej. Tak czarno na białym xD
Jest czerwona, jak kolor komunistów.
Haha no wiesz, często starsi aktorzy grają młodsze postacie.. Smutniej by było, gdyby na odwrót było. A skoro Amerykanie mają swoją wizję historii świata, to pewnie tak może dla niego wyglądać europejski nastolatek. Za nimi nie nadążysz xD
Oj tam, ważne, że kogoś posłali xD
Haha i pewnie Bucky miałby plan dopaść Steve'a na tej kanapie i pokazać mu kto tu rządzi xD
/Droga wolna, możesz mu to zasugerować. Zapewne znowu się obrazi, bo Bucky jest czasem humorzasty jak baba w ciąży, ale spróbować zawsze możesz.
/Właśnie! Nie to co ta piękna, lśniąca proteza z czerwo... Oh, wait. 
/W przypadku Wandy starszy wygląd można by było zrzucić ewentualnie na postarzający makijaż, ale to też nie bardzo. Marvel chyba uważa, że wystarczy ubrać dwudziestokilkulatkę w miniówkę i podkolanówki, a trzydziestokilkulatce związać włosy w dwa kitki, by uchodziły za nastolatki. A Pietro z tymi mięśniami i zarostem to już w ogóle wygląda jak gimnazjalista.
/Wiesz, zawsze możesz dopowiedzieć sobie, że wyrzucenie Steve'a na kanapę doprowadziło do akcji z miniaturki :P
S,B: Ach, wróciliśmy. No nic takiego, Steve słyszałeś że Bucky ma fajny scyzoryk?
/Cóż, ja także się cieszę, że wróciliśmy. Choć nie do końca wiem skąd, ale to szczegół.
/I Bucky ma scyzoryk? Skąd? Kazano  mu.., nam złożyć wszelką broń. W tym noże.

Astrid Löfgren

#1 N, tak, wiem, podręcznik, i jak mówiłam - aż chcę wiedzieć który to jest leczniczy. Jeden taki podręcznik i życie nabiera sensu!
Nie mam za co chwalić. A chętnie bym pochwaliła. Naprawdę. Nie, jednak nie, nie będę oszukiwać.
Balcon <3
#2 Cóż, niestety Buckyś ma trochę racji, że Sam gówno wie. Depresja tak bardzo. Ale co by ten Buckyś zrobił, gdyby nie Sam?
Ręka mnie urzekła <3
A, i wyobrażenie Sama robiącego za psychoanalityka cholernie mnie rozbawiło :D
/A o bliźniętach też wiesz? Jedno jest Steve'a, drugie Bucky'ego. Jak wspaniale im się udało trafić! Tylko aż boję się spytać o to, jak je robili. Może też przeczytali odpowiednią książkę? A niektórzy mówią, że czytanie to strata czasu. I co, kto teraz ma rację?
/Bądź jak Steve z Avengers Academy - zacznij chwalić go za to, że nikogo ostatnio nie zabił. Bądź dumna!
/Balcon for eva <3 A Balcon na balkonie <3<3

/Cóż, ten argument jest niezawodny i Bucky może użyć go w stosunku do każdego. Skoro ktoś nie był tam, gdzie on - gówno o tym wie. A co zrobiłby, gdyby nie Sam? Ym... dalej gniłby w łóżku udając martwego? 
/O no, nie śmiej się z biedaka :P
/Biednemu Samowi raczej nie jest do śmiechu. Z Wandą może jeszcze pogadać, może uda mu się pomóc, ale Bucky'emu? Nie da rady, nawet gdyby chciał. Może co najwyżej próbować przemówić mu do rozumu, ale Bucky przecież i tak wie lepiej, prawda?
Steve, czego jeszcze nie piszą i nie jest to tajemnicą, ale jakąś ciekawostką z "poprzedniego" życia?
Co mogłoby pomóc je dokończyć? Jakiś pomysł?
/Ciężko wskazać mi teraz jedną rzecz. Równie dobrze mogę powiedzieć o tym, że choć zupełnie nie potrafię gotować, potrafię piec kilka ciast, jak i o tym, że miałem młodszego brata. Zmarł kiedy miał dwa lata, ale nie wiedzieć dlaczego, informacji o tym próżno szukać w moich biografiach.
.Potrzebuję po prostu weny. Czasem nie potrafię czegoś skończyć, bo widzę, że to tylko pusty szkic jakiegoś budynku. Lepiej pracuje mi się nad czymś głębszym.
Bucky, tak. Bo ty wszystko wiesz i znasz mnie najlepiej.
/Świetnie, więc skoro już i tak wszystko wiem, po co ze mną rozmawiasz? Czegoś tu chyba nie łapię.

