2 listopada 2016

o.

Oj coraz to gorzej ze mna :o myślałam że nagle Ian ma być z 20 i temu się nie zgrywają terminy xD

I wtedy nie można mieć mu tego za złe bo zaraz na myśl przychodzi dlaczego on ma te problemy i chce się go opatulic kocem xD
On jest biało rudy, powinien być mniej no rudy xd z charakteru xd ale to ponoć też wina że jest persem z dachowcem pokrojcowany xD uuu jesteś odważna kota kąpać xd mogłaś to robić w umywalce xd

Ale tam "idioci" pracują :(
/Ach, czyli jednak nie zdążyłam tego poprawić, zanim ktoś zobaczył. Albo ja zmieniałam, ty pisałaś komentarz. Zresztą, nieważne, ja nie umiem pisać, ty czytać, więc się uzupełniamy. Ian jest z piątego, Grace z dwudziestego, a co najważniejsze - Bucky ma dwadzieścia siedem lat :P 

/Właśnie, to jest jego as w rękawie. Czego nie zrobi, zawsze może zagrać kartą "Hydra" i już nagle wszystkim złość przechodzi, bo on taki biedny i skrzywdzony.
/W umywalce? Nie jestem masochistką, odgryzłby mi twarz. Śmierdział wtedy na kilometr, bo dostał wciry od okolicznych kocurów, a ja nie miałam ochoty spać w jednym łóżku z chodzącym pisuarem. Więc go wyszorowałam, a potem wzięłam podstępem. Zamknęłam go w prysznicu z odkręconą wodą. Był wściekły, ale chociaż czysty :P

/To każdy wie. I niektórzy to nawet bez cudzysłowu.
S: No ale i tak najlepszym punktem jest przynoszenie prezentów. Thor nie ma tam u siebie jakiegoś mikołaja? Albo on mógł się przebrać i zamiast na saniach przybyć na młocie. 
 Nie, w Asgardzie nie ma świąt Bożego Narodzenia, z raczej dość oczywistych względów. Ale Thorowi spodobał się ten zwyczaj, on i Jane mają już więcej ozdób i świecidełek niż niejeden sklep, i z chęcią zakłada nieco kiczowate świąteczne swetry, które każdy dostał też od niego w prezencie. Swoim entuzjazmem potrafił wprowadzić klimat.
B: Nie odprawić urodzin, dać lepsza kość. Dłużej za uchem poszmyrać
 Nie jedzą kości. I już są niemiłosiernie rozpieszczone.

ASTRID LÖFGREN

N, ja to się czasami zastanawiam, czy oni nie są w jakiejś hipnozie, że tak na siebie lecą, wiecznie jeden na drugiego. Bo czasami to naprawdę bzdurnie brzmi. Jak z tym dzieciakiem "bo Steve".
Wingsuiting by wystarczyło do znalezienia :) Membrany. [link] Chociaż ja bym po prostu nazwała skrzydłami, i tak też w pierwszym momencie pomyślałam.
/Może niedługo okaże się, że Steve tak naprawdę nie został wyciągnięty z tego lodu i wciąż tkwi w półśnie, w którym Bucky utrzymuje go przy życiu? Tak, to miałoby sens.
/Wiesz, że na to nie wpadłam? Szukałam przez skoki z samolotów, przez spadochrony, a nawet przez szybujące wiewiórki, ale o tym nie pomyślałam, więc serdecznie dziękuję, bo w akcie desperacji napisałabym coś w stylu "i rozłożył skrzydła swojego munduru, szybując niczym wiewiórka na fałdach swojej skóry". No, może przesadzam, ale byłam blisko.
Przyjęłabym z otwartymi rękoma. Jem jak nienormalna, więc wiele by się nie zmieniło, ale przynajmniej na bieżąco wszystko by się spalało. No ale może zacznij stosować jakieś szejki? Z błonnikiem czy coś. Zmniejsza ponoć uczucie głodu. No i co, pewnie rozkładasz bezradnie ręce i tymi oczami świecisz? Jak coś rozwalą, to niech same sprzątają. Nauczą się, że nie wolno rozrabiać w ten sposób szybciej niż myślisz. Tylko niech ci nie zmięknie serce, kiedy Grace rzuci się w rozpaczy na podłogę, a Ian schowa się za tobą i za wszelką cenę będzie chciał cię odciągnąć z płaczliwym "Przepraszam".
Pierwszy raz poszedłeś na taki wolontariat już po adopcji Iana czy przed? Jeśli przed, to pamiętasz, dlaczego się na to zdecydowałeś?
S: Bucky rozkłada ręce i świeci oczami? Gdzie tam, odwraca się i idzie dalej, udając, że to nie jego dzieci.

