23 kwietnia 2016

Astrid Löfgren

N, ja już nawet nie zwracałam uwagi na ich ilość. Od początku trochę im się mieszały liczby.
Ivar to będzie albo bolączka, albo najlepszy punkt. Zważając na to, że już zdążył wkurzyć samym spojrzeniem, chociaż wychodzi mu nieźle morderczy wzrok, obstawiam póki co pierwszą opcję.
Wiesz, bo on cierpiał też psychicznie. Już pewnie dawno zapomniał jak to jest dostać wpierdziel. Może to wcale nie taki głupi motyw. Mogłoby to pokazywać, że nie da się całkowicie wyplenić pierwotnej kultury i przynależności. Dobrze, że mija parę lat a nie tydzień :P
Też tak myślę. Niby fajnie, pokazuje pazurki, ale za szybko wraca. I znowu mam wrażenie, że nic się wielkiego nie stało. Ot, był na spacerze i wrócił. Do tego z pretensjami. Podobnie jak z Siggy. Nic się nie stało. 
/Ale kto wie, może w 4b reszta braci będzie miała okazje się wykazać. Największe nadzieje pokładam w Ubbe, który już za dzieciaka miał największy potencjał. I ciekawe jak tam syn Athelstana.
/Fakt, coś w tym jest. Życie dworskie tak go rozpieściło, że teraz słania się na nogach po kilku ciosach w twarz. Kiedyś przeżył stratowanie przez kilka koni i dawał radę, a teraz co? No zmiękł facet, zmiękł.
Jeśli nie zepsują tego wątku to mógłby on wypaść całkiem nieźle, bo w końcu Rolf aka Rollon, na którym wzorują postać Rollo też kiedyś znudził się dworskim życiem i ruszył grabić Francję z oddziałem Duńczyków. Tylko, że tu ma ponownie wkupić się w łaski przyjaciół i rodziny, więc ma większy problem.
/Znasz ten żart o tym, jak tata poszedł po mleko/zdrapkę/papierosy i już nie wrócił? A z Ragnara to jednak dobry ojciec jest, bo w końcu przecież wrócił :P!
James, no jeśli powiedziałbyś mi, że nie mam prawa wyrazić swojego zdania, to faktycznie miałabym te „nie” w dupie. Każde inne „nie” jestem w stanie respektować. I nie, nie wmawiam. Mówię, jak tę sytuację rozumiem, nie wymuszam natomiast, żebyś się ze mną zgodził. Fajnie, kiedy się nad czymś zastanowisz, fajnie też, jeśli uznasz coś za bzdurę.
/Nie wymuszasz, żebym się z tobą zgodził, ale jednocześnie przy następnej okazji, gdy poruszony zostanie ten temat, będziesz twierdzić zapewne zupełnie to samo. I wychodzi na to, że czego nie zrobię, będzie źle. Nie okazuje emocji - źle, bo przecież powinienem to robić, wyjdzie mi to tylko na dobre. Okazuje jakieś emocje - walę jakieś pieprzone litanie. Aż strach pomyśleć, co byłoby, gdybym naprawdę zaczął mówić o czymś od serca.

1 komentarz:

  1. N, no ja mam nadzieję, bo jeśli miałoby się to wszystko centralizować na wątku Ivara to chyba podziękowałabym za następne przygody. A był on w ogóle jakoś pokazywany w 4a? Nawet nie pamiętam.
    W sumie ciekawi mnie w jaki sposób to pociągną. Wydaje się dość obiecujące, ale jeśli wytworzy się z tego telenowela, będzie kolejny pretekst do podziękowań.
    O tak, a synkowie to wręcz skakali z radości. Taki ojciec to skarb jednak. Aż mi wstyd, że Ragnara nie doceniłam.

    James, a co ma do tego to, że nie zmieniam zdania? Gdzie tu jest, kurwa, wymuszenie, żebyś się ze mną zgodził? Jakoś sam też się nie kwapisz do zmiany swoich upodobań czy poglądów. Emocjonuj się, nie przeszkadza mi to, cały czas będę to pochwalać, ale chodzi o to, żebyś zauważył, że w tym wypadku sam sobie zaprzeczasz. Tak, wiem, często sam sobie zaprzeczasz, ale teraz to już osiągnęło apogeum. Mówisz, że nie czujesz do Steve'a żadnych uczuć (emocji, bo to wymienne słowo przecież), a jak już mówisz, to tych cholernych emocji odnośnie jego osoby jest tyle, że ciężko je ogarnąć, ale nie, dalej nic nie czujesz. Nic, nie, skądże. Źle to interpretuję? Bardzo mi z tego powodu wszystko jedno, bo przecież mogę sobie interpretować jak chcę. I jak dla mnie cholerny rozdział z cholernym Steve'm nie jest tak bardzo zamknięty, jak byś chciał, żeby był, a ty, mój drogi, jesteś mistrzem wyparcia. Takie moje zdanie, ty masz inne, i świetnie.

    OdpowiedzUsuń