Czarna Herbata

#1 Zaczarowałaś mnie, wiesz o tym? Za każdym razem, gdy piszesz, jestem oszołomiona, bo widzę dokładnie postacie w głowię, słyszę ich głosy. Jak wydasz kiedyś książkę, to proszę, poinformuj mnie o tym... gdzieś tam. Bo ukochałam sobie to co piszesz i na prawdę, jestem zakochana w Twoich tekstach. Nigdy, przenigdy nie osiągnę takiego poziomu T_T   
#2 Barnes jest bezpłodny? A tego nie wiedziałam. Dzięki za info :)
O nie, tutaj był cud biologiczny, nie dość, ze były bliźniaki, to jeszcze z dwóch ojców. Oczywiście obie (bo to córki były), szaleńczo podobne do tatusiów. Z całkiem fajnego fica zrobiło się... nie powiem co, bo to bardzo brzydko by wyglądało.
Zapomniałaś, że teraz telefony mogą kręcić w jakości HD, ale kamery ONZ w otoczeniu miejsca zjazdu przedstawicieli i głów państw członkowskich kręcą wszystko w jakości kalkulatora i ziemniaka.
Nie no, po co komu jakieś identyfikatory, przecież to tylko koleś, który pracował dla najpotężniejszej organizacji przestępczej, maszyna do zabijania. Lepiej zamknijmy go w przeźroczystym pudełku. Bo przecież nikt z Hydry, która miała swoich członków w S.H.I.E.L.D., nie odważy się wejść do dziupli Bilbo Bagginsa.
/To akurat zasługa głównie tego, że piszę ff. Znasz już te postaci, ich wygląd, ich sposób mówienia, więc automatycznie obrazujesz to w głowie. Gdyby było to OA, byłoby o wiele trudniej, bo N nie umie w opisy ludzi i otoczenia. Ale dziękuję bardzo za komplementy, to zawsze podbudowuje :) W tym życiu książki wydawać nie planuję, może w następnym, ale chciałam powrzucać też niektóre teksty na AoOO.

/Winnie najprawdopodobniej jest bezpłodny, bo zdecydowana większość adeptów Departamentu była poddawana czemuś, co można by porównać do kastracji chemicznej. To by wyjaśniało dlaczego odpowiednik Bucky'ego z Ulimates miał dzieci - nigdy nie został WS.
/Okej, teraz to już padłam. Można prosić o link?
/O to, to! Jakoś tego zdjęcia wręcz powalała na kolana. Nic dziwnego, że niektórzy sądzili, że widzą gościa ze zdjęcia w siłowni czy osiedlowym warzywniaku.
/Mnie rozbroiły jeszcze dwie rzeczy: Zemo dotarł do Moskwy komercyjnym lotem, a potem przemierzył pół Syberii jakimś pługiem (według internetu ta droga powinna zająć mu od 12 do 16 godzin, a doliczmy do tego jeszcze lot z Berlina do Moskwy) i wyprzedził lecących Jetem Capa i Bucky'ego o kilka godzin. Oraz to, jak ta parka biegnie do Jeta na lotnisku - biegną sobie truchcikiem jak zwykli ludzie, co z tego, że w tunelu prześcigali samochody i potrafią biec nawet setkę na godzinę...
B,S: W takim razie Ty, Barnes, chyba samym powietrzem (a i tutaj zanieczyszczeń od groma) żyjesz albo latasz w ogrodniczkach i sam sobie hodujesz, karmisz kurki, bo ja innego wyjścia nie widzę.
Czyli ktoś jednak nosi fartuszek z falbankami i serduszkami i gotuję. Ale nadal nie chcecie się przyznać. Czy gotuje Wam Nataszka? 
Steve:
/Nie, nie gotujemy sobie. T'Challa zapewnił nam także to. Może z obawy o to, żebyśmy nie wywołali pożaru? A Natasha? Cóż, gotuje co najwyżej Tony'emu.
Bucky:
/O tak, żyję na powietrzu, słońcu i wodzie. Sądziłaś, że zniżam się do czegoś takiego jak jedzenie? Proszę cię. Jestem ponad to. A nawet gdybym chciał gotować, nie daliby mi się zbliżyć do kuchni. W końcu jest tam tyle ostrych rzeczy. Nawet pieprzonego noża nie dają mi do ręki. 