B: Boże, zrobiłem tak tylko jeden jedyny raz i zaraz wróciłem, a ten będzie mi to wypominał do końca życia. Zresztą, i tak nikt nie kupiłby tej wymówki, widać, że to nasze.
No i Ianowi wcale nie chodzi o to, by coś zniszczyć. Częściej raczej psuje coś przypadkowo, chcąc pomóc i wpada w płacz, bo nie wychodzi, a nie, żeby nas zmiękczyć. To mądry chłopak i wie, że jeżeli czegoś nie wolno, to nie wolno i koniec. Jasne, czasem się wykłóca jak każde dziecko, ale zamiast coś tym ugrać, raczej sobie tylko zaszkodzi.

S: Grace za to na zakupach nie sprawia w większości przypadków żadnych problemów, ponieważ trzeba albo ją nosić, albo wsadzić do wózka. Wybieramy się na nie zazwyczaj wieczorem, więc jest już wtedy marudna i nie chce chodzić. Nie ma protez idealnych, więc czasem dorobi się jakiś otarć czy siniaków i chodzenie zwyczajnie ją boli. A kiedy dziecko coś boli, zaczyna się dramat.

B: Są protezy niemal idealne. Mam taką i wiem, że jeżeli byłaby zakładana przez lekarza, który ma na uwadze komfort pacjenta, używanie jej nie byłoby tak bolesne. Jednak nigdy w życiu nie damy tak pociąć dziecka, które rośnie, bo to wiązałoby się z ciągłymi operacjami i wymianami gniazda protezy. Jak dojrzeje, wrócimy do tego tematu.
A jeśli chodzi o wolontariat, to zapisałem się na niego niedługo po tym, jak zostałem oficjalnie uniewinniony i miałem już na koncie kilka akcji, robiących mi dobrą prasę. Spotykałem się z tymi dzieciakami i pokazywałem im, że tak, jestem w Avengers, ale nie mam ręki, nie mam palców u stóp i nie mam nawet zębów, bo te są sztuczne i potrafię je wyjąć. Tyle.

o.

"Jedno z piątego lipca, a przynajmniej tak ustalono, jeśli chodzi o Iana" Grace jest z 20go września xd

Zauważyłam właśnie, pewnie on jej wcale już nie ma, ale mówi, że ma bo tak jest prościej xD
Sama jestem posiadaczką kota. Pana Kota, który nie mruczy, nie lubi być na rękach i ma lat 10.. Także go nikt nie dotyka, jemu się balkon otwiera, żeby mógł sobie powąchać powietrze - na dwór nie wyjdzie bo za zimno a on typowo domowy jest.. Ale jakbyś zobaczyła jego zdjęcia to by było "co za kochany kot" xD Sąsiadka od tych 10 lat nabiera się na jego jedną sztuczkę.. Ona przychodzi on miauczy w swoim języku (nie jest to zwykłe miau tylo eughwukjgiuw) wykłada się pod nią, przekręca z jednego boku na drugi, po czym jak ona wyciąga ku niemu rękę, bo przecież on taki kochany! to ją upierdyli i zębiskami i pazurami. xD
Ach i u weterynarza by obciąć mu pazury to wyglądało to tak : na łepek dostał szmatkę, mama i tata trzymali a on jedną ręką go też trzymał drugą pokazywał mi jak obcinać xD Od tamtej pory nikt tego nie robi xD

[link1], [link2], [link3]
do + :I Ty mi powiedz, że to nic nie znaczy... 
/Wiem, to właśnie napisałam. Nawet dwa razy :P

/Nie no, ma. Ale to nie oznacza, że czasem nie wykorzystuje tego argumentu, by się z czegoś wyłgać. Argument "nie wiem, nie pamiętam" zawsze zadziała.
/Też takiego miałam. I dziwnym zbiegiem okoliczności też był rudy. Przytulić można by go było tylko w rękawicach spawalniczych. I wykąpałam go raz w życiu, co skończyło się porysowanym prysznicem i zadrapaniami na rękach i twarzy. Kiedy próbowałam wsadzić go pod prysznic, skubany zaparł się wszystkimi czterema łapami o drzwi kabiny, drąc się przy tym wniebogłosy, jakby obdzierali go ze skóry, bo woda jest taka straszna. Ale za to ciągle wysiadywał w kuchennym zlewie, a wyciąganie go kończyło się zadrapaniami. Bo tamta woda była już fajna. Kocia logika.

