N, ja już nawet nie zwracałam uwagi na ich ilość. Od początku trochę im się mieszały liczby.
Ivar to będzie albo bolączka, albo najlepszy punkt. Zważając na to, że już zdążył wkurzyć samym spojrzeniem, chociaż wychodzi mu nieźle morderczy wzrok, obstawiam póki co pierwszą opcję.
Wiesz, bo on cierpiał też psychicznie. Już pewnie dawno zapomniał jak to jest dostać wpierdziel. Może to wcale nie taki głupi motyw. Mogłoby to pokazywać, że nie da się całkowicie wyplenić pierwotnej kultury i przynależności. Dobrze, że mija parę lat a nie tydzień :P
Też tak myślę. Niby fajnie, pokazuje pazurki, ale za szybko wraca. I znowu mam wrażenie, że nic się wielkiego nie stało. Ot, był na spacerze i wrócił. Do tego z pretensjami. Podobnie jak z Siggy. Nic się nie stało.
/Ale kto wie, może w 4b reszta braci będzie miała okazje się wykazać. Największe nadzieje pokładam w Ubbe, który już za dzieciaka miał największy potencjał. I ciekawe jak tam syn Athelstana.
/Fakt, coś w tym jest. Życie dworskie tak go rozpieściło, że teraz słania się na nogach po kilku ciosach w twarz. Kiedyś przeżył stratowanie przez kilka koni i dawał radę, a teraz co? No zmiękł facet, zmiękł.
Jeśli nie zepsują tego wątku to mógłby on wypaść całkiem nieźle, bo w końcu Rolf aka Rollon, na którym wzorują postać Rollo też kiedyś znudził się dworskim życiem i ruszył grabić Francję z oddziałem Duńczyków. Tylko, że tu ma ponownie wkupić się w łaski przyjaciół i rodziny, więc ma większy problem.
/Znasz ten żart o tym, jak tata poszedł po mleko/zdrapkę/papierosy i już nie wrócił? A z Ragnara to jednak dobry ojciec jest, bo w końcu przecież wrócił :P!
James, no jeśli powiedziałbyś mi, że nie mam prawa wyrazić swojego zdania, to faktycznie miałabym te „nie” w dupie. Każde inne „nie” jestem w stanie respektować. I nie, nie wmawiam. Mówię, jak tę sytuację rozumiem, nie wymuszam natomiast, żebyś się ze mną zgodził. Fajnie, kiedy się nad czymś zastanowisz, fajnie też, jeśli uznasz coś za bzdurę.
/Nie wymuszasz, żebym się z tobą zgodził, ale jednocześnie przy następnej okazji, gdy poruszony zostanie ten temat, będziesz twierdzić zapewne zupełnie to samo. I wychodzi na to, że czego nie zrobię, będzie źle. Nie okazuje emocji - źle, bo przecież powinienem to robić, wyjdzie mi to tylko na dobre. Okazuje jakieś emocje - walę jakieś pieprzone litanie. Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdybym naprawdę zaczął mówić o czymś od serca.