11 listopada 2016

o.

Z przytupem na moją stopę? Przecież to DOTYK! Więc nie jestem przekonana co do tego, nie mniej.. Dotknąłby mnie sam Bucky! Czego nie robi się dla niego? :p
Haha a jak ich źle obetniesz? :o
/Ale przez dwie pary obuwia, więc jednak nie do końca. No i wynikiem tego dotyku byłoby połamanie kilku kości w stopie, więc by się przemógł. No i on nie ma jakiejś fobii na punkcie dotyku, nie wpada w panikę, kiedy tylko ktoś przypadkiem go dotknie, a po prostu go nie lubi. A to jednak różnica, dzięki której bez problemu może komuś przyłożyć.
/Jeśli nie byłabym jedną z tych fryzjerek, dla których końcówki liczą kilkanaście centymetrów, byłabym raczej bezpieczna :P
S: No właśnie. Może trzeva wrócić do starych metod? No ale poradzicie sobie z nia. Zagrajcie w marynarza kto ma wejść do niej.
 O tak, zagranie w marynarza to bardzo dojrzały i odpowiedzialny sposób podejmowania decyzji. Mamy lepszy. Po prostu wepchniemy tam Steve'a i po problemie. Jego trudniej zabić, cela nie zneutralizuje jego wytrzymałości, a w razie problemu może jej sprzedać jedną ze swoich patriotycznych pogadanek.
S: Masz ogromne serce, twardy tyłek raczej też. Więc się wyrówna.
 Ogromne serce i twardy tyłek to komplement, tak? 
B: Przecież wiesz dużo
 Albo nic. Wiesz, zależy od dnia.
 

o.

A co zrobi jak przyzna mu się rację? Puści focha i wpadnie w deprechę? Istna z niego kobitka, nie ma co xD może mu trzeba więcej czekolady? ;p
Jak to nie chcesz? Mogłabyś ich dotykać i widzieć xD zależy czym i gdzie oberwać xD
/Jeśli przyznasz mu rację, uzna, że robisz sobie z niego żarty. Więc tak, walnie focha. Jeśli nie przyznasz mu racji, to też walnie focha. Tylko tym razem z przytupem. Wprost na twoją stopę. A jeśli zaproponujesz czekoladę, pewnie uzna to za przytyk do swojej wagi :P
/Zdecydowanie wolałabym posadę osobistej fryzjerki. Można dotykać i widzieć, ale nie robi się kuku.
S: Może zróbcie coś takiego? Tak dla lepszej integracji. No i dla rozluźnienia atmosfery.
 Muszę przyznać, że o ile dawniej posunęlibyśmy się do takich akcji, bo czemu by nie, ale teraz... Jakoś nikt nie ma do tego nastroju, dlatego jest jak jest. Jasne, czasem poodgryzamy Steve'owi jednak jest to tak suche, że aż wióry lecą.
S: No wiesz, byłaby to strata strategiczna? Choć to mega chamsko brzmi.
 Nie postrzegam tego jako zwykłej straty strategicznej. Potrafię przeanalizować takie sytuacje na chłodno, bez żadnego zaangażowania emocjonalnego - choć muszę przyznać, że jednak niestety nie zawsze - jednak jeśli coś się stanie, nie potrafię machnąć na to ręką i stwierdzić, że to tylko straty wliczone.
B: Od razu dziwna. Rozmowa jak rozmowa
 To, co dla ciebie nie jest dziwne, dla mnie może takie być, czyż nie? Chociaż co ja tam wiem.