/I to ja mam ci to mówić? Z tym proszę do Marvela.
S: Dobrze, przepraszam. Jak się nastawiacie na święta? Ubieracie choinkę i zapraszacie wszystkich? Wiem,że dopiero Halloween był ale czas już zleci.
 Ja jestem chrześcijaninem niepraktykującym, Bucky jest żydem, który praktykuje, jeśli ma taki kaprys, ale dzieci nie są wychowywane w żadnej wierze. Jak dorosną i zdecydują się wybrać którąś z religii, będziemy je w tym wspierać. Jeśli zostaną ateistami, to także nie będzie problem. Jednak święta zostały tak skomercjalizowane, że obchodzimy je mimo tego. Dzieci się z tego cieszą, lubią ubierać choinkę, więc spędzamy je z rodziną, czasem z siostrzenicami Bucky'ego, czasem z drużyną. 
B: Psu jako Ameryce coś trzeba również dać
 Kocham nasze psy, naprawdę. Jednak nie pogięło mnie tak bardzo, by urządzać im imprezy urodzinowe. 

Astrid Löfgren

N, właśnie, jak wyżej. Teoretycznie powinien mieć jakieś "ale" i pewnie ma, ale zbyt słabe, żeby zadziałało. 
 Kiedyś Marvel jeszcze próbował wciskać to swoje "no homo", ale ostatnio już się chyba poddał i specjalnie wciska takie akcje, wiedząc, że to się sprzedaje, i że ludzie o tym mówią. Ale m.in. akcja z Pajęczakiem i próbą zabicia niewinnego dzieciaka "bo Steve" i "bo to dla Steve'a" to już lekkie przegięcie, a Bucky zachował się bardziej bezmyślnie niż zazwyczaj.

+ Wie ktoś może jak nazywa się to coś przy jego stroju? Wypadło mi z głowy i wiem jak to wyszukać.
I tak byłoby ci daleko do najcięższych ludzi świata. Oddaj mi ten metabolizm.
A o czym Steve ma nie przypominać?
Oj tam, oj tam. Bucky w ciasnych spodniach, ty w ciasnych t-shirtach. Wspaniale byście się uzupełniali.
No i ile z nich jesteś w stanie unieść? Odwiedzacie tylko dzieci, czy może działacie też na rzecz weteranów czy coś takiego?
B: Z wielką chęcią oddałbym ci ten metabolizm. Działa cztery razy szybciej, ale za to musisz jeść cztery razy więcej i ciągle jesteś głodna. Niektórzy może i lubią się tak męczyć, ale ja wolałbym jednak móc się w spokoju najeść i nie być znów głodnym za kwadrans. I nie kupować jedzenia jak dla całego plutonu. Zwłaszcza, kiedy musisz robić zakupy z dwójką dzieciaków. Są zbyt duże, by można je trzymać na smyczy, więc nie raz trzeba świecić za nie oczami. Na przykład wtedy, kiedy zniszczą właśnie ułożoną wieżę z puszek, bo zechcą przynieść ci tą z samego dołu.
 I cóż, potrafię unieść je wszystkie, więc to żadne wyzwanie. Podniosę kilka ton, więc dzieciaki to żadne wyzwanie. I odwiedzamy głównie dzieciaki, u weteranów lądujemy głównie z okazji jakiś rocznic drugiej wojny czy coś takiego. Dziwnie jest spotykać ludzi w twoim wieku lub młodszych, z którymi walczyło się na froncie, a którzy tak się postarzeli. Nie przepadamy za takimi akcjami, więc sami się nie wpraszamy.

o,

Wiem, ale gdzie ta jego skleroza wtedy? :(
Oj.. No na to by wychodziło, ale zakończyłoby się pięknie: Sam z Sharon a Steve z Bucky'm xD każdy zadowolony xD
Hahah kto rządzi w domu? Dzieci xD później zwierzęta a później oni xD 
/Skleroza Bucky'ego bywa jak głuchota niektórych dzieci i staruszków - jest wyjątkowo wybiórcza :P
/Każdy zadowolony, a od czasu do czasu jeszcze by się powymieniali, więc już w ogóle było cudownie!
/Najważniejszy w domu jest kot. Zawsze i wszędzie. Nie zapominaj o tym. 

