13 maja 2015

Astrid Löfgren

N, jeszcze ten sierżant. Jaki światek jest mały.
Może było to specjalnie, może nie. Nie mi to osądzać, choć bym się nie zdziwiła.

I dodałam zakładkę bohaterów, dopowiedz mi ktoś, co mam poprawić.
James, połapię cię za słówka. Skoro oddzielałeś na dobre i złe to musiałeś te dobre poczuć, żeby zrozumieć. Więc co to było?
Tak w ogóle, to gdzie ty teraz przebywasz? Jak z bokiem?
Łapania za słówka też nie lubię.
Złych jest całkiem sporo, a te dobre to chyba spokój, to  minimalne poczucie bezpieczeństwa, które pozwalało trochę rozluźnić mięśnie. Czasem chyba po części radość. Ale tylko po części.
Nadal boli tak samo, ale chyba to... zakażenie stoi już w miejscu.
Nie przebywam w żadnym konkretnym miejscu, kluczę, przemieszczam się, gubię potencjalny pościg i staram się dojechać jak najdalej się da. Najpewniej wyląduje gdzieś w Europie Wschodniej, a potem... sam nie wiem.

Ana Morgan

A daj spokój z Bannerem i Natashą. To dla mnie porażka całkowita. Ja przez te wszystkie filmy o Hulku to mam mętlik w głowie. Powstało ich dość dużo i praktycznie każdy z innym aktorem, historia niedopowiedziana, urwana i jeszcze dali Bannerowi taką zołzę.
Znając Natashę to szybko może jej się odmienić. Oglądałam ostatnio jakiś stary wywiad ze Stanem, chyba zaraz po premierze WS i dużo razy padało tam nazwisko Natashy, a ten swoje i w kółko powtarza, że o niczym nie wie, a wie w ogóle, że ma grać w filmie? No nie ważne. Jednak obawiam się, że Natasha jako jedna z nielicznych kobiet i akurat teoretycznie wolna, bo Banner chyba gdzieś się w kosmosie zapodział, tak? Może się przerzucić na biednego Buck'a i nie będzie nikomu przeszkadzał tu brak jakiejkolwiek wspólnej przeszłości :(
W ogóle to strasznie spieprzyli postać Natashy w AoU. W pierwszych Avengers gadała, że miłość to dla dzieci i takie tam, a teraz lata za Bannerem jak zakochana nastolatka. Mogliby dla świętego spokoju ja uśmiercić i w drodze wyjątku nie przywracać do życia -_- Byłabym szczęśliwa!
Nope, Hulk nie poleciał w kosmos. To niepotwierdzona plotka. Najprawdopodobniej rozbił się gdzieś na Oceanie Spokojnym i dopłynął do jednej z wysp (było coś takiego pod koniec filmu, dokładnie nie pamiętam). Jego powrót w Infinity War jest potwierdzony, może pojawić się nawet prędzej.
Jeżeli chodzi o filmy o Hulku; wszystkie filmy sprzed 2008 roku nie są wliczane do MCU. Ten z Edwardem Nortonem jest, co potwierdzić mogą słowa Bannera o Nowym Jorku z Avengers i obecność generała Rossa w Civil War.
Dziwisz się panu Stanowi, że woli milczeć? Marvel ma wobec swoich pracowników bardzo restrykcyjne podejście i nie zdziwiłabym się, że gdyby wygadał zbyt dużo to zamiast oni płacić jemu to on musiałby płacić im i skoczył by jak Terrence Howard z IM1- nie podoba ci się to papa, znajdziemy kogoś innego i jeszcze tańszego.

Natasha powiedziała to Lokiemu, fakt. Ale pamiętaj, że w odniesieniu do Clinta :) Nie kochała go w sposób o jaki posądzał ją Rogaty, więc konsekwencja jest zachowana. 
Nie przepadam za postacią, ale MCU i tak cierpi na niedobór postaci kobiecych, więc niech sobie jest. 

