19 maja 2016

STUCKYHOLICZKA

Czyli nie zmieniasz ogóły jako samego w sobie, a szczegół, który ma zmienić ogół. Podziwiam, nie każdy lubi się tak "bawić".
Dokładnie, albo jak autor dodaje zdjęcia (znanych i żywych bo jakżeby inaczej) osób, by czytelnik od razu wiedział jak kto wygląda, a z opisu i tak każdy inaczej sobie blondyna o niebieskich oczach wyobrazi xD A to już jakby narzucanie czegoś. Jedynym plusem dla mnie skrajnych au to plastyczność postaci, które pokazuje na tym, że nie wiadomo gdzie, jak, po co i na co, ale zawsze ze sobą skończą w naturalny jakby sposób. Bywa też niestety, że coś tak gryzie i jest ciągnięte na siłę, że aż szkoda czasu, który ta osoba poświęciła na pisanie. Choć pocieszam się tym, że każdy powinien się jakoś bawić tekstem, by wyszkolić swoje pióro.
My to w pracy nazywamy po prostu: "z gatunku seksów" xD ->
[link]
/Po prostu nie udaję, że jestem pisarzem wybitnym i ludzie zachwycać będą się wszystkim, co z łaską opublikuję, a zdaję sobie sprawę, że piszę po prostu dość znośnie, i że trzeba się trochę postarać, by trzymało to jakiś poziom i być może z czasem stawało się lepsze. Dlatego będę to poprawiać, choćbym miała napisać tekst kilkanaście razy od nowa. Mój rekord to póki co siedem wersji :P
/Albo coś takiego - "Wstałam rano i ubrałam się w: [obrazek], dobrałam dodatki: [obrazek], zrobiłam letki makijaż, a potem zeszłam na dół na śniadanie. Kuchnia wyglądała: [obrazek]. Zjadłam płatki, a potem poszłam do szkoły, gdzie spotkałam przyjaciółkę, która była ubrana w: [obrazek]." Albo coś takiego, jak tutaj. A jeśli chodzi o AU - osobiście lubię te w stylu "co by było gdyby", albo osadzenie znanej już historii w innym środowisku albo innych ramach czasowych.
/O mój boru, to jest chyba jeszcze gorsze od Grey'a.

/I dziękuję za komentarz. Cieszę się, że nie wyszło mi aż tak źle :)
Na pewno coś znajdziesz, masz podarowany drugi czas, nie ma go co marnować a dzisiejszy świat, choć szalony etc to daje możliwości wiele.
/Cóż, póki co jestem poszukiwanym zbiegiem, więc wolę skupić się na naprostowaniu tej sytuacji, a przekwalifikowanie się odłożyć na przyszłość. Hierarcha ważności.
Przewspaniały bo rozmawiamy. Odnajduj drobne przyjemności. 
/Zdecydowanie nie wiesz, co sprawia mi przyjemność. Ale... tak naprawdę sam nie mam pojęcia, czym miałoby to być.

Astrid Löfgren

N, nadinterpretacja strefy Schengen. Tylko to mi przychodzi do głowy. Podczas tej gonitwy to się naprawdę zgubiłam i nie miałam zielonego pojęcia, gdzie dzieje się akcja.
No tak, oczywiście masz rację.
Po wypiciu co najmniej hektolitra melisy może i się odważę. Chyba nie miałabym jednak już tyle cierpliwości, żeby wytrzymać. 
/Cóż, gdyby nie wielkie, białe napisy na cały ekran, też nie potrafiłabym się połapać. Bo tu niby Bukareszt i Bucky gawędzi po rumuńsku, tu za chwilę Niemiecka policja, a jeszcze za chwilę Berlin. Coś szybko udało im się tam dojechać. A Sam jakoś dziwnie długo zabierał się za spytanie T'Challi o to, czy ten lubi koty. Chłopak widocznie się wstydził.
/A może to taka strategia? Wiesz, Winnie strzela takie minki, żeby zdekoncentrować przeciwnika? 
/Osobiście polecam jednak jakieś ziołowe tableteczki na uspokojenie. Melisa to może być zbyt mało.