+ klik
S: To zawsze surygatkę albo w laboratorium.. Ale tak jak mówisz, nie nasza sprawa.
 Nie chcą ani surygatki, ani dziecka z laboratorium. Trzeba to zrozumieć, nie nagabywać ich, nie podsuwać kolejnych pomysłów. Więc proszę, skończmy ten temat.
B: Ou! Po dniu Ameryki? To same świętowanie chyba tydzień na trzech solenizantow wam zajmuje?
 Na trzech? Steve jest z czwartego lipca, Ian z piątego. Grace jest z września, ja z marca, więc na całe szczęście nic się na siebie nie nakłada. Inaczej byśmy chyba zwariowali.

o.

Skoro dało radę raz to dlaczego by miało nie dać drugi raz? :p
A może miał nadzieję, że Sharon poleci na niego byłby czwartym kątem ich trójkąta xD
No ale i z drugiej strony mogliby tak i Bucky'ego traktować xd tam pewnie nie do zdzielenia jest Liberty xD a tak to każdy ma swoje za uszami xD 
/Bo Bucky jest uparty jak osioł i jeśli wyczuje, że czegoś chcesz, to w życiu tego nie zrobi :P?
/Czyli Sharon byłaby zabujana w Stevie i Samie, Steve w Sharon i Bucky'm, Bucky w Stevie i w Samie, a Sam w Sharon i Stevie?
/Jakby każdy bił każdego, to już byłaby chyba przemoc domowa :P Chociaż jakby dzieciaki od czasu zdzieliły tatusiów po główkach, nikomu by to nie zaszkodziło.
S: No ale co z tego? Dziecko będzie miało ojca, geny pójdą dalej w świat. Nie widzę powodu że mają ich nie mieć. 
 Ale Thor i Jane widzą, a to ich zdanie jest tutaj najważniejsze, nie twoje czy moje, a namawianie ich do zmiany zdania byłoby wyjątkowo nie na miejscu. Podjęcie takiej decyzji nie mogło być proste, więc należy ją uszanować. Do tego Thor nie jest człowiekiem, więc nie wiadomo jak ciąża wpłynęłaby na Jane, i jakie byłoby dziecko.
B: No nie powiem, dojrzeliście nieco przez te 5 lat. Godne pochwały. Kiedy dzieciaki mają urodziny?
 Musieliśmy dojrzeć, za bardzo nie mieliśmy wyboru. Albo się zmieniamy, albo nikt zdrowy na umyśle nie da nam dziecka. A tak mamy dwójkę. Jedno z piątego lipca, a przynajmniej tak ustalono, jeśli chodzi o Iana, a drugie z dwudziestego września.

o.