Alphear F

No właśnie ta "wielka miłość outsiderów" to jest dla mnie bullshit, jakich mało... Nie wiem, komu tam na górze zależy, żeby aż tak zaskoczyć fanów, ale chyba też oleję ten cały romans na znak protestu ;)
Choć fakt faktem, nie mieli łatwego zadania, bo Natasha przyjaźniła się w komiksach chyba tylko z Thorem - a korzystając z okazji, jak by tu określić ich wzajemne stosunki? Bo ja nie mam bladego pojęcia...
Ostatnio przeglądałam sobie bez celu rozmaite strony Marvela, gdzie pisało, że Banner jest Wdowcem. A w MCU nie dość, że ani razu nie potwierdzono tej informacji, to jeszcze bezczelnie milczą na pytania fanów o Betty. A przecież chyba - jak na razie nie umarła w MCU, tak?

Ciężko określić mi jej stosunek wobec Thora w MCU. Najpewniej są dobrymi znajomymi z pracy, ot co :P
Ja jakoś nie mogłam pozbyć się wrażenia, że ze strony Natashy mogła być to tylko część planu 
i zwykła gra. Niby Steve powiedział, że wie jak zachowuje się Natasha, gdy z kimś flirtuje itp., ale czy naprawdę można w pełni jej zaufać i w stu procentach stwierdzić, że na pewno jest to z jej strony szczere uczucie? W komiksach także udało jej się omamić Bucky'ego i SHIELD, że wszystko z nią ok i że pozbyła się programowania, a gdy została sama, zabiła kilku agentów (w tym Jaspera Sitwela- przyjaciela Bucky'ego) i postrzeliła Fury'ego. 
Natasha nie miała zbyt wielu przyjaciół, ale z Sharon czy takim Samem albo Mattem dogadywała się dobrze. Mogli zrobić z niej przyjaciółkę Bruce'a, a nie od razu wciskać ich w- za przeproszeniem-  z tyłka wyciągniętym romans, który chyba nawet aktorzy uważają za bezsensowny, bo krzty chemii między nimi nie było. Nie jest to raczej moja odosobniona opinia, bo często można się na takowe natknąć.
Betty jest jak najbardziej żywa i nadal (przynajmniej teoretycznie) jest dziewczyną Bruce'a. W CA:CW pojawi się generał Ross, więc może coś zostanie wyjaśnione.

I tak całkiem ps. dodałam zakładkę bohaterów

Astrid Löfgren

N, portugalska krew :D Leo Barnes, cóż za zbieżność.
Jak zobaczyłam "sierżant Leo Barnes" to zakrztusiłam się kawą. Taki zbieg okoliczności, a jak z tego smaczek.
James, aleś ty czepliwy. To, że coś jest nieświadome nie znaczy, że tego nie ma.
Duszenie w tamtych czasach całkiem zrozumiałe. Jeśli oddech ci obecnie pomaga, to szacuneczek. Mnie to nigdy nie przekonywało.
Zapytam inaczej: to było zanim wyrwałeś się od Hydry, czy po?
Przełomy, czyli że jakie?
Miałem jakieś uczucia czy emocje, ale nie wiedziałem czym są. Wiedziałem, że coś się ze mną dzieje, ale nie wiedziałem co i dlaczego. Kiedy byłem już sam, zaczęło docierać do mnie znaczenie niektórych emocji, potrafiłem już dzielić je już na te dobre i na te złe.
Sam tak naprawdę nie wiem. Zwyczajnie z dnia na dzień docierało do mnie coraz więcej.

Ana Morgan

N ja to się teraz zaczynam martwić o Civil War :( Naładowali tam tylu bohaterów, że dla Capa pewnie czasu braknie. Jedyna nadzieja w braciach Russo, żeby stworzyli hit pokroju CA:WS albo i jeszcze lepszy.
A wiesz czego się boję najbardziej? Że połączą Natashę z Bucky'm! Chyba bym tego nie przeżyła :(
Mam taką samą nadzieje. CA:WS jest moim zdaniem najlepszym filmem Marvela i najpoważniejszym (o ile ich filmy można tak nazwać) i mam nadzieję, że uda im się to powótrzyć, bo inaczej przestanę chyba czekać na Avengers 3.
O Bucky'ego możemy być raczej spokojne, bo we wspomnieniach Natashy nie pojawił się ani razu, a ona jest wielce zakochana w Bannerze. Pominę milczeniem całkowite olanie Betty i faktu, że teoretycznie nadal jest dziewczyną pana B.