+ Yey, wrzuciłam nowe Stucky.
Sam, w końcu dostrzeże i wykorzysta to, nie mam wątpliwości. I będzie rosła pępowinka, nawet nie wiadomo kiedy. Steve’a mi w tym wszystkim najbardziej szkoda, bo widać, że chce dobrze, ale kompletnie nie wie, jak się za Bucky’ego zabrać.
I jak tu z takim podyskutować? Wszystko zaczyna tracić sens, bo się okazuje, że całe życie to pieprzone kłamstwo. Bo Bucky-wyrocznia wie lepiej. 
/A spróbuj przemówić choć jednemu z nich do rozumu. Awykonalne, choć Steve stara się jeszcze udawać, że weźmie sobie jakiekolwiek rady do serca. Aż dziw, jak bardzo ten facet głupieje, gdy zaczyna chodzić o Barnesa. Jakby naprawdę zmieniał się wtedy z powrotem w podrostka. A Bucky? Cóż, To Bucky, czyli pan "wiem lepiej", znany również jako "nie potrzebuję twoich rad".
Steve, czyli może być jedną z tych osób, która wam pomoże? W waszej sytuacji ciężko komukolwiek zaufać. 
/Ciężko w tym momencie jednoznacznie stwierdzić, czy naprawdę tak jest, ale jest nadzieja, że tak. To wiele by ułatwiło, ale nie możemy działać pochopnie. Trzeba czekać i patrzeć mu na ręce. I być dobrej myśli.
Bucky, o co innego mogło mi chodzić, skoro wszystko robiłeś na rozkaz?
Zatrzymywała? Kiedy?
A ty się nie boisz samotności?
/A skąd mam niby wiedzieć, o co mogło ci chodzić? W głowie ci nie siedzę, więc nie dręcz mnie kobieto.
/Powiedzmy, że chyba jednak nie mogę wychodzić kiedy zechcę. Przynajmniej nie bez zgody. Tak przynajmniej stwierdziła ta urocza dama, która nabiła mi siniaka równie uroczego, co ona sama. Ale stwierdziła, że jeśli się nie zatrzymam, to sama mnie zatrzyma, i dotrzymała słowa. 
/Nie jakoś szczególnie mocno. Spokojnie da się do niej przyzwyczaić, choć z początku może wydawać się to trudne. Da się żyć bez ludzi.

STUCKYHOLICZKA

Haha aż chciałabym zobaczyć wersję pierwszą i ostateczną :D Jaka jest różnica :D Ale to skupiasz się na poprawianiu w sensie, żeby był odpowiedni "nastrój", "charakter", czy na historii - inne wydarzenie wydaje się właściwsze?
Da się, ale takich to mało, albo bardzo AU.

Może RDJ popuści na cenie, gdy się dowie, że go komputer może zastąpić xD Ale nich się ceni, może przebije Starka xD 
Czytałam tylko pierwszą część bo dostałam na urodziny a film od połowy przewijałam do przodu. Więc nie rozumiem fenomenu, tak jak i "Twarzy", choć teraz czytelniczki chcą "Wybór Crossa" i inne jego przygody ;o 
/Ostateczne wersje zapisuje i trzymam na dysku, ale całą resztę usuwam, zostawiając sobie tylko fragmenty, które uznałam za na tyle dobre, by można je było później jakoś wykorzystać. Ale różnica między wersjami pierwszą, drugą i piątą zazwyczaj jest spora, bo choć główny plan wydarzeń zostaje ten sam, zmieniają się szczegóły i sposób, w jaki to wszystko opisuję, bo np. postanowię, że Bucky ma być w innym humorze, albo ma zwracać uwagę na coś innego.
/Nie przepadam za ff typu "bardzo AU", bo często wtedy z samych postaci pozostaje tylko imię. No bo serio, jaki jest sens pisać o takim Zimowym Żołnierzu, skoro pozbawia się go całego orginu, metalowej ręki, umiejętności i wsadza się go w szkolną ławkę, gdzie ma flirtować taką Darcy, która mieszka po sąsiedzku? To nie lepiej pisać o choćby Travisie i Jenny? Fabuła może na tym tylko zyskać.

/Aż boję się zapytać czym jest "Wybór Crossa". "Twarze" powstały jako ff do "Zmierzu", więc może "Wybór" powstał jako ff do "Twarzy", które powstały jako ff do "Zmierzy". To byłoby dobre.

+ Opublikowałam część trzecią Stucky :)
O, więc na co chciałbyś się w swoim czasie przekwalifikować? 
/Nie mam pojęcia, naprawdę. Kiedyś chciałem zostać artystą i szło mi chyba całkiem nieźle, ale przez to wszystko straciłem już chyba do tego serce. A sztuka tworzona bez serca. choćby była najpiękniejsza na świecie, będzie po prostu pusta.
Tj wtedy byłoby gorzej. Jak dziś humor? 
/Przewspaniały. A jaki miałby być?