Czyżby było błogosławieństwo, by to wykorzystywać? <2
Haha ale kto powiedział, że przyjaźń z Kapitanem Ameryką będzie / jest łatwa? Mógł obrać za swój cel przyjaźniany Tony'ego, rozmawialiby jak równy z równym, choć Sam to chyba mniejszy "przebieg" ma xD
haha matka kwoka w natarciu xD No ale nie naweniaj się tylko na dziewczynkę, Ian swoje pięć minut też potrzebuje xD
/Wykorzystywać możesz, ale nikt nie powiedział, że to zadziała :P
/Sam i Tony nigdy nie byli jakoś szczególnie blisko i jakoś wątpię, by miało się to zmienić. Sam kręcił się głównie wokół Steve'a, Bucky'ego i Sharon. Najwidoczniej ma więc w sobie coś z masochisty.
/Och ta, tutaj szczególnie mamy matkę kwokę w natarciu. Prędzej wychowanie Bucky'ego pt."Jeśli tatuś zrobi coś głupiego, a mnie nie będzie obok, zdzielcie go dzieciaki przez łeb, żeby zrozumiał". No i kto powiedział, że ich syn nie mógłby mieć długich włosów, co? Bucky może, to jego dziecię też, o!
S: Jak nie chcesz skorzystać z kursu kucharskiego to może niech Jane cię podszkoli? Thor wam dzieci nie zazdrości?
 Dlaczego Jane miałaby mnie szkolić? Bucky jest wytrwały w swoim postanowieniu i wciąż wierzy, że uda mu się mnie czego nauczyć. Kiedyś spaliłbym kuchnię, próbując zrobić coś bardziej skomplikowanego od jajecznicy, a teraz w razie konieczności przyrządzę coś na obiad. I to nawet coś jadalnego, choć nie powalającego na kolana. I cóż, Thor i Jane raczej nie będą mieć dzieci z tego względu, że on będzie żyć jeszcze tysiące lat, a ona... Nie ukrywajmy, że nie. Ona się starzeje, on nie.
B: Czyli sam o siebie nie dbasz, a Steviemu wypominasz? To już lekka hipokryzja, co? 
 Dbam o siebie. Dlatego kończę tylko z siniakami, które w tym zawodzie są nie do uniknięcia, a... z sam nie wiem, nie ze złamaniami otwartymi czy wstrząsem mózgu. To postęp.

ASTRID LÖFGREN

N, albo zwyczajnie preferuje bycie tą drugą. Tak, jakby Steve miał kochankę. Trzeba podziwiać Sharon, że to znosi, ale Bucky’ego też, że wytrzymuje postawę Steve’a, bo chyba nie ma nic gorszego od matki kwoki. 
 Bucky to wytrzymuje, bo sam nie jest lepszy. Czy sam, czy w związku, czy mając pod opieką dziecko, na jego liście priorytetów i tak zawsze jest Steve. Zachowują się, jak zachowują, a potem Marvel dziwi się, że niektórzy coś sobie dopowiadają. Ciekawe dlaczego, prawda?
E, to tyle co nic. Już myślałam, że to naprawdę jakaś wielka różnica. Takie 10 cali. Wtedy można by się załamać.
Ojeju, no… Tęskni cały czas, nawet gdy jesteś obok. To słodkie. Może czas, żebyś ty zaczął nosić jego ciuchy?
A mieliście jakieś spotkanie, które szczególnie zapadło wam w pamięć? 
B: Gdyby przybyło mi w pasie dziesięć cali, dobiłbym do prawie pięciuset funtów. Pomijając to, że łóżko mogłoby tego nie wytrzymać, utrudniłoby mi to pracę. Nawet jeśli chciałbym odpuścić, olać diety i ćwiczenia, nie mogę. Bo choć mam przyśpieszony metabolizm, i tak muszę jest więcej i częściej, żeby wszystko działało jak trzeba. Więc wszystko się wyrównuje.

S: O tak, to przekleństwo. Zakupy spożywcze potrafią być prawdziwą mordęgą. Zwłaszcza, kiedy nie możemy pojechać na nie sami.

B: Nawet mi o tym nie przypominaj.

S: Dobrze, nie będę. Wrócę więc to tematu moich... przepraszam - naszych ubrań, O ile Bucky bez problemu może nosić moje, o tyle ja z jego miałbym już problem. Jestem wyższy o prawie pół stopy, mam szersze barki, więc nie wyglądałoby to zbyt dobrze. Ale za to miewa całkiem wygodne dresy, więc czasem się dogadujemy i zwyczajnie wymieniamy. Jednak wolałbym, by nie trwało to cały czas.

B: Zrzędzisz.

S: Tak Bucky, to ja jestem tym, który zrzędzi.
I cóż, jeśli chodzi o spotkania, to w większości mają one ten sam schemat i po czasie zlewają się w jedną całość. Jeśli się skupię, dam radę rozróżnić każde z nich, taką mam już pamięć, jednak...

B: Wszystkie są na jedno i to samo kopyto, więc nie podchodzimy do tego z jakimś szczególnie wielkim entuzjazmem. Raczej tak, by odbębnić swoje, choć wiem, jak może to brzmieć. Już wolimy wolontariat, to zdecydowanie lepsze.

S: O tak, dzieciaki kochają Bucky'ego. Uwieszają mu się na lewym ramieniu i sprawdzają, ile z nich zdoła unieść w ten sposób.