O.

#1 To z tą ręką było dobre- sama myślałam, że potrzebuje dłoni Sama by przejść do siadu. No i życie niestety jest przewrotne, Bucky pewnie jeszcze nie raz będzie wracał do punktu wyjścia a Steve się zadręczał.

#2 Bo Tony skrycie marzy o takiej ręce.. A nie może jej mieć. Kto oglądał tylko X-menów, w sensie kreskówkę, to w to uwierzy. Przecież oni tam wszyscy do liceum chodzili xD
Może chcieli wysłać najlepszych z najlepszych a Wdowę na pożarcie? xD
Co to za foszek na Steve'a?
/Jak już można było zauważyć - Bucky lubi dwuznaczności, a to, co dla niego jest całkowicie jasne i klarowne, dla innych nie zawsze jest zrozumiałe. Czasem ma po prostu trochę pokręcony sposób rozumowania i frustruje go to, że niektórzy go nie rozumieją. Ot, ciężki żywot pana Barnesa. 

/Tony marzy nie tylko o takiej ręce, ale o całej zbroi, która by tak wyglądała, Ta jego jest już passe.
/Okej, zatrudnienie dwudziestokilkuletnich aktorów do roli nastolatków miałoby odrobinę sensu (choć Pietro to na nastolatka zdecydowanie nie wyglądał), gdyby później nie obsadzono w roli Pająka prawdziwego nastolatka. Chyba, że Amerykanie tak wyobrażają sobie wschodnioeuropejskich nastolatków.
/Skoro chcieli wysłać najlepszych z najlepszych, dlaczego wysłali akurat ich :P?  Chyba najbardziej rozreklamowanych przez MCU.
/Zwyczajnie wspieram Bucky'ego, ot co.
S,B: Nawet w tej chwili mógłbyś, nie mam nic przeciwko.
Steve:
/Można by trochę konkretniej, proszę? Inaczej moglibyśmy się nie zrozumieć, a tego lepiej unikać.
Bucky:
/Dziękuję, że wyrażasz się jasno i zrozumiale. Jeszcze czegoś bym nie zrozumiał.