Astrid Löfgren

N, lepsze, tak. Przynajmniej ciekawsze. Jeszcze jakieś smaczki, o których powinnam wiedzieć?
Co za wysoki rating, może być z siebie dumny! Maska zakryłaby tylko te przeurocze minki. No wyobrażasz sobie Winniego bez dziobków i innych mimicznych wygibasów? To nie byłoby już to samo. Mimo wszystko rozumiem twój ból, bo sama maskę bardzo lubię. Bardziej niż bardzo.
Pytanie czy on się odważy podważyć. 
/Chyba żadnych, choć najbardziej i tak śmieszy mnie Niemiecka policja polująca w Bukareszcie na przestępców z Wiednia. Może dla Amerykanów cała Europa to taki jeden, idealnie sharmonizowany i współdziałający organizm?
/Cóż, zakrycie tych przeuroczych minek wyszłoby chyba tym scenom tylko na plus, bo nie będę ukrywać, ale pan Stan czasem strzela takie miny podczas scen walki, że są zabawniejsze od wszelkich gagów. Duck face to przykład jeden z (bardzo) wielu. Ale facet chociaż paczeniem nadrabia :P
/Odważysz się sprawdzić, czy się odważy?
Sam, to jest jasne. Też uważam, że Steve trochę zbyt pochopnie i jednotorowo to wszystko odebrał.
Tak, tak, tylko chodzi mi o to, że może stać się tak, że Bucky tylko w Steve’ie i tylko dzięki niemu zobaczy i dotknie tego, czego przez lata nie doświadczał, może chłonąć wszystko jak gąbka, a to niebezpieczna fala dla młodego faceta. Właściwie to emeryta.
Wie, że na wieki? On wszystko, skubany, wie. Świat nie ma tajemnic. 
/Steve jest tylko człowiekiem, trochę genetycznie zmodyfikowanym, ale nadal człowiekiem. A ci mają wady i popełniają błędy. 
/A no tak, ty o tym. Mój błąd, źle to odebrałem. Ale patrząc na tę dwójkę, bliższy jestem stwierdzenia, że taki scenariusz skończyłby się katastrofą dla nich obydwu. Barnes jest podatny na wpływy, a Steve mięknie niemal w każdej sprawie, która go dotyczy. Bucky czegoś chce, Steve jest gotów zrobić wszystko, by to załatwić. Na całe szczęście Barnes ma tyle taktu, by tego nie wykorzystywać. Albo zwyczajnie tego nie dostrzega, co jest dość prawdopodobne. 
/Och, on wszystko wie. I to najlepiej.
Steve, no i właśnie to trudno mi zapamiętać, dzięki za wyjaśnienie. Są jakieś sygnały, że Ross coś podejrzewa odnośnie uzdolnionych w ACTU?
/Póki co, raczej nie. Pieczę nad ACTU sprawuje oddelegowany do tego przez prezydenta generał Glenn Talbot, więc to musi jeszcze powstrzymywać Rossa przed węszeniem. Talbot wie o wszystkim, co dzieje się w ACTU/SHIELD, więc skoro jeszcze nie przekazał tych informacji Rossowi, może być w pełni po naszej stronie.
Bucky, rozkaz, serio? Nie wpadałabym na to. O sposób mi chodzi.
Więc w zasadzie to bez różnicy, czy go informujesz czy nie, skoro każdy wie, że pójdziesz swoją ścieżką. Teraz „Kotek” nabiera innego sensu niż pieszczotliwy zwrot, widzisz? A ty się od razu denerwowałeś. Co cię w tych uroczych damach przeraża?
Nie przeszkadza mi to, żeby nie było, że się pierdół czepiam. Po prostu się zastanawiam. A po co ludzie się przyjaźnią?
/To może łaskawie sprecyzuj następnym razem, bo skąd mam niby wiedzieć na co wpadałaś, a na co nie? Wróżką nie jestem, w myślach nie czytam, więc tego nie wiem. A sposób prosty - dążenie do odizolowania jednego osobnika lub jego choć chwilowe obezwładnienie, żeby wyznaczeni do tego zadania agenci mogli się takim typem zająć dalej. Sprzęt mieli, więc jakoś się udawało. Na szczęście nie często zdarzało się tak, że odbijało wszystkim na raz. Czasem udało się opanować sytuacje na tyle wcześnie, że w furię zdążył wpaść tylko jeden z nich. 
/Te "urocze damy" często przerastają mnie prawie o głowę, wyglądają, jakby ich wzrok naprawdę potrafił zabijać, a parę w rękach mają taką, że jedna prawie złamała mi mostek, gdy mnie zatrzymywała. Może nie są przerażające, ale milusie też nie.
/A bo ja wiem po co? Widocznie niektórym jest to potrzebne do szczęścia, bo boją się samotności czy coś.

