15 grudnia 2016

o.

Ale stworzył go TONY, jak mógł bez tego? To aż takie. No. To już lalki mają i wcale nie dmuchane i wcale nie erotyczne xD Biedny Vision xD A Virginia to?
Albo mogą uznać to za "efekt uboczny" xD 
/Teoretycznie Tony nie stworzył nawet Ultrona (on i Bruce jedynie aktywowali to, co siedziało w berle), a to właśnie Ultron stworzył Visiona, a przynajmniej jego ciało. Widocznie uważał, że taka część nie będzie potrzebna, bo i po co ona robotowi? A jeśli chodzi o Virginię - tutaj masz Visiona, Virginię i ich dzieci.
/Efekt uboczny, czyli serum chorób psychicznych nie leczyło, tak :P?
S: Ależ oczywiście, że tak.. Teraz tylko pora na ich akceptację i krok na przód.
 Już dawno je zaakceptowałem, to żaden problem. Ale od czasu do czasu dobrze jest sobie powypomonać własne błędy. Przynajmniej mi to pomaga. To taki policzek. Tylko mniej bolesny., bo mentalny.
S: Albo zrób je Bucky'emu. Takie z kutasem.
 Byłoby mało do kolorowania, więc nie byłoby tej frajdy. I jeszcze zarzuciłby mi czasem, że bawiłem się w odrysowywanie konturów.

ASTRID LÖFGREN

Steve, a to nowość. Na czym/kim obecnie się skupia? 
 Może nie tyle jest to nowość, co ostatnio przybrało to na sile. Dawniej rzadziej zmieniał obiekty zainteresowania, a tak właściwie to często mało co było jego obiektem zainteresowania, więc to chyba dobrze. Teraz skupia się na... Cóż, przyznaję, że nie jestem pewien. Pogubiłem się. Do tego obraził się na mnie za to, że zwróciłem mu uwagę, kiedy próbował gotować. Próbował, bo porzucił to w połowie, zostawiając patelnie na włączonym palniku. Oczywiście to była moja wina, bo go rozproszyłem.
Bucky, poważnie, bo zazwyczaj kiedy ludziom coś nie pasuje starają się to skorygować, dochodzą do swojej granicy, zaczynają coś zmieniać, aktywizują się, żeby coś naprawić. I się zastanawiam jak daleko masz jeszcze do swojej granicy wytrzymałości.
 Nie no, jeśli chodzi akurat o ten problem, to tak w sumie nie przeszkadza mi on jakoś szczególnie. Jakby na to spojrzeć optymistycznej, to przynajmniej tę sferę życia mam z głowy i nie muszę się przejmować.

Astrid Löfgren

Steve, no cóż, sytuacja raczej nie pomaga. Żarciki Wilsona i Bucka ustały na dobre?
 Sam jak to Sam, nawet w najgorszym momencie będzie próbował tryskać humorem, żeby podratować nastroje wszystkich wokół, więc do jego żarcików już dawno przywykłem. Za to Bucky'emu się znudziło. Ale do tego też się przyzwyczaiłem, jego czas skupienia na czymś przypomina często ten nadpobudliwego dziecka, więc zmienia obiekt zainteresowania co kilka minut. Czasem jak się uweźmie, to za nic nie odpuści, ale tym razem na szczęście tak nie było. 
Bucky, no to w takim razie rzeczywiście psychogenna impotencja. No dobra, ustaliliśmy, że większość problemów masz w głowie. Pasuje ci taki stan rzeczy?
 Tak. Bardzo. Jestem przeszczęśliwy z tego powodu. Poważnie pytasz?

o.

Tej najbardziej intrygującej rzeczy nie widać :(
Na myśl przychodzi pluton wyrzutków xD ale mimo wszystko w tamtych czasach to była choroba i groziło za nią więzienie, stryczek etc. No ale prawdziwi przyjaciele nie oceniają i nie opuszczają xD 
/Bo on nie ma tej rzeczy, jest jak Ken. Miał dzieci z Wandą, bo ta je stworzyła (kradnąc duszę demona itd.), a później z Virginią, ale i ona, i ich dzieci to androidy. Miał nawet psa-robota.
/Wiesz, w ich przypadku - zwłaszcza Steve'a - zarzut o chorobie byłby bardzo nietrafiony. Serum Erskine'a wyleczyło Steve'a ze wszystkich chorób. Więc skoro z tego nie (może nawet wręcz przeciwnie - to uczucie stało się silniejsze), to ich argument byłby inwalidą, jak to się mówi.
S: Nie jest tak źle? Ponoć ludzie widzą nas o 20% lepszymi niż my siebie oceniamy..
 Dwa razy wylądowałem w więzieniu, sporo zalegałem z alimentami, no i jestem poszukiwanym zbiegiem. A patrzę na siebie z tej dobrej strony. Po prostu wiem, że zepsułem wiele rzeczy. To chyba dobrze, że widzę swoje błędy?
S: brzmisz jak pan i władca, haha ty egoisto, biedne niedocenione kolorowanki.
 Wiem, jak brzmię, ale nie można być poważnym przez cały czas, prawda? I tak, wiem, jestem złym człowiekiem, który nie docenia kolorowanek. Zrobię sobie w końcu własne.  
B: Twoja elokwencja powala na kolana.
 A co mam mówić, jak nie mam nic do powiedzenia?