Astrid Löfgren

Ja wiem, talenty, doskonałość, wspaniałe umiejętności, niepowtarzalne możliwości, ale będę wątpić, oj będę. Co poradzę :(
O tym samym pomyślałam, ale przemilczałam już motyw podbudowania, bo jeszcze bardziej wyszłoby na jaw, że go nie doceniam.
Sama musi być więcej. Nie widzę innej możliwości. Goła klata to pierwsza nowa-nie nowa rzecz, która musi go spotkać. A potem czas na linię Bucky-Sam <3
/Dzięki koleżance Herbacie wszystko się wyjaśniło. To nawet nie jeden z jego licznych, wspaniałych talentów, a po prostu podręcznik i urozmaicone życie uczuciowo-erotyczne. A ty śmiesz w niego wątpić :P!
/Bo nie doceniasz i dlatego Bucky ostatnio taki działający na nerwy się zrobił. Dawno go nie chwaliłaś, ot co.
/Powiedziałabym, że można to połączyć, ale... Chyba lepiej nie.
Steve, nigdy bym nie pomyślała, że to umiesz. Serio. W sumie Bucky’ego prędzej bym podejrzewała o takie umiejętności ze względu na siostry właśnie, ale ciebie? A w życiu. Co potrafiłeś szydełkować i dziergać najlepiej?
Za to mogłaby być sztuką pełną emocji. To mogłoby funkcjonować na zasadzie takiego filtru. Mógłbyś spojrzeć na to, co w tobie siedzi tak trochę z boku. 
/To po prostu rzeczy, o których nie pisano w żadnych książkach, i o których mało kto wie. Miałem artystyczny dryg, więc kiedy udało się zdobyć jakieś materiały, nici i włóczki, robiłem coś, co przy odrobinie szczęścia można było później sprzedać. Czasem też po prostu coś ozdabiałem, albo odnawiałem.
/Kilka razy nawet próbowałem, ale zazwyczaj kończyło się na odłożeniu szkicu na bok. Mam więc całą kupkę nieskończonych szkiców. Co mnie nieco frustruje. 
Bucky, nie wiem, co chcę. Może nic, trudno stwierdzić. Także raczej byś się nie nasłuchał.
/Ty nie wiesz, czego chcesz, a ja mam to wiedzieć czy co? Nie rozumiem, więc mnie nie dręcz.

CZARNA HERBATA

Ba, nie dość, że w trójkącie, to jeszcze mają dzieci. Razem. W tym trójkącie. Niby nie mam nic do Polyamorii, ale no… Bez przesady, zwłaszcza, że Steve też na to nawet nie mrugnął okiem. A wszystko na tle przepięknego Civil War gdzie mieli chyba ważniejsze sprawy.
„Czyżby Zola starannie go golił przed rozpoczęciem testów?” Hej, a może w tym tkwi cały sekret? Może przez Zolę zarost Bucka się nie rusza z miejsca? W końcu nie wiem co dokładnie mu zrobił? Może testował leki przeciwko porostowi włosów i na porost włosów i ot takie coś mu wyszło?
W ogóle nie wspominając o tym, że Buck wg. logiki powinien się ostrzyc jak uciekł z Hydry, ogolić, najlepiej pofarbować, a nie że łazi wyglądając tak samo i zaskoczony, że go znajdują albo ktoś jest w stanie się pod niego podszyć.
/Chcę wiedzieć, który z nich był tatusiem? Najprawdopodobniej bezpłodny pan Barnes? Chociaż nie, nie chcę wiedzieć. Ciągle nie mogę przetrawić cudownego działania podręczników i życia w trójkącie, które uzdrawiają psychikę. I tego, że Steve Rogers poszedł na taki układ. Toć to Steve. Już jego Hail Hydra jest chyba bardziej kanoniczne.
/Niestety ta wersja odpada, bo jakiś zarost tam jednak ma (coś tam mu urosło między WS i CW), a włoski też ma wspaniałe, długie i puszyste. Czyli włosy na głowie mu urosły, zarost powoli kiełkuje, a cała reszta cudownie mu powypadała. Cud medyczny!
/Jeśli już czepiamy się logiki - jakim cudem Zemo w ogóle został dopuszczony do Bucky'ego? Przychodzi sobie jakiś facet z ulicy, podaje się za psychologa i jak gdyby nigdy nic zostaje dopuszczony do najniebezpieczniejszego zabójcy ostatniego stulecia? I czy taka super-hiper agencja na czele ze Starkiem nie powinna od razu połapać się, że gość, który ma być Barnesem, ma zupełnie inną sylwetkę i protezę twarzy? Z ich sprzętem?
B, S: W takim razie pozostaje mi tylko mieć nadzieję, że stać Was na kucharkę. Albo jecie same fast foody? Wiesz Steve, że to niepatriotyczne? Hamburgery nie są amerykańskie!
Steve:
/Jedzenie samych fast-foodów jest zbyt niezdrowe. Nawet jak na organizm super-żołnierza. Ale od czasu do czasu sobie na to pozwalam. Nie zaszkodzi.
Bucky:
/Nie jem śmieciowego jedzenia. Staram się nie jest nic, co ma w sobie chemię. Ale bez przesady, na co mi kucharka?