STUCKYHOLICZKA

Na pewno było dobre, tylko Tobie się zdaje, że nie. Zawsze jesteśmy swoimi największymi krytykami (prócz pań, które luster w domach nie mają) ale poczekam! Nawet z przyjemnością jak Lis na Małego Księcia, a co.
Gdyby mi zależało na tych odruchach to bym musiała shippa, shipa(?) zmienić.  
Czyli jednak ich nie stać skoro dorabiają xD
Cullen całe wieczne życie zarabia, więc ma za co żyć. Hahahahahaha już widzę minę filmowego Starka na wieść że Kaczor jest bogatszy xD 
/Żebyś tylko wiedziała ile wersji notek zdążę naskrobać, zanim uznam tekst za tyle znośny, by go opublikować :P Często piszę coś po kilka razy, bo poprawki to byłoby zbyt mało.
/Po co zmieniać, skoro te rzeczy nie muszą się wykluczać? Da się znaleźć dobre teksty, które skupiają się i na emocjach, i na ruchach.

/Toć tam wszystko to jeden wielki efekt komputerowy doklejony na zielone tło. Czasem aż oczy bolą, kiedy oglądam te filmy. Jeszcze trochę i aktorów nie będą potrzebować, bo postaci dorobi się w CGI. I cóż, wyjdzie to im taniej, niż bulenie na RDJ :P
/Jak miał w rodzince taką jedną, co przewidywała przyszłość, to nic dziwnego. Tu coś kupi się na giełdzie, tam sprzeda, tam zainwestuje, tak kupi los na loterii i skreśli odpowiednie liczby... I żeby chociaż coś pożytecznego robili z tymi pieniędzmi. A oni tylko kupowali ciągle nowe ubrania, bo przecież tego samego nie założy się dwa razy. Okropna książka.
Nie chcesz się rozwijać? Ludzie całe życie się uczą. Są też kursy internetowe.
/Mam aktualnie na głowie ważniejsze sprawy niż zmiana zawodu. Na to będzie jeszcze czas, przynajmniej taką mam nadzieję.
Skoro nasze serce na dłoni - kapitan Ameryka się z nim przyjaźnił? Ale on właśnie za dobre serce mógł mieć. A właśnie Co Tobą kierowało, że stanąłeś po stronie Steve'a? On chciał chronić Bucky'ego za którym też nie pałasz ciepłym uczuciem..
/Jeśli chodzi o Steve'a i Starka to cóż, miałem wrażenie, że to raczej szorstka przyjaźń, oparta na grzecznościowych gestach, trzymaniu języka za zębami i działaniu w jednej drużynie. Raczej nic głębszego. Ale twierdze tak, opierając się na tym, na ile znam Steve'a, więc moge się mylić.
/Barnes sobie u mnie nagrabił, ale to nie znaczy, że coś do niego mam. To dupek, ale da się do tego przyzwyczaić. Ale nie opowiedziałem się po stronie Steve'a ze względu na niego, a na to, że z Ustawy nie wynikłoby nic dobrego.  
Racja- mogłeś się zgodzić.
/Nie, nie mogłem. To zdecydowanie nie dla mnie.

RED HOOD

Dopiero sobie o tym przypomniałem, wybacz, jestem taki nieświadomy. XD Jeżeli miałby wciąż swoją metalową rękę, to mogliśmy zawołać Steve'a (a co, po co nam się wyśliać). Lub też magnez, jak wspomniałaś.

To sobie wyobraź, co mogło być po tym. Mentalny spokój Bucka.
/Steve w życiu nie przyłożyłby do tego ręki, ale może Tony i jego zbroja byliby chętni. I patrząc na to, jaki "mentalny spokój" Wanda zafundowała ekipie w AoU, Bucky skończyłby pewnie gdzieś w kącie, błagając o to, by wyciągnęli mu to z głowy.  
Czas wkurwiania ciąg dalszy.
[link]
/Doczepiłeś się mojego wyglądu? Och, straszne. Chyba zaraz się załamię.