N, faktycznie, masz rację, moja wina.
Yelena, o proszę, to rzeczywiście taka kuleczka to za mało.
Clint, za co?
Sam, myślałam, że gorzej. Ale fajnie, że chociaż troszeńkę jakiś postęp :)
James, przepraszam, czy ja gdzieś wyraziłam jakiś żal z tego powodu, że mnie zwyczajnie wkurzyłeś? No chyba nie, więc po co te teksty o przepraszaniu? Kulturalnie ci pogratulowałam osiągnięcia.Yelena:
Ja ci mówiłam i prosiłam, bądź szczery i nie mów tego, co ludzie chcą usłyszeć, to nie, dalej jakieś głupie gry słów i udawanie urządzasz. Oszukujesz wszystkich wokół, oszukujesz samego siebie, błądzisz jak dzieciak we mgle, a teraz będziesz się jeszcze bardziej karmić słówkami, jak to strasznie złym przedstawicielem związku zawodowego morderców jesteś, i jak to bardzo jesteś niedobry, i jakie przerażające rzeczy robisz. Strach się bać.
Ale porządny kop prądu na niego działa. Może nie boli go jakoś bardzo, ale jaką daje satysfakcje.
Clint:
Za bycie kompletnym chujem. Jak go nie kochać? Naprawdę, aż miało się ochotę ściskać go
z miłości i nigdy nie wypuszczać.
Sam:
Postęp na pewno, ale w najbliższym czasie nie ma chyba szans na jakiś większy przełom. Przynajmniej póki sytuacja się nie unorm... nie wróci do dawnego stanu.
Bucky:
Tylko, że ja jestem tym "przedstawicielem związku zawodowego morderców" i to jednym z najlepszych, a do tego robię niemiłe rzeczy, więc gdzie widzisz tu kłamstwo?
A owszem, należy się bać. Bawi mnie widok tego robactwa błagającego o szybką śmierć i niemal lubię to robić. To szczere, nawet bardzo.
Nie jestem potulnym szczeniaczkiem, ktoś chyba o tym zapomina.
N: Nawet nie wiesz, jak bolesne jest wypisywanie tych bzdur, jakie prawi Buckyś. To niemal boli fizycznie :P