#42 Bucky

N: Pragnę tylko powiedzieć, że to zdecydowanie nie jest ta zapowiedziana notka z Bucky'm i Samem. Kiedy pisałam tę, tamtej nawet jeszcze nie było w planach.

***
20 czerwca 2016

— Mam do ciebie jedno pytanie, Barnes — zaczyna Wilson, splatając palce wspartych na kolanach rąk. — Jak długo masz zamiar tutaj leżeć, udawać martwego, mając nadzieję, że jakoś to będzie?

/Staram się go ignorować, zasłaniając twarz przedramieniem. Pomaga to odciąć się nie tylko od Wilsona, ale też od światła, które wpuścił do środka, gdy tylko tu wszedł i wyłączył funkcję przyciemniania szkła w oknach pokrywających całą północą ścianę pokoju. 
/Jest jasno, cholernie zbyt jasno.

— Wiesz, udawanie martwego wychodzi ci całkiem nieźle. Jeszcze kilka dni bez prysznica, a nawet zapach będzie podobny.

O.

I to jeszcze ich fana.. Przecież Parker "zachwycał" się metalową ręką.. A może Tony chciał wiesz, że skoro młoda osoba mu wierzy, znakiem, że pokolenie to pójdzie za nim i dobrze robi.
Piąteczka N!  
O! Może to homo drużyna leci ratować Orlando? Tylko gdzie jest Bucky? Aaa wiem! Grzeje kanapę Steve'owi. 
/Proszę cię, toć każdy zachwyca się metalową ręką. Spójrz tylko na zachwyt Tony'ego - klik! Jest tak piękna, że aż nie mógł na nią patrzeć!
/Co do młodego pokolenia - wciąż śmieszy mnie to, że Marvel próbuje nam wmówić, że Pietro i Wanda to "dzieciaki" :P

/Moim zdaniem jeśli już Marvel chciał zamieścić taką okładkę, mógł chociaż umieść na niej bohaterów, którzy reprezentowaliby mniejszości. Young Avengers byliby o wiele bardziej na miejscu.
/A kanapę niech Steve sam sobie grzeje. 
S,B: Przez to "Moje zawsze jest na wierzchu" i "wsadź sobie tę rękę" moje myśli już się rozpędziły, a chciałam zwykły uroczy gest, a nie nabuzowanie erotyczne.. Może ja sobie pójdę byście mogli sobie ulżyć?
B: Nabuzowanie erotyczne? Kiedy Steven jest nabuzowany, nie cacka się, nie podlizuje, tylko przychodzi i bierze co chce. Wiesz, zdzieranie ubrań, rzucanie na łóżko i te sprawy...

S: Buck, nie robię żadnej z tych rzeczy. Kto jak kto, ale ty akurat powinieneś wiedzieć to doskonale.

B: Nie, ale mógłbyś zacząć.

