N, zapiszę sobie gdzieś datę, żeby później ustanowić ją świętem. Niech jeszcze popracuje z innymi, bo to w sumie naturalne, że lepiej mu w towarzystwie kogoś, kto go rozumie bez słów i vice versa. Spełnia to, co sam chce, żeby było spełnione wobec niego, ale nie da rady z nikim innym, oprócz Leosia. Przy nim nie musi mówić nic na głos, bo on i tak wie, a inni może czasem wywierają na nim presję. W jego mniemaniu.
Nie pociesza mnie to :(
Spod jego rąsi wezmę każdy autograf. Czekam.
/Może nie tyle wywierają presje, co jedynie on tak to odbiera? Bo chcą, żeby mówił, a on ma nawyk zatrzymywania wszelkich informacji dla siebie, póki ktoś sam nie wpadnie na trop i wprost o nie nie zapyta, albo póki grunt zacznie mu się palić pod stopami? I irytuje go to, że musi tłumaczyć to, co dla niego jest tak oczywiste, a inni tego nie wiedzą i nie rozumieją? "Jego mniemanie" nieco różni się w końcu od rozumowania typowego mężczyzny w jego wieku i to nie tylko ze względu na przeżycia, a także pewne uszkodzenia mózgu (i obecność tam ciał obcych), więc można mu to wybaczyć?
/Przepraszam :( Pozaprzeczam jeszcze trochę, może zadziała: absolutnie, kategorycznie, zdecydowanie, nieodwołalnie nie. No, nein, ni, nu, не, pas!
/Zacznę polować w sklepie na najładniejszego i najkształtniejszego ziemnioka!
Steve, a powinieneś rzucić wszystko! Trzeba mu znaleźć znajomych. No i co tam było? Wiesz już?
/Tak, wiem. Powinienem rzucić wszystko i zamieszkać pod jego drzwiami, koczując tam z nadzieją, że pewnego dnia stanie się cud i zamiast mnie odganiać, wpuści mnie do środka.
/Baza została opuszczona w pośpiechu, było tam tylko kilku najemników nadzorujących wywóz pozostawionego tam sprzętu. Zostaną przesłuchani. Kolejne opóźnienia.
Bucky, że się poddaję.
A, to w takim razie chyba dobrze.