Astrid Löfgren

N, hah, mnie tak samo! I jeszcze ludzie się dziwią, że czasami prawa fizyki nie są zachowane. No błagam.
A widziałam te zdjęcie (błogosławiony instagram). Nikt mi nie wmówi, że ten gość wygląda na swoje 50 (51? Nie pamiętam) lat.
Jak sobie przypomnę o co chciałam zapytać, to się zgłoszę.
Sprawdziłam, że stuknie mu 52 i na usta ciśnie mi się tylko: jak?
I przykro mi Buckyś, ale jeśli miałabym wybrać swojego ulubionego sierżanta Barnesa to byłby nim sierżant Leo Barnes <3
James, droczenie nie musi mieć wspólnego mianownika z poczuciem humoru. W sprawie umierania świadomie droczyć się nie zamierzam, zapewniam.
Zdziwię cię, bo masz. Potrafisz rozśmieszyć i nawet o tym nie wiesz.
Z perspektywy kogoś, kto dusił w sobie wściekłość bardzo długo (no nie tak długo jak ty, ale dwa lata w warunkach normalnego życia to całkiem sporo, nie?), mogę powiedzieć, że to nie ma najmniejszego sensu. I nie mówię tego, bo studiuję co studiuję. Tymczasowe hamowanie ok, ale ściskanie wszystkiego w środku powoduje, że w końcu dojdzie do wybuchu, kiedy przestanie się mieć miejsce na całą tę "żółć". A kiedyś zabraknie go na pewno i konsekwencje będą znacznie gorsze aniżeli wtedy, kiedy systematycznie i na bieżąco pozbywa się tego wszystkiego, co ciśnie się gdzieś w środku i chce wyjść. Nie chcę sobie nawet wyobrażać jak by wyglądał twój taki wybuch.
Jeśli jesteś dumny, niezależny, pewny siebie (nie w sensie patologicznym), czerpiesz z czegoś inspirację, potrafisz być wdzięczny, potrafisz zachować spokój, jeśli istnieje coś albo ktoś, co/kto może dać ci chociaż krztę radości, to nie jest z tymi pozytywami tak źle, jak mogłoby się wydawać, a jestem pewna, że niektóre z tych wymienionych emocji posiadasz.
Tak na marginesie: kiedy zacząłeś odkrywać czym są uczucia?
Skoro nie robię tego świadomie to chyba jednak go nie mam, nie?
Musiałem dusić w sobie to wszystko, bo nie miałem innego wyboru. Wściekłość to emocja, emocja to człowieczeństwo, oznaki człowieczeństwa to błędy, które trzeba było zlikwidować. Teraz mogę wpaść w szał i coś rozwalić, ale już tego nie potrzebuję. Już jako Zimowy Żołnierz potrafiłem skupić się na własnym oddechu czy biciu serca, by powstrzymać atak furii, a teraz mogłem to udoskonalić. Nadal nie jestem mistrzem zen, ale robię postępy. 
Nie potrafię podać konkretnego momentu, bo to nie było tak, że pewnego dnia się obudziłem i zacząłem rozumieć wszystko, co dzieje się wokół mnie. Łapałem się na tym, że coraz bardziej wszystko rozumiem, a niektóre rzeczy stają się coraz bardziej zrozumiałe. Działo się to stopniowo, choć pewnie było kilka przełomów, które pchnęły wszystko do przodu. 

