26 października 2015

Astrid Löfgren

N, w sumie Steve'a juniora w postaci Red Skulla nawet chętnie bym zobaczyła, tylko wtedy już totalnie padłabym ze śmiechu. Feige'a trzeba całować po stopach. Czasami. Bardzo czasami. 

Och, tylko spójrz na juniora i powiedz, że to nie skóra zdarta z tatusia <3 I to bardzo dosłownie, bo naprawdę zdarł sobie skórę z twarzy, bo był za bardzo podobny do Steve'a.
Chociaż przyznaję, że ten motyw wpleciony do MCU mógłby prezentować się naprawdę ciekawie. Film ze Skullem mógłby pojawić się zamiast CA:WS, a fabuła nie musiałaby nawet ulec jakiejś wielkiej zmianie. Skull mógłby być tutaj synem Steve'a i Peggy, skoro to ona jest wielką miłością filmowego Capa. 

Yelena, ile ona właściwie ma lat? Jak Jamie na nią reaguje, o ile w ogóle reaguje?
Albo by tego konia nie znalazł. Też tak sądzę. Zresztą kiedyś mu mówiłam, że w jego przypadku błędy są dobre.
Nie no, nie mogę wyjść ze zdumienia, że on naprawdę jest chodzącym nieszczęściem. Aż mi głupio, że narzekam.
Zbyt wielkiej wiedzy na ten temat nie mam, ale z tego co mówił sam James i po trosze Sam, to nie było ciekawie. Zresztą łatwo spróbować sobie to wyobrazić.
A może właśnie Sam? Sam jest dobry w "składaniu" psychiki, że tak to bardzo kolokwialnie ujmę. Wiem, że to pewnie za mało, ale początek czemu nie. Pomyślałam nawet o Stevie, ale to chyba by było niebezpieczne, skoro szanowny James szuka misji, której nie pamięta.  
Brakuje jej dwóch miesięcy do dwudziestki. Dla mnie to jednak nadal dziecko. Buntujące się przed tym wszystkim, skrzywdzone, ale ciągle niewinne dziecko, którego trzeba pilnować. I to właśnie robić ma Jimmy. Ja mam pewność, że nic jej się nie stanie, a on ma czym zająć myśli. I choć Lika nie jest z tego zadowolona, na razie nie ma innego wyjścia. 
James to naprawdę dobry facet, ale urodzony pod cholernie pechową gwiazdą, jak lubi mówić. Czytałam o nim, widziałam, co robił, jak się zachowywał. Naprawdę niczym na to nie zasłużył.
Wiem tylko, że to facet, który teraz działa w Avengers. A biorąc pod uwagę to, że po ostatnim numerze nie mam już raczej co liczyć na pomoc Hawkguy'a, jest to dość spory, utrudniający sprawę problem. Tym bardziej, że James może okazać się trochę... nieprzewidywalny i jego potencjalne spotkanie z facetem, którego miał wyeliminować, mogłoby się źle skończyć. Tak samo w przypadku Kapitana i Romanowej. Dlatego to problem.
James, minie. Samoistnie czy nie, ale minie. Nic sobie na siłę nie próbuj przypominać, bo skutek będzie odwrotny.
 Brak rezultatów jest niedopuszczalny. Bezczynność w tej sprawie jest... bezsensowna. Sprecyzuj.

