N, aż żal człowieka bierze, że rola Thora jest już zajęta, co? Mogli z Frigg zrobić Pocahontas. Też byłoby fajnie.
Biorąc pod uwagę fakt, że Chiny to największy odbiorca, raczej będą tej nazwy unikać. Chyba, że do Chin trafi trochę inna wersja.
/Gdyby zmienili Lokiego, byłoby jeszcze fajniej. Mógłby grać go jakiś Lapończyk, żeby nawiązać do jego lodowej natury.
/Zapewne, gdyby nie Chiny, w roli tybetańskiego mistrza zobaczylibyśmy kogoś o odpowiednim wyglądzie i pochodzeniu. Ale co się dziwić, tam filmy trafiają z dodatkowymi scenami, w których grają chińscy aktorzy, jak było choćby w przypadku IM3. Dlatego dziwi mnie to, że jeśli już jakiejś postaci zmieniany jest kolor skóry (Fury, Heimdall, Valkyrie) to gra ją czarnoskóry aktor. Dlaczego nie mamy Fury'ego Azjaty? Nie budziłby już takiego respektu?
Steve, można powiedzieć, że czułeś się oszukiwany i tym samym ograniczony?
Niby ustawa ma swoje plusy, ale w pewnych kwestiach przeczy celom samego ONZ, które stało się teraz bardziej jak ogólnoświatowe NATO. Z tego, co mówisz wnioskuję, że T’Challa waha się odnośnie podpisania ustawy, dobrze rozumiem?
/Na początku starałem się do tego wszystkiego przywyknąć, ale zwyczajnie nie potrafiłem działać w drużynie, której każdy członek znał tylko część rozkazów i miał własne zadania. Wiedziało się, gdzie idzie się walczyć, kiedy, ale tak naprawdę nie wiedziało za co i w imię czego. To zdecydowanie nie było dla mnie.
/Tak, T'Challa wiedział, że jego ojciec chciał, by Wakanda podpisała się pod Protokołem, ale sam ma jednak dość odmienne zdanie, na co wpływ mają też ostatnie zmiany w ustawie. Trzeba też przyznać, że T'Challa rozpoczął swoje panowanie w dość... kontrowersyjny sposób, bo wdając się w pościg za Bucky'm i mną, w trakcie którego doszło do zniszczeń w Rumunii. Wakanda może więc odczuwać nacisk ze strony opowiadających się za Protokołem państw.
Bucky, dobij mnie jeszcze, nadczłowieku, żeby już całkiem przestało mi się chcieć żyć. Ale trzeba przyznać, że możesz mieć rację. Jakbyśmy nie mogli współistnieć w tym wielkim świecie. I ludzie i nadludzie coś wnoszą, nie jesteśmy tacy bezużyteczni.
Wybór. To jest właśnie clou. Powiedziałabym też, że to kwestia bardzo indywidualna, bo to, że ty przyzwyczaiłeś się do czegoś wcale nie znaczy, że ktoś inny też będzie w stanie to zrobić. A szaleństwo… Cóż, zależy jeszcze, co rozumiesz przez „szaleństwo”.
/Zdecydowanie nie uważam się za nadczłowieka, bo nim zwyczajnie nie jestem. Jestem po prostu wynikiem jakiegoś chorego, nie do końca udanego eksperymentu i tyle. Nie tak dawno też odkryłem, że zamiast człowiekiem powinienem nazywać się cyborgiem, bo do tego mi bliżej. Człowiekiem nie jestem, bo moje DNA jest już inne, tym całym Nieczłowiekiem czy jak się to tam nazywa też nie jestem, bo DNA nie to. Taki jak Rogers też nie jestem. Co czasem jest naprawdę frustrujące, bo nie pasuję do żadnej grupy.
/Nie mówię tego tylko na własnym przykładzie. Choć nie pamiętam wszystkiego, przez całe życie zdążyłem wiele zobaczyć, a przez miejsca, w których byłem, przewinęło się wielu ludzi, stawianych w różnych sytuacjach. I tak, jeśli masz do wyboru wreszcie dostosować się do sytuacji albo zginąć, wybór będzie należał tylko do ciebie. A jeśli jesteś tchórzem, wybierzesz to pierwsze. To też znam z autopsji.