Astrid Löfgren

N, no właśnie, ale chyba ludzie zaczęli oczekiwać czegoś więcej, a tym "więcej" jest odejście od komiksowego nurtu, które przecież i tak jest spore, czyż nie? To tak, jakby oczekiwać od skały zmienienia się w gąbkę. Słabo te "afery" pojmuję, naprawdę. Już NAWET mi ta Natasha tak nie przeszkadza, jak zaczęła co poniektórym "fanom".
Dla popatrzenia przeboleję brak fabuły. Nowy obiekt westchnień, chyba mój luby mnie wygoni z domu jak sobie poczyta co wypisuję... :D
Zawsze śmieszyło mnie, że ludzie po obejrzeniu ekranizacji komiksu narzekali, że film jest mało realny i... zbyt komiksowy.
Popaczaj sobie na to klik, powyzdychać można i nie trzeba załamywać się brakiem sensu :P
I w ps- jak chcesz o coś spytać Yelene to pytaj, bo przypomniałaś mi, że pierwszy raz zapomniałam dać postać na bieżący tydzień.
James, czułeś się, jakbyś był głęboko w czarnej dupie? Drugi raz na pewno lżejszy, bo już wiesz, że nie ma żadnych tuneli ze światłem w oddali. Wiesz, z czym to się je. O umieraniu pogawędzić mogę, choć to temat bardzo nieprzyjemny, nie wiem jak dla ciebie.
Nie wiem też, czy lubię. Czasem tak, czasem nie. Zależy od humoru, a ostatnio mam zmienny. Jak cię wkurzę to mów, zamknę się bez problemu. A jak się nie zamknę, to ty się zamknij, wtedy zamknę się na pewno.
Posiadasz chyba przeważnie te negatywne, chociaż czasem przebłyśnie coś pozytywnego i to jest w tobie fajne, serio. Z tobą to jest tak, że jak poczujesz jakiś żal, albo poczucie winy (jak ostatnio) to przekręcić to można na pozytywną emocję, bo to raczej coś, czego wcześniej nie doświadczałeś w takiej skali, jak teraz - mylę się może? Czy nie? Myślę teraz trochę za bardzo abstrakcyjnie i nie wiem, czy rozumiesz, o co mi chodzi. W każdym razie jesteś na pewno postacią bardzo złożoną i dość skomplikowaną, Ameryki nie odkryłam.
 Cały czas czuję się jakbym był "głęboko w czarnej dupie", więc tak, raczej wiem z czym to się je.
 Rozmawiać mogę, problemu nie ma, ale nie lubię się droczyć. Łatwo raczej zorientować się, że nie mam czegoś takiego jak poczucie humoru.
 Dobrze chyba radzę sobie z hamowaniem wściekłości, gniewu czy choćby irytacji, bo musiałem dusić je w sobie od zawsze i ta umiejętność mi pozostała. Jakiś wewnętrzny żal czy smutek też był, ale wtedy jeszcze nie wiedziałem, czym było to uczucie. Z tymi pozytywnymi jest już znacznie gorzej, więc chyba racja.

Ana Morgan

Serio? Pietro? Dobij mnie błagam!
Dziwne. Ja za to czytałam, że pan Aaron spisał się nawet nieźle w swojej roli i cytuję "wyglądał lepiej wizualnie w akcji". Ja tej części X-menów nie oglądałam. Właściwie oglądałam tylko jedną i nie przypadki mi do gustu. O ile wiem to postać Quciksilvera jest tam o wiele młodsza. Tak wywnioskowałam czytając niektóre wypowiedzi. I o dziwo w Wandzie nic nie było wspomniane, tylko fakt że miał niezłą chemię z Clintem ^^ Ja ocenię jak obejrzę cały film, już w piątek mam nadzieję :D W każdym razie po zwiastunie zapowiadał się dość obiecująco. Cóż są gusta i guściki, więc każdemu podoba się co innego :D
O ile dobrze pamiętam to w ostatnim zwiastunie był nazwany jako Quciksilver, więc nie mam pojęcia, jak to z nimi jest.
Miała być "mała Natasha", ale zdrajca okazał się Nathanielem :P
Bardzo możliwe, oglądałam tylko pierwszy i trzeci zwiastun, ale nie przypominam sobie by w filmie padło takie określenie.
Wanda nie pojawiła się (jeszcze) w X Menach, ale w wersji rozszerzonej matka Petera mówi do jego młodszej siostry (najpewniej Polaris), że ma nie przeszkadzać bratu i iść do starszej siostry. Czyli Wanda gdzieś tam jest.
Scena Quciksilvera z X Menów jest przeprzeprzegenialna i (moim zdaniem) nic jej nie przebije, a w nowym filmie będzie wymiatał :P Jeżeli nie widziałaś filmu to polecam obejrzeć samą scenę Petera- klik
Pietro z AoU wydaje się być wolniejszy (Peter osiąga prędkość Mach 4 czyli ok. 1,5 km/h) i w przeciwieństwie do Petera się męczy, więc nie miałby z nim szans ^^
Clint nie jesteś idiotą, ale miękkie serce masz, a to czasami zła cecha, wiem po sobie. Tacy ludzie zbyt często w tyłek obrywają za kogoś niestety, więc wiem jak się czujesz.
Mam miękkie serce i tendencję do przygarniania nawróconych na dobrą stronę, ale mam też twardy tyłek. Oberwałem już nie raz, swoje na sumieniu mam i znam własne winy, ale nie załamuję się, bo trzeba iść dalej.