20 czerwca 2016

Czarna Herbata

#1 Zaczarowałaś mnie, wiesz o tym? Za każdym razem, gdy piszesz, jestem oszołomiona, bo widzę dokładnie postacie w głowię, słyszę ich głosy. Jak wydasz kiedyś książkę, to proszę, poinformuj mnie o tym... gdzieś tam. Bo ukochałam sobie to co piszesz i na prawdę, jestem zakochana w Twoich tekstach. Nigdy, przenigdy nie osiągnę takiego poziomu T_T   
#2 Barnes jest bezpłodny? A tego nie wiedziałam. Dzięki za info :)
O nie, tutaj był cud biologiczny, nie dość, ze były bliźniaki, to jeszcze z dwóch ojców. Oczywiście obie (bo to córki były), szaleńczo podobne do tatusiów. Z całkiem fajnego fica zrobiło się... nie powiem co, bo to bardzo brzydko by wyglądało.
Zapomniałaś, że teraz telefony mogą kręcić w jakości HD, ale kamery ONZ w otoczeniu miejsca zjazdu przedstawicieli i głów państw członkowskich kręcą wszystko w jakości kalkulatora i ziemniaka.
Nie no, po co komu jakieś identyfikatory, przecież to tylko koleś, który pracował dla najpotężniejszej organizacji przestępczej, maszyna do zabijania. Lepiej zamknijmy go w przeźroczystym pudełku. Bo przecież nikt z Hydry, która miała swoich członków w S.H.I.E.L.D., nie odważy się wejść do dziupli Bilbo Bagginsa.
/To akurat zasługa głównie tego, że piszę ff. Znasz już te postaci, ich wygląd, ich sposób mówienia, więc automatycznie obrazujesz to w głowie. Gdyby było to OA, byłoby o wiele trudniej, bo N nie umie w opisy ludzi i otoczenia. Ale dziękuję bardzo za komplementy, to zawsze podbudowuje :) W tym życiu książki wydawać nie planuję, może w następnym, ale chciałam powrzucać też niektóre teksty na AoOO.

/Winnie najprawdopodobniej jest bezpłodny, bo zdecydowana większość adeptów Departamentu była poddawana czemuś, co można by porównać do kastracji chemicznej. To by wyjaśniało dlaczego odpowiednik Bucky'ego z Ulimates miał dzieci - nigdy nie został WS.
/Okej, teraz to już padłam. Można prosić o link?
/O to, to! Jakoś tego zdjęcia wręcz powalała na kolana. Nic dziwnego, że niektórzy sądzili, że widzą gościa ze zdjęcia w siłowni czy osiedlowym warzywniaku.
/Mnie rozbroiły jeszcze dwie rzeczy: Zemo dotarł do Moskwy komercyjnym lotem, a potem przemierzył pół Syberii jakimś pługiem (według internetu ta droga powinna zająć mu od 12 do 16 godzin, a doliczmy do tego jeszcze lot z Berlina do Moskwy) i wyprzedził lecących Jetem Capa i Bucky'ego o kilka godzin. Oraz to, jak ta parka biegnie do Jeta na lotnisku - biegną sobie truchcikiem jak zwykli ludzie, co z tego, że w tunelu prześcigali samochody i potrafią biec nawet setkę na godzinę...
B,S: W takim razie Ty, Barnes, chyba samym powietrzem (a i tutaj zanieczyszczeń od groma) żyjesz albo latasz w ogrodniczkach i sam sobie hodujesz, karmisz kurki, bo ja innego wyjścia nie widzę.
Czyli ktoś jednak nosi fartuszek z falbankami i serduszkami i gotuję. Ale nadal nie chcecie się przyznać. Czy gotuje Wam Nataszka? 
Steve:
/Nie, nie gotujemy sobie. T'Challa zapewnił nam także to. Może z obawy o to, żebyśmy nie wywołali pożaru? A Natasha? Cóż, gotuje co najwyżej Tony'emu.
Bucky:
/O tak, żyję na powietrzu, słońcu i wodzie. Sądziłaś, że zniżam się do czegoś takiego jak jedzenie? Proszę cię. Jestem ponad to. A nawet gdybym chciał gotować, nie daliby mi się zbliżyć do kuchni. W końcu jest tam tyle ostrych rzeczy. Nawet pieprzonego noża nie dają mi do ręki. 

2 komentarze:

  1. A, proszę bardzo, częstuj się linczkiem: http://archiveofourown.org/works/6820291/chapters/15568285

    A tak, to bieganie po lotnisku rozbiło mnie bardzo. Mam wrażenie, że ja już biegam szybciej. Za drugim oglądaniem wyszukiwałam Winniego i Capa w dalszych planach, jak przemykają gdzieś tam z tyłu, niczym uczniowie Różowej Pantery. Trochę beka Ci powiem.
    W ogóle dowiedziałam się, dlaczego wyraz Twarzy Bucka jest taki gorzko-słodki przy reakcji na pocałunek Steva z Sharon (który dla mnie był tak bardzo awakard, ta cisza, brak soundtracku, zero chemii między nimi). Okazuje się, że im reżyser nie pozwolił, a aktorzy trochę sami uważali, że to żenujące i mieli bekę, nie mogli się uspokoić. Więc reakcja była jaka była bo ich opierdzielili scenarzyści i reszta ekipy rządzącej.
    Nie wspominając już o tym, że przy IQ Starka, jego reakcja na to, że Buck zabił jego rodziców, jako Zimowy Żołnierz, była nader nieadekwatna, a całe Civil War powinno dotyczyć Sokovia Accords, a nie "bijemy się o Winniego na lotnisku". Oczekiwałam wojny chociaż na 20% jak w komiksach.


    B, S: Oni cię nie doceniają Buck. Zakładam, że słomką z lemoniady byś kogoś zabił. Nadal Ci nie ufają?
    No tak, zapomniałam, że to król. Tacy to sobie pożyją, a my szaraczki musimy sobie gotować, odchudzać się... Żeście się całkiem nieźle w życiu ustawili jak na, według prawa , kryminalistów.

    OdpowiedzUsuń