N, i pozostaje głuche pytanie, dlaczego tego nie zrobili.
Zbliżenie choćby na milimetr do Bukckysiowego geniuszu jest warte każdej ceny.
Trzeba sobie je gdzieś zapisać, żeby następnym razem nie palnąć gafy. Chociaż zawsze może być mowa o babci Barnes ze strony szanownego taty, czyż nie?
/Oj tam, no bo po co? Polski to taki egzotyczny język z jakiegoś zapomnianego kraju na krańcu świata, gdzie pewnie nawet nie ma kin, więc kto będzie go znał :P?
/Nie zbliżysz się do jego geniuszu pobierając od niego nauki tylko w tej jednej dziedzinie. Jest zbyt wspaniały i utalentowany w tak wielu dziedzinach, że aż ciężko je zliczyć, więc długa droga przed tobą.
/Oczywiście, że mogłaby być mowa, ale Bucky powiedział już kiedyś, że jego mama odziedziczyła zdolności kulinarne po swojej matce, a jego babce, więc będę lepiej trzymać się jednej wersji i nie mieszać.
Steve, bo to niereformowalny człowiek jest. Ale jeszcze jesteście młodzi, może za parędziesiąt lat go oduczysz.
E tam, gdybyś był obrośnięty tłuszczem to tak, ale ty jesteś umięśniony, więc parę ciasteczek więcej mogłoby wejść na stałe do babcinego repertuaru.
Traciłby zbyt wiele na wyganianiu cię na kanapę. Przedsiębiorczy jest po prostu.
/Niedługo przekroczę magiczny próg stu lat, więc najwyższy czas, żebym odniósł choć jeden tak znaczący sukces. A oduczenie Bucky'ego Barnesa przeklinania, albo chociaż przekonanie go do ograniczenia takich wtrąceń zdecydowanie takim sukcesem by było. Co tam ratowanie świata, to większe wyzwanie.
/Gdybym dostawał jeszcze większe porcje niż wtedy, obrośnięcie w tłuszcz byłoby bardziej niż pewne. Zresztą, ostatnio przytyłem przez Bucky'ego. Niecałe trzy funty, ale jednak. Próbuje mnie utuczyć.
/Patrząc na to, że naszym łóżkiem zawładnął kot, kanapa byłaby chyba wygodniejszą opcją. Nikt by po mnie nie deptał, nie miałbym sierści w ustach. A Bucky nie wbijałby mi łokcia między zebra. Choć ostatnio zaczął spać bez protezy, więc nie mam aż takich siniaków.
Bucky, jeszcze powiedz, że dopiero po pięciu minutach dociera do ciebie, że dogryzasz sam sobie.
Od razu dopieszczać… Popisać się zdolnościami kulinarnymi. No i dlaczego dziwnie? Wcale nie. No chyba, że Steven byłby zazdrosny.
/Nie no, po pięciu minutach to nie. Jestem po prostu człowiekiem, który czasem najpierw mówi, a dopiero potem myśli o tym, co powiedział. Bywa to trochę upierdliwe.
/Steve zazdrosny? Dobre sobie, o co? Znajdź drugiego tak zdesperowanego idiotę, który wytrzymywałby ze mną przez dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, znosząc moje fochy i jeszcze się przymilając. Jak znajdziesz to daj znać. Obczaję, oczywiście tylko z ciekawości.