N, w sumie Steve'a juniora w postaci Red Skulla nawet chętnie bym zobaczyła, tylko wtedy już totalnie padłabym ze śmiechu. Feige'a trzeba całować po stopach. Czasami. Bardzo czasami.
Och, tylko spójrz na juniora i powiedz, że to nie skóra zdarta z tatusia <3 I to bardzo dosłownie, bo naprawdę zdarł sobie skórę z twarzy, bo był za bardzo podobny do Steve'a.
Chociaż przyznaję, że ten motyw wpleciony do MCU mógłby prezentować się naprawdę ciekawie. Film ze Skullem mógłby pojawić się zamiast CA:WS, a fabuła nie musiałaby nawet ulec jakiejś wielkiej zmianie. Skull mógłby być tutaj synem Steve'a i Peggy, skoro to ona jest wielką miłością filmowego Capa.
Yelena, ile ona właściwie ma lat? Jak Jamie na nią reaguje, o ile w ogóle reaguje?
Albo by tego konia nie znalazł. Też tak sądzę. Zresztą kiedyś mu mówiłam, że w jego przypadku błędy są dobre.
Nie no, nie mogę wyjść ze zdumienia, że on naprawdę jest chodzącym nieszczęściem. Aż mi głupio, że narzekam.
Zbyt wielkiej wiedzy na ten temat nie mam, ale z tego co mówił sam James i po trosze Sam, to nie było ciekawie. Zresztą łatwo spróbować sobie to wyobrazić.
A może właśnie Sam? Sam jest dobry w "składaniu" psychiki, że tak to bardzo kolokwialnie ujmę. Wiem, że to pewnie za mało, ale początek czemu nie. Pomyślałam nawet o Stevie, ale to chyba by było niebezpieczne, skoro szanowny James szuka misji, której nie pamięta.
Brakuje jej dwóch miesięcy do dwudziestki. Dla mnie to jednak nadal dziecko. Buntujące się przed tym wszystkim, skrzywdzone, ale ciągle niewinne dziecko, którego trzeba pilnować. I to właśnie robić ma Jimmy. Ja mam pewność, że nic jej się nie stanie, a on ma czym zająć myśli. I choć Lika nie jest z tego zadowolona, na razie nie ma innego wyjścia.
James to naprawdę dobry facet, ale urodzony pod cholernie pechową gwiazdą, jak lubi mówić. Czytałam o nim, widziałam, co robił, jak się zachowywał. Naprawdę niczym na to nie zasłużył.
Wiem tylko, że to facet, który teraz działa w Avengers. A biorąc pod uwagę to, że po ostatnim numerze nie mam już raczej co liczyć na pomoc Hawkguy'a, jest to dość spory, utrudniający sprawę problem. Tym bardziej, że James może okazać się trochę... nieprzewidywalny i jego potencjalne spotkanie z facetem, którego miał wyeliminować, mogłoby się źle skończyć. Tak samo w przypadku Kapitana i Romanowej. Dlatego to problem.
James, minie. Samoistnie czy nie, ale minie. Nic sobie na siłę nie próbuj przypominać, bo skutek będzie odwrotny.Brak rezultatów jest niedopuszczalny. Bezczynność w tej sprawie jest... bezsensowna. Sprecyzuj.
N, no identyczny nawet bez skóry. Że też tatuś zgodził się na tatuaże. Ale zaciekawiłaś mnie. Jak wyglądały relacje tego Red Skulla z rodziną? Był takim samym złym charakterem?
OdpowiedzUsuńTylko raczej byłby problem z kategorią wiekową, bo wydaje mi się, że już samo to, że zdarł sobie skórę jest dość brutalne i zapewne poszłoby to w stronę złagodzenia fabuły, co niekoniecznie mogłoby wyjść dobrze. Chyba że okres obejmowałby dzieciństwo i historię, jak doszło do tego, że się w ogóle pojawił. Ale fakt, mogłoby to być interesujące. Na pewno inne niż to, co dotychczas dostaliśmy, nieszablonowe i możliwe, że zaskakujące.
Yelena, w jaki sposób jej strzeże? Nie odstępuje jej na krok?
Cały jego życiorys to jedna wielka masakra. Boli na samą myśl. A najgorsze jest to, że cierpieć będzie zawsze.
Właśnie wiem, że to duży problem, ale można by nawet sprawę skonsultować bez bezpośredniego kontaktu. Może Sam podsunąłby ci coś, co mogłabyś wykorzystać. Przypadek Jamesa jest beznadziejny, ale skoro raz udało mu się przełamać programowanie, to teoretycznie kolejny raz też powinno się udać.
Jak w ogóle ty to wszystko odbierasz? Trzymasz się jakoś?
James, okej, plasnęłam dłonią w czoło, żołnierzu.
Rezultat osiągniesz, a bezczynność nie jest bezczynnością. Masz inne zadanie, na nim się skup.