Czarna Herbata

To mam jakieś dziwne informacje w takim razie co do OUaT (nie wiem, nie oglądam). Obejrzę, zapewne z moją rodzicielką (której reakcje są zdecydowanie godne zapamiętania. Oglądamy CA:WS i pojawia się po raz pierwszy Winnie, z maską etc., a ona "o geez, co za brzydal". A potem maska spada, a ona: Nie nooo, całkiem wygląda. Ej, czy to jest Jefferson?) 
Nie no, to jest po prostu nowy Push-up effect jakiegoś włosowego specyfiku. 
Może superbohaterowie laserowo sobie usuwają zarost? A Steve to pewnie ma koronki i co miesiąc wybielanie ząbków. 
Mnie dobiła polyamoria OC/Steve/Buck, której ogarnięcie przyszło tak z płatka, bo, fanfary, Buck poczytał sobie podręcznik do psychologii xD
/Mam nadzieję, że to, że odpowiem tutaj, nie jest żadnym problemem :)

/Moje informacje o OUaT są raczej dobre, ponieważ oglądam główny serial (zrobiłam sobie przerwę, ale nadganiam teraz sezon piąty), a spin-off też mam już odhaczony. I Jeffersona niestety tam nie ma. Jest kilka razy wspomniany przez m.in. Alicję, widzimy jego dom, ale on sam niestety się nie pojawia. Ale za to cześć jego historii jest opowiedziana w komiksie wydanym pod szyldem Marvela -"Once Upon a Time: Out of the Past".
/Nope, tylko Steve jest tak wspaniały, że żaden zarost nie kala jego jego idealnej twarzy. Inni z kolei mają tak, że zarost staje im w miejscu i ani drgnie. Spójrz na takiego Bucky'ego z CA:TFA - niewola, zapalenie płuc, pobicie przez strażników (co z tego, że sam zaczął...), wylądowanie na stole Żoli na dość długi czas (nie jest to sprecyzowane, ale był to "długi okres", na pewno ponad tydzień), a zarostu nie ma. Czyżby Zola starannie go golił przed rozpoczęciem testów?
/Okej... Że co? Poczytał sobie podręcznik od psychologi i nie dość, że całkowicie wyzdrowiał, to jeszcze ot tak zdecydował się na życie w trójkącie? Astrid się uśmieje. 

/A co do Zimowego Żołnierza w trybie Zimowego Żołnierza - żaden problem, mogę wrzucić go na ten weekend. Tylko radzę nie nastawiać się na długie, pasjonujące rozmowy :P
Jako, że jest weekend Stucky (jeszcze), to ja tak cichaczem zadam pytanie, wręcz wyszepczę na uszko:
Jaka jest najtrudniejsza część w byciu w związku i jednocześnie zmagania się ze swoją własną tożsamością - oglądaniem ludzi, którzy byli młodsi od Was, a teraz są starzy oraz oczywiście element bycia super-żołnierzem w czasach, gdzie w niektórych miejscach nikt nie pamięta o wojnie, a w innych ona trwa nadal? Czy posiadanie kogoś tak bliskiego jest pomocą czy przeszkodą? 
I jeszcze: kto gotuje częściej?
S: Niemal wszyscy, których znaliśmy, już nie żyją. To... Cóż, to potrafi być dobijająca świadomość, z którą na początku nie potrafiłem się pogodzić. Dla mnie, bo mogę mówić tylko o sobie, minęła ledwie krótka chwila, a dla całego świata niemal siedemdziesiąt lat. Nic już nie było takie samo. Ludzie, miejsca... Wszystko zniknęło. 

B: Do tego dochodzi też świadomość, że będziemy starzeć się kilkukrotnie wolniej, więc świat będzie się zmieniał, ludzie będą się starzeć i umierać, a my przez długie lata będziemy tacy sami. Nie jest to zbyt miła wizja, ale...

S: Pomaga to, że siedzimy w tym razem. Nieraz będzie pod górkę, nieraz będzie ciężko, ale damy radę.

B: Musimy dać.

S: A wojna? Będzie trwała tak długo, jak długo istnieć będzie Hydra i wszystkie jej podobne organizacje. 

B: Które wyrżniemy w pień. Hydrę zwłaszcza.
I ciągle nie mogę przestać śmiać się z myśli o gotującym Stevie. To... Boże, miej nas w opiece i spraw, by ten dureń już nigdy tego nie próbował. Nikt nie chce spłonąć żywcem w pożarze, który wywoła.

S: Odezwał się mistrz kuchni.