Avada Simpson

N niby raacja, ale to że Bucky'ś jest w stanie... w jakim jest i to uwaga werble: TWOJA wina. Nie Marvela, nie Disneya, ani nikogo innego. Twoja. O ja N ty potworze... Ja wieem, ale jeśli on nie będzie nas już pamiętał. Tak w ogóle. Na zawsze. Tak źle mi się napisało, ale pierwsze skojarzenie to samo :D
Ależ ja wiem, że to tylko i wyłącznie moja wina, nie próbuję zrzucać tutaj na nikogo winy (no, może trochę na pana Brubakera, bo to on wpakował Bucky'ego w całą tę sprawę z WS) i wiem, że zły człowiek ze mnie. Mam jednak niepodważalny argument, który kazał mi to zrobić- to Bucky. Gość dostaje kopa od życia średnio dwa razy na tydzień.
Yelena ale mi smutno. Współczuję. Wiem że powinnam współczuć jemu, ale ty pewnie czujesz się gorzej... Pierdyknij mu w łepetynę doniczką. Jeśli cię nie zabiję, to znaczy że zadziałało.
Czuję się jak ostatnia... ciężko wybrać mi najdosadniej odzwierciedlające to określenie, bo to moja wina. Najpierw sprawa z Liką, a teraz... to. Wierz mi, że chciałabym, by przyłożenie mu czymś zadziałało. Albo chociaż sprawiło, że się wścieknie, bo to oznaczałoby jakąś poprawę. Teraz mogę opowiadać mu nawet najbardziej absurdalne historie, przywoływać jego słowa, pokazywać zdjęcia, ale i tak nie wywoła to innej reakcji niż obojętność. 
Boże. Moje serce właśnie wpadło w depresję, i idzie się leczyć. Wyjaśnij? Nie umiem. Boże, James, jesteś najbardziej pechowym człowiekiem na świecie.
Naprawię to. Ja nie zawodzę. Naprawię to.

Avada Simpson

N boże coś ty zrobiła, ty zły człeku?! ;o Bony N, nie podoba mi się to...
(N a ty mówisz że nie ma szczęścia chłopak! to wszystko przez ciebie, tego nie da się zwalić na nikogo innego!)
 Pozdrowionka dla ludzi urodzonych w październiku! Oficjalnie starsza o rok :D
On naprawdę nie ma szczęścia, a coś takiego nie zdarza mu się ani pierwszy, ani ostatni raz. Chyba nikt (z nim na czele) nie oczekiwał, że już zawsze będzie dobrze? Mimo wszystko- to Bucky, więc z góry wiadome jest, że da sobie radę i jeszcze będzie zrzędził w najlepsze. Bo to Bucky.
I wiem, że to "Bony N" najpewniej jest błędem, ale skojarzyło mi się z tym :P

I wszystkiego najlepszego!
Zresetowało? Ale jak to?! Czyli to wszystko czego dowiedział się, przypomniał sobie, albo ktoś mu opowiedział puf! znikło? Stracił pamięć... Znowu. Yelena, ten to ma jednak ,,szczęście" Jak chcesz go... odresetować? 
Mniej więcej właśnie tak to wygląda. Część tego nadal gdzieś tam nadal jest i strzępki od czasu do czasu wychodzą na wierzch, ale... nie ma porównania do tego, jaki był jeszcze tydzień temu. Żadnego wykłócania się, żadnego dyskutowania, przewracania oczami, żadnych docinek- po prostu robi, co mu każe, a w przerwach patrzy gdzieś przed siebie. Więc powiedzmy, że... to etap, w którym bez problemu skręci komuś kark, ale nie potrafi się nawet sam ogolić. 
Kilka razy zdarzało mu się już, że miał problemy z przypominaniem sobie niektórych rzeczy, nie pamiętał swojego imienia albo nie wiedział, gdzie właśnie jest, W takich przypadkach przechodziło to samoistnie. Prędzej lub później, ale przechodziło. Nigdy nie miało to jednak aż takiego zakresu, więc czekanie na cud odpada. Trzeba będzie więc znaleźć inne, jak najmniej inwazyjne i bolesne rozwiązanie.   
James ogarnij się. Jak możesz nie wiedzieć jak się czujesz? Chłopaku, stuknij się doniczką w łeb, żeby ci przeszło, ale nie bądź taki... oklapły.
Serio? Ty mówisz że coś jest awykonalne? Jesteś 90-latkiem, który ma metalowę ramię, a którego były najlepszy (ale czy ja wiem?) przyjaciel urósł z 1.60 do przeszło dwóch metrów, i który latał po nazistowskich Niemcach, jako żywa flaga? I mówisz że cofnięcie się w czasie 70 lat, jest awykonalne? 
Nie wiem o czym mówisz. Ten rozkaz nie ma sensu. Wyjaśnij.